Według naukowców z University College London w ciągu najbliższej dekady zostanie opracowana pigułka, która będzie powstrzymywać napad padaczkowy równie szybko, jak proszek przeciwbólowy uśmierza pospolite dolegliwości. Wyniki badań, opublikowane na łamach prestiżowego "Nature Communications", pokazują, że aby nie zakłócać regularnej pracy mózgu, należy skorzystać z połączonej metody terapii - genetycznej i chemicznej.

Do tej pory testy były przeprowadzane na szczurach. Terapia łączy dwie metody - terapię genową i tradycyjne leczenie farmakologiczne. Terapia genowa ma zwiększyć wrażliwość komórek nerwowych na działanie zazwyczaj nieaktywnej substancji.

- W pierwszym etapie w rejon mózgu, gdzie pojawiają się napady wstrzykujemy zmodyfikowanego wirusa - tłumaczy profesor Dimitri Kullmann z UCL Institute of Neurology. - Wirus "instruuje" komórki nerwowe w tym rejonie, by wytwarzały białko, aktywowane przez CNO (pochodną przeciwpsychotycznego leku - klozapiny). CNO można podać w postaci pigułki, aktywowane przez nią białko z kolei wygasza nadmiernie pobudliwe komórki nerwowe. - twierdzi naukowiec

Terapia ta jest o wiele bardziej precyzyjna niż obecne próby walki z chorobą - dziś, aby farmakologicznie leczyć padaczkę, stosuje się leki hamujące pobudliwość wszystkich komórek mózgu.

Jeśli więc opisana przez badaczy metoda okaże się skuteczna, wystarczający będzie jeden zastrzyk z wirusem - później będzie już trzeba tylko zażywać pastylkę, jeśli pacjent poczuje, że zbliża się atak.


Źródło: www.wprost.pl