Nadciąga burza – polski system ochrony zdrowia w punkcie krytycznym
Polska służba zdrowia znalazła się na zakręcie, z którego nie ma odwrotu bez zdecydowanych i odważnych działań. Prognozy są jednoznaczne – deficyt pielęgniarek nie tylko narasta, ale z każdym rokiem coraz bardziej zagraża bezpieczeństwu pacjentów i integralności całego systemu opieki zdrowotnej. Dziś brakuje niemal 160 tysięcy pielęgniarek, a w ciągu najbliższych piętnastu lat ta liczba wzrośnie do dramatycznych 260 tysięcy. To więcej niż tylko statystyka – to realne życie i zdrowie milionów pacjentów.
System, który nie potrafi zapewnić podstawowej opieki, nie ma szans przetrwać żadnego wstrząsu. Tymczasem liczba pracujących pielęgniarek, która obecnie wynosi około 216 tysięcy, powinna wynosić już teraz co najmniej 372 tysiące. Eksperci przewidują, że do 2039 roku powinniśmy osiągnąć pułap 461 tysięcy. Wszystko jednak wskazuje, że będzie ich zaledwie… 199 tysięcy. Braki kadrowe dotykają wszystkich poziomów opieki – od podstawowej, przez specjalistyczną, po opiekę długoterminową i paliatywną. Coraz częściej pojawiają się sytuacje, w których oddziały szpitalne funkcjonują na granicy bezpieczeństwa lub są czasowo zamykane z powodu braku personelu.
Starość pielęgniarki systemu
Starzenie się populacji to nie tylko wyzwanie demograficzne – to egzystencjalne zagrożenie dla personelu medycznego. Od 2010 roku liczba osób powyżej 65. roku życia wzrosła w Polsce o 47 procent, tymczasem przyrost pielęgniarek aktywnych zawodowo wyniósł zaledwie 12 procent. System ratowany jest dziś przez kobiety, które powinny cieszyć się emeryturą – już teraz 44 tysiące pielęgniarek ma ten status, a kolejne 115 tysięcy osiągnie wiek emerytalny do 2039 roku. Jak powiedziała Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych: „Łatamy system pielęgniarkami, które są już w wieku emerytalnym. Prawdziwy Armagedon nastąpi w 2039.”
W tej sytuacji każda nowa absolwentka pielęgniarstwa jest na wagę złota, lecz zbyt często trafia ona do systemu, który nie oferuje ani godnych warunków pracy, ani perspektywy rozwoju. Warto dodać, że w 2019 roku spośród 214 tysięcy pielęgniarek aż 181 tysięcy było w wieku produkcyjnym. Cztery lata później liczba ta spadła do 172 tysięcy, mimo że całkowita liczba uprawnionych do wykonywania zawodu wzrosła. To wyraźny sygnał, że młodsze pokolenie nie pozostaje w zawodzie, a system nie jest w stanie zatrzymać doświadczonych specjalistek.
Przepaść międzynarodowa – polska kontra reszta świata
W krajach, których systemy zdrowotne uchodzą za wydajne i efektywne, na 1000 pacjentów przypada około 11 pielęgniarek. W Polsce – tylko 5,7. Ale to nie wszystko. Jak zauważył Krzysztof Zdobylak, ekspert ds. strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia: „Oprócz de facto podwójnej liczby pielęgniarek, państwa te posiadają wielokrotnie więcej osób, wykonujących zawody opiekuńcze w przeliczeniu na 1000 mieszkańców.” W Polsce opiekunów medycznych jest mniej niż jeden na tysiąc mieszkańców. Dla porównania, w krajach Europy Zachodniej czy Skandynawii – średnio czternastu. To właśnie ta armia pomocnicza pozwala pielęgniarkom skupić się na kompetencjach medycznych, zamiast wykonywać zadania techniczno-logistyczne, do których nie są szkolone. Warto również zauważyć, że prognozy dla państw z grupy porównawczej wskazują, że do 2039 roku liczba pielęgniarek na 1000 mieszkańców wzrośnie tam do 13. W Polsce będzie to zaledwie 5,6.
Czas działania – ostatni moment na realne zmiany
Eksperci biją na alarm – reformy nie mogą dłużej czekać. Fundamentem zmian musi być nie tylko zwiększenie liczby miejsc na kierunkach pielęgniarskich, ale także stworzenie bezpiecznych i atrakcyjnych warunków pracy. W przeciwnym razie młodzi ludzie nie tylko nie zdecydują się na wybór tej ścieżki zawodowej, ale ci, którzy już zdobyli wykształcenie, odejdą – do innych zawodów, do sektora prywatnego lub za granicę. Niezwykle istotna staje się tu kwestia samodzielności zawodowej pielęgniarek, ich możliwości awansu oraz pełnego wykorzystania kompetencji, które zdobywają przez lata kształcenia. Jak podkreśla Krzysztof Zdobylak: „Dla dorównania efektywnym systemom ochrony zdrowia konieczne jest ponad podwojenie liczby pielęgniarek do 460 tys. w 2039 roku.” A to możliwe tylko przy równoczesnym zwiększeniu liczby opiekunów medycznych oraz realnym wsparciu ścieżek rozwoju zawodowego.
To nie jest już tylko kwestia kadrowa – to kwestia strategiczna. Polska musi przemyśleć od podstaw strukturę i podział obowiązków w opiece zdrowotnej. Kluczowe będzie włączenie większej liczby zawodów pomocniczych, ale także zaufanie do pielęgniarek jako profesjonalistek. Ich rola w diagnostyce, profilaktyce, opiece długoterminowej i przewlekłej powinna być wzmacniana, a nie marginalizowana.
Jak wskazują eksperci, bezpieczne warunki pracy to nie tylko kwestia norm zatrudnienia, ale także środowiska, w którym pielęgniarki mogą wykorzystywać pełnię swoich kompetencji. Wymaga to też uporządkowania podziału obowiązków między pielęgniarki a personel pomocniczy – tak, aby każdy członek zespołu mógł działać efektywnie i w granicach swojej specjalizacji.
Podsumowanie
Jeśli nic się nie zmieni, Polska za piętnaście lat nie będzie miała kim obsadzić szpitali, oddziałów ratunkowych i przychodni. Zabraknie rąk do pracy nie tylko przy łóżkach pacjentów, ale i przy respiratorach, wenflonach i dokumentacji medycznej. Już dziś widać wyraźnie, że bez szybkiej interwencji zmniejszenie składki zdrowotnej, starzejące się społeczeństwo i dramatyczne braki kadrowe doprowadzą do całkowitego załamania systemu.
System ochrony zdrowia ma za zadanie zapewniać odporność na szoki – epidemiologiczne, społeczne, gospodarcze. Tymczasem z pustym personelem, bez inwestycji w kadry i z ograniczonym finansowaniem, jego odporność zbliża się do zera. Jak podsumowała Krystyna Ptok: „Jeśli nic się nie zmieni w podejściu ministra zdrowia, ale także innych decydentów to zostaną nam już tylko tekturowe pielęgniarki.” Ten obrazek może się wydawać groteskowy, ale to nie metafora – to prawdopodobna przyszłość. Pozostaje pytanie: czy jesteśmy gotowi ją zaakceptować? Czy zamiast kolejnych analiz i debat, nadejdą konkretne decyzje i działania? Bo czasu już nie ma – on właśnie się kończy.
Komentarze
[ z 0]