W ostatnim czasie zarejestrowano kilka nowych leków na stwardnienie rozsiane. Niestety są one drogie, a ich koszt, podobnie jak obecnie dostępnych w ramach programu leczenia tzw. II linii, to kilka tysięcy złotych. Czy są jakieś szansę na ich refundację? Wydaje się, że w najbliższym czasie niewielkie - informuje Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego.

Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydaje negatywne opinie w odniesieniu do kolejnych leków. Czego dotyczą te opinie? Tzw. farmakoekonomii, czyli opłacalności leczenia danym preparatem.

Jak informuje PTSR, z relacji przedstawicieli firm farmaceutycznych wynika, że wszyscy niestety dostrzegają wyraźny brak „politycznej woli”, aby nowe leki zostały objęte refundacją. Nawet te preparaty, które dziś są dostępne w ramach programów lekowych, mają ograniczoną liczbę potencjalnych odbiorców, znacznie węższą niż wynika to z kryteriów rejestracyjnych.

Polscy pacjenci powinni mieć takie same możliwości terapii, jak mieszkańcy innych krajów europejskich - uważa PTSR i zapowiada, że będzie dalej próbować zmienić tą trudną sytuację, tym razem przy udziale Parlamentarnego Zespołu ds. SM.

Na spotkaniu Parlamentarnego Zespołu ds. SM prof. Adam Stępień, który  powołując się na dane z NFZ (koniec 2014) ocenił liczbę osób chorych na stwardnienie rozsiane w Polsce na ok. 50 000. Przypomniał, że na świecie jest obecnie ok. 10 leków zarejestrowanych na SM, które mogą redukować objawy choroby o 30-70%. Dostępność tych leków w Polsce jest niższa niż w innych krajach rozwiniętych cywilizacyjnie. Mamy też najmniejszy odsetek leczących się: ok. 7 300 osób korzysta z leczenia I linią leków i ok. 500 osób z leczenia II linią.

Prof. Stępień optuje za całkowitym zniesieniem programu lekowego, co popiera także prof. Kotowicz. Minister Radziewicz-Winnicki podkreślił natomiast, że program lekowy ma zapewnić nie tylko monitorowanie stanu pacjenta, ale przede wszystkim wydajną gospodarkę lekami. Brak programu lekowego spowoduje, że pacjenci będą leczeni przypadkowo, pieniądze zostaną na leczenie wydane, natomiast efekty mogą być słabe.

Zdaniem PTSR pozostaje kwestia pacjentów, którzy po odbiór leku muszą co miesiąc dojeżdżać dziesiątki albo nawet setki kilometrów i którzy pewnie woleliby zapłacić 100 zł, ale odebrać go w najbliższej aptece, bez marnowania sił i środków na podróże. Prof. Kotowicz zauważył ponad to, że specjalista powinien mieć możliwość wyboru sposobu leczenia danego pacjenta.


Źródło: ptsr.org.pl