W czerwcu Zarząd Województwa Łódzkiego przyjął Uchwałę w sprawie realizacji „Programu polityki zdrowotnej dofinansowania do leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego”, a następnie przeprowadził konkurs na wybór jego realizatora. Pozytywną ocenę w konkursie uzyskała łódzka klinika SALVE MEDICA, z którą 25 lipca podpisano umowę na realizację zadania.
O szczegółach wojewódzkiego programu, podczas konferencji prasowej mówili m.in.: Witold Stępień, marszałek województwa łódzkiego, Dariusz Klimczak, wicemarszałek oraz dr n. med. Sławomir Sobkiewicz, kierownik kliniki Salve Medica.
- Zarezerwowaliśmy w budżecie na tę interwencję 200 tys. zł. Z programu będzie mogło skorzystać 39 par – powiedział marszałek Witold Stępień. – Teraz przekazujemy program w ręce fachowców mając nadzieję na częściowe rozwiązanie problemów depopulacji w województwie łódzkim. To ważny dla mieszkańców temat, wrażliwy społecznie i liczymy na dobry skutek.
Program jest skierowany do niepłodnych par pozostających w związku małżeńskim lub partnerskim z terenu województwa łódzkiego, które nie korzystały oraz nie korzystają ze świadczeń finansowanych z budżetu Miasta Łodzi w ramach programu pn. „Dofinansowanie do leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego dla mieszkańców miasta Łodzi w latach 2016 – 2020”.
Jednym z czynników kwalifikacji do programu jest wiek kobiety, który powinien mieścić się w przedziale 20-40 lat. Realizator dokonuje także kwalifikacji na podstawie dokumentacji medycznej pary i na podstawie wytycznych w zakresie leczenia niepłodności.
Program oferuje przeprowadzenie procedury zapłodnienia pozaustrojowego, przekazanie zaleceń co do dalszego postępowania oraz rozmowę edukacyjną. Oprócz przeprowadzania procedur zapłodnienia pozaustrojowego, realizator będzie również prowadził edukację zdrowotną w zakresie zdrowego stylu życia, w tym prawidłowego odżywiania, aktywności fizycznej oraz zdrowia prokreacyjnego. Uczestnikom przysługuje jednorazowe dofinansowanie z budżetu województwa w wysokości 5.100 zł.
Źródło: Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego
Komentarze
[ z 10]
Szanse na posiadanie dziecka powinny być wyrównane dla każdego. Niestety natura potrafi nas zaskakiwać i coraz więcej par walczy z bezpłodnością. Jest to bardzo niepokojące. Możliwośc skorzystania z programu jest szansą dla wielu rodzin. Wiadomo leczenie jest procesem złożonym, wieloetapowym na który składa się wiele czynników. Efektów też nie widać odrazu a niestety to wszystko kosztuje. Progranm oferuje dofinansowania , bardzo fajnie pomyślane. Wiadomo kryteria są też postawione jasno. Nie czarujmy się dofinansowania są dla osób które mają największe szanse na powodzenie w leczeniu niepłodności i pozaustrojowe zapłodnienie.
In vitro od bardzo dawna jest kwestią sporną. Spotykamy zarówno zwolenników tej metody leczenia niepłodności jak i również przeciwników. Każdy uważa ,że ma racje. Mało tego utwierdza się w swoich poglądach i prubuje przekonać do tego innych. Jest wiele argumentów przemawiających zarówno za pokazując plusy tej metody jak i przeciw. Oczywiście wskazując minusy. Ja jednaj jestem zdania jak użytkownik powyżej. Każdy ma prawo do szczęścia i do posiadania potomstwa i wybór jest prosty. Zawsze należy on do potencjalnych rodziców a nie do reszty społeczeństwa. Fajnie ,że utworzono taki program. Da on możliwość podjęcia ryzyka leczenia a zarazem nadzieję na stworzenie rodziny osobom walczącym z niepłodnością. Czas też pokaże ile tych osób mamy,być może jest juz to spora grupa osób. Problem niepłodności niestety pogłębia się coraz bardziej. Z roku na rok takich osób przybywa. Dobrze,że robi się coś w tym kierunku aby go rozwiązać chociaż jego małą część.
Ruszanie z pomocą parom, które nie mogą mieć dzieci to naprawdę świetna inicjatywa. Od zawsze byłem za stosowaniem metody in-vitro, która daje nadzieje przyszłym rodzicom, którzy w sposób naturalny z przyczyn zdrowotnych nie mogą mieć potomstwa. Przeznaczenie tak znacznej sumy na pomoc zasługuje na słowa uznania! Dla wielu obywateli naszego państwa przeprowadzenie tego typu zabiegu jest sporym wydatkiem, znacznie przekraczającym budżet danych rodzin. Ze współpracy władz województwa łódzkiego śmiało powinny brać przykład pozostałe regiony Polski. Warty uwagi jest według mnie właściwy przedział wiekowy kobiet, które planują wziąć udział w zapłodnieniu tą metodą. Poniżej tego wieku kobiety zwykle (oczywiście nie zawsze) nie są jeszcze wystarczająco gotowe na macierzyństwo. W przypadku przekroczenia tego wieku, wzrasta ryzyko na wystąpienie u dziecka wad wrodzonych. Może w przypadku tych starszych kobiet lepszym wyjściem będzie adopcja. Wprowadzenie do programu przekazania zaleceń pacjentom oraz rozmowy edukacyjnych wydaje się być dopełnieniem tego projektu, który miejmy nadzieje w każdym wypadku zakończy się sukcesem i pozwoli przyszłym rodzicom na radość z maluchów.
Super, że kolejne pary skorzystają z łódzkiego programu in vitro ! Działa on już w tym regionie od ponad półtora roku i może poszczycić się całkiem dobrymi statystykami - 500 wniosków par starających się o dofinansowanie do in vitro, 126 ciąż - w tym 7 wielopłodowych oraz 62 urodzonych dzieci - w tym 6 par bliźniąt. Na świecie mamy zaś 62 maluchów urodzonych dzięki łódzkiemu programowi in vitro. Cieszy również fakt, że szybkiej kwalifikacji podlegają pary ze schorzeniem nowotworowym w celu zachowania płodności. Wszyscy dobrze wiemy jak ważnym wydarzeniem są narodziny własnego dziecka i powiększenie szczęśliwej rodziny. Brak kwalifikacji do leczenia w ramach programu Ministerstwa Zdrowia nie powinien być barierą do zrealizowania planów rodzicielskich. Oby program posłużył jak największej ilości par i obdarzył je wymarzonymi maluchami !
W Polsce zauważalny jest coraz niższy przyrost naturalny. I choć władze dwoją się i troją, aby zachęcić obywateli do prokreacji, czynnik ekonomiczny nie jest jedyną przyczyną niewielkiej liczby urodzeń w naszym kraju. Jak wynika z danych Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, problem niepłodności dotyka co roku ok. 1,5 mln polskich par. Według prognoz demograficznych GUS, pod koniec 2050 roku populacja Polski osiągnie 34 mln osób, co w porównaniu do 2013 roku oznacza zmniejszenie liczby ludności o 4,55 mln, czyli aż o 12 proc. Przyczyn niepłodności może być bardzo dużo, są one wieloczynnikowe i dotyczą zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Do ogólnych przyczyn można zaliczyć niehigieniczny tryb życia, nieprawidłową masę ciała, stany zapalne w organizmie, nadmierny wysiłek psychiczny, czy wiek. Niepłodność to nie wyrok, ponieważ istnieją skuteczne metody jej leczenia. W zależności od przyczyny lekarz specjalista zleca odpowiednią terapię. W walce z niepłodnością pary pomoc znajdą przede wszystkim u ginekologów, endokrynologów, andrologów, urologów, psychologów, seksuologów i dietetyków. Jednak nie zawsze niepłodność da się wyleczyć, dlatego bardzo cieszy mnie, że kolejne pary uzyskają możliwość posiadania upragnionego dziecka.
Leczenia niepłodności metodą in vitro potrzebuje w Polsce nawet 25 tys. par. Jesteśmy jednym z ostatnich krajów w Europie, gdzie pozaustrojowe zapłodnienie wciąż nie jest refundowane. Z problemem niepłodności mierzy się ok. 1,5 mln par w Polsce. Przyczyny niepłodności są różne, mogą dotyczyć kobiety lub mężczyzny albo obojga partnerów jednocześnie. Wiek ma kluczowe znaczenie dla płodności kobiety. U zdrowej 20-letniej kobiety prawdopodobieństwo ciąży w jednym cyklu wynosi około 40 procent. U kobiety 40-letniej to już tylko 5-10 proc., a u kobiety 45-letniej – 1 proc. Szacuje się, że co roku leczenia metodą in vitro potrzebuje w Polsce około 25 tysięcy par. Dzięki in vitro urodziło się na świecie ponad 6 mln dzieci. Zaprzeczanie skuteczności pozaustrojowego zapłodnienia jest nie tylko nieetyczne, ale również sprzeczne z medycyną opartą na dowodach naukowych. Wszystkie sprawdzone, bezpieczne i skuteczne metody leczenia niepłodności powinny być dostępne dla pacjentów, a do lekarzy należy przekazywanie im wiedzy na ten temat. Mam nadzieję, że już niedługo temat in vitro przestanie być tak kontrowersyjny jak w dzisiejszych czasach i będzie w pełni refundowany dla wszystkich potrzebujących par.
Łódź jest drugim w Polsce miastem po Częstochowie w którym wprowadzono dofinansowania na in vitro, gdy zostało wycofane jego finansowanie z budżetu państwa. Metoda ta powinna być jednak w większym stopniu dofinansowywana, ponieważ z uwagi na stosunkowo duży koszt zabiegu wielu przyszłych rodziców zwyczajnie na nie nie stać, a w wielu regionach Polski występuje depopulacja, w tym w Łodzi. Koszt samego zabiegu w zależności od ośrodków oscyluje w okolicy 8-12 tysięcy złotych. Pomoc w wysokości ponad 5 tysięcy złotych jest naprawdę sporym zastrzykiem finansowym, który umożliwia próbę sztucznego zapłodnienia. Z tej inicjatywy powinny brać udział także inne miasta w Polsce ponieważ par chcących posiadać dziecko, którym odebrana jest taka możliwość z różnych względów jest to często jedyne rozwiązanie aby założyć rodzinę. Warto jest wspierać takie pary ponieważ w przeważającej większości przypadków są to wspaniali rodzice, darzący swoje pociechy ogromną miłością. Nawiązując do ostatniego akapitu, przeprowadzenie rozmów edukacyjnych oraz przekazanie zaleceń na pewno zwiększy szanse na prawidłowy przebieg całej metody.
Par oczekujących na in vitro w województwie łódzkim jest na pewno dużo więcej. Jednak największe sukcesy zwykle osiąga się małymi krokami. 39 par na początek wydaje się być w porządku. Miejmy nadzieje, że program będzie przebiegał sprawnie, to będzie dobry powód na to aby kwotę dofinansowania systematycznie zwiększać nie tylko w Łodzi. Tego typu działanie naprawdę warto wprowadzić w większej ilości miast bo są tysiące par, którzy bardzo chcą mieć swoje dzieci, jednak z różnych względów zdrowotnych jest to niemożliwe. To dobrze, że w Łodzi w pierwszej kolejności brane są pod uwagę pary, które do tej pory nie miały okazji na pomoc. Zapewnienie parom programów edukacyjnych związanych ze zdrowym trybem życia, odpowiednia dietą, na pewno zwiększy ich szanse na posiadanie dziecka, bo są to czynniki niezmiernie ważne. Wiadomo, że w Polsce temat in vitro jest mocno podzielony. Jest bardzo dużo przeciwników tej metody… Chyba większość z nas chciałaby mieć dzieci, nie zawsze jednak każdy może zaznać tego szczęścia. Jak wiemy adopcja w Polsce jest często bardzo trudnym i długim procesem, który nie zawsze kończy się powodzeniem. Może warto jest jednak refundować te zabiegi na większą skalę.
Ogromna radość musi być obecna w rodzinach, które zostaną zakwalifikowane do programu. Bezpłodność oraz problem z płodnością to coraz częstszy problem w naszych czasach. Często nie zdajemy sobie sprawy z wielkości problemu jakie dotyka rodziny, którym temat in vitro nie jest obcy - jest jedyną możliwością zajścia w ciąże i posiadania upragnionego potomstwa. Dużo osób nie mając wiedzy medycznej na temat całego procesu wydaje bardzo krzywdzące komentarze w stosunku do tej metody. Bardzo cieszę się, że państwo wyciąga pomocną dłoń w stronę osób starających się bezskutecznie o dzieci. Problem może dotyczyć każdego z nas dlatego instytucje państwowe nie powinny stać obojętnie w świetle narastającego problemu. Świetnie, że oprócz samego programu zapłodnienia uczestnicy dostaną informacje na temat żywienia, aktywności fizycznej i ogólnie pojęcia zdrowia wielopłaszczyznowo które jak wiemy też mają ogromny wpływ na naszą płodność. Liczę na sukces programu oraz większą świadomość społeczeństwa w temacie in vitro.
Stosowanie metody in vitro unaocznia, że medycyna dotyka relacji społecznych, często uświęconych przez tradycję i kulturę. Spory i dyskusje, które toczone są na płaszczyźnie bioetycznej, potwierdzają, jak ważny jest odbiór społeczny stosowanych i coraz nowszych technologii medycznych. Przyglądając się wynikom badań społecznych dotyczących metody in vitro, można stwierdzić, że jako społeczeństwo już dawno do niej dojrzeliśmy, w przeciwieństwie do parlamentarzystów, których różnice zdań na temat stosowania tej techniki mają na tyle fundamentalny charakter, że trudno im o porozumienie. Odwołując się do najbardziej aktualnych wyników badań Centrum Badań Opinii Społecznej z 2012 r., można skonstatować, że o ile kwestia zapłodnienia in vitro wyraźnie dzieli polityków, o tyle opinie społeczeństwa na ten temat są dość zbieżne. Od początku badań prowadzonych przez CBOS, czyli od 1995 r., większość Polaków opowiadała się za dostępem do zapłodnienia in vitro dla małżeństw, które nie mogą mieć dzieci. Według ostatniego raportu obecnie poziom akceptacji tej procedury jest wyższy niż w latach ubiegłych – możliwość korzystania z niej przez niepłodne małżeństwa popiera 79% dorosłych Polaków, przeciw jest 16%. Konfrontując powyższe twierdzenie z omawianym wcześniej projektem ustawy, można wnioskować, że społeczeństwo od dawna oczekuje na ustawę kompleksowo regulującą stosowanie metody in vitro, jednak aprobata dla metody in vitro odnosi się do osób pozostających w związkach formalnych. Jak się okazuje, korzystanie z zapłodnienia pozaustrojowego przez pary heteroseksualne żyjące w związkach nieformalnych akceptuje ponad połowa ankietowanych (60%), a co trzeci (33%) wyraża sprzeciw. Trzecią grupą podmiotów, do której adresowany jest projekt ustawy o leczeniu niepłodności, są kobiety żyjące samotnie. W badaniu przeprowadzonym przez CBOS to właśnie ta kategoria wzbudziła największe kontrowersje – akceptację korzystania przez samotne kobiety z metody in vitro z roku na rok wyraża coraz więcej osób (39% w 2009, 43% w 2010 i 48% w 2012 r.). Analizując powyższe wyniki, badacze wskazali, że większa religijność częściej powoduje odrzucanie możliwości korzystania z metody zapłodnienia pozaustrojowego. Osoby kilka razy w tygodniu uczestniczące w praktykach religijnych są jedyną grupą (spośród uwzględnionych w analizach), w której przeważa sprzeciw wobec stosowania metody in vitro, także w odniesieniu do niepłodnych małżeństw. Osoby praktykujące przeciętnie raz w tygodniu akceptują dostępność metody in vitro dla małżeństw (71%), rzadziej zaś dla konkubinatów (50%). Osoby mniej zaangażowane religijnie opowiadają się za możliwością korzystania z tej techniki nie tylko przez pary, ale także przez kobiety niemające męża ani stałego partnera. Kolejną kwestią badaną przez CBOS wśród respondentów było tworzenie nadliczbowych zarodków w celu zwiększenia skuteczności metody in vitro. Zdaniem Polaków skuteczność tej metody jest ważniejsza niż prawo do życia wszystkich zarodków powstałych przy stosowaniu tej metody leczenia niepłodności. Ponad połowa badanych (58%) uznała, że zwiększenie szans na doprowadzenie do ciąży uzasadnia tworzenie dodatkowych zarodków, niezależnie od tego, czy wszystkie będą miały w przyszłości szansę się rozwijać. Przeciwnicy tworzenia nadliczbowych zarodków stanowią o połowę mniejszą grupę (29%). Przedstawiony wynik może z jednej strony dziwić, ponieważ kwestia nadliczbowych zarodków tworzonych przy użyciu techniki in vitro jest najczęstszym argumentem jej przeciwników (który powinien skupiać na sobie większą uwagę społeczeństwa). Z drugiej strony bardzo możliwe, że kwestia ta nie przekonuje opinii społecznej, iż jest to istotny problem. Może to wynikać chociażby z tego, że dla większości społeczeństwa zarodek nie jest tożsamy z człowiekiem bądź płodem, jak to często przedstawiają grupy społeczne nieaprobujące metody in vitro. Na koniec analizy badań społecznych należy wspomnieć, iż według badań przeprowadzonych przez CBOS Polacy nie tylko opowiadają się za zapewnieniem możliwości korzystania z zapłodnienia in vitro, ale w większości również deklarują, że sami by skorzystali z tej metody, gdyby nie mogli mieć dzieci. Gotowych na to byłoby niemal 2/3 ankietowanych (65%), w tym ponad 2/5 (42%) wyraża tę gotowość w sposób zdecydowany. Badania oraz raport zostały przygotowane w 2012 r., czyli 3 lata temu. W raporcie tym zestawiono wyniki badań z lat poprzednich, w których respondenci odpowiadali na te same pytania. Można zauważyć, że wyniki z trzech ostatnich badań (z lat 2009, 2010, 2012) wskazują, iż metoda in vitro cieszy się poparciem społecznym ponad połowy społeczeństwa polskiego. Jest to interesujący wynik, biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce nie obowiązuje ustawa, która regulowałaby stosowanie techniki zapłodnienia pozaustrojowego. W badaniu przeprowadzonym przez CBOS wskazano, że głównym czynnikiem wpływającym na sposób postrzegania stosowania metody in vitro jest religijność. Jednak nawet wysoki odsetek osób religijnych w społeczeństwie nie powinien być argumentem przeciwników metody in vitro za brakiem konieczności uregulowania tej kwestii na gruncie ustawy. Warto przy tym wspomnieć, że polski poziom religijności jest zbliżony do religijności Włochów. Jak wskazuje raport Eurobarometru, 79% Polaków wierzy w Boga, podczas gdy w przypadku Włochów jest to 74%. Biorąc pod uwagę to, że najczęściej zarzuty wobec metody in vitro zgłaszane są przez środowiska konserwatywne związane z Kościołem katolickim, trzeba dodać, iż w obu państwach procentowa liczba katolików w społeczeństwie jest zbliżona – w Polsce wynosi 90%, a we Włoszech 87%. Pod względem religijności oba społeczeństwa są więc do siebie bardzo podobne, jednak w kwestii metody in vitro zdecydowanie się różnią. Włoska ustawa regulująca stosowanie metody in vitro obowiązuje od 2004 r. Zakazuje ona badań naukowych na zarodkach powstałych w celu in vitro, jednak dopuszcza eksperymenty w celach diagnostycznych i terapeutycznych. Co więcej, zakazana jest selekcja i genetyczna interwencja w zarodki i komórki rozrodcze. Włoska służba zdrowia refunduje jedynie zapłodnienie in vitro małżeństwom, znacznie ograniczając korzystanie z tej metody samotnym kobietom i osobom pozostającym w nieformalnych związkach partnerskich. Zakazany jest też handel zarodkami i komór- kami rozrodczymi. Nie ulega wątpliwości, iż włoska ustawa w porównaniu z polskim projektem jest zdecydowanie bardziej restrykcyjna chociażby pod względem podmiotów, do których jest skierowana. Włoska ustawa funkcjonuje już 11. rok i jest wciąż doskonalona. Na przykład w kwietniu 2014 r. włoski Trybunał Konstytucyjny zniósł zakaz korzystania z obcych dawców spermy lub komórek jajowych w zabiegach sztucznego zapłodnienia. Prawdopodobnie nie jest to jedyna zmiana, która czeka rzeczoną ustawę, ponieważ obecnie we Włoszech trwa dyskusja o rozszerzeniu kręgu podmiotów, które mogłyby skorzystać z metody in vitro, na nieformalne związki. Przykład ten dowodzi, że polskie ustawodawstwo jest bardzo spóźnione w kwestii regulacji in vitro, zwłaszcza że propozycje zawarte w polskim projekcie ustawy odpowiadają oczekiwaniom społeczeństwa. Mimo iż projekt ustawy polskiej jest zdecydowanie bardziej liberalny od włoskiej ustawy, nie jest to wyrazem liberalizmu w kwestii stosowania metody in vitro. Liberalizmu w kontekście metody in vitro można doszukiwać się raczej w wydarzeniu, które miało miejsce na początku lutego 2015 r., kiedy media podały, iż Izba Gmin Wielkiej Brytanii poparła metodę sztucznego zapłodnienia, w wyniku której nowo narodzone dziecko będzie mogło mieć DNA aż od trzech rodziców. Zdaniem zwolenników projektu dzięki wykorzystaniu komórek od trzech osób, tj. od jednego mężczyzny i dwóch kobiet, można wyeliminować potencjalne choroby genetyczne, które są przekazywane z matki na dziecko. Jeśli za rządowym projektem opowie się Izba Lordów, to Wielka Brytania będzie pierwszym krajem, w którym narodzą się dzieci z DNA trzech rodziców. Podając przykład rewolucyjnych zmian w prawie anglosaskim, należy jednak pamiętać, że pierwsza brytyjska ustawa regulująca kwestię in vitro obowiązuje od 1990 r., a obecne prawo po gruntownej zmianie w 2008 r. nie wprowadza żadnych ograniczeń podmiotowych w dostępie do procedur sztucznego zapłodnienia. Z reguły, gdy pojawiają się medyczne możliwości spełniania ludzkich pragnień, rośnie również społeczna presja na ich legalizację. Jednak prawodawcy stawiają opór społecznym naciskom, tłumacząc się brakiem pewności co do skutków regulowanej materii. Coraz nowocześniejsza medycyna wymusza na prawie większy dynamizm. Niestety, polskie ustawodawstwo jest mocno spóźnione w kwestii regulacji metody in vitro, która de facto nie należy do najnowszych odkryć technologii medycznej, ponieważ na świecie żyje dziś od kilkuset tysięcy do miliona osób poczętych poza organizmem matki, rośnie liczba lekarzy i klinik specjalizujących się w in vitro, a także osób szukających u nich pomocy. Jednak w polskim porządku prawnym przyjęcie ustawy o leczeniu niepłodności będzie krokiem milowym i może stać się furtką dla kolejnych regulacji prawnych w kontekście innych technologii medycznych. Możliwe, że w niedługim czasie polskie społeczeństwo i ustawodawstwo będzie musiało zmierzyć się z problemem wykorzystania komórek macierzystych w nowoczesnym leczeniu. Trzeba mieć nadzieję, że w tej kwestii ustawodawca zareaguje szybciej i ustanowi ramy prawne dla tego zagadnienia. Przedstawiony projekt polskiej ustawy jest propozycją kompromisową, a także odpowiadającą oczekiwaniom społecznym. Warto zauważyć, że w całym dotychczasowym, często ideologicznym, sporze o metodę in vitro zapomniano o społeczeństwie i jego oczekiwaniach. Polacy są jednak przygotowani na ustawę regulującą in vitro na wzór ustawy włoskiej, a obecnie nawet poglądy społeczne uległy liberalizacji i dziś duża część społeczeństwa skłonna jest zgodzić się już nie tylko na to, by państwo refundowało metodę in vitro wyłącznie małżeństwom, ale także osobom żyjącym w związkach nieformalnych i samotnym kobietom. Należy podkreślić, że środowisko Kościoła katolickiego, które jest jedną z głównych stron sporu, przez długi czas domagało się całkowitego zakazu in vitro. Kościół w pewnym momencie zapomniał o wspieraniu i edukowaniu małżeństw zmagających się z problemem niepłodności, bo ważniejsza okazała się ideologiczna walka niż troska o problemy wiernych. Czy Kościół katolicki zmieni swoje twarde stanowisko wobec metody in vitro? Jest to możliwe, bo Kościół na przestrzeni wieków zmieniał swój stosunek do wielu koncepcji naukowych, np. teorii kopernikańskiej czy teorii ewolucji. Całej dotychczasowej debaty w Polsce dotyczącej metody in vitro nie należy jednak oceniać negatywnie. Pozwoliła ona wypracować wiele stanowisk i propozycji regulacji prawnych, a społeczeństwu oswoić się z zaistniałą sytuacją. Trzeba pamiętać, że rozwój technologiczny od stuleci budzi kontrowersje społeczne. Zwykle dotyczą one konsekwencji wykorzystywania pewnych technologii i są źródłem konfliktów między aktorami społecznymi, dostrzegającymi w ich stosowaniu lub zaniechaniu zagrożenie. Konfliktu nie da się uniknąć, a ponadto należy pamiętać, że technologie medyczne, które są dozwolone prawnie, nie zawsze są moralnie akceptowane przez wszystkie grupy składające się na pluralistyczne społeczeństwo. W państwie demokratycznym, jakim jest Polska, które jest zróżnicowane światopoglądowo, normy prawne nie zawsze pokrywają się z normami moralnymi. Z jednej strony nie byłoby to możliwe, gdyż prowadziłoby to do norm wzajemnie sprzecznych i wykluczających się, a z drugiej nie byłoby konieczne, ponieważ normy moralne powinny bezpośrednio odnosić się do działań osoby, która stosuje takie normy, toteż choć projekt ustawy o leczeniu niepłodności nie spełnia wymogów moralnych pewnej grupy społecznej, to nie wyklucza stanowienia takiego prawa, ponieważ skorzystanie z instytucji prawnych zaproponowanych w projekcie ustawy będzie należało do decyzji jednostki. Regulacje prawne nie mogą więc narzucać rozwiązań sprzecznych z przekonaniami części obywateli, a działania dopuszczalne prawnie nie stanowią przymusu dla tych, którzy się z nimi nie zgadzają. ( analiza Grzegorza Budziszewskiego ).