Tylko 7 proc. osób z niewydolnością serca stosuje się do wszystkich zaleceń terapeutycznych. O tym, co może zmotywować pacjentów do sumiennego przestrzegania zasad samoopieki mówi dr hab. Beata Jankowska-Polańska.

Niewydolność serca rozwinie się średnio u jednej na pięć osób. Na razie w Polsce z chorobą tą boryka się około 1 milion osób, a co roku notuje się na świecie 500 tys. nowych zachorowań. Jest to też najczęstsza przyczyna hospitalizacji i rehospitalizacji w naszym kraju. Koszty leczenia stanowią duże obciążenie dla budżetu państwa. W ciągu pięciu lat od diagnozy umiera aż co drugi pacjent.

Stan pacjenta w dużej mierze zależy od tego, czy sumiennie przestrzega zaleceń terapeutycznych. Chodzi nie tylko o regularne branie leków, ale i zalecenia związane z trybem życia, m.in. aktywnością fizyczną, codziennym ważeniem się, dietą, w tym ograniczeniem przyjmowania soli i płynów, a także monitorowaniem objawów choroby i umiejętnym reagowaniem w sytuacji zaostrzeń.

"Ludzie, którzy biorą leki, myślą, że to wystarczy i że nie trzeba przestrzegać pozostałych zaleceń. A to nieprawda" - mówi dr hab. Beata Jankowska-Polańska z Katedry Pielęgniarstwa Klinicznego Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

W swoich badaniach sprawdzała, jak sumiennie pacjenci przestrzegają tych zaleceń. Na ponad 470 pacjentów z przewlekłą niewydolnością serca zaledwie co czternasty (7 proc.) dostosował się do wszystkich wskazań. Należałoby się zastanowić, jak skuteczniej edukować pacjentów, przygotować ich do samoopieki" - komentuje badaczka.

Jej zespół sprawdzał też, jak na przestrzeganie zaleceń wpływają różne czynniki demograficzne. Największe ryzyko niestosowania się do zaleceń zdrowotnych było wśród osób samotnych. To o tyle niepokojące, że odsetek osób, które nie mieszkają z żadną osobą bliską w jednym domu, jest całkiem wysoki – i wynosi około 43 proc. badanych.

Jak wyjaśnia badaczka, wsparcie społeczne poprawia sytuację osób z niewydolnością serca nie tylko dlatego, że ktoś bliski przypomina, żeby pacjent przestrzegał zaleceń. Jest to też wsparcie instrumentalne: partner może np. zawieźć chorego na badanie, pójść do apteki, wyjść z nim na spacer, pomóc przygotować zgodny z dietą posiłek. "Poza tym dla wielu osób bycie w bliskiej relacji jest sensem życia. Stosują się więc do wskazówek zdrowotnych w trosce o bliską osobę" - mówi.

Dodaje, że w prawidłowych nawykach wspierają też pacjentów rutynowe czynności wykonywane z drugą osobą. "Jeśli np. połączymy branie tabletek ze wspólnym piciem herbaty czy wspólnym oglądaniem serialu - uzyskujemy regularność" - opowiada. Kolejnym problemem jest to, że samotni pacjenci nie zdają sobie sprawy, kiedy ich stan ulega pogorszeniu. "A osoba bliska łatwiej to zauważy i szybciej podejmie działania " - przekonuje dr Jankowska-Polańska.

"W przypadku opieki długoterminowej, rzadko dzwoni do nas pacjent, a częściej - jego rodzina, która zauważa jakieś problemy" - opowiada.

>>> ZOBACZ TEŻ: Badanie: migotanie przedsionków dotyka aż 23 proc. populacji w wieku 65+

Dr Jankowska-Polańska ma nadzieję, że pacjentom - samotnym, ale nie tylko - pomagać będą w samoopiece nowe technologie - np. aplikacje, które przypominają o wzięciu lekarstwa czy zobowiązujące pacjenta, by regularnie wpisywał swoją wagę i deklarował, czy stosuje się do zaleceń. "Są badania, które pokazują, że nawet wysłanie jednego SMS-a dziennie z przypomnieniem, by pacjent wziął tabletkę i się zważył, przynosi spektakularne efekty" - mówi. Dodaje jednak, że są aplikacje, które - jeśli ktoś nie potwierdzi, że wziął tabletkę - SMS-a wysyłają do najbliższej osoby - np. żony czy syna. A to - jej zdaniem - może w wielu sytuacjach przynosić jeszcze lepszy efekt.

Jak wyjaśnia, w Polsce odpowiedzialność za przekazanie pacjentowi wiedzy o zaleceniach terapeutycznych spoczywa często na pielęgniarkach (zarówno tych w oddziałach szpitalnych, jak i podstawowej opiece zdrowotnej). "Niestety, tylko co drugi pacjent w placówkach kardiologicznych jest przez pielęgniarki edukowany i przygotowany do właściwej samoopieki" - mówi badaczka, powołując się na badania prowadzone w placówkach kardiologicznych w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. Wyniki wcześniej prowadzonych badań dowodzą nieodpowiedniego przygotowania pielęgniarek do realizowania zadań edukacyjnych w zakresie przygotowania pacjentów do samoopieki. A te prezentowane podczas kongresu Niewydolności Serca PTK w Warszawie potwierdzają niedostateczne przygotowanie pielęgniarek kardiologicznych do roli edukatorów.

Jej zdaniem należy zadbać o to, by personel był odpowiednio przygotowany do edukowania pacjentów. "Nie wystarczy po prostu przekazać informacji. To powinno być edukowanie przez motywowanie" - mówi. I tłumaczy, że jeśli pielęgniarka wspólnie z pacjentem wypracuje kompromis oraz schemat postępowania, pacjentowi łatwiej będzie potem te cele terapeutyczne osiągnąć.

Rozmówczyni PAP zaznacza, że tylko pacjenci, którzy przyjmują leki regularnie, nie pomijając dawek, mają szansę na kontrolowanie objawów niewydolności serca. Według niej należałoby też wprowadzić rutynową ocenę przestrzegania zaleceń terapeutycznych wśród pacjentów, którzy zgłaszają się na wizyty kontrolne. "To, że damy pacjentowi receptę czy napiszemy zalecenia, nie znaczy, że on się do nich od razu zastosuje. A nawet jeśli zastosuje się na początku terapii, to prawdopodobnie nie będzie wytrwale i systematycznie jej kontynuował. Badania pokazują, że co drugi pacjent z chorobą przewlekłą nie przestrzega zaleceń farmakologicznych leczenia. Zaledwie kilka dni bez leków może spowodować pogorszenie stanu zdrowia i konieczność hospitalizacji" - dodaje.

W działaniach personelu medycznego ważne jest określenie przyczyn nieprzestrzegania zaleceń poszukiwania jak najlepszych dla pacjenta rozwiązań, pomagających systematycznie i wytrwale kontynuować leczenie. Barier związanych z nieprzestrzeganiem zaleceń jest wiele - wskazuje badaczka. „Nie pytajmy pacjenta, czy bierze Pan/Pani leki, ale pytajmy, co przeszkodziło w ich regularnym zażywaniu” – podpowiada badaczka.

>>> ZOBACZ TEŻ: Internet ułatwia życie Polakom. Ważne zdrowie i e-medycyna

Jak mówi, pacjent musi wiedzieć, jakie mogą być skutki uboczne i działania niepożądane wynikające ze stosowania leków w tej chorobie. Należy informować chorego o możliwości wystąpienia zawrotów głowy, kaszlu, duszności, zmęczenia, omdleń i zawrotów głowy oraz konieczności zgłaszania istotnych objawów niepożądanych, szczególnie kiedy utrudniają codzienne funkcjonowanie. Trzeba cierpliwości ze strony pacjenta gdyż poprawa w zakresie objawów następuje w ciągu kilku tygodni a nawet miesięcy po wdrożeniu leczenia. Uświadomienie pacjentowi, że pojawiające się zaburzenia mogą być przejściowe i prawdopodobnie ustąpią po kilku tygodniach, a wraz z upływem czasu leczenie przyniesie pożądane efekty. Brak informacji na ten temat może zwiększać niechęć pacjenta do leczenia, a tym samym ryzyko przerwania leczenia bądź nieregularnego przyjmowania leków.

Poza negatywnymi determinantami nieprzestrzegania zaleceń terapeutycznych warto wspomnieć tych pozytywnych, których obecność może zwiększyć poziom dostosowania do zaleceń terapeutycznych i zaangażowanie pacjenta. Jej zdaniem bardzo ważnym elementem jest też akceptacja choroby. "Jeśli pacjent zaakceptuje chorobę, jest większa szansa, że będzie się stosował do zaleceń. A dodatkowo redukuje to u niego poziom stresu" - uważa dr hab. Beata Jankowska-Polańska.

"Jeśli pacjent nie będzie przestrzegał zaleceń, będzie miał nawroty choroby - będzie narastał problem niewydolności serca i pacjent szybciej wróci do szpitala. Łatwiej, a z punktu widzenia budżetu państwa i społeczeństwa - taniej, jest edukować pacjentów na tyle skutecznie, by nie musieli wracać do szpitala" - podsumowuje dr hab. Beata Jankowska-Polańska.


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Ludwika Tomala