Polscy okuliści wykonali najwięcej na świecie zabiegów naprawiania uszkodzonej rogówki z użyciem metody, która wykorzystuje komórki macierzyste pacjenta – mówili eksperci podczas „Jesiennych Warsztatów Okulistycznych 2018” w Jachrance pod Warszawą.

Przeszczepienia komórek macierzystych rąbka rogówki w ramach badania klinicznego wykonuje zespół prof. Edwarda Wylęgały, kierownika Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego (ŚUM) w Katowicach. Sam profesor podkreślił, że dotychczas przeprowadzono je u 10 pacjentów, w tym u jednego dziecka. "To najwięcej w Europie (na razie metoda jest stosowana tylko w krajach europejskich – PAP). Na tych 10 pacjentów u jednego mamy niepowodzenie, ale możemy go poddać kolejnemu zabiegowi" – powiedział specjalista podczas spotkania, które zakończyło się w weekend.

Jak wyjaśnił, przeszczepianie komórek macierzystych rąbka rogówki jest metodą stosowaną w celu przywrócenia zdolności widzenia u pacjentów, u których doszło do uszkodzenia nabłonka rogówki w oku, najczęściej z powodu oparzenia chemicznego (np. przez kontakt z wapnem) czy termicznego. Chodzi o takich pacjentów, u których nabłonek rogówki nie jest w stanie zregenerować się samoistnie z powodu uszkodzenia macierzystych komórek rąbka rogówki (tzw. niewydolność komórek macierzystych rąbka rogówki). W takiej sytuacji rogówka traci przezierność, a pacjent - zdolność widzenia. Wśród innych wskazań do zastosowania tej metody znajdują się wrodzone choroby oczu, np. wrodzony brak tęczówki (aniridia) czy rogówka twardówkowa (sclerocornea).

W przypadku uszkodzenia jednego oka komórki macierzyste można pobrać z oka zdrowego. Ale nawet, jeśli uszkodzenie dotyczy prawego i lewego oka, wystarczy niewielki fragment zachowanego zdrowego rąbka rogówki, by móc zastosować innowacyjną metodę leczenia. Sama metoda została opracowana przez włoskich naukowców pod kierunkiem prof. Grazielli Pellegrini z Uniwersytetu Modeny i Reggio Emilia (Universita degli Studi di Modena e Reggio Emilia). Polega na pobraniu 1-2 mm2 zdrowego rąbka rogówki. Obecne w nim komórki są następnie transportowane drogą lądową (transport samolotem jest wykluczony, bo mógłby komórkom zaszkodzić) do laboratorium w Modenie we Włoszech, gdzie przez około pół roku namnaża się je w hodowli. Celem jest doprowadzenie do tego, by około 3 proc. wyhodowanych komórek stanowiły komórki macierzyste rąbka rogówki. To daje gwarancję, że będą one już przez całe życie pacjenta regenerować nabłonek rogówki, a efekt zabiegu będzie trwały.

Hodowla komórek jest następnie transportowana w specjalnym opakowaniu do ośrodka, w którym pacjent ma być poddany leczeniu. Komórki przenosi się na powierzchnię oka na specjalnym przezroczystym podłożu z włóknika (fibryny), naturalnego białka tkanki łącznej. Następnie oko jest szczelnie zamykane na cztery-pięć dni, tłumaczył prof. Wylęgała. Nie stosuje się żadnych leków miejscowych. Enzymy obecne w łzach trawią podłoże z włóknika i nabłonek rogówki osiada na powierzchni oka. W czwartej dobie od zabiegu oko zostaje odsłonięte.

"Jest to technologia zaawansowanych terapii lekowych. My myśląc o leku, zwykle wyobrażamy sobie tabletkę, kapsułkę, ampułkę, maść, krople. Teraz mamy lek w postaci komórek macierzystych, zamkniętych w metalowym opakowaniu. Substancją czynną są tu właśnie komórki macierzyste, które będą odnawiały rogówkę przez całe życie" – tłumaczył prof. Wylęgała.

Dr hab. Dariusz Dobrowolski z Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki ŚUM w Katowicach powiedział w rozmowie z PAP, że zaletą tej metody jest to, iż pacjentowi przeszczepiane są jego własne komórki. "W przypadku przeszczepów rogówki od dawcy zmarłego niektórzy pacjenci wymagają podawania leków immunosupresyjnych, takich jak cyklosporyna, która może uszkodzić nerki" – powiedział specjalista.

Podkreślił, że skuteczność nowej metody jest bardzo duża. "Jeden z moich pacjentów powiedział mi ostatnio, że w zasadzie wrócił do normalnej aktywności i ostrość wzroku mu się poprawiła na tyle, że zaprzestał nawet stosowania kropli nawilżających. Nie czuje bólu, pieczenia, nie ma światłowstrętu" – opowiadał dr Dobrowolski.

Zaznaczył, że koszt leczenia nową metodą jest wysoki. Szacuje się go na ok. 92 tys. euro na jednego pacjenta. W Polsce istnieje zapotrzebowanie na ok. 50 takich zabiegów rocznie.

Konsultant krajowy w dziedzinie okulistyki prof. Marek Rękas powiedział PAP, że napisał pismo do ministra zdrowia w sprawie refundacji tej terapii. "My byśmy bardzo chcieli tę metodę móc stosować u pacjentów z niewydolnością komórek macierzystych rąbka rogówki" – poinformował. Zaznaczył jednocześnie, że to terapia bardzo kosztowna. Jej zastosowanie może być jednak uzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia, ponieważ pacjent, który odzyskuje zdolność dobrego widzenia, może normalnie funkcjonować w społeczeństwie i wrócić do pracy - mówi.

Dr Dobrowolski powiedział PAP, że obecnie do zabiegu kwalifikowani są kolejni pacjenci, jak na przykład dziewczynka uderzona przez brata ołówkiem w oko. Spowodowało to przebicie rogówki i uszkodzenie soczewki. We Wrocławiu wszczepiono jej sztuczną soczewkę, ma jednak dużą bliznę rogówki. "Ona się kwalifikuje do tej metody i w ciągu miesiąca będzie mieć wykonane przeszczepienie" – poinformował.

Eksperci zaznaczyli, że jest kilka przeciwwskazań do przeszczepienia komórek macierzystych rąbka rogówki. Prof. Wylęgała wyjaśnił, że jest to przede wszystkim brak czucia rogówkowego, związany z uszkodzeniem unerwienia rogówki. To sprawia, że zabieg raczej nie przyniesie korzystnego efektu w postaci odzyskania widzenia. Podobnie jest m.in. wtedy, gdy dojdzie do uszkodzenia nerwu wzrokowego.

Prof. Wylęgała podkreślił, że włoscy naukowcy, którzy są twórcami nowatorskiej metody naprawy nabłonka rogówki, planują już nowe badanie. Będą do niego kwalifikowani pacjenci z obustronnym urazem oka i niewydolnością komórek macierzystych rąbka rogówki. W ich przypadku komórki macierzyste do odbudowania nabłonka rogówki będą pozyskiwane ze śluzówki jamy ustnej. Badanie ma być w ośrodku w Mediolanie oraz w Polsce przez zespół prof. Wylęgały.

Pionierem tej metody jest dr hab. Dariusz Dobrowolski. "My jako pierwsi na świecie opublikowaliśmy pracę naukową na ten temat. W Polsce mamy jednak cały czas problem z wdrażaniem innowacyjnych metod" – podkreślił prof. Wylęgała.


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Joanna Morga