Osoby otyłe są o 40-90 proc. bardziej narażone na śmierć w wyniku zakażenia koronawirusem niż osoby o wadze utrzymanej w normie - wynika z raportu agencji Public Health England opublikowanego w sobotę. Do zrzucenia wagi obywateli namawiał również premier Boris Johnson.
Według agencji podległej brytyjskiemu ministerstwu zdrowia osoby, których wskaźnik wagi ciała (BMI) mieści się w przedziale 30-35, umierają na Covid-19 o 40 proc. częściej. Ryzyko jest prawie dwukrotnie większe (90 proc. wyższe niż u osób w przedziale BMI mieszczącym się w normie , tj. 18,5-25), u osób o wartości BMI powyżej 40.
"Obecne dane jasno wskazują, że nadwaga lub otyłość wiąże się z większym ryzykiem poważnej choroby lub zgonu z powodu Covid-19, podobnie jak w przypadku wielu innych chorób zagrażających życiu" - twierdziła dietetyk PHE Alison Tedstone, cytowana przez agencję Reutera.
.... ZOBACZ RÓWNIEŻ: |
W piątek do zrzucenia wagi Brytyjczyków wezwał premier Boris Johnson, który sam przyznał, że stara się stracić na wadze po tym, gdy ciężko przeszedł infekcję koronawirusem w kwietniu.
"Nie jestem zwykle zwolennikiem polityki niańczenia i rozkazywania, ale rzeczywistość jest taka, że otyłość jest jednym z czynników występowania chorób współistniejących" - stwierdził szef rządu.
Brytyjskie media donoszą, że rząd zastanawia się nad wprowadzeniem ograniczeń reklam niezdrowej żywności. (PAP)
Źródło: PAP
Komentarze
[ z 9]
Otyłość znacznie pogarsza przebieg wielu chorób, dlatego nic dziwnego, że pacjenci z dużą nadwagą mogą źle znosić zakażenie koronawirusem, a nawet choroba może się dla nich skończyć tragicznie. W Polsce, zwłaszcza ludzie młodzi okazują niewielkie zainteresowanie swoim zdrowiem, jego ochroną czy wzmacnianiem. Uznając, że zdrowie jest dobrem, to zdumiewa fakt beztroski i niedbałości o nie, bez względu na wiek czy płeć. Nad utrzymaniem dobrego stanu zdrowia należy pracować nieustannie, ponieważ zdrowie nie jest darem danym na całe życie. Regularna aktywność fizyczna jest jednym z ważniejszych składników zdrowego stylu życia. Pełni ona ważną rolę w podnoszeniu lub utrzymaniu odpowiedniego poziomu sprawności fizycznej. Kształtowana w wieku szkolnym sprawność jest dość trudna do utrzymania przez całe życie. Potrzeba aktywności młodzieży z punktu widzenia potrzeb biologicznych i zdrowotnych wydaje się oczywista. Wysokie umiejętności ruchowe są atrybutem koniecznym do istnienia i prawidłowego rozwoju organizmu. Rozwijając się i wkraczając w dorosłość ta potrzeba spada. Pojawiają się nowe obowiązki i brakuje czasu. Błędne założenie jest takie, że musimy aktywność fizyczną "wcisnąć" między inne obowiązki. To aktywność fizyczna jest obowiązkiem i tak jak potrafimy znaleźć czas (i jest to dla nas sprawą bezdyskusyjną) na odwiezienie dziecka do przedszkola, tak samo musimy sprawić, aby mieć czas na aktywność fizyczną.
Zgadzam się z Panią. Duża ilość kampanii prozdrowotnych, a także informacji przekazywanych w różnego rodzaju mediach oraz przez specjalistów wciąż nie okazuje się dostatecznie skuteczna. Liczne doniesienia odnośnie koronawirusa mogą przyczynić się do tego, że walka z nim będzie dużo łatwiejsza i przyczyni się do tego, że jego rozprzestrzenianie będzie mniejsze. Według Światowej Organizacji Zdrowia wirus może przenosić się nie tylko drogą kropelkową, ale także powietrzną w postaci aerozolu. Cząsteczki w takiej postaci mogą utrzymywać się w powietrzu nawet przez kilka godzin. Jak początkowo uważano może on być wydzielany nie tylko podczas kaszlu lub kichania, ale również w czasie rozmowy, głębokiego oddychania czy też śpiewu. To wskazuje na to, jak ważne jest wietrzenie pomieszczeń i koniecznie noszenie w nich maseczek. Są one zabezpieczeniem nie tylko dla osoby, które ją noszą ale także dla ludzi w najbliższym otoczeniu. Cały czas docierają do nas nowe informacje, które powinny być wprowadzane w życie. Każdemu z nas zależy aby wszystko wróciło do normalności, co oczywiście będzie bardzo trudne.
Z pewnością otyłość bardzo niekorzystnie wpływa na nasze zdrowie o czym mówi się już od bardzo dawna. Nie można zapominać o tym, że dbanie o kondycję zdrowotną powinno być dla nas priorytetem. Dobrą informacją jest to, że wiele osób w okresie pandemii podjęło się aktywności fizycznej chcąc korzystnie wpłynąć na swoje zdrowie. Koronawirus wprowadził ogromne zmiany na całym świecie i trzeba będzie długo czekać aby ponownie sytuacja się unormowała. Jak wynika z badań wirus ten uległ mutacjom i stał się bardziej zaraźliwy. Eksperci podkreślają jednak, że nie przyczynia się do poważniejszego przebiegu choroby. Co ciekawe może dojść nawet do sytuacji, że wraz z jego rozprzestrzeniania stanie się w mniejszym stopniu chorobotwórczy. Mutacja dotyczą wypustek białkowych, które w łatwiejszy sposób mogą łączyć się z komórkami gospodarza i namnażać się w górnych drogach oddechowych czyli zatokach, jamie nosowej oraz gardle. Objawy, które mogą być związane z infekcją koronawirusa są bardzo różnorodne. Ostatnio mówi się o tym, że może dochodzić do problemów z połykaniem, które mogą utrzymywać się nawet przez kilka miesięcy i występują u około 50 procent hospitalizowanych pacjentów.
Słyszy się o tym, że wiele osób, u których stwierdzono ciężki przebieg choroby mieli liczne schorzenia, których rozwój może być związany z otyłością. Nie ulega wątpliwościom, że jeśli dana osoba, nie ma żadnych schorzeń to jego układ immunologiczny funkcjonuje sprawniej. Pozwala to skuteczniejszą walkę organizmu z koronawirusem. Wiele osób słysząc o tym, że zły stan zdrowia negatywnie wpływa na przebieg infekcji diametralnie zmieniło swój styl życia. Oczywiście nigdy nie jest na to za późno i moim zdaniem to bardzo dobra informacja, z której powinniśmy się cieszyć. Od początku pandemii minęło już trochę czasu co z pewnością sprawiło, że stan zdrowia osób, które od jej początku zmieniło swój styl życia uległ znaczącej poprawie. Eksperci są zgodni, że w walce z koronawirusem bardzo ważne jest aby jak najwięcej osób zaszczepiło się przeciwko grypie. W tym sezonie sytuacja związana z zachorowaniami na grypę może być bardzo trudna ponieważ dodatkowo będa występować zachorowania na COVID-19.
Z pewnością da się zauważyć, że spora część osób zdecydowała się na aktywny wypoczynek w wolnym czasie. Jest to zjawisko, na które czekaliśmy od dawna. W okresie pandemii wiele osób nie miało możliwości uprawiania ulubionych dyscyplin sportowych chociażby z uwagi na zamknięcie licznych obiektów sportowych. W takiej sytuacji skorzystali oni z zestawu ćwiczeń, które były dostępne chociażby w Internecie lub telewizji. Przez kilka tygodni czy miesięcy taka aktywność fizyczna stała się nawykiem, który jest kontynuowany do dzisiaj. Wirus może przyczynić się do rozwoju licznych powikłań, które mogą w znacznym stopniu obniżyć jakoś życia i sprawić, że wykonywanie codziennych czynności będzie utrudnione. Wśród nich wymienia się chociażby udar mózgu, zapalenie opon mózgowych, oraz niedowłady kończyn. Związane jest to z tym, że wykazuje on działanie neurotopowe. Jak się okazuje może wniknąć do mózgu poprzez opuszki węchowe. Może to także skutkować zaburzeniami węchu, które mogą trwać nawet kilka miesięcy.
Niestety, otyłość już od dobrych kilku lat jest chorobą cywilizacyjną. W obecnych czasach wszyscy skupiamy się oczywiście na koronawirusie, ale nie możemy zapominać o innych chorobach, które mogą zagrażać naszemu zdrowiu i życiu. Nadmierna ilość tkanki tłuszczowej to nie tylko brak pożądanej sylwetki, lecz także zwiększone ryzyko szeregu chorób, w tym układu krążenia, przewodu pokarmowego i układu ruchu, ale także sfery psychicznej. Otyłość przebiegająca z dominującą akumulacją tkanki tłuszczowej w okolicy brzusznej wiąże się ze szczególnie wysokim ryzykiem cukrzycy typu 2, nadciśnienia tętniczego, chorób serca, obturacyjnego bezdechu sennego i udaru. Otyłość należy traktować jak każdą inną chorobę przewlekłą. Otyłość jest chorobą przewlekłą, przebiegającą z nadmiernym gromadzeniem tkanki tłuszczowej, które wpływa niekorzystnie na funkcjonowanie psychiczne i fizyczne. U dorosłych otyłość rozpoznaje się przy indeksie masy ciała (BMI) wynoszącym lub przekraczającym, 30 kg/m². Główną przyczyną nadwagi i otyłości jest dodatni bilans energetyczny, (czyli podaż kilokalorii w ilości przekraczającej ich zużycie przez organizm) lub zbyt mały wydatek energetyczny (zwykle brak bądź zbyt mała aktywność fizyczna). Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w 2016 r. 39 proc. dorosłych miało nadwagę, a 13 proc. otyłość – czyli mniej niż połowa osób na świecie miała prawidłową masę ciała. Nagromadzenie nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej prowadzi do szeregu powikłań, w tym chorób układu krążenia, m.in.: choroby wieńcowej serca, nadciśnienia tętniczego, zawału serca, udaru, migotania przedsionków, żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej, chorób metabolicznych ‒ cukrzycy typu 2, dyslipidemii, wzrostu ryzyka pewnych nowotworów (w tym piersi, endometrium, jajnika), demencji, chorób przewodu pokarmowego, m.in.: refluksu żołądkowo-przełykowego, kamicy żółciowej i chorób wątroby, chorób nerek, m.in.: kamicy nerkowej, przewlekłej choroby nerek i przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, astmy, powikłań ze strony układu ruchu, m.in.: bólu pleców, choroby zwyrodnieniowej stawów (kolanowych, biodrowych i kręgosłupa) i choroby zapalnej stawów, depresji oraz zaburzeń emocjonalnych i lękowych, zaburzeń hormonalnych prowadzących do bezpłodności męskiej i żeńskiej. Ponadto, nadmiernej ilości zgromadzonej tkanki tłuszczowej może towarzyszyć nietrzymanie moczu, niższa skuteczność doustnej antykoncepcji oraz zmiany skórne. Szacuje się, że 1 na 11 osób ma cukrzycę. Szacuje się, że nawet 90 proc. osób z cukrzycą typu 2 jest otyłych. Nadmierna masa ciała i zawartość tkanki tłuszczowej, zwłaszcza w okolicy brzusznej, prowadzą do rozwoju insulinooporności, czyli spadku wrażliwości tkanek na insulinę. Gorsza odpowiedź tkanek na insulinę wiąże się z zaburzeniem tolerancji glukozy, co w konsekwencji prowadzi do rozwoju cukrzycy typu 2. Cukrzyca jest często rozpoznawana, gdy już występuje co najmniej jedno jej powikłanie (np. tzw. cukrzycowa choroba oczu, neuropatia, stopa cukrzycowa). Dlatego warto kontrolnie wykonywać badanie glikemii, zwłaszcza jeżeli występują objawy sugerujące cukrzycę typu 2. Źle lub niekontrolowana cukrzyca może spowodować ślepotę, udar, zawał serca, niewydolność nerek, czy nawet amputację kończyn dolnych! Otyłość, zwłaszcza typu brzusznego, wiąże się ze wzrostem ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, w tym nadciśnienia tętniczego. Szacuje się, że 1 na 4 mężczyzn i 1 na 5 kobiet ma nadciśnienie tętnicze. Nadciśnienie tętnicze jest określane „cichym zabójcą”. Mimo braku charakterystycznych objawów, może prowadzić do zawału serca, niewydolności serca, bólu w klatce piersiowej, udaru, a nawet uszkodzenia i niewydolności nerek. Dlatego warto regularnie kontrolować ciśnienie krwi, by w porę wykryć zmiany i zacząć działać. Nadwaga i otyłość są jednym z głównych modyfikowalnych czynników ryzyka tej choroby. Optymistyczne jest to, że redukcja masy ciała koreluje ze spadkiem ciśnienia tętniczego krwi, dlatego jest postępowaniem z wyboru nie tylko w terapii nadciśnienia tętniczego, lecz także w jego zapobieganiu. Otyłość wiąże się ze zwiększonym ryzykiem wielu nowotworów: nerek, okrężnicy, przewodów żółciowych, trzustki, przełyku, wątroby, szpiczaka mnogiego, endometrium, jajników i piersi u kobiet w okresie pomenopauzalnym (przy czym ryzyko jest wyższe u kobiet, które nigdy nie przyjmowały terapii hormonalnej). Otyłość jest związana z przewlekłym stanem zapalnym, prowadzącym do uszkodzeń DNA, które z kolei zwiększają ryzyko nowotworzenia. Otyłość może zwiększać ryzyka niektórych nowotworów również w sposób pośredni, przyczyniając się do rozwoju chorób, które z kolei są czynnikami ryzyka konkretnych chorób nowotworowych, np.: przełyk Barreta i rak przełyku lub choroby zapalne wątroby i nowotwór wątroby. Tkanka tłuszczowa (uznana za organ endokrynny) wytwarza duże ilości estrogenu – żeńskiego hormonu płciowego, którego wysokie stężenie może być związane z podwyższonym ryzykiem zachorowania na: raka piersi, endometrium i jajników. Otyłość to nie tylko choroba wpływająca na metabolizm, układ ruchu, ryzyko nowotworów, zdolności do reprodukcji, lecz także zdrowie psychiczne. Nadmierna masa ciała często wiąże się z brakiem akceptacji własnego wyglądu i brakiem pewności siebie, ale również często z publicznym ostracyzmem. Osoby otyłe muszą niekiedy mierzyć się ze stygmatyzacją ze strony społeczeństwa. Nic dziwnego zatem, że problem otyłości wiąże się ze zwiększonym ryzykiem rozwoju depresji, zwłaszcza u nastolatków. Co ciekawe, w grupie nastolatków wykazano, że zarówno otyłość zwiększa ryzyko depresji, jak i występująca depresja ma wpływ na nadmierny wzrost masy ciała. Problemy psychiczne mogą wpływać negatywnie na proces leczenia otyłości. Dlatego wsparcie psychologiczne jest niezbędnym krokiem w jej terapii.
Wcale mnie to nie dziwi. Dziwi mnie za to, dlaczego tyle osób nadal boryka się z problemem otyłości. Według prognoz WHO, jeśli aktualna tendencja się utrzyma, w 2025 roku 70 milionów dzieci będzie chorowało na nadwagę lub otyłość. W 2013 roku mowa była o 42 milionach, więc ten przewidywany wzrost jest zatrważający. Już blisko 60 proc. dorosłych Polaków choruje na nadwagę lub otyłość. Choroba ta dotyka także co trzeciego chłopca w wieku szkolnym i co piątą dziewczynkę – wynika z badań Instytutu Żywności i Żywienia. Od tego, jaki model odżywiania i spędzania wolnego czasu wpoimy dzieciom w ich najmłodszych latach życia zależy, czy będą zdrowe jako dorośli. Najważniejsza jest regularność: 4-5 posiłków dziennie o stałych porach. Nie pomijajmy żadnego z posiłków, zwłaszcza śniadania. Na kolację doskonale sprawdzają się natomiast lekkie produkty białkowe. W codziennym menu dziecka muszą znaleźć się wszystkie składniki odżywcze: białko, węglowodany, tłuszcze oraz witaminy i minerały. Oczywiście warto wybierać składniki najwyższej próby, tzn. białko pochodzące z dobrej jakości mięsa oraz mleka, które bogate jest w wapń odpowiedzialny za budowanie mocnych kości i zębów. Jeśli cukry to te złożone, pochodzące np. z pełnoziarnistych przetworów mącznych, ponieważ dłużej gwarantują uczucie sytości. Każdego dnia dzieci, niezależnie od wieku, powinny jeść także kilka porcji warzyw, najlepiej nieprzetworzonych, bo to gwarantuje im optymalną dawkę witamin. A co z owocami? Najlepsze są te sezonowe, bo wtedy są najświeższe, a więc i bogate w mikroelementy. Należy jednak pamiętać, że owoce zawierają spore ilości fruktozy, czyli cukru, monosacharydu. Spożycie fruktozy w nadmiarze może wpływać na zwiększanie apetytu. Fruktoza bowiem stymuluje wydzielanie greliny, czyli hormonu odpowiadającego za uczucie głodu, ale z drugiej strony nie pobudza insuliny do produkcji leptyny, więc poczucie sytości nie nadchodzi. Przez to po zjedzeniu zbyt dużej ilości fruktozy, ciągle mamy ochotę na kolejne, najlepiej wysokoenergetyczne przekąski, a to już prosta droga do zwiększenia masy ciała. Aby fruktoza nie miała szansy odłożyć się w postaci tkanki tłuszczowej, owoce najlepiej podawać dzieciom w pierwszej połowie dnia. Instytut Matki i Dziecka ostrzega, że zbyt dużo fruktozy w diecie dziecka może upośledzać wchłanianie np. cynku i żelaza, warto wiec pamiętać o umiarze w kwestii słodkich owoców i soków. Najwięcej tego cukru zawierają m.in. winogrona, banany, ananasy czy czereśnie, dlatego ich spożywanie warto ograniczyć.Ważnym, choć trudnym zadaniem jest również ograniczenie soli i cukru w diecie. W wielu gotowych produktach znajdziemy mnóstwo soli, nawet w takich, których smak na to nie wskazuje, np. słodycze. Dlatego to takie ważne, by czytać etykiety, dokładnie sprawdzać produkty, które podajemy naszym dzieciom! Sól zatrzymuje wodę w organizmie, jej głównym składnikiem jest sód, który odpowiada za gospodarkę wodną. Gdy jest go za dużo, powoduje wiązanie wody w tkankach, przez co nasza waga może się zwiększyć. Jej nadmiar w diecie prowadzi także do nadciśnienia i chorób serca. Cukier natomiast dostarcza nam wyłącznie pustych kalorii, więc warto go ograniczyć. Oczywiście wszystko z głową, to normalne, że dzieci jedzą słodycze. Warto natomiast ograniczyć je do określonych dni i ilości, tak by stale mieć nad tym kontrolę i nie zastępować słodyczami posiłków. Dla zachowania odpowiedniej wagi ciała nie ma chyba cenniejszego nawyku niż regularne picie woda. Soki są oczywiście zdrowe, ale warto zwrócić uwagę na ich skład i dokładnie czytać etykiety. Do wielu produktów, które tak naprawdę nie są sokami, ale napojami czy nektarami, dodawane są spore ilości cukru. Jeśli chcemy dostarczyć dziecku zdrowe soki – warto postawić na te ze świeżo wyciskanych owoców w domu. Jeśli chodzi o nawadnianie, woda zawsze będzie najlepszym wyborem na co dzień. Jej regularne picie sprawia, że nasz metabolizm działa sprawnie, a z organizmu na bieżąco usuwane są toksyny. Woda nie jest jednak zbyt atrakcyjna smakowo dla dzieci. Co z robić w takiej sytuacji? Można ją urozmaicać: już kilka listków mięty lub plaster cytryny mogą sprawić, że woda mineralna zmieni się w smaczny i orzeźwiający napój. Kolejny ważny punkt to aktywność fizyczna. Ministerstwo Zdrowia w kontekście rozwoju dzieci zauważa, że aktywność to nie tylko regularnie uprawiany sport, ale także ogół codziennych czynności, które wykonujemy np. chodzenie czy sprzątanie. Wśród korzyści płynących z aktywności fizycznej uprawianej w młodym wieku wymienia m.in. wspomaganie rozwoju fizycznego, psychicznego, hartowanie organizmu czy nawet leczenie schorzeń, takich jak cukrzyca lub wady postawy. Jest spora różnica między uprawianiem sportu wyczynowo a codzienną aktywnością fizyczną. Nawyk aktywności samej w sobie warto zaszczepiać w dzieciach już od najmłodszych lat. Uczmy więc dzieci, że na 3. piętro warto wejść po schodach, a do pobliskiego sklepu lepiej niż autobusem udać się rowerem. Takie drobne nawyki wprowadzone w dzieciństwie procentują wraz z wiekiem.
Nadmiar dodatkowych kilogramów może decydować o naszym zdrowiu. WHO podkreśla, że otyłość ma także wpływ na przebieg zakażenia koronawirusem. Światowa Organizacja Zdrowia jest zdania, że choroba COVID-19 daje cięższe objawy oraz powikłania u osób, które są otyłe. Otyłość, z którą funkcjonujemy latami, jest niczym tykająca bomba zegarowa, wyniszcza nasz mózg oraz funkcjonowanie narządów wewnętrznych i stawów. Otyłość może osłabiać układ odpornościowy oraz nasilać stany zapalne, co utrudnia zwalczanie infekcji, a także może pogorszyć przebieg choroby, którą powoduje koronawirus SARS-CoV-2. Koronawirus w USA nie odpuszcza. Czy fakt, że otyłość jest tam problemem społecznym może wpływać na tak wysoką liczbę zakażonych? Jakie inne czynniki ryzyka występują w Stanach Zjednoczonych? Tu większe jest nastawienie na ludzi z "ułomnym' układem immunologicznym, a wiadomo, że osoby z otyłością mają odporność zaburzoną. Osoby z podwyższonym ciśnieniem krwi, astmatycy, ludzie chorzy na cukrzycę, ludzie, którzy mają różne zaburzenia immunologiczne (np. związane z tarczycą) są zagrożeni. To wszystko zwiększa ryzyko gorszego przebiegu zakażenia. Do tej pory doniesienia naukowców z całego świata wskazywały na to, że najbardziej narażone na zakażenie koronawirusem i ciężki przebieg COVID-19 są osoby starsze i cierpiące na choroby współistniejące. Wskazywano, że do grupy ryzyka należą przede wszystkim pacjenci z chorobami sercowo-naczyniowymi, nadciśnieniem tętniczym, jak również przewlekłą obturacyjną chorobą płuc. Naukowcy z Wielkiej Brytanii poprzez analizę danych statystycznych dotyczących zachorowań w Anglii odkryli nową zależność. Co ciekawe, w świetle tych danych, choroby współistniejące mogą nie stanowić aż tak dużego ryzyka. Kwestia palenia papierosów budzi wciąż wątpliwości, co jakiś czas pojawiają się sprzeczne informacje dotyczącego tego, czy palenie zwiększa, czy zmniejsza ryzyko zachorowania na COVID-19. Jedynym stałym czynnikiem ryzyka, który jest wymieniany w większości analiz na całym świecie, jest kwestia otyłości. Zdaniem niezależnych lekarzy z jednej strony zwiększa ona podatność na infekcje, z drugiej zagrożenie ciężkim przebiegiem choroby.
Istnieje wiele czynników, które zwiększają lub zmniejszają ryzyko wystąpienia poważnych powikłań w przypadku zachorowania na COVID-19. Warto jest więc śledzić wszelkie doniesienia aby wiedzieć czy znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka. Nie ma jednak wątpliwości, że każdy z nas powinien jednakowo chronić się przed wirusem, tak aby nie doprowadzać do jego rozprzestrzeniania się. Ostatnie doniesienia mówią o tym, że udało się opracować nanocząsteczkę, która jest w stanie silniej wiązać się z koronawirusem niż cząsteczki gospodarza. Po takim połączeniu dochodzi do śmierci patogenów i są one usuwane wraz z układem odpornościowym. Jak się okazuje tego typu cząsteczki mogą znaleźć także zastosowanie w walce z wirusem Eboli oraz wirusem grypy. W przypadku tego drugiego może to odgrywać kluczowe znaczenie w najbliższym sezonie grypowym, na który także nałoży się wzrost zachorowań na COVID-19. Podanie tego leku może odbywać się na przykład za pośrednictwem spray'u do nosa. Jeżeli chory oddycha przy pomocy respiratora to lek może zostać poddany bezpośrednio do płuc, co może zwiększać jego skuteczność.