Trudny finansowo, pełen absurdów prawnych, pod znakiem wypaczonych reform - tak członkowie organizacji zrzeszających lekarzy oceniają mijający rok. „Nieźle się zapowiadało, ale wyszło jak zwykle”- nie pozostawiają złudzeń.

Jacek Krajewski, prezesa Federacji Porozumienie Zielonogórskie, podkreśla, że mijającym roku Ministerstwo Zdrowia wykazało aktywność i zabrało się do wprowadzania zmian. „Samą tę aktywność należy ocenić pozytywnie. Jednak została ona przełożona na praktykę w sposób budzący kontrowersje. Słuszne założenie pakietu kolejkowego, czyli wzmocnienie pozycji lekarza POZ, zostało zrealizowane w sposób daleki od ambitnych planów. Przerzucono np. do POZ pewne kompetencje, które w praktyce lekarza rodzinnego są zupełnie nieprzydatne, pomijając wiele innych, jakie powinny się tam znaleźć. Z kolei pakiet onkologiczny jest wprowadzany w takim pośpiechu i chaosie, że stawia pod znakiem zapytania powodzenie całego tego pomysłu”.

Zdaniem Krajewskiego, zdecydowanym krokiem w tył było wprowadzenie do POZ internistów oraz pediatrów. Ta decyzja przywróciła system z początku lat 90-tych.

Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, dostrzega jeden pozytywny aspekt roku 2014. Było to w jego opinii wystąpienie premiera Donalda Tuska na początku roku, w który stanowczo zapowiedział, że trzeba usprawnić dostęp do leczenia, zwłaszcza pacjentów onkologicznych.

„Po raz pierwszy ze strony rządu usłyszeliśmy, że coś należy zmienić. Dotychczas  przekonywano społeczeństwo, że nie jest tak najgorzej. Przełomem była także zapowiedź zniesienia limitów w onkologii. To niewątpliwie krok do przodu”- ocenia Krzysztof Bukiel.

Szef OZZL wątpi, jednak czy te szumne zapowiedzi rządu uda się zrealizować. W jego opinii za znacznym poszerzeniem kompetencji lekarzy POZ powinien iść wzrost finansowania, w przeciwnym razie zmiany mogą się najzwyczajniej nie udać.

Na pytanie, czego oczekiwałby od ministra zdrowia, oceniając jego działania w mijającym roku, Bukiel odpowiada krótko „Od Bartosza Arłukowicza? Niczego. Powinien odejść”- kwituje szef lekarzy związkowców.

Zdaniem Andrzeja Grzybowskiego prezesa Polskiej  Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia, najważniejsze, że w mijającym roku niefortunnymi rozwiązaniami prawnymi nie zachwiano równowagą systemu (jak wcześniej np. ustawa refundacyjna).

„W tym roku wprawdzie pojawił się pełen absurdów pakiet onkologiczny, który może mieć znaczące konsekwencje, ale na razie jeszcze do końca nie można przewidzieć jego skutków”- zastrzega Grzybowski. Niestety to koniec superlatyw ze strony PFPOZ -  w ocenie organizacji najpoważniejszym zarzutem wobec władz jest „grzech zaniechania”. W oczach Andrzeja Grzybowskiego 2014 rok najzwyczajniej zmarnowano. „Nie wykorzystujemy możliwości rozwoju. Na skutek niemocy legislacyjnej marnotrawione są publiczne pieniądze. To prawda, że ich brakuje, ale nawet te, które są, można lepiej wykorzystać.”

W ocenie Grzybowskiego bulwersującym jest także brak skutecznych regulacji, które pozwoliłyby przesunąć szereg świadczeń ze szpitali do AOS. W jego ocenie NFZ nie wspiera zdecydowanie tańszych zabiegów wykonywanych w AOS (ani w ramach chirurgii jednego dnia). „Wiele zabiegów można by wykonywać w warunkach ambulatoryjnych, ale w Polsce podmiotom leczniczym to się po prostu nie opłaca.– Podam przykład z okulistyki, bo sam jestem okulistą. W krajach zachodnioeuropejskich 99,9 proc. operacji zaćmy robi się ambulatoryjnie. W Polsce – 90 proc. odbywa się w szpitalu. Gdzie my jesteśmy? To nie tylko kompromitacja naszego systemu, ale i marnotrawienie pieniędzy. Kolejny bulwersujący fakt: największy ośrodek okulistyczny w  Sztokholmie (aglomeracja liczy ok. 1,5 mln ludności), ma 3 łóżka. W dużo mniejszym Poznaniu mamy ich 100.”



Źródło: www.pulsmedycyny.pl