Co drugi Polak po sześćdziesiątce zmaga się z wieloma chorobami przewlekłymi jednocześnie. Tak zwana wielochorobowość – głównie cukrzyca, astma czy choroby serca – to przede wszystkim skutek złych wyborów dotyczących stylu życia i używek. W czasie debaty „Zdrowie publiczne: Jak na zdrowie Polaków wpływają choroby cywilizacyjne?” lekarze apelowali do rządzących o wprowadzenie skutecznej profilaktyki i edukacji zdrowotnej.

– Polacy są jednym z tych narodów, które wygrywają wyścig do choroby. Oznacza to, że najszybciej zaczynamy chorować. Wiąże się to przede wszystkim z tym, że nie szanujemy swojego zdrowia i nie jesteśmy edukowani – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Innowacje prof. dr hab. n. med. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.

Z raportu zaprezentowanego przez prof. Andrzeja Fala wynika, że Polacy żyją krócej w zdrowiu niż rówieśnicy w Unii Europejskiej. W 2022 roku wg GUS było to przeciętnie 60,1 lat dla mężczyzn i 63,7 lat dla kobiet. Starsi Polacy częściej zapadają na tzw. wielochorobowość, z którą zmaga się 50 proc. mężczyzn i 60 proc. kobiet powyżej 65. roku życia (unijna średnia to odpowiednio 32 i 40 proc.)

– Nie szanujemy zdrowia, używając wielu substancji, o których wiemy, że są szkodliwe. Coraz więcej palimy klasycznych papierosów, najbardziej szkodliwego produktu, coraz więcej pijemy alkoholu, być może nawet stabilizuje się jego ilość, natomiast niestety dramatycznie się zmienia schemat. Coraz więcej jest binge drinkersów, czyli osób, które piją w sposób istotnie szkodliwy. Do tego dochodzi dieta śmieciowa czy nadmiar soli. Starzejemy się szybciej niż inne narody, ale starzejemy się również w niepełnym zdrowiu, co jest szczególnie martwiące, bo to również kosztuje, a wiemy, że z finansowaniem opieki medycznej w Polsce nie jest najlepiej – wskazuje prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.

Według Światowej Organizacji Zdrowia codziennie na świecie na leczenie przeznacza się 9 mld dol. Do chorób generujących największe koszty dla systemu ochrony zdrowia zalicza się nowotwory, choroby metaboliczne, układu oddechowego i krążenia.

– Najczęstszą przyczyną chorób układu krążenia jest nasz styl życia. To jest podstawa góry lodowej, która powoduje, że mamy choroby serca i naczyń. Mowa tu o braku aktywności fizycznej, otyłości, nikotynizmie, nadmiernym spożyciu alkoholu. To w konsekwencji prowadzi do czynników ryzyka, czyli nadciśnienia tętniczego, zbyt wysokiego stężenia cholesterolu, cukrzycy, czyli zbyt wysokiego stężenia glukozy, a dalej za tym już idą zawały serca, udary mózgu i miażdżyca – wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Paweł Balsam, kierownik Oddziału Klinicznego Elektroradiologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM.

Podczas debaty wiele zainteresowania wzbudziła kwestia profilaktyki – pierwotnej, dotyczącej głównie najmłodszych, którzy jeszcze nie są narażeni na ryzyko związane z używkami i złym stylem życia, i wtórnej – skierowanej do osób dorosłych.

– Musimy zwiększyć finansowanie profilaktyki. W 2020 roku w Polsce poziom finansowania to 20 euro na jednego mieszkańca, przy 213 euro unijnej średniej. To skutkuje tym, że ok 50% młodych ludzi w wieku 13–15 lat ma już za sobą pierwszego papierosa. W tej chwili e-papierosy stały się kolejnym problemem, ale przede wszystkim problemem są zwykłe papierosy – apelował w czasie debaty podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego prof. Andrzej Fal. W rozmowie z agencją Newseria Innowacje prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego zwraca uwagę, że profilaktyka musi być przede wszystkim skierowana do najmłodszych.

– Państwo powinno jak najszybciej zacząć dbać o zdrowie najmłodszych, dlatego że tylko zdrowy najmłodszy jest potem zdrowym dorosłym. Jeśli nie zadbamy o zdrowie dzieci tu i teraz, natychmiast, to nie możemy się spodziewać, że za 40 lat dorośli czy potem starsi będą zdrowymi ludźmi, to tak nie funkcjonuje. Jeśli w tej chwili nie włożymy środków i działań w profilaktykę, żeby dzieciaki ruszały się, zamiast siedzieć przy komputerach, jadły zdrowiej, na przykład warzywa zamiast fast food, i jeśli nie zaczniemy egzekwować zakazów, niby istniejących, sprzedaży alkoholu i papierosów nieletnim, to dochowamy się kolejnego, nie w pełni zdrowego pokolenia, które zajmie jedno z trzech ostatnich miejsc, jeśli chodzi o wskaźniki zdrowotności w Europie – ostrzega prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.

W czasie debaty poruszono kwestię ograniczenia skutków zdrowotnych nałogów za pomocą redukcji szkód związanych z używkami, takimi jak papierosy czy alkohol. Kardiolog, prof. Paweł Balsam zwracał uwagę na pułapkę braku odpowiednich regulacji i mechanizmów prewencyjnych, ograniczających dostęp osób nieletnich do wyrobów, które, choć mniej szkodliwe, i tak mogą wywołać uzależnienie.

– Cała kardiologia zachowawcza to jest harm reduction. Zmniejszamy ryzyko, lecząc dyslipidemię, lecząc nadciśnienie tętnicze. Nie zawsze zmniejszamy ryzyko u pacjenta, bo nie zawsze się udaje, ale jak już zmniejszymy ryzyko, to już dla nas jest harm reduction i podobnie jest z nikotynizmem. W Polsce problem polega na tym, że ten rynek jest w ogóle nieuregulowany. Jednorazowe e-papierosy to jest sprzedaż na poziomie 100 mln sztuk w samym 2023 roku. Kraje takie jak Wielka Brytania już ich zabroniły, bo są niewystandaryzowane, są tam różne smaki, które tylko zachęcają do tego, żeby dzieciaki to wykorzystywały. Kolejne kraje – Dania, Finlandia – zabraniają. Chiny, które produkują 90% tych urządzeń, zabroniły sprzedaży tego u siebie. To nam powinno dać do myślenia – ostrzegał prof. Balsam.

Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH wynika, że około połowy nastolatków w wieku 13–15 lat ma za sobą pierwszy kontakt z nikotyną, ponad 47% proc. wypicie pierwszego piwa, a co trzeci nastolatek sięgnął już po wódkę. Najwyższa Izby Kontroli alarmuje w sprawie nadwagi wśród dzieci i nastolatków – ponad 20% zmaga się z problemem nadmiernej masy ciała, 14,5 proc. ma nadwagę, a 7,2 proc. choruje na otyłość.

– Polska jest krajem, w którym jest największy odsetek otyłych dzieci. To są dzieci, które za chwilę będą nastolatkami, za chwilę będą dorosłymi, często już z cukrzycą, miażdżycą, dyslipidemią, czyli zbyt wysokim stężeniem cholesterolu i z nadciśnieniem tętniczym. Będziemy się borykali z osobami w wieku trzydziestu kilku lat, które będą do nas trafiały z zawałem serca, powikłaną niewydolnością serca. To jest niestety kula śnieżna, która się do nas zbliża, i jeżeli nie zrobimy z tym czegoś wśród najmłodszych, to ta kula śnieżna będzie rosła. My jako środowisko kardiologiczne będziemy musieli się z tym zderzyć, ale może ona nas zmiażdżyć – komentuje kardiolog.

W ocenie ekspertów edukacja zdrowotna dzieci i młodzieży powinna być priorytetem rządu w najbliższych latach. Ma temu służyć zapowiedziany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej nowy szkolny przedmiot, jakim od roku szkolnego 2025/2026 będzie edukacja zdrowotna, która zastąpi wychowanie do życia w rodzinie.

– Wiedza na temat czynników ryzyka niestety jest bardzo mała i dotyczy to również dzieci, które w ogóle nie mają zajęć w szkole dotyczących czynników ryzyka. W związku z tym często otyłość nie jest pojmowana jako choroba, nie jest promowana jako coś, co może powodować dalsze powikłania, tylko jako czynnik estetyczny. Martwimy się, źle wyglądamy, ale nie martwimy się tym w zakresie chorobowym. Duża jest rola państwa w tym, żeby wdrożyć programy edukacyjne wśród najmłodszych, zaczynać już od przedszkola, szkoły podstawowej, a później, żeby osoba wchodząca w życie dorosłe wiedziała, jakie są czynniki ryzyka. Już od około 20. roku życia zaczyna się budować blaszka miażdżycowa w naszych tętnicach i pracujemy niestety wtedy na zawały serca w bardzo młodym wieku – podsumowuje prof. Paweł Balsam.

Źródło: Newseria