Sądy coraz częściej zasięgają opinii biegłych psychiatrów w prowadzonych postępowaniach. Częściej też kierują stające przed nimi osoby na obserwacje psychiatryczną.
To efekt czynnika cywilizacyjnego, który sprawia, że w ostatnich latach istotnie wzrosła liczba osób cierpiących na różne zaburzenia psychiczne.
Wystarczy, że osoba, która stoi przed sądem np. w sprawie rozwodowej, w przeszłości miała epizod z psychiatrą - np. leczyła się z depresji, miała kłopoty osobiste po stracie bliskiej osoby - by została skierowana przez sąd na badanie psychiatryczne, którego celem jest wydanie opinii dotyczącej jej stanu zdrowia.
W sytuacji, gdy biegli specjaliści uznają, że takie badanie nie jest wystarczające, występują o skierowanie podejrzanego właśnie na obserwację sądowo-psychiatryczną w zakładzie leczniczym. Sąd zazwyczaj przychyla się do tego wniosku, nawet wbrew woli kierowanej tam osoby.
Jak podkreśla Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Kozłowska, to właśnie skargi dotyczące przyjęcia do szpitala psychiatrycznego stanowią znaczną część wszystkich zgłoszeń trafiających do Zespołu ds. Zdrowia Psychicznego w jej Biurze (w tym do rzeczników praw pacjenta szpitala psychiatrycznego).
Co mówią przepisy?
- Przyjęcie osoby do szpitala psychiatrycznego bez jej zgody następuje wówczas, gdy jej zachowanie wskazuje na to, że zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób - wyjaśnia Kozłowska.
Dodaje, że gdy zachodzą wątpliwości co do faktycznej choroby psychicznej, pacjent może być przyjęty bez zgody do szpitala w celu ich wyjaśnienia na nie dłużej niż 10 dni.
Rzeczniczka zwraca uwagę, że odrębną kwestię stanowi obserwacja sądowo-psychiatryczna uregulowana odpowiednio w przepisach prawa cywilnego oraz prawa karnego - w związku z postępowaniami przed sądami powszechnymi.
Nasza rozmówczyni dodaje, że chociaż pobyt na obserwacji w szpitalu nie powinien i tu trwać dłużej niż sześć tygodni, to na wniosek lekarzy sąd może go przedłużyć.
Decyzję o przyjęciu podejmuje lekarz wyznaczony do tej czynności po osobistym zbadaniu tej osoby i zasięgnięciu w miarę możliwości opinii drugiego lekarza psychiatry albo psychologa.
Brak czasu i psychiatrów
Jak przyznaje nam prof. Bartosz Łoza, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej, przy obecnym deficycie psychiatrów praktycznie nie ma szans by opinię o stanie badanego formułował więcej niż jeden lekarz.
- Liczba kierowanych do biegłych opinii przez sądy jednak jest tak duża, że praktycznie wszyscy czynni obecnie psychiatrzy powinni być oddelegowani do orzecznictwa na rzecz sądów, by odbywało się to płynnie - podkreśla prof. Łoza.
Obecnie z sądami współpracuje ok. 25 proc. z ok. 2 tys. psychiatrów. W efekcie wciąż mamy do czynienia z przewlekłością procesów sądowych, które wymagają opinii biegłych.
Innym problemem jest kwestia, że właściwe zdiagnozowanie i ocena stanu psychicznego pacjenta często wymaga dłuższego czasu niż przepisowe 10 dni. Sąd zaś musi mieć pewny dowód oparty na pełnym przekonaniu biegłych, że to, co stwierdzili, jest zgodne ze stanem faktycznym.
W związku z presją czasu biegli występują o skierowanie badanego na pogłębioną obserwację psychiatryczną, kiedy po badaniach ambulatoryjnych nie mogą odnieść się ws. poczytalności.
Pomyłki w ocenie?
Brak z jednej strony specjalistów, a z drugiej rosnąca grupa osób, które korzystały z opieki psychiatry rodzi obawę, że szpitale psychiatryczne mogą zapełnić się osobami zdrowymi, które faktycznie nigdy tam nie powinny trafić.
W opinii naszego eksperta takie przypadki faktycznie zdarzały się w latach 90., ale obecnie nie powinny już mieć miejsca.
- Dziś lekarz powinien już we wstępnych badaniach wyłowić osoby wymagające pogłębionej obserwacji psychiatrycznej. Gorzej wygląda sytuacja w przypadku osób skierowanych na obserwację szpitalną - zaznacza psychiatra.
Zwraca uwagę, że takie badanie podejrzanych i oskarżonych prowadzone powinny być w zamkniętych oddziałach psychiatrii sądowej, których w kraju brakuje.
- Obecnie w Polsce działa kilkanaście placówek spełniających takie wymogi. To niewystarczająca liczba i z tego powodu obserwacje prowadzone są często także w innych szpitalach. Często przez osoby, którym brakuje doświadczenia klinicznego. Obserwacje powinny odbywać się zaś jedynie w placówkach klinicznych, pod nadzorem tamtejszych specjalistów - zaznacza.
Ekspert zwraca uwagę, że duża liczba obecnych biegłych to emeryci, którzy nie prowadzą czynnej praktyki. Stąd bierze się problem dotyczący jakości ich opinii, które w wielu wypadkach należałoby określić jako nie najlepsze albo wręcz błędne.
W jego opinii, gdyby biegłymi byli specjaliści o wysokich kompetencjach, rzadsze mogłyby być i same wnioski o kierowanie na obserwacje szpitalne.
Numer na wariata odszedł do lamusa
Prof. Łoza ocenia, że w szpitalach psychiatrycznych praktycznie nie ma już problemu osób zdrowych, które udają chorobę by uniknąć odpowiedzialności za popełnione przestępstwo.
- Szczególnie w przypadku takich wykroczeń jak kradzież, gdzie ewentualny wyrok może być zdecydowanie krótszy niż pobyt w szpitalu w związku z symulowaną chorobą.
- Pobyt osoby w szpitalu psychiatrycznym w związku z orzeczonym środkiem zabezpieczającym nie jest określony się z góry. Sąd orzeka zwolnienie sprawcy, jeżeli jego dalsze pozostawanie w zakładzie nie jest konieczne - tłumaczy Krystyna Kozłowska
Kierownik zakładu zamkniętego, w którym wykonuje się środek zabezpieczający, nie rzadziej niż co 6 miesięcy przesyła do sądu opinię o stanie zdrowia sprawcy umieszczonego w tym zakładzie i o postępach w leczeniu lub terapii.
- Decyzja odnośnie pozostania osoby w zakładzie należy ostatecznie do sądu - podsumowuje Rzecznik Praw Pacjenta.
Źródło: www.rynekzdrowia.pl
Komentarze
[ z 2]
Wydaje mi się, że chyba skierowanie takiego wniosku przeciwko Polsce do trybunały wydaje się jakąś przesadną troską o pacjenta, jeśli nie zwyczajną przesadą. Przecież jakby na to nie patrzeć, to chyba lekarze dysponując ścisłymi wytycznymi kogo można kierować na leczenie psychiatryczne a kogo nie, nie decydują się na to, aby zatrzymywać na oddziale psychiatrycznym pacjentów, którzy nie powinni być w taki sposób leczeni, ani tym bardziej w przypadku kiedy Ci chorzy nie zgadzają się z taką decyzją, ani też nie popierają decyzji lekarza. W dodatku wydaje mi się dziwne, aby kierować zarzuty wobec polskich lekarzy, którzy decydują się na zatrzymywanie pacjentów w szpitalu. Mając ścisłe wytyczne i kierując się nimi, lekarze zatrzymują tych pacjentów, którzy stanowią zagrożenie dla zdrowia lub życia innych, albo samych siebie. Jeśli to ich chroni i daje możliwość ochrony ich bezpieczeństwa, to nie można oskarżać lekarzy o podejmowanie decyzji w dobrej wierze.
To, że problemy psychiczne coraz częściej dotyczą młodych osób świadczy z danych, które zostały opublikowane w naszym kraju. Wynika z nich, że samobójstwa są drugą co do częstości przyczyną zgonu wśród młodych ludzi. Dobrą informacją jest to, że coraz częściej mówi się o zaburzeniach psychicznych. Młodzi ludzie coraz częściej są świadomi tego, że może dziać się z nimi coś niepokojącego i od razu zgłaszają to rodzicom. Niestety nie zawsze to się dzieje, dlatego bardzo ważne jest aby rodzice obserwowali zachowanie swoich dzieci. Bardzo ważne jest aby nie reagować zbyt impulsywnie na to co mówią dzieci. Co gorsza nie można im nie dowierzać, ponieważ w takim wypadku dzieci bardzo często nie chcą dalej otwierać. Mówi się o tym aby w razie wątpliwości czy ze zdrowiem psychicznym dziecka wszystko jest w porządku dobrze jest zgłosić się do pediatry. Pandemia wywołana koronawirusem wpłynęła na zdrowie psychiczne naszych obywateli. Według danych około pół miliona osób skorzystało z opieki psychiatrycznej na skutek pandemii. System opieki psychiatrycznej może nie być w stanie “przyjąć” dodatkowej, tak dużej liczby pacjentów, aby zapewnić im możliwie najlepszą jakość świadczeń. Oczywiście cały czas trwają prace aby to zmienić, jednak potrzeba czasu aby do tego doszło. Przeprowadzane są różne programy i da się dostrzec, że dąży się do tego aby dostęp do lekarzy psychiatrów, a także psychologów był możliwie jak największy. Obecnie dosyć dużym zagrożeniem dla młodych ludzi, którzy cały czas się edukują jest to, że znaczną część dnia spędzają oni przed ekranami komputera, ponieważ właśnie w ten sposób przeprowadzane są lekcje. Oczywiście jest to nieuniknione i dobrze, że aktualnia taka forma nauczania przebiega dosyć sprawniej, a nauczyciele oraz uczniowie w pewnym stopniu się do tego przyzwyczaili nie pojawiają się różne problemy techniczne czy nieporozumienia, jak miało to miejsce podczas początku pandemii. Związane jest to z tym, że pogorszeniu ulegają stosunki międzyludzkie, hamuje się naturalny proces rozwiązywania sytuacji trudnych, które najłatwiej dokonuje się w jakieś grupie. Eksperci podkreślają, że w coraz mniejszym stopniu nauczyciele starają się rozwiązywać problemy psychologiczne młodych osób. Niestety w licznych przypadkach najważniejsze jest realizowanie podstawy programowej. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich nauczycieli, jednak jest to zauważalny problem, który dobrze by było rozwiązać. Jednym z pomysłów jest zwiększenie liczby godzin wychowawczych. Dzięki temu więcej czasu będzie można poświęcić na rozmowę z dziećmi o różnych problemach, które ich dotyczą. Psychiatrzy oraz terapeuci zwracają uwagę na to, że w wielu przypadkach rozmowa z pacjentem w maseczce jest dla nich sporym utrudnieniem ponieważ nie są w stanie odczytać mimiki pacjenta. Oczywiście coraz większym zainteresowaniem cieszą się teleporady, jednak i w tym wypadku nie jest możliwe przekazanie wszystkich emocji, które są często bardzo potrzebne przy rozwiązaniu licznych problemów i postawieniu właściwej diagnozy, która przecież w całym leczeniu odgrywa bardzo dużą rolę. Jak się okazuje zaburzenia psychiczne mogą przyczynić się do przedwczesnej śmierci. Jak dotąd liczba badań na ten temat nie była zbyt duża, ale ostatnie doniesienia świadczą o tym, że tak właśnie może być. Osoby u których rozpoznano uzależnienie od alkoholu, zaburzenia dystemiczne miały związek z czasem przeżycia. Warto jest zwrócić uwagę na objawy, które mogą sugerować, że u dziecka doszło do rozwoju zaburzeń psychicznych, co pozwoli na wcześniejszą diagnostykę i rozpoczęcie pracy ze specjalistą. Może dochodzić do nagłej utraty masy ciała, zmniejszenie apetytu, częste wymioty lub biegunki. Dodatkowo mogą pojawić się problemy z koncentracją, która może wiązać się ze słabszymi ocenami w szkole, które często dodatkowo sprawiają, że nastrój młodych ludzi ulega pogorszeniu. Dziecko może skarżyć się też na bóle głowy. Ponadto mogą wystąpić problemy z komunikowaniu się oraz w relacjach z rówieśnikami czy członkami rodziny. Bardzo ważnym krokiem, który w znacznym stopniu może ułatwić dalsze działanie jest rozmowa z dzieckiem o problemach, które go dotyczą. Wiele mówi się o tym, że osoby, które przechorowały COVID-19, zgłaszają objawy zespołu stresu pourazowego. Ma to miejsce często w przypadku różnych, ostrych chorób infekcyjnych. Często zgłaszali to także pacjenci, którzy na przykład przechorowali grypę. Objawiać się to może chociażby objawami depresyjnymi czy lękowymi, koszmarami sennymi. Jakiś czas temu psychiatria dzieci i młodzieży została wpisana na listę specjalizacji deficytowych. Pod koniec marca 2019 roku w naszym kraju pracowało 419 lekarzy, a 169 było w trakcie specjalizacji. Według ekspertów takich lekarzy brakuje około 300. Należy też wspomnieć o tym, że znaczna część specjalistów w tej dziedzinie miało powyżej 55 roku życia. Podobne działania jak w Łodzi od dwóch lat są podejmowane w Centrum Zdrowia Psychicznego w Szpitalu Śląskim w Cieszynie. Specjaliści tam pracujący koncentrują się na tym, aby chory możliwie jak najdłużej mógł przebywać w warunkach domowych, a pomoc była mu udzielana w warunkach środowiskowych. Centrum te realizuje pilotaż Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Jego założeniem jest dotarcie do osób, które nie są w stanie skorzystać z leczenia ambulatoryjnego, a jedyną dostępną dla tych pacjentów formą terapii była hospitalizacja. W tej formie udzialania pomocy duży nacisk kładzie się na regularną opieką nad pacjentem, włącznie z wizytami w domu. Taka forma udzielania pomocy wiąże się jednak ze znacznymi nakładami finansowymi. W skali kraju wynosi ona około 900 milionów dolarów. Również w województwie podlaskim, a dokładniej Sokółce powstał Ośrodek Środowiskowej Opieki Psychologicznej i Psychoterapeutycznej. Ma on podlegać pod szpital psychiatryczny, który znajduje się w Suwałkach. Świadczenia są zakontraktowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, a aby móc skorzystać z pomocy, nie ma konieczności skierowania. W tym rejonie kraju ma powstać pięć takich ośrodków. Wiele mówi się o tym, że dzieci oraz młodzież coraz częściej mogą doświadczać różnych problemów ze zdrowiem psychicznym. Według danych, aż o 52 procent w latach 2005- 2017 wzrosła ilość młodych osób z tego rodzaju problemami. Eksperci przypuszczają, że może to być związane z coraz częstszym korzystaniu z mediów społecznościowych, przez co znacznie spada samoocena tych osób. Mniej niż jedna piąta dzieci nie doświadcza pomocy specjalisty, co wiąże się z tym, że spora część młodych ludzi wchodzi w dorosłe życie bez odpowiedniej diagnozy oraz terapii. Sytuacja jeżeli chodzi o psychiatrię w naszym kraju wymaga pewnych zmian i odpowiednich działań. Pewne kroki podjęto chociażby w Łodzi gdzie planuje się otwarcie Środowiskowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży. W wyremontowanym obiekcie będą się miały miejsca świadczenia z zakresu psychologii, a także psychiatrii. Będą prowadzone zajęcia grupowe, rodzinne, a także szkolenia dla kadry. W miejscu tym osoby potrzebujące pomocy będą mogły ją otrzymać. W ostatnich latach dziecięce oddziały psychiatryczne były w znacznym stopniu przepełnione, a pomoc w nich udzielana nie zawsze była adekwatna do potrzeb pacjentów. W przypadku wielu z nich konieczna była tak zwana pomoc środowiskowa. Chodzi o to aby dziecko w czasie trwania terapii mogło normalnie chodzić do szkoły i mieć kontakt z rówieśnikami, ponieważ w przypadku wielu zaburzeń jest to istotny element schematów terapeutycznych. Zamykanie dziecka w ośrodku czasami wiązało się z tym, że jego stan ulegał pogorszeniu z tego właśnie względu. Założeniem centrum jest pomoc dzieciom oraz młodzieży, które mają problemy emocjonalne związane z codziennością. Mogą występować u nich zaburzenia lękowe, stany depresyjne, myśli samobójcze, które często wynikają z niewłaściwych kontaktów z rówieśnikami czy członkami rodziny. Gdy objawy są nasilone to lepiej aby dziecko mogło liczyć na opiekę ambulatoryjną, taką jak w tym wypadku. W miejscu tym będą pracować psychologowie, psychoterapeuci, terapeuci rodzinni oraz środowiskowi. Istotnym problemem jest jednak to, że rozmieszczenie kadry lekarskiej poradni dla młodych osób, a także szpitalnych oddziałów psychiatrycznych jest nierównomierne.