"22 Pushups Challenge" - 22 pompki dla 22 weteranów, to światowa akcja mająca na celu okazanie szacunku i wsparcia weteranom wojennym, którzy cierpią na zespół stresu pourazowego.
Akcja została zapoczątkowana kilka lat temu. Jej pomysłodawca, amerykański żołnierz Don Nyguen, zwrócił uwagę na badania amerykańskiego instytutu Honor Courage Commitment, które wskazywały, że w latach 1999–2010 każdego dnia średnio 22 żołnierzy cierpiących na PTSD popełniło samobójstwo.
Wyzwanie „22 pompki dla 22 weteranów” działa na takiej samej zasadzie, jak „Ice Bucket Challenge” (akcja, której uczestnicy oblewali się zimną wodą i zwracali w ten sposób uwagę na problemy osób cierpiących na stwardnienie zanikowe boczne). W tym przypadku uczestnicy zadania robią pompki. Wystarczy robić 22 pompki przez 22 dni, opublikować film z treningu, dodać hashtag #22Kill i nominować kolejną osobę.
Do akcji przyłączają się także Polacy. Pompki robili już m.in. żołnierze z 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej, 18. Bielskiego Batalionu Powietrznodesantowego, 6. Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic, dowódca generalny rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Mirosław Różański, wicewojewoda lubuski Robert Paluch, Rzecznik Prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Szczepan Głuszczak, podchorążowie i kadra Akademi Marynarki Wojennej w Gdyni, zaangażowany w pomoc weteranom kapitan Andrzej Pindor i koszykarz Marcin Gortat.
Komentarze
[ z 1]
Jakoś nie potrafię odnaleźć pozytywnego aspektu w tej akcji. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie w jaki sposób oglądanie obcych czy nawet znajomych ludzi wykonujących ćwiczenia fizyczne- w tym przypadku właśnie pompki, miałoby być pomocne i ulżyć w cierpieniu osobom które zmagają się z poważną chorobą jaką jest zespół stresu pourazowego. To są chyba jakieś żarty, albo nie koniecznie przemyślana akcja. Być może łańcuszek ma posłużyć innym celom, które nie są prezentowane na pierwszym planie projektu. Bo nikt nie przekona mnie, że weterani wojenni rzeczywiście poczują się lepiej tylko z tego powodu, że ktoś na ich cześć wykonuje pompki. Jeśli już tak bardzo chciałoby się społeczeństwo zaangażować w walkę ze stresem pourazowymi i ograniczenie niepomyślnych następstw takiego rozwoju powikłań powojennych, to niech zacznie faktycznie i w realnym świecie wychodzić na przeciw weteranów. Niech sąsiedzi takiego człowieka pomogą mu zaklimatyzować się w okolicy i regionie kiedy po powrocie do kraju przyjdzie weteranowi wojennemu na nowo odnajdywać się w rzeczywistości. Zwłaszcza jeśli jest to osoba samotna, która musi po czynnościach i służbie na usługach wojska na nowo szukać sposobu, aby nie popaść w samotność i nie zamknąć się w czterech ścianach własnego domu bez towarzystwa drugiej osoby. A jeszcze lepiej by było, gdyby podjąć działania społeczne mające zmierzać do zupełnego wyeliminowania działań wojennych. Szkoda, że nie zmierza się w takim kierunku. Byłoby to w mojej opinii najlepszym rozwiązaniem i przy okazji pomogłoby w walce z w ogóle rozwojem zespołu stresu pourazowego. Bo jeśli nie byłoby wojen to i mniej powstawało by zranionych i skrzywdzonych zdarzeniami traumatyzującymi ludzkich psychik. Samo robienie pompek może i jest jakimś sposobem na zwrócenie uwagi odnośnie problemu jaki jest obecny i wciąż nie został całkowicie wyeliminowany, jednak co do skuteczności i realności oraz szansy na zmniejszenie ilości osób z powojennymi powikłaniami- jakoś wątpię...