Nie milkną pytania dotyczące tego, co tak naprawdę wydarzyło się w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie. Po analizie dokumentacji prokuratura zdecydowała o wszczęciu śledztwa w sprawie aborcji oraz nieudzielenia pomocy nowo narodzonemu dziecku.

Z doniesień medialnych wynika, że w początkach marca w warszawskim szpitalu im. Świętej Rodziny przy ul. Madalińskiego w 24. tygodniu ciąży wywołano przedwczesny poród dziecka, które oprócz zespołu Downa miało mieć nieprawidłowo działające nerki i wadę serca. Dziecko żyło przez 22 minuty.

Zawiadomienie w tej sprawie złożyła do prokuratury okręgowej w Warszawie Fundacja SOS Obrony Życia Poczętego. Zdaniem fundacji w szpitalu doszło do tzw. nieudanej aborcji, w wyniku której urodziło się żywe dziecko, a osoba, która przekazała informację fundacji, relacjonowała, że dziecku nie udzielono pomocy.

Do sprawy odniósł się już minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, który w TVN24 powiedział, że zlecił prośbę o raport konsultantowi w dziedzinie ginekologii i położnictwa oraz konsultantowi z neonatologii. Dodał, że w szpitalu toczą się różne kontrole.

- To, co już wiemy na ten temat, poraża. Jestem przygnębiony - stwierdził Radziwiłł. - Jest w tym wszystkim coś naprawdę strasznego. Jestem w szoku nie jako minister zdrowia, ale jako człowiek - dodał.

Szpital Świętej Rodziny zapewnia, że zakończenie ciąży odbyło się zgodnie z procedurami medycznymi oraz z przepisami ustawy, a także z zachowaniem godności pacjentki. Jak donosi Gazeta Wyborcza, zastrzeżeń do działań lekarzy nie mają również prof. Stanisław Radowicki, konsultant krajowy ds. położnictwa i ginekologii oraz prof. Ewa Helwich, krajowy konsultant ds. neonatologii.