W polskich placówkach ochrony zdrowia codziennie dochodzi do około 100 zranień związanych z używaniem sprzętu medycznego przez pracowników ochrony zdrowia. I chociaż od ponad roku przepisy nakładają na dyrekcje placówek obowiązek zapewnienia pracownikom bezpiecznego kontaktu z ostrymi narzędziami, to zdaniem ekspertów, w tym zakresie niewiele się zmieniło.

Szacuje się, że w Polsce co roku jest około 37 tys. zranień związanych z używaniem sprzętu medycznego przez pracowników ochrony zdrowia. Na tle innych państw Unii Europejskiej jest ich nadal dość dużo. Pamiętając, że personel medyczny narażony jest na kontakt z materiałem biologicznym, który może stwarzać ryzyko zakażenia problem jest poważny.

Potwierdzają to dane Światowej Organizacji Zdrowia, z których wynika, że 37 proc. zakażeń WZW typu B, 39 proc. WZW typu C oraz 4,4 proc. HIV rozpoznawanych wśród personelu medycznego jest spowodowanych zakłuciami sprzętem używanym w placówkach ochrony zdrowia.

Na ekspozycję najbardziej narażone są pielęgniarki. Średnio co druga polska pielęgniarka z oddziału zabiegowego bądź bloku operacyjnego narażona jest w ciągu roku na zakażenie wskutek zakłucia ostrym sprzętem medycznym.

Bezpieczeństwo tylko na papierze
Od ponad roku przepisy nakładają na dyrekcje placówek ochrony zdrowia obowiązek zapewnienia pracownikom bezpiecznego kontaktu z ostrymi narzędziami. Wyroby medyczne służące do cięcia, czy kłucia powinny być wyposażone w zabezpieczenia chroniące przed zranieniem, a pracownicy regularnie szkoleni z ich bezpiecznego użytkowania.

Co pół roku pracodawcy muszą też przygotowywać raport o bezpieczeństwie i higienie pracy w danej placówce. Pierwszy taki dokument lecznice powinny przygotować pół roku temu.

W opinii prof. Andrzeja Gładysza z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu., wiceprzewodniczącego dolnośląskiej Wojewódzkiej Komisji do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych skala i powtarzalność przypadków ekspozycji wśród pracowników lecznic wskazuje, że problem jednak nie maleje, a wręcz rośnie.

- Sprzęt medyczny jest wymieniany w naszych szpitalach głównie pod naciskiem sanepidu, NFZ lub związków zawodowych. Albo po tym jak dojdzie do jakiegoś nieszczęścia. To wynik braku przekonania pracodawców, że eliminacja zagrożeń na stanowisku pracy jest opłacalną inwestycją - mówi profesor a jak dodaje raporty jakie co pół roku muszą przygotowywać ZOZ-y o bezpieczeństwie i higienie pracy obecnie służą innemu celowi niż powinny.

W dokumencie lecznice powinny umieścić m.in. informacje dotyczące przypadków zranień ostrymi narzędziami, zestawienie takich narzędzi używanych w danym podmiocie a także analizę okoliczności i przyczyny zranień.

Raport powinien uwzględniać przede wszystkim propozycje działań ograniczających i eliminujących przyczyny (w tym organizacyjne i wynikające z popełnionych błędów) oraz proponować stworzenie możliwości wprowadzenia do użytku w podmiocie leczniczym nowych rodzajów ostrych narzędzi zawierających rozwiązania chroniące przed zranieniem, wraz z oszacowaniem kosztów takich działań.

- W praktyce ta dokumentacja zamiast przyczyniać się do faktycznej poprawy bezpieczeństwa pracy częściej jest wykorzystywana przez pracodawców by uniknąć lub oddalić wypłacanie odszkodowań pracownikom za przypadki ekspozycji. Traktowana jest jako dowód, że w placówce są wdrażane procedury, dba się o bezpieczeństwo. Szkoda, że często tylko na papierze - komentuje ekspert.

Potrzebny rejestr przypadków ekspozycji
Dr Dorota Kilańska z Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego przyznaje, że dziś trudno jest określić skalę wywiązywania się z wymaganych nowymi regulacjami obowiązków pracodawców w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy.

- Niektóre podmioty monitorują na bieżąco występowanie problemu, inne ograniczają się do oceny wstecznej. Przepisy niestety nie wskazują na konieczność zgłaszania raportów do instytucji poza podmiotem. Trudno więc określić, czy i w jaki sposób raport wpływa na poprawę warunków pracy i kto nad ty czuwa w praktyce - zaznacza.

Jak mówił nam wcześniej dr Michał Ilnicki z Głównego Inspektoratu Sanitarnego niezastosowanie się do wymogów przygotowania raportu może skutkować nałożeniem kary finansowej na placówkę.

Trudno się spodziewać jednak, takich kar, gdy raport ten nie trafia nigdzie poza archiwum danej lecznicy.

Małe zainteresowanie tym problemem, to także efekt niedostatecznej wiedzy na temat zagrożeń wynikających z ekspozycji. W opinii specjalistów, aby skutecznie przeciwdziałać ekspozycji konieczne jest uzyskanie dokładnej wiedzy o takich zdarzeniach, monitorowanie epizodów.

Obecnie jest to utrudnione, w Polsce nie ma bowiem mechanizmu pozwalającego na precyzyjne monitorowanie przypadków ekspozycji. - Brak centralnego rejestru powoduje, że dane są rozproszone - zaznacza dr Kilańska.

Również w opinii prof. Gładysza wprowadzenie pewnego rankingu takich zdarzeń skuteczniej mobilizowałoby środowisko do większej dbałości o bezpieczne warunki pracy. Placówki, które by wypadałyby w nich niekorzystnie, z pewnością chciałyby to zmienić. - Moje doświadczenie zaś wskazuje, że obecnie do przypadków ekspozycji dochodzi wciąż w tych samych szpitalach i na tych samych oddziałach - zaznacza.


Źródło: www.rynekzdrowia.pl