W bursztynie sprzed milionów lat znaleziono kleszcze, które były nosicielami bakterii boreliozy. Okazuje się, że ta choroba jest dużo starsza niż dzieje człowieka - informują naukowcy na łamach ,,Historical Biology".

Borelioza jest groźną chorobą przenoszoną przez kleszcze, w których ślinie i wymiocinach mogą znajdować się krętki Borrelia. Choroba przebiega etapami, począwszy od rumienia w miejscu ugryzienia kleszcza i objawów grypopodobnych, aż po fazę rozsianą, która może dać o sobie znać po latach w postaci zapalenia stawów czy neuroboreliozy.

Pierwsze badania nad boreliozą podjęto na początku XX w., jednak złożoność objawów i utajenie przebiegu choroby sprawiły, że musiało minąć kilkadziesiąt lat, zanim powiązano objawy neurologiczne i zapalenia stawów z ukąszeniami kleszczy.

Bursztyny, w których znaleziono kleszcze, pochodzą sprzed 15 mln lat z Dominikany. Naukowcy z Oregon State University (USA) zidentyfikowali cztery kleszcze z dominikańskich złóż bursztynu datowanych na 15-20 mln lat. Odkryto w nich komórki, przypominające dzisiejsze krętki Borrelia.

Jak wyjaśnia prof. Georg Poinar, borelioza towarzyszyła ludzkości prawdopodobnie od zawsze. Najstarszy znany przypadek występowania choroby u człowieka to tzw. Człowiek Lodu, myśliwy sprzed 5.3 tys. lat, którego szczątki znaleziono w alpejskim lodowcu.

Poinar, który od 30 lat bada zaklęte w bursztynie owady, zidentyfikował już m.in. patogeny malarii i leiszmaniozy sprzed milionów lat. Ostatnio w bursztynie sprzed ok. 100 mln lat odkrył komórki przypominające bakterie riketsje, wywołujące m.in. tyfus. Mogły one więc zarażać dinozaury.


Źródło: www.tech.money.pl