Zdaniem lekarzy rezydentów ministerstwo zdrowia nie wywiązuje się ze złożonych obietnic. Chodzi o wypłatę podwyżek w zamian za pracę w Polsce po zakończeniu specjalizacji.

„Gdzie obiecane dodatkowe 2 miliardy złotych dla pacjentów? Gdzie rozporządzenie o wynagrodzeniach lekarzy rezydentów, które miało nas skłonić do pozostania w kraju, pozwolić nam leczyć w godnych warunkach, bez biegania z pracy do pracy? To wszystko miało wejść w życie 1 lipca 2018. Panu Ministrowi przypominamy, że zastał nas już wrzesień” - napisali lekarze z Porozumienia Rezydentów OZZL.

Rezydenci zarzucają politykom stosowanie nieuczciwych chwytów. „Mamy dość traktowania, jakbyśmy byli niepiśmienni. Porozumienie rezydentów rozpoczęło przygotowania do wznowienia protestu” – przekazał w rozmowie z RMF FM przewodniczący Porozumienia Rezydentów dr Jakub Kosikowski.

Przypomnijmy, że od lipca lekarze mieli otrzymać podwyżki przewidziane w porozumieniu z ministrem zdrowia, ale wyższych wypłat wciąż nie ma. Rezydenci twierdzą, że ich postulaty nie zostały zrealizowane, a tzw. bony patriotyczne to pułapka. Ministerstwo Zdrowia nie wydało bowiem jeszcze rozporządzenia do ustawy podwyżkowej i nie określiło listy specjalizacji deficytowych, od której zależy wysokość podwyżki. Dodatkowo rezydenci informują, że są nakłaniani w szpitalach, w których odbywają staże, do zadeklarowania pracy dokładnie w tej placówce po odbyciu stażu, tymczasem w ustawie nie ma o tym mowy.

"Drogie Ministerstwo Zdrowia, naprawdę nie zdziwcie się, jak zima znowu będzie w ochronie zdrowia gorąca" - napisał na Twitterze przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Jakub Kosikowski.