Jedynie 5 proc. dializowanych osób jest zgłaszanych do przeszczepu nerki, co oznacza, że aż 95 chorych pozostaje wciąż poza listą oczekujących na transplantację - powiedział PAP dyrektor Instytutu Transplantologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM).
Dyrektor Instytutu Transplantologii WUM prof. Artur Kwiatkowski powiedział, że w 2016 r. przeszczepiono w naszym kraju 978 nerek (według danych Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji "Poltransplant"). Tych transplantacji było więcej niż w 2015 r., kiedy przeszczepiono 958 nerek, ale zdecydowanie mniej niż w rekordowym 2012 r., kiedy odbyły się 1094 takie zabiegi.
Zdaniem prof. Kwiatkowskiego - jednego z wykonawców pierwszego w Polsce łańcuchowego przeszczepienia nerek, potrzebne są zmiany w zakresie pozyskiwania i dystrybucji nerek, zasad kwalifikowania do przeszczepu tego narządu oraz finansowania transplantacji.
Trzeba zmienić kwalifikacje chorych do przeszczepu nerki, które przeprowadza się w stacjach dializ, gdzie zabiegom oczyszczania krwi z trujących toksyn poddawani są chorzy z przewlekłą niewydolnością nerek. "W ośrodkach tych leczonych jest około 22 tys. pacjentów, ale do transplantacji zgłaszanych jest zaledwie 5 proc. z nich. A zatem zdecydowana większość, czyli aż 95 proc. chorych, nie jest umieszczana na krajowej liście oczekujących na przeszczep nerki" – podkreślił prof. Kwiatkowski.
Faktyczne zapotrzebowanie na przeszczep nerki w naszym kraju jest trzy-, czterokrotnie większe. W Europie pod koniec 2013 r. było dializowanych 330 tys. chorych, spośród których 70 tys. było na liście oczekujących na przeszczep, czyli 22 proc. To ponad-czterokrotnie większy odsetek niż w Polsce.
"Ponieważ nie wszyscy pacjenci, którzy powinni, są kwalifikowani do przeszczepu, mamy pozornie krótki czas oczekiwania na transplantację" – zwraca uwagę prof. Kwiatkowski. Zwykle chorzy muszą czekać około dwóch lat od pierwszej dializoterapii i 10 miesięcy po umieszczeniu na liście osób oczekujących. Gdyby jednak było kwalifikowanych więcej chorych, z powodu braku narządów trwałoby to znacznie dłużej.
Według "Poltransplantu" pod koniec grudnia 2016 r. na krajowej liście oczekujących na przeszczep nerki było umieszczonych 1031 chorych. Gdyby do tych zabiegów kwalifikowały ośrodki trans-plantacyjne, tak jak przebiega w USA, na tej liście mielibyśmy prawdopodobnie co najmniej 3 tys. pacjentów.
"Przeszczepianie nerek w porównaniu do dializoterapii dwukrotnie wydłuża życie chorych i zapewnia nieporównywalnie większy komfort życia, a z ekonomicznego punktu widzenia jest również bardziej korzystne finansowo. W pierwszym roku po zabiegu koszty opieki są o 30 proc. mniejsze, a w następnym – o 70 proc." – powiedział prof. Kwiatkowski.
Wzrost przeszczepów w naszym kraju nie będzie możliwy bez zwiększenia liczby donacji narządów od osób zmarłych. Pod tym względem mamy od kilku lat stagnację. W 2012 r. zgłoszono 615 tzw. rzeczywistych dawców, czyli takich od których pobrano narządy. W 2016 r. liczba tych dawców zmniejszyła się do 544, choć była już nieco większa, niż w 2015 r., kiedy odnotowano 526 donacji.
"Cała aktywność promocyjna związana z pobieraniem narządów spoczywa na ośrodkach przeszczepiających nerki. Na dodatek głównie opiera się ona na pasji zespołów zajmujących się tymi transplantacjami. A to już nie wystarczy. Pozyskiwanie dawców powinno być centralnie skoordynowane i mieć zasięg ogólnokrajowy, podobnie jak jest to zorganizowane w Hiszpanii. Działania promocyjne powinny uzyskać większe wsparcie Ministerstwa Zdrowia. Pomocne powinno być także utworzone w 2016 r. przez Instytut Transplantologii Polskie Towarzystwo na Rzecz Donacji Narządów" – wyjaśnił prof. Kwiatkowski.
Zdaniem specjalisty, konieczna jest również zmiana finasowania przeszczepiania narządów. Transplantacje nie są limitowane, ale tylko pozornie, ponieważ limitowane są inne procedury, bez których nie można ich przeprowadzić.
"Limitowana jest kwalifikacja biorcy przeszczepu oraz takie procedury jak mechaniczna perfuzja w hipotermii, indukcji immunosupresji oraz transplantacja nerki sposobem Brickera (pozwalająca uzyskać prawidłowy pęcherz moczowy – PAP). Te trzy procedury z niezrozumiałych względów zaliczane są do także limitowanej opieki potransplantacyjnej" – powiedział PAP prof. Kwiatkowski.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Komentarze
[ z 3]
Niezmiernie przykro jest czytać, że przeszkodę w dokonywaniu transplantacji stanowi brak kwalifikowania pacjentów do tego zabiegu. Niewątpliwie należało by podjąć działania zmierzające do dokonania zmian w tym zakresie. Zwłaszcza, że z tego co się orientuję, problem kwalifikowania pacjentów do przeszczepów istnieje nie tylko w zakresie transplantologii nerek, ale również innych organów na przykład płuc. Z tego względu wydaje mi się zasadne, aby dążyć do zwiększenia świadomości ludzi, zwłaszcza lekarzy, kiedy i których pacjentów powinni kierować do przeszczepu. Nie powinno być tak, że pacjent jest dializowany, a wciąż nie został uznany za potencjalnego biorce nerki. Ścisłe wytyczne powinny regulować takie kwestie. Z resztą z tego co mi się wydaje, powinno się rejestrować w systemie biorców te osoby, które jeszcze nie zostały poddane dializie, ale mają już schyłkową niewydolność nerek z diurezą poniżej 15 ml/ godzinę. Jeśli trzymać się ściśle tych wytycznych, nie powinno dochodzić do podobnych sytuacji, kiedy pacjent jest już dializowany, a w dalszym ciągu nie przyznano mu możliwości oczekiwania w kolejce do przeszczepu. Jestem bardzo rozczarowany takim stanem rzeczy i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości ulegnie to zmianie, dzięki czemu będziemy mogli, a raczej pacjenci z chorobami nerek prowadzącymi do ich niewydolności, będą mogli liczyć na terapię, która da im możliwość normalnego funkcjonowania, bez konieczności wizyt w ośrodku dializacyjnym po kilka razy w tygodniu.
W Polsce obecnych jest 400 szpitali, które teoretycznie spełniają warunki do tego, by rozpoznawano w nich potencjalnych dawców, a więc mają blok operacyjny, oddział intensywnej terapii, często też oddział neurochirurgii z salą intensywnej opieki. Z tych 400 szpitali dawcę przynajmniej raz zidentyfikowano w około 150 szpitalach. W pozostałych 250 placówkach medycznych nie zaobserwowano tego zjawiska. Z pewnością pandemia spowodowała, że liczba przeprowadzanych operacji musiała ulec redukcji. Najgorszy w zeszłym roku był drugi i czwarty kwartał. W wakacje wykonano pobrań i przeszczepów niż w zeszłych latach w miesiącach letnich, ale sytuacja od września, w związku z kolejną falą pandemii, znów uległa pogorszeniu. Pandemia to dodatkowe obostrzenia związane z przeszczepami, w tym obowiązkowe przeprowadzanie testów na obecność koronawirusa u dawcy i biorcy organów. Chodzi także m.in. o zmiany organizacji pracy w szpitalach ponieważ część z nich przez długi czas była wyłącznie szpitalami COVID-owymi. Zamrożenie działalności szpitalnej przyczyniło się do znacznego spadku możliwości pobrania narządów. Niektóre ośrodki transplantacyjne, całkowicie przyczyniły się do zamknięcia ośrodków. Jeżeli chodzi o przeszczepy płuc, które wiemy, że w znacznym stopniu są uszkadzane w wyniku infekcji koronawirusa. Każdy pacjent po przeszczepie musi mieć swojego lekarza prowadzącego i musi stosować się do jego zaleceń. To pozwala na to, aby przeszczepiony narząd będzie jak najdłużej funkcjonował. Przed pandemią pacjent stawiał się na wizyty, podczas których był badany przez specjalistę. Aktualnie z reguły ma miejsce teleporada, w trakcie której lekarz omawia stan zdrowia i wyniki badań pacjenta, wystawia e-receptę i zwolnienie. Jeżeli jednak lekarz uzna, że istnieje jakieś ryzyko powikłań, może wezwać pacjenta na konsultację w poradni transplantacyjnej. Według danych Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji Poltransplant w poprzednim roku przeszczepiono w Polsce 146 serc. W grudniu zaś na nowy narząd czekało 415 osób.W naszym kraju na wszelkie przeszczepy w każdej chwili oczekuje ponad 5000 chorych osób. Wśród nich 1700 czeka na przeszczepienie narządu, 500 na przeszczep szpiku, a 3000 na przeszczepienie rogówki. Liczba przeszczepów wzrasta co roku, ale nie jest w stanie pokryć aktualnego zapotrzebowania. Część osób chorych nie doczeka się transplantacji. Otwierają się kolejne placówki, w których operacje przeszczepiania narządów mogą być możliwe. Jednym z nich jest Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, który stał się szóstym w Polsce ośrodkiem, w którym będzie możliwe przeprowadzanie przeszczepów serca. Ośrodek medyczny, który ubiega się o pozwolenie na wykonywanie przeszczepów, musi spełnić wiele kryteriów, dotyczących między innymi liczby i kwalifikacji personelu, odpowiednio przygotowanych oddziałów, pomieszczeń czy sprzętu medycznego. Jednym z wymogów, jaki musi spełniać ośrodek wykonujący przeszczepy serca, jest posiadanie biorców różniących się płcią, wagą, grupą krwi. W listopadzie zeszłego roku ruszyła ogólnopolska kampania społeczna promująca transplantację i donację narządów. Jednym z głównych założeń akcji jest zachęcenie rodzin do rozmawiania o transplantacji narządów. Uprzednie omówienie podejścia każdego z członków rodziny dotyczącego donacji narządów sprawi, że ewentualna decyzja po śmierci będzie podjęta szybciej i skuteczniej. Umożliwi to sprawniejsze przeprowadzenie procedury donacji narządów. Organizatorzy akcji wskazują, że w Polsce zaledwie 17 procent osób rozmawia ze swoimi bliskimi na temat przekazywania swoich narządów po śmierci. 7 procent rodzin deklaruje swój zdecydowany sprzeciw jeżeli chodzi o donację narządów, a 14 procent rodzin sprzeciw umiarkowany. Mimo to ponad 90 procent rodzin po przeprowadzeniu rozmowy z koordynatorem udziela zgody na pobranie narządów od zmarłego członka rodziny po jego śmierci. Obowiązujące od 2005 roku prawo sprawia, że nie ma konieczności składać oficjalnej deklaracji o zgodzie na pobranie narządów i komórek do transplantacji. Każda osoba może być dawcą narządów, chyba że w czasie swojego życia zgłosi sprzeciw do Centralnego Rejestru Sprzeciwów (CRS). W CRS-ie zarejestrowanych jest obecnie 33 tysięcy osób. Koordynatorzy donacyjni po śmierci potencjalnego dawcy rozmawiają z członkami jego rodziny, aby upewnić się, czy zmarły nie pozostawił innego świadectwa o braku zgody na przeszczep. Wcześniejsza rozmowa w rodzinie o transplantacji prawdopodobnie może przyspieszyć ten proces. Bardzo dużą rolę na każdym etapie, zarówno przy pobieraniu narządów od dawców żywych, jak i zmarłych odgrywają wspomniani koordynatorzy przeszczepów. W naszym kraju funkcjonuje sieć koordynatorów, którzy pracują na oddziałach intensywnej terapii oraz na oddziałach neurochirurgicznych. Są odpowiednio szkoleni pod kątem rozmów z rodzinami potencjalnych dawców. Słyszy się o tym, że koordynatorów transplantacyjnych jest w Polsce za mało. Brakuje też profesjonalnego wsparcia psychologicznego zarówno dla pacjenta, jego rodziny, ale i dla personelu, który się nimi opiekuje. Praca jest obciążająca psychicznie, a szczególnie w czasie pandemii jest jeszcze trudniejsza niż zwykle. Pracowników personelu medycznego jest coraz mniej, a obowiązków przybywa. Nastawienie do transplantacji w naszym społeczeństwie jest raczej dobre. Problemem stanowi właściwa organizacja. Poza wąską grupą ludzi mało osób jest zainteresowanych rozwijaniem transplantologii w Polsce. Nie mamy odpowiednich mechanizmów, dzięki którym można by sprawdzać, czy w szpitalach ma miejsce odpowiednia identyfikacja potencjalnych dawców, czy w tych szpitalach są osoby, które się tym zajmują i które mają do tego właściwe narzędzia. Problemem jest również pandemia wywołana koronawirusem, która w sposób drastyczny zmniejszyła liczbę przeszczepów. Ich ilość spadła do poziomu sprzed ponad 10 lat. Transplantologia w naszym kraju jest na coraz lepszym poziomie. Moim zdaniem z pewnością bardzo ważne jest aby zwiększać świadomość społeczeństwa na temat przeszczepów. Nowatorska technologia biodruku 3D zapowiada rewolucję w medycynie i przeprowadzaniu przeszczepów. Obecnie prowadzi się wiele zaawansowanych badań nad tworzeniem modeli tkankowych, a coraz częściej słyszy się o doniesieniach o wytwarzaniu funkcjonalnego sztucznego serca, płuc i trzustki. Możliwość drukowania bionarządów w technologii trójwymiarowej jest szansą na rozwiązanie wielu problemów współczesnej medycyny, a przede wszystkim transplantologii. Wiele mówi się o stworzeniu tak zwanej bionicznej trzustki, właśnie dzięki wspomnianej technologii. Taka forma uzyskania narządu ma przede wszystkim zapobiec wystąpieniu dalszych powikłań u pacjentów zmagających się z cukrzycą typu I. Obecnie jedyną metodą na doprowadzenie do całkowitego wyleczenia jest przeszczep trzustki lub wysp trzustkowych. Są to metody skomplikowane i niepozbawione licznych minusów, jak przewlekła immunosupresja czy też ryzyko powikłań chirurgicznych po operacji. Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych opracowali tkankowe implanty, które mogą ułatwić rekonstrukcję krtani. Po usunięciu tego narządu po urazie czy leczeniu nowotworu pacjent traci głos i możliwość normalnego oddychania. Chirurdzy czasami używają przeszczepu miejscowej lub innej dostępnej tkanki, aby naprawić ubytki czy zamykąć ubytki bez przywracania funkcji organu. Dzieje się tak ponieważ przeszczepione tkanki nie są dynamiczne, nie poruszają się i nie kurczą. Z czasem zwykle też tracą masę i powodują powstanie blizn. Te nowe podejście jest wyjątkowe, ponieważ wykorzystywane są dostosowane do przypadku sztucznie tworzone tkanki zawierające mięśnie wytworzone z komórek progenitorowych pobieranych od pacjenta. Naukowcom z University of Pittsburgh udało się wyhodować w warunkach laboratoryjnych niewielkich rozmiarów ludzkie wątroby, a następnie z powodzeniem przeszczepić je szczurom. To kontrowersyjne badanie daje nadzieję pacjentom cierpiącym na niewydolność wątroby. Aby wyhodować ludzkie pomniejszone wątroby, naukowcy pozyskali ludzkie komórki skóry od ochotników i przywrócili je do stanu komórek macierzystych przez wymuszenie ekspresji odpowiednich genów w tych komórkach. Tak powstały indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste, z których można uzyskać inne rodzaje komórek. W dalszej kolejności naukowcy indukowali różnicowanie w komórkach za pomocą hormonów i innych substancji, co skłoniło je do przekształcenia się w komórki wątroby. Wątroba człowieka dojrzewa zwykle w ciągu dwóch lat od momentu narodzin, a badacze byli w stanie wyhodować te miniaturowe odpowiedniki zaledwie w dwa tygodnie.
Jednym z głównych trudności związanych z przechowywaniem tkanek i organów do przeszczepów jest zapobieganie tworzeniu się kryształów lodu, które mogą powodować istotne uszkodzenia. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego opracowali obiecującą technikę superchłodzenia, aby przywrócić funkcjonalność zmodyfikowanej tkance serca. To może być przełom, pozwalający na dłuższe przechowywanie organów do przeszczepów. Technologia, ta to tzw. zamrażanie izochoryczne. W przypadku konwencjonalnego zamrażania izobarycznego, materiał jest wystawiany na działanie powietrza o niskiej temperaturze pod stałym ciśnieniem. W przypadku zamrażania izochorycznego, materiał jest zanurzany w cieczy, a następnie umieszczany w pozbawionym powietrza pojemniku, w którym nie ma szans na powstawanie kryształów lodu, nawet gdy temperatura ma ujemne wartości. We wcześniejszych eksperymentach aż 40% materiału pozostało niezamrożonego, mimo że schłodzono go do temperatury -22 stopni Celsjusza. W stołecznym Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus UCK WUM wykonano pierwszy w Polsce i unikalny na świecie zabieg jednoczasowego przeszczepienia wątroby i trzustki u młodej kobiety chorej na mukowiscydozę. Mukowiscydoza rozwija się w większości przypadków przed okresem dojrzewania, jest chorobą wielonarządową, w której wadliwy transport chlorków nabłonka przez błony komórkowe powoduje odwodnienie i pojawienie się gęstej, lepkiej wydzieliny, która zaburza pracę wielu narządów. Choroba ma bardzo zmienny obraz i przebieg, ale dziś większość pacjentów z mukowiscydozą osiąga dorosłość ze względu na postępy w terapii medycznej i coraz lepsze wyniki leczenia powikłań pozapłucnych, takich jak choroby wątroby i trzustki. Niewydolność wątroby jest niezależnym czynnikiem ryzyka rozwoju cukrzycy związanej z mukowiscydozą. Podczas gdy wszyscy pacjenci po przeszczepieniu wątroby mają podwyższone ryzyko zachorowania na cukrzycę, to ostatecznie prawie wszyscy chorzy z chorobą wątroby związaną z mukowiscydozą rozwijają cukrzycę po przeszczepie tego narządu. Z tego względu przywrócenie funkcji trzustki może zapewnić znaczną poprawę zdrowia i jakości życia poprzez złagodzenie zapotrzebowania na terapię zastępczą insuliną i enzymami trzustkowymi. Prowadzi to również do poprawy odżywienia i zmniejsza długoterminowe powikłania mukowiscydozy, takie jak np. mikroangiopatia. Obecnie na zabieg przeszczepu rogówki czeka w Polsce ok. 3,5 tysiąca osób. W dobie pandemii, gdy liczba przeszczepów spadła o 20 procent. Najważniejszym wskazaniem do przeszczepu rogówki jest słaba ostrość widzenia. Zabiegi wykonywane są u pacjentów z bliznami rogówki po urazach i po zapaleniach, z chorobami wrodzonymi rogówki, z obrzękiem rogówki po operacjach zaćmy oraz po perforacji rogówki. Izraelski startup przeprowadził pierwszy na świecie przeszczep sztucznej rogówki, dzięki któremu przywrócono wzrok 78-letniemu pacjentowi. Udało się to dzięki zastosowaniu implantu wykonanego z syntetycznej nanotkanki. Sztuczny implant, o nazwie KPro, może zastąpić nieprawidłową z różnych względów rogówkę. Jest zbudowany z nierozkładalnej, syntetycznej nanotkanki, którą umieszcza się pod spojówką. Przeszczep rogówki to zabieg przywracający wzrok, który był już wykonywany w szpitalach i nie jest czymś nowym. Natomiast można go przeprowadzić tylko jeśli dostępna jest rogówka dawcy, na którą zapotrzebowanie jest duże. Sukces Izraelczyków może być też zatem rozwiązaniem problemu wielu osób oczekujących w kolejce na tego typu zabieg. Dużym problemem dla transplantologów są także przeszczepy kości. Aktualnie najczęściej stosowaną metodą naprawy są autologiczne przeszczepy kości - pobiera się je z jednego miejsca od pacjenta i wszczepia w inne, najczęściej wykorzystując kość strzałkową). Jednak transplantacje te mają wysoki wskaźnik infekcji i nie sprawdzają się, jeśli konieczne jest użycie znacznych wielkości przeszczepów. Naukowcy już od dłuższego czasu starają się stworzyć substytut kości, który nie będzie odrzucany przez organizm.