Według raportu „Zdalne wizyty lekarskie” 30 proc. Polaków umówiło się na zdalną poradę lekarską w czasie pandemii COVID-19. Blisko połowa badanych przyznała jednak, że nie chciałaby korzystać z konsultacji on-line po zakończeniu izolacji społecznej. Zdaniem Piotra Miluskiego, eksperta z LekSeek, należy przełamywać bariery cyfrowe i pokazywać korzyści wynikające z telemedycyny, która jest równoprawnym świadczeniem zdrowotnym.
Sytuacja wywołana epidemią koronawirusa przyspieszyła wdrażanie usług telemedycznych. Firma LekSeek, od lutego do kwietnia, odnotowała aż 70 proc. wzrost zainteresowania e-wizytami w Gabinecie drWidget.
Telemedycyna powinna być standardem w ochronie zdrowia
Jak podkreśla Piotr Miluski, project manager z LekSeek, wzmożona popularyzacja telemedycyny jest efektem COVID-19. – Dziś zdalna opieka medyczna jest niezbędnym środkiem pozwalającym uniknąć zakażenia wirusem. To bezpieczeństwo, nie tylko pacjentów, ale także ich bliskich i przeciążonego personelu medycznego. Warto jednak przyszłościowo traktować usługi telemedyczne, które mogą być receptą na najbardziej palące problemy ochrony zdrowia, takie jak: starzejące się społeczeństwo, kolejki do specjalistów, wzrost zachorowań na choroby przewlekłe czy też braki w kadrach lekarskich – mówi ekspert.
Według raportu Procontent Communication „Zdalne wizyty lekarskie”, co trzeci ankietowany korzystał z e-wizyt lekarskich w przeciągu trzech ostatnich miesięcy. W większości przypadków, ponad 70 proc., była to konsultacja w publicznej służbie zdrowia na NFZ. – Od lat domagaliśmy się usankcjonowania porady telefonicznej. W zeszłym roku ta sytuacja znalazła już odzwierciedlenie w dokumentach i zapisach prawa. Aktualna sytuacja potwierdziła nam słuszność naszych zabiegań o jej usankcjonowanie. Mimo to, że będzie ona kojarzona z COVID-19, jest to standard światowy, który pozostanie z nami na długo, a może i na zawsze. Przede wszystkim nie pogarsza to jakiejkolwiek dostępności i stanu opieki. Porady te są dobre i wystarczające w wielu przypadkach ogólnoinformacyjnych, których potrzebują pacjenci, ale też w kontynuacji czy modyfikacji leków. Nie doszło tutaj też do jakiegokolwiek zaniechania, dlatego, że jeżeli obie strony – lekarz i pacjent – stwierdzają, że muszą się zobaczyć, wtedy porada telefoniczna jest tylko wstępem do wizyty głównej w gabinecie w placówce medycznej – mówi Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Potrzebna jest edukacja
Niestety ponad 60 proc. osób, które uznały, że wizyta zdalna nie ma takiego samego charakteru jak tradycyjna, wskazało jako wadę brak możliwości prawidłowego zbadania przez lekarza. Co trzeci z tej grupy badanych przyznał, że miał trudności z przekazaniem lekarzowi, z czym ma problem, a co piąty ankietowany uznał, że lekarz nie przeprowadził pełnego wywiadu. Blisko 13 proc. badanych wskazało, że nie dysponowało odpowiednim sprzętem i miejscem do odbycia wizyty on-line. – Te wyniki pokazują, że przed medycyną duże wyzwanie w postaci oswojenia pacjentów z wizytą on-line. Aż 17 proc. badanych stwierdziło, że nie wierzy w porady on-line. To spora część pacjentów, których należy edukować i przekonywać do skorzystania z porad telemedycznych. Na dzisiaj lepiej z tym zagadnieniem radzą sobie prywatne podmioty medyczne w porównaniu do placówek publicznych – mówi Iwona Kubicz, managing director z Procontent Communication.
Podzielone są opinie badanych co do tego, czy po zakończeniu izolacji domowej będą korzystać ze zdalnej konsultacji z lekarzami. Blisko połowa respondentów przyznała jednak, że zrezygnuje z leczenia na odległość po zakończeniu epidemii. Deklaracje kontynuacji korzystania ze zdalnych porad lekarskich częściej składają pacjenci, którzy skorzystali z porad on-line, w prywatnych placówkach zdrowia, w ramach abonamentu. – Trudno w dwa miesiące zmienić przyzwyczajenia pacjentów i lekarzy, które trwają rzeczywiście od kilkudziesięciu lat. Zawsze jednak fizykalne badanie dla pacjenta było kluczowe. Mogli oni odnieść wrażenie, że wręcz uległo pogorszenie jego jakości. Wręcz dziwię się, że aż tak wielu pacjentów chciałoby ponownie skorzystać z teleporady. Odwróciłbym sytuację i powiedział, że szklanka jest jednak w połowie pełna. Powiedziałbym, że to jest jednak optymistyczne dla przyszłości teleporad. Twierdzę też, że powinny być wprowadzane działania edukacyjne, które upowszechniłyby jednak telemedycynę – tłumaczy Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.
Potrzebę edukacji dostrzega też Piotr Miluski, project manager z LekSeek, o czym wspomniał w raporcie „Zdalne wizyty lekarskie”. – Należy pokazywać korzyści wynikające z telemedycyny, która jest równoprawnym świadczeniem zdrowotnym. Pacjent może oczekiwać kompleksowej i pełnoprawnej opieki, jedyne, co się zmienia, to sposób komunikacji. Nadrzędne kwestie nie ulegają zmianie: lekarz postępuje zgodnie ze swoją wiedzą medyczną i to on ordynuje leczenie. Podczas e-wizyty może nadzorować badanie diagnostyczne wykonywane przez pacjenta za pomocą urządzenia medycznego. Na podstawie zebranego wywiadu może zalecić terapię, udzielić informacji na temat zażywanych leków, wystawić e-receptę czy e-ZLA lub zarekomendować pacjentowi wizytę w gabinecie. Rozwiązania telemedyczne (np. Gabinet drWidget, MyDr) nie mają za zadanie zastąpić tradycyjnych konsultacji. To kolejne narzędzia wspierające pracę środowiska medycznego, podnoszące jakość ochrony zdrowia i optymalizujące proces leczenia – podsumowuje.
Zachęcamy do przeczytania całego raportu >>>
Komentarze
[ z 0]