Duże prospektywne badanie, opublikowane przez grupę naukowców z Uniwersytetu w Bristolu w marcu 2013 r., zdaje się zaprzeczać powyższej tezie. Przekonują oni, iż przyjmowanie specjalnych dawek witaminy D w czasie ciąży nie wpływa istotnie na rozwój układu kostnego dziecka. W przeprowadzonych badaniach wzięło udział blisko 4000 kobiet i ich dzieci. Okres obserwacji trwał średnio 9,9 lat. Nie stwierdzono związku pomiędzy stężeniem witaminy D we krwi matek w trakcie ciąży z mineralną gęstością kości dzieci.
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy wyniki przeprowadzonych badań kwestionują zasadność stosowania witaminy D. Już wcześniej naukowcy zdążyli poddać w wątpliwość sens jej przyjmowania w czasie przeziębienia (zaprzeczono tezie o podnoszeniu odporności przez witaminę D) czy w czasie ciąży (nie zapobiega ona bowiem, jak sądzono, stanowi przedrzucawkowemu).
Źródło:
1. medme.pl
2. Association of maternal vitamin D status during pregnancy with bone-mineral content in offspring: a prospective cohort study, Prof Debbie A Lawlor, PhD, Andrew K Wills, PhD, Abigail Fraser, PhD, Adrian Sayers, MSc, Prof William D Fraser, MD, Prof Jonathan H Tobias, PhD, Lancet, Volume 381, No. 9884, p2176–2183, 22 June 2013
Komentarze
[ z 6]
Ciekawe, czy wyniki tych badań wpłyną na zalecenie suplementacji witamin w czasie ciąży. Wiele osób i tak pewnie będzie stosować te suplementacje. Bo zawsze lepiej dmuchać na zimne. Witamina D okazuje się nie być tak wszechstronnie i wspaniale działającą substancją. Do tej poru zalewano nas informacjami o jej wspaniałym działaniu na niezliczone układy. Teraz coraz częściej badania pokazują, iż nie jest ona takim wielkim dobrodziejstwem jak powszechnie sądzono.
Potrzeba więcej badań nad wpływem witaminy D, aby powszechnie zrezygnowano z zalecania jej suplementacji w czasie ciąży. Witamina ma rzesze swoich zwolenników zarówno wśród ginekologów jak i przyszłych matek. Jej wpływ na rozwój układu kostnego płody wydaje się wręcz "naturalny" , myślę więc, że minie jeszcze dużo czasu zanim wyniki tego badania przełożą się na klinikę.
Bardzo ciekawe badanie, w jego świetle może się niedługo okazać, iż suplementacja witaminy D w czasie ciąży jest zupełnie niepotrzebna. Jednak aby wprowadzić takie zalecenia w codzienną klinikę potrzeba więcej badań.
Spotkałam się kiedyś z opinią lekarzy ginekologów i położników, których zdaniem suplementacja witaminy D jest zalecana u kobiet ciężarnych, jednak przypuszczali iż bezzasadnie, ponieważ w formie doustnej mogą się te leki nie wchłaniać do organizmu z układu pokarmowego. Ciekawe co tak właściwie wpływa na wyniki tych badań. Myślę, że mimo wszystko żaden lekarz nie odważy się zrezygnować u swoich ciężarnych pacjentek z suplementowania witaminy D. Nawet jeśli nie przyniesie to dodatkowych korzyści, nie ma też dowodów na jakieś powikłania czy skutki uboczne wynikające z ich stosowania. Dlaczego więc mielibyśmy ryzykować i zrezygnować z zaleceń suplementacji. Poza tym przecież te leki nie należą do drogich, więc nawet względy finansowe nie powinny stanowić argumentu do zrezygnowania z kuracji.
Źródłem witaminy D są też spożywane pokarmy i wzbogacone produkty żywnościowe. Najbogatsze w witaminę D (i kwasy tłuszczowe omega-3 potrzebne zwłaszcza dla kobiet w ciąży) w polskich produktach żywnościowych są ryby, a wśród nich świeży węgorz, śledź w oleju i marynowany, gotowany i pieczony łosoś, gotowana i pieczona makrela, a także ryby z puszki (tuńczyk i sardynki). Mimo wyników badań (głównie epidemiologicznych), nadal istnieją kontrowersje dotyczące zasadności powszechnej suplementacji witaminy D u kobiet w ciąży, zalecanej dawki potrzebnej do osiągnięcia prawidłowego stężenia oraz korzyści, jakie mogą wynikać z tej interwencji.
Pojawiająca się ostatnia moda na promowanie stosowania witaminy D na nieomal wszystkie dolegliwości organizmu wydawać by się mogła co najmniej zastanawiająca. Ale nie w momencie, kiedy okazuje się, jak rzeczywiście olbrzymie znaczenie może mieć ta substancja egzogenna, której organizm nie potrafi samodzielnie wytwarzać. Przecież każde kolejne badanie, którego wyniki są podawane do publicznej wiadomości wskazuje na rosnące znaczenie witaminy D w zachowaniu zdrowia organizmu i różnych narządów. Być może gdyby zacząć stosować tą witaminę na większą skalę udałoby się poprawić jakość zdrowia w społeczeństwie. Zwłaszcza istotne byłoby to jako postępowanie prewencyjne w miesiącach, kiedy ilość promieniowania słonecznego które dociera do powierzchni ziemi jest zbyt małe dla wytworzenia odpowiedniej ilości aktywnej formy witaminy D przez organizm. To znaczy w okresie od września do marca. Niestety, wiele osób w dalszym ciągu bagatelizuje to zachowanie. Nawet zimą, kiedy słońce dociera do ziemi w widocznie gołym okiem małych ilościach. A przecież ta witamina dostępna jest raz, że bez recepty, dwa, że w niewielkiej cenie, a trzy, że podawana w formie nieaktywnej, czyli takiej w której sprzedawana jest bez recepty w aptekach właściwie nie ponosi ryzyka szkodliwie podniesionego stężenia, które mogłoby skutkować rozwinięciem objawów ubocznych wynikających z przedawkowania. Dlatego też nie widzę powodu, aby rezygnować ze stosowania tej witaminy skutecznej wobec wielu chorób.