"Myślę, że nasz eksperyment się nie powiódł" - stwierdziła młoda studentka. Chodziło o próbę odstawienia leków antydepresyjnych, które przyjmuje od 7 lat.

Leki antydepresyjne doskonale leczą depresję i lęki. Sam byłem świadkiem jak poprawiały, a czasem ratowały życie młodym ludziom. Ale coraz więcej młodych przyjmuje takie leki bardzo często, w wieku gdy kształtuje się tożsamość, snuje się plany na przyszłość i buduje dorosłe relacje.

Czy używamy dobrych dowodów naukowych, by decydować się na przepisywanie tym młodym ludziom leków antydepresyjnych?

Czy przypadkiem nie krzywdzimy młodego pokolenia, które będzie postrzegać siebie jako zbyt kruche, by poradzić sobie z przeciwnościami losu, jakie życie zawsze przynosi?

"Wiek niestabilności"

Moja pacjentka zaczęła przyjmować leki gdy była na pierwszym roku studiów, po tym jak popadła w depresję i większość czasu spędzała w łóżku.

Musiała iść na zwolnienie lekarskie, ale dość szybko jej się poprawiło i wróciła na studia. Szybko wyszła na mąż i kilka lat pracowała, cały czas czując się bardzo dobrze.

Zgodnie z profesjonalnymi wytycznymi powinno się podawać leki od sześciu do dziewięciu miesięcy, by wyleczyć pierwszy przypadek depresji. Ale mojej pacjentce nikt nigdy nie doradził, by przestała przyjmować tabletki. Przystała na moje zalecenia, by odstawić leki przeciwdepresyjne.

Przez kilka pierwszych miesięcy nie czuła się lepiej i więcej rzeczy ją wzruszało. Nie chodzi o to, że była częściej smutna. Przeciwnie, reagowała bardziej emocjonalnie, częściej płakała. To nie wydaje się być problematyczne dla większości z nas.

Kiedy zalecam moim pacjentom, żeby odstawili antydepresanty, zachęcam ich, żeby wybrali spokojny czas w swoim życiu, żeby łatwo mogli rozpoznać, jakie zachowanie jest normalną reakcją w sytuacji stresowej, a co może być oznaką powracającej depresji.Ale ponieważ pracuje ze studentami to jest prawie niemożliwe, by znaleźć taki czas. Psycholog Jeffrey Arnett nazywa wiek młodych ludzi "wiekiem niestabilności". Arnett stworzył termin "wczesnej dorosłości", aby zdefiniować nowy psychologiczny etap rozwojowy dla ludzi w wieku od 18 do 29 lat w krajach uprzemysłowionych.

Lekowa pułapka

Obecnie, u coraz większej liczby młodych ludzi, sytuacja życiowa szybko się zmienia - zmieniają zajęcia, pracę, relacje. Równocześnie przyjmując antydepresanty. Moja pacjentka rozstała się z mężem, by rozpocząć studia. On pracował w innym kraju. Spodziewała się, że separacja może być trudna, ale skupiała się na szkole i od czasu do czasu przychodziła na wizyty. W lecie wróciła do partnera i przeniosła się razem z nim, by "emocjonalnie się wyciszyć". Nie była w tak depresyjnym stanie jak w czasie studiów, ale martwiła się. Liczyła, że powrót do męża będzie łatwiejszy.

Stwierdziła, że przeprowadzi się, zostawiając nowych szkolnych przyjaciół. Wówczas zauważyła, że ona i mąż patrzą w innych kierunkach i to ją zaniepokoiło. Chciała znów brać lekarstwa, myśląc, że może poczuje się lepiej przyjmując antydepresanty.

Nawroty choroby

Depresja u osób dorosłych często się powtarza. Połowa osób, którym się to przydarzyło ma nawroty choroby. Zgodnie z obecnymi standardami przepisuje się leki na czas nieokreślony po trzech lub więcej nawrotach. A czasem nawet wtedy, gdy choroba wystąpi drugi raz, jeśli równocześnie występują pewne czynniki ryzyka.

Jednak te zalecenia powstały na podstawie dowodów zebranych podczas badań klinicznych umiarkowanej i ciężkiej depresji u osób dorosłych, a nie u studentów, których ja leczę.

Co więcej, badania były krótkoterminowe. Tylko kilku pacjentów obserwowano dłużej niż dwa lata. Niektóre były finansowane przez przemysł farmaceutyczny, który ma swój interes w tym, by ludzie przyjmowali leki do końca życia.

Dzieci i młodzież coraz częściej biorą leki przeciwdepresyjne. W 2009 roku przeprowadzono badanie młodzieży z depresją, które udowodniło, że ci, którzy przyjmowali przez dziewięć miesięcy leki i równocześnie chodzili na terapię, mieli mniejsze skłonności do depresji i mniej skłonności samobójczych rok po zakończeniu leczenia niż ci, którzy w ogóle się nie leczyli. Ale na jak długo? I czy leczenie na własną rękę, bez terapii, wystarczy?

Pokolenie antydepresantów

Coraz więcej studentów przychodzi na uczelnie już przyjmując leki przeciwdepresyjne. Od 1994 do 2006 roku odsetek uczniów leczonych w poradniach uniwersyteckich lekami przeciwdepresyjnymi wzrósł prawie trzykrotnie, z 9 procent do ponad 23 procent.

Częściowo stało się tak przez wprowadzenie nowych leków przeciwdepresyjnych, uważanych za bezpieczniejsze i mających mniej skutków ubocznych niż poprzednie.

W tym samym czasie pojawiło się też więcej reklam leków na receptę. Niektóre z nich są bardzo skuteczne i przynoszą ulgę osobom cierpiącym na depresję. Ale równocześnie można się od nich uzależnić.

Dziekani uczelni mówią, że tacy studenci nie wytrzymują presji szkoły i są zbyt słabi, by poradzić sobie ze stresem.

Z mojego doświadczenia wynika, że uczniowie, którzy powinni odstawić leki antydepresyjne rzadko to robią. Niektórzy prawdopodobnie mają przewlekłe problemy ze zdrowiem psychicznym, które wymagają długotrwałego leczenia. Ale inni po prostu piją dużo alkoholu, biorą narkotyki, takie jak marihuana, lub cierpią z innych powodów, takich jaki zaburzenie jedzenia, których nie leczą.

Leki na nieszczęście


Inni po prostu doświadczają utraty lub odrzucenia, a leki mają być sposobem na radzenie sobie z nieszczęściem. Niektórzy sami, bez konsultacji ze mną, zaczynają znów przyjmować tabletki, a po jakimś czasie wracają z nawrotem depresji. Wtedy często decydujemy się na kolejne leki.
Teraz wiemy, że mózg młodej osoby wciąż się zmienia i rozwija się znacznie bardziej, niż wcześniej zakładano. Ale wciąż brakuje nam wiedzy, jak leki psychiatryczne mogą wpływać na rozwój mózgu.

Ja i moja pacjentka przeanalizowaliśmy symptomy choroby, ostrzegłem ją też przed poważnym zagrożeniem, takim jak myśli samobójcze. To jest istotną częścią opieki psychiatrycznej. Często lekarz kończy swoją pracę wypisują creceptę.

Czasem jest to kwestia tego, że lekarz nie ma czasu, by spróbować wszystkich sposobów leczenia, a student nie ma czasu ani motywacji, by kontynuować leczenie, przestać pić lub dbać o siebie.

Taniej nie znaczy lepiej


Ubezpieczenie często nie pokrywa całej terapii, w krótkiej perspektywie leki są tańsze. Moja pacjentka nie miała ciężkiej depresji. Zdiagnozowaliśmy łagodniejszą i bardziej przewlekłą formę depresji znaną jako dystymia.

Chociaż nie miała objawów wystarczająco długich, aby uzasadnić tę diagnozę, to jednak najbardziej konserwatywne podejście podpowiadało, że powinniśmy wznowić przyjmowanie leku.

Ale objawy mojej pacjentki wpisywały się także w jej sytuację życiową.  Ta młoda kobieta próbuje pogodzić osobiste aspiracje z życiem prywatnym. Reagowała bardzo emocjonalnie na trudne sytuacje życiowe. Te zmagania mogą być częścią rozwoju osobistego.

Osoby wchodzące w dorosłość są w krytycznym momencie życia. Dla mojej pacjentki było ważne, by dać szansę jej związkowi spełnić swoje oczekiwania w stosunku do pracy, miłości i siebie. Zgodziła się na terapię i na nowe leki.

Stąpamy po cienkiej linii pomiędzy diagnozowaniem choroby a uczeniem naszej młodzieży, by nie traktowała emocjonalnej reakcji jak patologii. Należy nabywać odporności na stresowe sytuacje. Potrzebujemy więcej badań naukowych - obejmujących lata, a nie miesiące - na temat zagrożeń i korzyści wynikających z leczenia osób wchodzących w dorosłość.

Może kiedyś, lecząc młodych studentów, nie będę się już czuł tak, jakbym przeprowadzał na nich eksperyment.

 

Źródło: www.fakty.interia.pl