Hormonalne środki antykoncepcyjne będą mogły być sprzedawane jedynie na receptę – przewiduje projekt dot. antykoncepcji awaryjnej, który we wtorek (14.02) przyjął rząd.
Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, projekt przyjęty przez Radę Ministrów wprowadza zmiany w ustawie z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne. Dotyczą one doregulowania dostępu do tabletek ellaOne. W ich efekcie tabletki te będą wydawane na receptę.
Tabletki ellaOne powrócą do grupy leków, których wydawanie będzie się wiązało ze ściślejszą kontrolą lekarską. Jak przekonuje resort zdrowia, uzasadniają to względy medyczne.
„Wydawanie leku na receptę to procedura, która ma na celu zapewnienie pacjentom maksymalnego bezpieczeństwa farmakoterapii. Tymczasem obecnie już bardzo młode osoby (nawet po 15. roku życia) mogą bez kontroli lekarskiej kupić i stosować ten środek” - czytamy w opublikowanym komunikacie.
Źródło: Ministerstwo Zdrowia
Komentarze
[ z 2]
Po wprowadzeniu Ellaone jako leku bez recepty myślano że wszyscy rzucą się aby je kupować. Tak naprawdę nie było większego problemu, nikt nie robił zapasów na tony, nie tak jak przewidywał rząd. Być może młode osoby nadużywany tych środków ale nie stało się to epidemią głównie dlatego że tabletka to nie jest tania. Moim zdaniem wystarczającym ogranicznikiem jest cena. Skuteczność tych preparatów zależy od czasu w jakim zostały podane. Dlaczego liczy się każda godzina. Mamy do dyspozycji tabletki 72 godziny po i 120 godzin po ale w obliczu naszej służby zdrowia kto wyobraża sobie że w ciągu 72 godzin uda się pacjentce dotrzeć do ginekologa, dostać receptę a potem udać się jeszcze do apteki aby wykupić lek. Nawet jeżeli zapłaci za wizytę u ginekologa 100 zł a potem kolejne 80 a nawet więcej za tabletkę skuteczność antykoncepcji doraźnej może okazać się znacznie mniejsza. Moim zdaniem jest to niesprawiedliwe i poskutkuje pojawianiem sie pacjenek na szpitalnym oddziale ratunkowym w nocy. Czasami zdarza się że dyżurują tam ginekolodzy którzy, oczywiście po zapłacie za wizytę która nie jest tania, zgodzą się wypisać lek. Przez zakaz sprzedaży online bez recepty znów zacznie kwitnąć handel w Internecie. Pacjentki będą sprowadzać sobie leki z zagranicy z wątpliwych źródeł być może podrobione zawierające nie wiadomo jakie substancje. W aptece miały gwarancje bezpieczeństwa i mogły być pewne, że kupiły środek który nie zaszkodzi ich zdrowiu.
Tyle zamieszania o sprawę antykoncepcji doraźnej. Wprowadzenie EllaOne bez recepty miało na celu zapobieganie niechcianym ciążom wśród nastolatek. Lepiej zakazać kupowania jednej tabletki i płacić zasiłek samotnej młodej mamie - tak chyba myśli pomysłodawca tej zmiany. Pozostaje jeszcze oczywiście kwestia par dojrzałych, które o prostu popełniły błąd lub standardowa antykoncepcja zawiodła. Zły pomysł rozgrzebywać tę sprawę od nowa. Nie popieram kupowania tych tabletek co tydzień, gdy tylko nie chce się użyć zwykłej antykoncepcji. Jednak zwiększony dostęp nie przyniósł przecież ze sobą jakiś tragicznych skutków. Kobiety powinny mieć swobodę wyboru. To nie minister czy kto inny będzie wychowywał dzieci. Cóż, jest to temat rzeka. Lepiej nie wchodzić w kwestie polityczne.