Czerniak stanowi ok. 2% wszystkich nowotworów oraz jest przyczyną 1% zgonów z powodów nowotworowych. Jest to nowotwór złośliwy skóry, błon śluzowych, narządów wewnętrznych oraz gałki ocznej. Zachorowalność w ostatnim czasie wzrasta o około 10% rocznie. Jako czynniki ryzyka wymienia się jasną karnację skóry, jasne włosy, zmieniające się znamiona i plamy barwnikowe. Jak możemy się ustrzec przed tą ciężką chorobą?
Z analiz naukowców z Włoch i Wielkiej Brytanii wynika, że na podstawie liczby znamion barwnikowych na całym ciele można oszacować ryzyko wystąpienia czerniaka. Jednak w praktyce klinicznej ciężko wyobrazić sobie sytuację, by lekarz pierwszego kontaktu podczas wizyty liczył pieprzyki u badanej osoby… Byłoby to zbyt czasochłonne i niewygodne zarówno dla pacjenta, jak i dla lekarza. Problem ten postanowili rozwiązać autorzy badania, którzy na grupie ponad 3,5 tysiąca bliźniąt płci żeńskiej pokazali zależność między całkowitą ilością pieprzyków na ciele, a ilością znamion na jednej ręce. Praca została opublikowana w The British Journal of Dermatology.
TwinsUK to badanie z udziałem 3694 bliźniąt płci żeńskiej (średni wiek 47 lat), które wzięły udział w badaniach pomiędzy styczniem 1995 roku, a grudniem 2003. W badaniach brano pod uwagę typ skóry, kolor włosów i oczu, piegi oraz obecność znamion z 17 okolic ciała. Obserwacje prowadziły przeszkolone pielęgniarki.
Badani ochotnicy mieli średnio po 32 znamiona. Liczba ta równomiernie spadała po 30 roku życia, o około 4 znamiona na 10 lat. Okolicami ciała z największą liczba znamion były ręce i nogi. Z tego wynika, że kończyny dolne mogą być równie dobrym miejscem do obserwacji, jednak korelacja jest większa na kończynach górnych, i tam jest łatwiej policzyć je w klinicznej praktyce. By potwierdzić wyniki zespół analizował badania grup kontrolnych u osób z potwierdzonym czerniakiem, według tej samej metody (policzenie pieprzyków na każdej partii ciała, a potem obliczanie zależności). Badanie obejmowało 162 mężczyzn i 253 kobiety (średni wiek 45 lat), dla których liczba znamion wynosiła odpowiednio 33 i 35.
Przykładowo, jeśli masz więcej niż 11 znamion na ramieniu możemy oszacować, że na całym Twoim ciele znajduje się ok. 100 znamion. Wartość 100 lub więcej pieprzyków na całym ciele zwiększa ryzyko pięcio-, a nawet sześciokrotnie u białej populacji.
Wykorzystując fakt, że kończyna górna jest bardzo reprezentatywnym miejscem występowania znamion barwnikowych, badanie takie może służyć szybkiemu oszacowaniu ryzyka czerniaka na poziomie praktyki lekarza rodzinnego. Metoda ta ma swoje ograniczenia – czerniak atakuje nie tylko skórę kończyn górnych, ale praktycznie całe ciało i nie zawsze jest to skorelowane z ilością pieprzyków na kończynach. Natomiast może to nam pomóc z grubsza oszacować ilość znamion i tą drogą również ryzyko czerniaka pod względem epidemiologicznym.
W ostatnim czasie nastąpił znaczny postęp w poszukiwaniach mutacji w komórkach somatycznych i rozrodczych odpowiedzialnych za wystąpienie czerniaka. Jednak jak się okazało, ilość znamion na ciele jest najważniejszym czynnikiem ryzyka dla rozwoju czerniaka.
Przenosząc uzyskane wyniki do wymiaru praktycznego: posiadając mniej niż 2 pieprzyki na kończynie górnej mamy małe ryzyko czerniaka, mając ich ponad 10 - ryzyko jest duże. Jak widać, jest to proste do oszacowania, a może zwrócić naszą diagnostyczną uwagę na poważny problem.
Źródło: medscape.com
Komentarze
[ z 4]
dziwna metoda, wydaje sie byc bardzo gruba i ogólna.... W Polsce czerniak tak naprawde jest sprawa marginalną, mało osób na to choruje. Znacznie bardziej pospolite sa inne nowotwory skóry, jak rak kolczystokomórkowy. A czerniak, wiadomo, trzeba uważać na słońce i pieprzyki. Tu sprawa jest najtrudniejsza - jak rozpoznać patologiczny pieprzyk?? Bo póki co pacjenci usuwają zwykłe znamiona ze strachu przed czerniakiem. Z jednej strony słusznie, ale to zawsze duzo zachodu.
To, że w Polsce czerniak jest rzadkim nowotworem czy jak mówisz sprawą marginalną, nie znaczy, że trzeba uśpić czujność onkologiczną. Niestety rokowanie w tym nowotworze jest złe, wiec nie należy go lekceważyć. Świadomość społeczna jest mała, świadomość lekarzy w POZ również. Swoją drogą powinni oni kierować chorych, którzy mają dużą liczbę znamion barwnikowych na kontrolę do dermatologów- teraz mają taki obowiązek! Taka "przesiewówka" z przedramienia pozwoli im wyłapać tych pacjentów, którzy tego wymagają.
Nie zgadzam się. Ryzyko czerniaka jest bezpośrednio związane z typem karnacji i liczbą znamion, dlatego opracowanie prostego sposobu jego wstępnego oszacowania ma duży sens. Należy pamiętać, że jest to badanie przesiewowe, więc niektóre przypadki mogą nie zostać wykryte, ale chodzi tu przede wszystkim o znalezienie osób obciążonych wysokim ryzykiem.
Oczywiście, że takie badanie przesiewowe ma sens! Zwłaszcza, że zajmuje naprawdę niewiele nakładu czasu i prawie wcale pieniędzy, może być przeprowadzane w gabinecie POZ, gdzie lekarz często nie ma czasu na dokładnie badanie pacjenta.