Mulaże to woskowe odlewy części ludzkiego ciała ze zmianami skórnymi chorób dermatologicznych. Służą do nauczania zawodu studentów medycyny. Pierwsze powstały we Włoszech w dobie renesansu. Największe ich zbiory w Polsce ma Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu.

Zgromadzone w Katedrze i Klinice Dermatologii, Wenerologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu eksponaty są nie tylko śladem historii medycyny w przedwojennym niemieckim Breslau. Nieustannie służą kolejnym pokoleniom studentów, badaczy, a także lekarzy zajmujących się schorzeniami dermatologicznymi.

Początki tej kolekcji sięgają XIX w. Zainicjował ją wybitny niemiecki dermatolog i wenerolog Albert Neisser, który od 1882 r. kierował wrocławską Kliniką Dermatologii. Zbiory były kontynuowane do 1937 r. Do tego czasu zgromadzono ok. 2800 eksponatów.

„Mulaże to odbitki stanu skóry, jeden do jednego, w wersji 3D, które zostały wykonane z wosku po to, aby pokazać, jak to wygląda barwnie, w kolorach, np. że naczynia są niebieskie, czerwone, że zmiany są bordowe, brunatne – to wszystko domalowywano. W ten sposób powstawał produkt, który w stu procentach pokazywał, jak wyglądają zmiany skórne” – powiedział dr hab. Rafał Białynicki-Birula z Katedry i Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii UMW.

Podkreślił, że zobaczenie takich zmian w postaci mulaży młodym lekarzom specjalizującym się w chorobach dermatologicznych na pewno daje lepsze efekty niż na rysunku, który w XIX w. był podstawą tworzenia dokumentacji przed erą fotografii.

„W latach 30. XX w., gdy fotografia kolorowa się upowszechniła, zaczęła być podstawą takiej dokumentacji. Kolekcja wrocławska mulaży powstawała od lat 90. XIX w. Wykonywano rocznie od dziesięciu do stu mulaży. W klinice działała pracownia, w której wykonawcą był Alfons Kroener, najpierw zatrudniony tutaj, a potem działający na własny rachunek. On wykonywał jeden egzemplarz mulaża dla kliniki, a następnie mógł zrobić dowolną ich ilość i sprzedawać je innym szpitalom” – powiedział Białynicki-Birula.

Lekarz zaznaczył, że wrocławska kolekcja została pod koniec II wojny światowej zdekompletowana i z ponad 2,8 tys. egzemplarzy pozostało niewiele ponad 300. Mimo tego nadal jest to największa kolekcja mulaży dermatologicznych w Polsce.

„Gdy wiadomo już było, że Breslau nie pozostanie niemiecki, wywieziono z miasta większość kolekcji. Nie wiemy dokładnie, dlaczego jej część pozostała, nie ma na to dokumentów. Wygląda to tak, jakby doszło do awarii, np. jednej ciężarówki, i to co w niej było zapakowane, nie zostało wywiezione. Wiem, że zdarzały się takie sytuacje” – powiedział dr hab. Rafał Białynicki-Birula z Katedry i Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii UMW.

Produkcja woskowych odlewów części ludzkiego ciała ze zmianami skórnymi była procesem żmudnym i czasochłonnym. Odbitki pochodzą od żywych pacjentów dotkniętych schorzeniami dermatologicznymi. Najpierw powstawały odlewy woskowe. W kolejnych etapach produkcji pokrywane były mieszaniną wosku i innych substancji. Dokładny skład tej mieszanki został objęty ochroną patentową i do dziś jest pewną tajemnicą. Badania eksponatów wykazały, że proporcje składowych się różnią, więc nie ma identycznego przepisu na mulaż. Końcowym etapem produkcji eksponatu było jego malowanie. Kolor podkreślał każdy detal: zmarszczki na skórze, naczynia krwionośne, itp. (PAP)

Źródło: naukawpolsce.pl | Roman Skiba