Zaledwie 4 proc. chorych z niewydolnością nerek poddawanych jest w naszym kraju dializie domowej, wygodniejszej i bardziej korzystnej dla pacjenta - alarmowali w zeszłym tygodniu eksperci.

W Polsce 4,7 mln osób cierpi na przewlekłą chorobę nerek, która jest drugim - po nadciśnieniu tętniczym - najczęstszym schorzeniem przewlekłym. Część z tych osób ma już tak niewydolne nerki, że wymaga przeszczepu tego narządu, co jest najlepszą opcją, lub ratującej życie dializoterapii. Do wyboru są dwie metody tej terapii - hemodializa wykonywana w stacji dializ oraz dializa otrzewnowa, nazywana potocznie dializa domową.

Z danych przedstawionych podczas spotkania z dziennikarzami wynika, że w naszym kraju zaledwie 4 proc. chorych (około 1 tys.) z niewydolnością nerek poddawanych jest dializie domowej, wygodniejszej i korzystniejszej dla pacjenta. Przykładowo w Szwecji 25 proc. chorych wymagających dializy poddawanych jest dializie domowej, a w Wielkiej Brytanii - 20 proc. W Polsce nas od wielu lat nie udaje się tego zmienić, choć ma ona tę zaletę, że może być wykonywana w warunkach domowych.

Nefrolog Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie dr n. med. Magdalena Mosakowska zaznaczyła, że wszystkie trzy metody leczenia nerkozastępczego są w naszym kraju refundowane z budżetu. Ze względów finansowych nie ma znaczenia, która z nich zostanie wybrana. „W pierwszej kolejności chory powinien być kandydatem do przeszczepu nerki, a jeśli na razie nie jest to możliwe, należy zaproponować dializę otrzewnową, a dopiero na końcu - hemodializę” - tłumaczyła.

Eksperci twierdzą, że wielu chorych nie jest w ogóle informowanych o takiej możliwości, jak dializoterapia domowa (otrzewnowa). Według nefrologa dr. n. med. Jacka Lange z firmy Baxter jednym z powodów jest to, że nie wszystkie stacje dializ w Polsce mają w swojej ofercie taką dializę. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w 2023 r. stacji dializ było w całym kraju 275, spośród których tylko 103, czyli mniej więcej jedna trzecia, oferuje dializę domową.

Wielu pacjentów obawia się dializy otrzewnowej, szczególnie osobny starsze, z wieloma chorobami współistniejącymi, gdyż jest ona wykonywana samodzielne lub z pomocą przeszkolonego opiekuna. Lekarze zapewniają jednak, że to nie jest procedura skomplikowana, wymaga jedynie krótkiego przeszkolenia. Stwarza za to możliwość prowadzenia aktywnego trybu życia, kontynuowania pracy zawodowej i pozwala uniknąć ciągłych wizyt w stacji dializ.

Hemodializa na ogół wykonywana jest trzy razy w tygodniu w stacji dializ i każdorazowo trwa od 3 do nawet 5 godzin (pomijając czas dojazdu). Polega na tym, że krew pobierana jest z organizmu chorego i przepompowywana przez dializator, który ją oczyszcza ze szkodliwych produktów przemiany materii oraz toksyn. Usuwa też nadmiar wody, a potem krew powraca do krwiobiegu pacjenta.

W dializie otrzewnowej do oczyszczania krwi wykorzystuje się błonę otrzewnową (stąd jej nazwa), wyścielającą jamę brzuszną. Zastępuje ona dializator i zawarte w nim filtry dzięki obecnym w tej błonie porom, pełniącym funkcję filtra. Do otrzewnej trzeba tylko wprowadzić płyn dializacyjny, co wykonywane jest za pośrednictwem wszczepionego na stałe w okolicy jamy brzusznej cewnika. Nadmiar wody i zbędne produkty przemiany materii przenikają do płynu dializacyjnego, które pacjent systematycznie wymienia, zwykle cztery razy na dobę. To jedynie utrudnienie. W tym czasie można on jednak przebywać w domu, najlepiej w tym samym pomieszczeniu dla zapewnienia lepszych warunków higienicznych. Nie trzeba pozbywać się zwierząt, nie powinny one jedynie przebywać w tym samym pokoju.

Wymianę płynów wykonuje się ręcznie albo automatycznie. Urządzenie (tzw. cykler) podłączone do cewnika pompuje płyn dializacyjny do jamy otrzewnowej i go wymienia. Najczęściej taka procedura wykonywana jest w nocy.

Dr Mosakowska twierdzi, że część chorych przekonuje się do dializy domowej, gdy zostanie o niej odpowiednio poinformowana. Należą do nich przede wszystkim osoby młode i aktywne zawodowo, ale także ludzie starsi, nawet siedemdziesięciolatkowie. Jej zdaniem wiele zależy od lekarzy, w tym szczególnie nefrologów. Zapewniła też, że można przejść z jednej dializy na drugą, na przykład z hemodializy na dializę otrzewnową, jak i odwrotnie.

Dobrym rozwiązaniem jest pomoc pielęgniarek środowiskowych w prowadzeniu dializy domowej, szczególnie w przypadku seniorów, którzy są samotni i nie mogą liczyć na pomoc innych osób. Taka asystowana dializa otrzewnowa jest wykorzystywana w wielu krajach Europy Zachodniej oraz w Czechach. W Polsce dopiero prowadzone są starania, żeby wprowadzić dializę asystowaną.

Jak poinformowano podczas spotkania z dziennikarzami, do dializy domowej kwalifikuję się 78 proc. pacjentów z niewydolnością nerek wymagających leczenia nerkozastępczego. A wybór metody dostępnego leczenia powinien być wspólną decyzją lekarza i pacjenta. (PAP)


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Zbigniew Wojtasiński