Publikując Mapy potrzeb zdrowotnych w zakresie leczenia szpitalnego resort zdrowia poinformował, iż analiza funkcjonowania oddziałów okulistycznych dla dzieci wykazała, że należy zastanowić się nad zasadnością istnienia obecnej ich liczby. Tylko w 2 oddziałach sprawozdano więcej niż 60 zabiegów kompleksowych rocznie, a 8 oddziałów miało charakter ponadpowiatowy (pond 60% pacjentów spoza powiatu), w tym 3 charakter ponadregionalny (ponad 30% pacjentów spoza województwa).
W roku 2014 w analizowanych rejestrach zostało wykazanych 30 oddziałów okulistycznych dla dzieci, z czego w przypadku 15 oddziałów nie sprawozdano świadczeń do NFZ. Świadczenia do NFZ sprawozdawało 15 oddziałów, z czego 4 znajdowały się w województwie śląskim i 3 w mazowieckim.
Liczba łóżek w Polsce na oddziałach okulistycznych dla dzieci wyniosła 262 (tj. 0.68 na 100 tys. ludności), z czego 29% znajdowało się u świadczeniodawców nieudzielających świadczeń w ramach umowy z NFZ. Badane oddziały różniły się od siebie liczbą łóżek. Najmniejszy miał 3 łóżka, a największy 30 łóżek (średnio 9 łóżek na oddział), ale są podmioty, które mają zarejestrowaną w Rejestrze Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą analizowaną specjalność komórki, jednakże bez wpisu liczby łóżek.
W roku 2014 do NFZ sprawozdano ok. 12.53 tys. hospitalizacji, które dotyczyły ok. 10.58 tys. pacjentów. Liczba hospitalizacji na pacjenta wyniosła 1.18. Mediana liczby hospitalizacji wyniosła 0.5 tys. Jeden świadczeniodawca zrealizował więcej niż 2 tys. hospitalizacji.
Analiza świadczeń w oparciu o Jednorodne Grupy Pacjentów wykazała, że w 2 (13%) z analizowanych 15 oddziałów świadczenia zabiegowe stanowiły więcej niż 75% rozliczanych świadczeń (wskaźnik operatywy przyjął wartość wyższą niż 75%). Zaobserwowano 1 oddział, w których kompleksowe i duże zabiegi stanowiły istotną (tj. 85 %) część realizowanych świadczeń zabiegowych.
Wśród analizowanych oddziałów, 7 zakwalifikowano jako oddziały „o charakterze niezabiegowym”, ponieważ realizowano tam w większości świadczenia, o charakterze zachowawczym (stanowiły one więcej niż 50% udzielonych świadczeń). W przypadku 7 z tych świadczeniodawców co najmniej co trzecie świadczenie zachowawcze zakwalifikowano jako specjalistyczne.
13 oddziałów charakteryzowało się wskaźnikiem operatywy niższym niż 75%, z czego 6 plasowało się na poziomie 50%-75%.
Pośród wszystkich szpitali realizujących procedury zabiegowe, w których znajdował się oddział okulistyczny dla dzieci, 13 realizowało mniej niż 60 zabiegów kompleksowych. 7 z nich nie sprawozdało wykonania ani jednego zabiegu kompleksowego.
Najczęstszą przyczyną hospitalizacji w analizowanym oddziale w Polsce były choroby oka. Drugą najczęstszą przyczyną były wady rozwojowe wrodzone, zniekształcenia, aberracje.
W Polsce zaobserwowano 4 (tj. 27%) oddziały, gdzie przyjęto ponad 90% oczekujących pacjentów w czasie, w którym w Polsce przyjęto połowę z nich. 3 z tych oddziałów nie przyjmowały pacjentów w trybie planowym sporadycznie (co najmniej 50 pacjentów). W żadnym z tych oddziałów nie przyjęto ponad 75% pacjentów w trybie nagłym.
Znaczny (powyżej 20%) udział pacjentów spoza województwa odnotowano w pięciu z analizowanych oddziałów.
Źródło: mapypotrzebzdrowotnych.mz.gov.pl
Komentarze
[ z 1]
Nie wydaje mi się, aby można było z pełną odpowiedzialnością ogłaszać, iż mamy za dużo oddziałów okulistycznych dla dzieci. Nie zmienia to faktu, że jeśli rzeczywiście na chwilę obecną mamy wystarczającą liczbę lekarzy świadczących swoje usługi i otaczających opieką najmłodszych pacjentów z problemami ze wzrokiem, można się zastanowić nad przekierowaniem części środków przeznaczonych na ten cel, aby zapewnić wystarczający dostęp do usług medycznych jeśli w jakimś zakresie świadczone są one na poziomie niezadowalającym i wymagają pilnej poprawy takiego stanu rzeczy. Nie możemy bagatelizować chorób maluchów i trzeba pamiętać, że w przypadku pacjentów pediatrycznym szczególnie nie mogą oni czekać na jakąś procedurę, gdyż w ich organizmach, które dopiero się rozwijają, ale czynią to w szybkim tempie czemu towarzyszą intensywne zmiany czas oczekiwania, który dla pacjenta dorosłego nie wiązałby się z groźnymi powikłaniami, u malucha może być naprawdę niebezpieczny i prowadzić do trwałych następstw, albo do trudnych do zwalczenia problemów ze zdrowiem w przyszłości. Zdecydowanie trzeba mieć tą kwestię gdzieś z tyłu głowy rozdysponowując środki finansowe w służbie zdrowia. Wbrew pozorom wydatki przeznaczone na leczenie pacjentów najmłodszych, mogą prowadzić do znacznych oszczędności w przyszłości i pieniądze na taki cel nie powinny być zbyt opieszale przeznaczane, bo zamiast oszczędności w budżecie będziemy mieć młode, ale chore osoby na rentach i znacznie wyższe koszty nie tylko samego leczenia, ale i utrzymania takich osób niezdolnych do nauki, zdobycia zawodu, a następnie pracy i umiejętności życia w samodzielności.