Podczas drugiego czytania projektu ustawy o wzroście nakładów w ochronie zdrowia do 7 proc. PKB w 2027 r. i karaniu osób naruszających nietykalność personelu medycznego kwalifikującego do szczepień bądź prowadzących szczepienia przeciw COVID-19 zgłoszono poprawki.

Projekt przewiduje również m.in. rozszerzenie uprawnień ministra zdrowia, związanych z przekazywaniem Narodowemu Funduszowi Zdrowia dotacji podmiotowej. Projekt wprowadza też m.in. przedłużenie obowiązywania aktualnych wykazów świadczeniodawców zakwalifikowanych do systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (tzw. sieci szpitali) do 30 czerwca 2022 r.

W czasie środowej debaty Elżbieta Płonka (PiS) akcentowała, że proponowana regulacja daje gwarancję stabilnego i systematycznego wzrostu nakładów finansowych na ochronę zdrowia. Przypomniała, że celem regulacji jest przyspieszenie osiągnięcia poziomu nakładów na ochronę zdrowia w wysokości 6 proc. produktu krajowego brutto (PKB) w 2023 r. i określenie ścieżki dalszego wzrostu do 7 proc. PKB w 2027 r. Obecnie minimalny poziom nakładów na ochronę zdrowia zakłada wzrost do wysokości 6 proc. PKB do 2024 r. i w latach kolejnych.

Płonka wskazała, że komisja przyjęła poprawkę penalizującą agresywne zachowania i napaści na punkty szczepień. Rozwiązanie mówi, że "kto narusza nietykalność cielesną osoby prowadzącej badanie kwalifikacyjne lub szczepienie ochronne przeciwko COVID-19 lub osoby pomagającej przy przeprowadzeniu badania lub szczepienia, której nie przysługuje ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu podczas lub w związku z prowadzonym badaniem lub szczepieniem, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat trzech".

"Klub z satysfakcją przyjmuje i popiera rozwiązania zaproponowane w ustawie" – powiedziała posłanka PiS. Krystyna Skowrońska (KO) stwierdziła, że "dziwi się satysfakcji Prawa i Sprawiedliwości". "To jest ustawa bez konsultacji, bez wysłuchania publicznego, bez zrealizowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2019 r." – mówiła. "Nie chcą się państwo dać namówić, by nakłady były liczone tak jak na wojsko" – wskazywała. Złożyła poprawkę dotyczącą wyliczania nakładów.

Zdaniem Marceliny Zawiszy (Lewica), "Zjednoczona Prawica uważa, że z podniesieniem nakładów do 7 proc. PKB można spokojnie poczekać do 2027 r., przecież się nie pali, jest czas. Klub Lewicy się z tym nie zgadza i zgłasza poprawkę, który ma na celu przyspieszenie wzrostu nakładów" – powiedziała. "Ile osób musi jeszcze umrzeć, byśmy uznali finansowanie służby zdrowia za prawdziwy priorytet" – pytała.

"W ustawie są typowe dla PiS +wrzutki+, jedną z nich jest rzekoma realizacja wyroku TK" – oceniła Zawisza. "Podniesienie nakładów jest dramatycznie potrzebne, szczególnie w pandemii" – akcentowała.

Radosław Lubczyk (Koalicja Polska) podnosił, że "pomysł z 7 proc. PKB to dobry pomysł, ale zbyt rozciągnięty w czasie". "Nie można czekać ze wzrostem tyle, ile proponuje się w rządowym projekcie" – stwierdził i poinformował, że klub przygotował poprawkę, by 7 proc. osiągnięto szybciej.

Janusz Korwin-Mikke (Konfederacja) zapowiedział z kolei, że Konfederacja będzie głosowała przeciwko ustawie. "Nie z powodu konkretnych zapisów, tylko przeciwko absurdowi, jakim jest sama ta ustawa" – powiedział. "Dlaczego akurat 7 proc.? Jest siedmiu braci śpiących? To wszystko jest wzięte z kciuka" – stwierdził.

Wojciech Maksymowicz (Polska 2050) powiedział zaś, że "potwierdziły się obawy o prawdziwą perspektywę wzrostu pieniędzy na świadczenia". "Ustawa to głównie zabieg PR-owski. Wzrost do 7 proc. za sześć lat jest odległy. (…) W nieznających się na rzeczy ustawa budzi nadzieje, ale to nie prezent, to oszustwo" – ocenił.

Andrzej Sośnierz (Polskie Sprawy) przekonywał tymczasem, że ustawa przewiduje wzrost nakładów i trudno to kontestować. "Można mieć postulaty, by było więcej i szybciej, ale sam wzrost jest pożyteczny. Jak rzadko kiedy nie ma w tej ustawie złych rozwiązań, choć mogłyby być lepsze" – ocenił.

Poprawki zaopiniuje sejmowa komisja zdrowia.

Wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski odpowiadając na pytania posłów akcentował w środę w Sejmie, że nakłady na ochronę zdrowia są wielokrotnie wyższe niż kilka lat temu.

"W latach 2010-2015 nakłady na ochronę zdrowia wzrosły o 12 mld zł. O tyle teraz rosną rocznie. W okresie między 2015 a 2020 rokiem nakłady wzrosły o 40 mld. W latach 2021-2023, według projektowanej ustawy, mają wzrosnąć o 26 mld" – mówił.

Wiceminister podkreślił, że omawiana regulacja jest gwarantem tego wzrostu. "My od 4 lat, od kiedy jestem w Ministerstwie Zdrowia, przekraczamy wartość referencyjną. W 2018 r. o 5 mld zł, w 2019 r. o 6,3 mld zł, w 2020 r. o prawie 10 mld zł. W 2021 r. będzie to ponad 21 mld więcej niż wskaźnik referencyjny. Czy to jest manipulacja? To są fakty" – wskazywał wiceminister. Jak mówił, manipulacją mogą być złożone poprawki zaproponowane przez opozycję. "Ja się pytam, gdzie jest odpowiedzialność za te poprawki? Bo jeżeli składacie państwo poprawkę, która mówi, że w roku 2023 nakłady mają wzrosnąć o 60 mld zł, a w 2024 r. o 85 mld zł w stosunku do tego, co jest dzisiaj, to ja się pytam, gdzie jest odpowiedzialność za te poprawki? Skąd te pieniądze wziąć? Gdzie jest źródło ich finansowania?" – pytał Gadomski.

Zaapelował do posłów wszystkich ugrupowań parlamentarnych o poparcie dla noweli. "W mojej ocenie nie budzi ona kontrowersji, wnosi jedynie dobre działania systemowe" – dodał. (PAP)


Źródło: PAP