Zgodnie z najnowszymi danymi Fundacji Watch Health Care opublikowanymi w „OnkoBarometrze” (maj br.), na udzielenie świadczeń onkologicznych pacjenci oczekują średnio o 1,3 tygodnia dłużej w stosunku do danych zebranych w styczniu 2015 r. – na samym początku wprowadzenia pakietu onkologicznego. W najnowszym raporcie Fundacja WHC przedstawia analizę zmian w dostępu do świadczeń onkologicznych.
Najdłuższe kolejki występują obecnie w dziedzinie chirurgii onkologicznej i onkologii – gdzie pacjenci bez karty DiLO muszą czekać na wykonanie świadczenia ponad 7 tygodni. Świadczenia, na które w maju 2016 r. oczekiwano najdłużej, to: rezonans magnetyczny mózgu (29,6 tyg.), biopsja guzków tarczycy (25,6 tyg.) oraz operacja rekonstrukcji piersi (24 tyg.).
Pakiet onkologiczny został wprowadzony w życie 1 stycznia 2015 r., czyli 1,5 roku temu. Od tego czasu wystawiono 263 490 „zielonych kart” pacjenta onkologicznego (DiLO) skracających czas do rozpoczęcia leczenia. Zdaniem ekspertów 1/3 pacjentów cierpiących na nowotwory nie otrzymuje karty DiLO. Chorzy nieposiadający „zielonej karty” muszą oczekiwać na świadczenia nawet trzykrotnie dłużej (w przypadku wizyty u onkologa).
Pomimo zakładanego przez Ministerstwo Zdrowia limitu 8 tygodni od momentu zgłoszenia się pacjenta do lekarza do postawienia diagnozy, średni skumulowany czas na diagnostykę onkologiczną przekracza zakładany limit, nawet w przypadku powszechnych nowotworów, takich jak rak piersi czy rak płuca. Zgodnie z danymi Fundacji WHC, na skutek etapowości leczenia, pacjenci z rakiem płuca lub rakiem piersi czekają w kolejce ponad 3 miesiące na rozpoczęcie terapii.
Porównanie średniego czasu oczekiwania na gwarantowane świadczenia zdrowotne w poszczególnych dziedzinach onkologicznych, pacjenci BEZ karty DiLO vs. pacjenci z kartą DiLO, maj 2016 (tygodnie).
- Problem kolejek w onkologii nadal nie został rozwiązany – mówi Jacek Siwiec, wiceprezes Zarządu Fundacji WHC. - To wielopoziomowa sytuacja, przyjrzeliśmy się bliżej dostępności leczenia bólu i tu niestety także nie jest dobrze – dodaje Siwiec.
Problem leczenia bólu u pacjentów onkologicznych jest bardzo ważnym elementem terapii, dlatego w najnowszym „OnkoBarometrze” przedstawiona została dostępność do poradni leczenia bólu w Polsce. Z uzyskanych danych wynika, że średni czas oczekiwania w Polsce na przyjęcie pacjenta z bólem nowotworowym do poradni leczenia bólu wynosi 3 tygodnie. Z kolei najdłuższe czasy oczekiwania odnotowano w placówkach w: Koninie, Warszawie, Opolu oraz Wrocławiu (czas oczekiwania od 4-9 tygodni).
W raporcie znaleźć można również informacje na temat długości kolejek do badań profilaktycznych w kierunku wykrycia mutacji w genie BRCA1/BRCA2, odpowiedzialnego za zachorowania na nowotwór piersi i jajnika rekordowy czas, jaki odnotowano to 13 miesięcy.
„OnkoBarometr” WHC przedstawia analizę kolejek w 5 dziedzinach medycyny zajmujących się leczeniem nowotworów, takich jak: onkologia, chirurgia onkologiczna, ginekologia onkologiczna, hematologia i hematoonkologia oraz radioterapia onkologiczna. Raport przedstawia również etapowość leczenia, czyli drogę, jaką zwykle pokonują pacjenci od momentu wizyty u lekarza POZ, do momentu wykonania leczenia operacyjnego (na przykładzie białaczki oraz nowotworów płuc, stercza i piersi).
Źródło: Fundacja Watch Health Care
Komentarze
[ z 7]
Jakim cudem miałoby nie nastąpić wydłużenie kolejek do specjalistów onkologi, skoro znów spora cześć pieniędzy, która powinna zostać skierowana na leczenie pacjentów i tylko do tego celu wykorzystana, zostaje trwoniona na biurokrację. Przecież nikt, nawet kiedy nie istniały karty DILO nie zostawiał pacjenta z podejrzeniem nowotworu samemu sobie. Miejsce dla takich pacjentów i tak gdzieś tam się znajdywało. A teraz szpitale były zmuszony zatrudnić nawet po kilkanaście nowych pracowników, którzy bynajmniej nie zajmują się leczeniem pacjentów, a tylko wypełnianiem kart i szufladkowaniem. I jak tym sposobem system ma zostać naprawiony?! Może w końcu ktoś wymyśli sposób jak zmniejszyć tak zwaną "papierologię" wszechobecną w polskich szpitalach i w końcu pieniądze z budżetu zostaną rzeczywiście kierowane tam, gdzie powinny, czyli na terapie i leczenie pacjentów? Jedyny plus to fakt, że setki młodych ludzi, znalazło zatrudnienie na stanowiskach administracyjnych w szpitalach przy prowadzeniu wyżej wymienionych kart DILO i ich porządkowaniu....
Dokładnie tak! W szpitalu klinicznym zajmującym się leczeniem dzieci w Łodzi, miałam mieć okazje zajęcia w momencie wchodzenia w życie ustawy o leczeniu pacjentów onkologicznych. Lekarze zajmujący się leczeniem pacjentów pediatrycznych z podejrzeniem nowotworów niezmiernie narzekali na powyższe rozporządzenia. Ich własnie zdaniem nie stać się inaczej jak własnie się stało, czyli koniec końców kolejki do specjalistów wcale nie uległy skróceniu. Zamiast zatrudniać dodatkowych pracowników, którzy zajęli się prowadzeniem pod względem biurokratycznym kart DILO, lepiej byłoby te pieniądze skierować na leczenie. A na pewno nie są to małe kwoty, gdyż tylko w tej placówce o której wspominałam w poście, zatrudniono ponad trzynastkę nowych pracowników do prowadzenia, porządkowania i wypełniania wymienionych powyżej kart. Czy nie wydaje się to paranoją? Zamiast szukać pieniędzy na nowe stanowiska pracy dla lekarzy specjalistów, trwonimy je na zatrudnianie coraz większej ilości pracowników, coraz więcej papierów do wypełnienie, coraz więcej biurokracji. Czy na prawdę nie ma sposobu, aby to błędne koło zatrzymać? Czy musimy w to brnąć?
Ostatnio uczestniczyłam w wykładzie chirurga onkologa i z pierwszej ręki mogłam usłyszeć opinię z pierwszej ręki na temat "Szybkiej Terapii Onkologicznej", która najwyraźniej jest szybka tylko z nazwy. Lekarze już i tak mają tonę papierów do wypełnienia, a teraz doszło jeszcze więcej. Każdy pacjent musi przejść całą ścieżkę i poszczególne etapy muszą zostać zaznaczone w papierach. Nie ma drogi na skróty. Onkolodzy toną w papierach, jak zwykle.
Dokładnie! Może ktoś w końcu wpadnie na pomysł by ukrócić tą biurokrację. Kończyliśmy jako lekarze, bardzo trudne, żmudne i długie studia medyczne zdobywając wiedzę po to, aby jak najlepiej służyć nią pacjentowi, a nie po to, by ślęczeń przy biurku i wypełniać tony papierów, wpisywać dane do komputera i pilnować czy na każdym świstku złożyliśmy podpis oraz pieczątkę...to jest jakaś paranoja. A jeśli rząd nie potrafi sobie poradzić z tą biurokracją tak, aby zminimalizować ją do granic możliwych do przyjęcia, to może niech chociaż pomyśli o wprowadzeniu do szpitali sekretarek medycznych, czy jak zwał tak zwał, ale mam na myśli osoby po studiach związanych z medycyną ale jednak nie będące lekarzami, Z tego co wiem to na zachodzie stanowisko asystentki medycznej nie jest rzadkością. Często zajmują się tą pracą osoby po ukończonych studiach z zakresu zdrowia publicznego. Godzina pracy lekarza wyceniana być powinna na o wiele wyższą stawkę i gdyby lekarz w swojej pracy mógł zająć się tylko leczeniem pacjentów natomiast wypełnianiem niezbędnych formalności mogłaby zajmować się dodatkowa osoba zatrudniona w charakterze asystentki myślę, że każdy byłby zadowolony. Po pierwsze my lekarze, ponieważ moglibyśmy zajmować się tym, do czego zostaliśmy przeszkoleni i przygotowani w trakcie studiów medycznych. Po drugie pacjent ponieważ lekarz mógłby poświęcić mu więcej uwagi w trakcie wizyty, a nie tylko tkwić nosem w dokumentacji ( co z resztą często odbierane jest przez pacjentów jako zjawisko bardzo negatywne, kojarzone z brakiem uwagi, często z ignorancją lub nawet znieważeniem ze strony lekarza do którego zgłosili się po pomoc). Poza tym istniałaby szansa, a wręcz myślę, że byłoby to bardzo prawdopodobne, że kolejki do lekarzy, szczególnie specjalistów po prostu uległyby skróceniu i pacjent mógłby liczyć na szybsze uzyskanie pomocy. Wszystko dzięki temu, że część biurowej pracy lekarza przejęłaby osoba nieco mniej wyedukowana jednak odpowiednia do podjęcia pracy na stanowisku asystentki lekarza. W dodatku dzięki temu mnóstwo ludzi po właśnie na przykład ukończeniu zdrowia publicznego miałoby szansę znaleźć pracę powiązaną z sektorem medycznym i w kręgu swoich zainteresowań. Na końcu chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że chociaż zatrudnienie kolejnego personelu może wydawać się bezsensownym posunięciem przez które pieniądze z sektora przeznaczonego na leczenie znów trafiały by w ręce machiny biurokratycznej. Jednak w mojej opinii byłoby wręcz odwrotnie. W końcu godzina pracy sekretarki wyceniana jest na o wiele niższe stawki niż godzina pracy specjalisty lekarza. Jeśli nie musiałby on poświęcać swojego cennego czasu na wypełnianie "papierków" mógłby ten czas przeznaczyć dla pacjenta, a dzięki temu przyjąć ich większą ilość w ciągu dnia. Może nie rozwiązałoby to braków kadr i nie zastąpiło konieczności dbania o edukację większej ilości specjalistów, jednak na pewno nieco ułatwiło by zmniejszenie skali problemu i zmniejszenie kolejek na liście oczekujących wizyty. Z resztą o tym, że pomysł nie jest zupełnie pozbawiony fakt, że w wielu gabinetach stomatologicznych zatrudniane są osoby na stanowisko asystentki stomatologicznej pełniącej właśnie funkcję trochę sekretarki, a trochę pomocy lekarza przy jakichś drobnych zabiegach czy przygotowania pacjenta do leczenia i tym podobnych. Szkopuł taki, że osobę na stanowisku asystentki stomatologa widziałam tylko w gabinetach...prywatnych. Niestety, ale państwo szuka rozwiązania problemu kolejek wymyślając kolejne papierki, kolejne listy, kolejne dokumenty, zamiast pójść po rozum do głowy i znaleźć sposób (a patrząc po gabinetach prywatnych całkiem chyba opłacalny bo przecież nikt nie zatrudniałby dodatkowej osoby gdyby mu się to zwyczajnie nie opłacało), aby odciążyć lekarza od niepotrzebnej pracy pochłaniającej jego cenny czas, choćby właśnie przez zatrudnienie zamiast nowych sekretarek do obsługi pakietów onkologicznych, to zatrudnienia tych osób ale w charakterze asystentki do pracy przy wypełnianiu stosów dokumentów....
Dokładnie, to są chyba jakieś żarty, że zamiast szukać rozwiązania problemu z nadmierną biurokracja i marnowaniem czasu pracy lekarza na wypełnianie sterty papierzysk to "dowala" się jeszcze więcej papierów i jeszcze więcej formalności do wypełnienia. Jakim cudem ktokolwiek w rządzie mógł wpaść na pomysł, że będzie to dobrym rozwiązaniem. To są jakieś żarty. Przecież przez stworzenie kolejnych kolejek, kolejnych dokumentów nie wpłynie się na to by czas oczekiwania na leczenie był krótszy. Można tylko wybrać pacjentów którzy spełniają kryteria do podjęcia szybszej diagnostyki i być może leczenia oraz tych, którzy mają małe ryzyko choroby nowotworowej i odsunąć na koniec kolejki oczekujących. Tylko, że nawet jeśli ryzyko choroby nowotworowej jest niskie, nie oznacza to w praktyce, że jest żadne. Po prostu jest mniejsza szansa, że objawy wywołane są przez nowotwór. Nie wiadomo, czy odsuwając takiego pacjenta na koniec kolejki oczekujących, nawet jeśli prawdopodobieństwo występowania nowotworu ocenimy na bardzo niskie, to czy aby na pewno tego nowotworu niema i czy pacjent nie umrze lub nie rozwiną się ciężkie powikłania zanim swojej kolejki się doczeka. Trudna sprawa i czas pokaże czy rzeczywiście pakiety "Szybkiej Terapii Onkologicznej" zwiększą przeżywalność i skuteczność terapii w tej grupie pacjentów czy niestety, ale będzie wręcz odwrotnie. Trzymam kciuki by działo się jak najlepiej. Dla dobra za równo lekarzy onkologów jak i ich pacjentów.
Niestety to bardzo przykre doniesienia. Żyjemy w czasach,w których choroby nowotworowe są coraz częściej diagnozowane. Według mnie jest to bardzo duży problem, z którym coraz trudniej jest nam się mierzyć. Tym bardziej, że pomimo licznych kampanii, które zachęcają zarówno do zdrowego odżywiania się, regularnej aktywności fizycznej oraz regularnego badania się pod kątem różnych nowotworów. Doskonale wiemy, że w wielu przypadkach nowotwory zależą od tego jak postępujemy przez całe życie. Jeżeli wiemy jakie czynniki przyczyniają się do ich rozwoju to powinniśmy tak prowadzić nasze życie, aby nie narażać się na nie. Wydaje mi się, że nowotwory są bardzo charakterystycznymi chorobami, w których szczególnie liczy się czas. Doskonale wiemy, że odroczenie diagnozy zmniejsza szanse na skuteczne przeprowadzenie terapii oraz sukces całego leczenie. Skrócenie kolejek do specjalistów wydaje się być koniecznością. Po części do takich sytuacji dochodzi z uwagi na braki kadrowe, które stają się coraz bardziej powszechne w naszym kraju. Wiele starszych lekarzy ma już spory staż pracy i w niedalekiej przyszłości będzie udawało się na emeryturę. Ktoś będzie musiał zająć ich miejsce, aby móc nieść pomoc pacjentom.
W naszym kraju przeprowadza się szereg kampanii związanych z onkologią, co moim zdaniem jest bardzo dobrym działaniem. Ich celem jest sprawienie aby każde dziecko, które zachoruje miało realną szansę na wyzdrowienie. Wielu kampaniom towarzyszą działania na portalach społecznościowych, które obecnie mają bardzo duże zasięgi i docierają do znacznej części społeczeństwa. Dzięki temu ma zostać poprawiona świadomość na temat chorób nowotworowych. W naszym kraju prowadzone są także bardzo ciekawe projekty, jak chociażby w Łodzi, którego założeniem jest leczenie wszystkich dzieci, u których rozpoznaje się ostrą białaczkę limfoblastyczną. Głównym celem takiego działania jest umożliwienie dostępu wszystkim dzieciom do najnowocześniejszych terapii około 550-600 dzieciom. Jeżeli chodzi o diagnostykę to ma być przeprowadzana analiza molekularna i genetyczna komórek białaczkowych. Ponadto modyfikacja terapii będzie się opierała na badaniu odpowiedzi na konkretne leczenie. Jedna z fundacji w Poznaniu również robi bardzo wiele dobrego jeżeli chodzi o onkologię dziecięcą. Program opiera się na ograniczeniu zdrowotnych i społecznych skutków późnego diagnozowania chorób nowotworowych u dzieci i młodzieży. Jednym z założeń jest także działanie w zakresie profilaktyki, a także wczesnych objawów nowotworów. Ponadto informacje na temat onkologii są przekazywane pracownikom ochrony zdrowia, pogłębiając ich wiedzę w tym temacie. Wiele wykładów odbywa się w formie on-line co jest bardzo dobrym pomysłem w dzisiejszych czasach i znajduje coraz większe zastosowanie w dzisiejszej medycynie. Dzięki temu jednocześnie większa liczba osób będzie miała do nich dostęp. W naszym kraju wszystkie ośrodki onkologiczne leczące dzieci współpracują ze sobą co moim zdaniem jest bardzo o dobrym pomysłem, ponieważ szanse na wyleczenie z tego powodu znacznie wzrastają. Ponadto poziom jakości świadczeń udzielanych najmłodszym obywatelom w naszym kraju jest bardzo zbliżony do poziomu europejskiego. Bardzo dobrą informacją jest to, że pomimo pandemii leczenie onkologiczne dzieci nie przebiegało bez większych komplikacji. Niestety na tę chwilę nie ma jeszcze danych dotyczących wszystkich 18 ośrodków w naszym kraju. Problemem może być obecnie dostęp do badań ultrasonograficznych, a także tomografii. Rozpoznanie nowotworu w pierwszym lub drugim stadium często może wiązać się tylko w przeprowadzaniu operacji (oczywiście w zależności od nowotworu). W takim wypadku bardzo często da się uniknąć chemio- i radioterapii. Wiele dobrego mówi się w ostatnim czasie o terapii zwanej CAR-T. Polega ona na tym, że limfocyty pobrane od konkretnego pacjenta są poddawane modyfikacjom w warunkach laboratoryjnych. Następnie wycisza się układ odpornościowy pacjenta poprzez chemioterapię. W dalszej kolejności tak zmienione limfocyty wprowadza się do organizmu chorego. Cała procedura jest bardzo skomplikowana i wymaga sporych nakładów finansowych jednak charakteryzuje się bardzo wysoką skutecznością, co w przypadku każdej choroby jest przecież najważniejsze. Stopniowo taka terapia jest wprowadzana w naszym kraju oraz przeprowadzane są liczne badania dotyczące jej skuteczności. Terapia ta może wykazywać bardzo duże zastosowanie w przypadku chłoniaków, a także ostrej białaczce limfoblastycznej. Prawdopodobnie będzie ona także zarejestrowana w przypadku szpiczaka plazmocytowego, na którego obecnie nie ma skutecznego leczenia. Wspominając o wysokich kosztach tego typu leczenia, to należy wspomnieć, że na razie nie jest ona refundowana i często możliwość jej przeprowadzanie wiąże się z przeprowadzeniem pieniężnych zbiórek, które cieszą się w naszym kraju coraz większą popularnością. Należy wspomnieć o tym, że w dzisiejszych czasach dostęp do coraz bardziej zaawansowanych metod terapeutycznych jest coraz większy. Konieczne jest więc stworzenie odpowiednich form finansowania, które pozwolą na przeprowadzenie jak największej liczby tego typu terapii. Nie można zapominać o tym, że bardzo ważne jest aby opiekunowie zatroszczyli się także o swoje zdrowie. Pomaganie choremu w wielu przypadkach jest związane z obciążeniem nie tylko psychicznym, ale również fizycznym w codziennych czynnościach, które do tej pory było w stanie wykonywać samodzielnie. W warunkach szpitalnych chory może liczyć na pomoc personelu medycznego, ale w domu musi być zdany na własne umiejętności oraz doświadczenie. Zdarza się, że opiekun bardzo często musi zrezygnować z życia zawodowego. Wiąże się to z pogorszeniem sytuacji materialnej rodziny, ale także zdrowiem psychicznym osoby, która opiekuje się chorym, ponieważ w wielu przypadkach jest on pozbawiony kontaktu z rówieśnikami. Dobrze aby taka osoba mogła liczyć na wsparcie bliskich osób, którzy chętnie udzielą wszelkiej pomocy, która choć trochę odciąży opiekuna, aby miał on czas na własne zainteresowania albo regenerację. Nowotwory występujące u dzieci są coraz powszechniejszym problemem. W naszym kraju codziennie troje dzieci dowiaduje się, że ma nowotwór. Dobrą informacją jest to, że ich wyleczalność wynosi około 80 procent. Związane jest to z tym, że nowotwory u dzieci bardzo dobrze reagują na chemioterapię. Niestety wciąż sporym problemem jest to, że dzieci trafiają do klinik w zaawansowanych postaciach choroby. Często wiąże się to z tym, że nieprawidłowo została postawiona pierwsza diagnoza i nie zostało w odpowiednim czasie podjęte leczenie. Warto jest więc uświadomić rodziców na jakie obawy należy zwracać uwagę wśród dzieci, które mogą sugerować rozwój choroby nowotworowej. Jednym z nich może być zmiana zachowania. Oczywiście nie zawsze musi to świadczyć o rozwoju nowotworu jednak nie należy tego wykluczyć. Należ być wyczulonym przy powiększonych węzłach chłonnych, zaburzeniach morfologii krwi, bólach kości, zwiększenia obwodu brzucha, krwiaka wokół oczu, asymetrii twarzy, a także bólów głowy, którym towarzyszą poranne wymioty. Jeżeli chodzi o dzieci to przebieg choroby nowotworowej jest bardzo gwałtowny. Z tego też względu rodzice bardzo szybko szukają pomocy u specjalistów. Im dziecko jest młodsze tym zlokalizowanie bólu jest trudniejsze. Na przykład bóle nóg mogą pojawić się w przypadku guzów kości, a także ostrych i przewlekłych białaczek. Ból głowy może być związany z około jedną trzecią chorych z guzem mózgu. Gdy dochodzi do rozwoju dolegliwości ze strony układu pokarmowego to często jest to związane z naciekiem w węzłach chłonnych i jelitach. Wśród najczęstszych nowotworów wymienia się nowotwory hematologiczne takie jak chłoniaki i białaczki. To właśnie te drugie charakteryzują się bardzo wysoką wyleczalnością. Przykładowo ostra białaczka limfoblastyczna jest wyleczalna w przypadku 8 na 10 pacjentów. Po nich znajdują się nowotwory mózgu. W tym wypadku udaje się wyleczyć 70 procent chorych. Guzy kości dotyczą 7-8 procent wszystkich nowotworów, a pacjenci których udaje się wyleczyć wynoszą 70 procent. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest aby chory mógł skorzystać z pomocy psychoonkologa, który doskonale wie jak doradzić mu w trudnych momentach i pokierować działaniami tak aby być w jak najlepszej kondycji psychicznej, ale i fizycznej. Warto jest wspomnieć o tym w jaki sposób chorobę, a także cały proces terapeutyczny przechodzą dzieci. W wielu przypadkach zależy to od nastawienia samych rodziców. Dzieci w przeciwieństwie do rodziców dosyć rzadko przejmują się swoim zdrowiem. Chcą jak najszybciej przejść wszelkie badania, czy przeprowadzić chemioterapię i wrócić do ulubionych czynności, które sprawiają im przyjemność. Wydaje mi się, że to dobre podejście ponieważ z pewnością dobre nastawienie jest bardzo ważne w całym procesie terapeutycznym. Z pewnością wiek chorego w przeżywaniu chorego odgrywa bardzo dużą rolę. Inne nastawienie ma osoba, która ma 5 lat, a inaczej ta która ma 15. Ciekawe działania jest podejmowane chociażby w Lublinie, gdzie rodzicom, którzy wraz z dziećmi przebywają na oddziale onkologicznym i nie mogą go opuszczać z uwagi na warunki pandemiczne są oferowane darmowe obiady. Od jakiegoś czasu wspomina się o tym aby rodzicom zapewnić możliwie najlepsze warunki pobytu w szpitalu ponieważ dzięki bliskości mamy czy taty dzieci czują się dużo lepiej i mają lepsze nastawienie do leczenia.