Nowoczesna aparatura w szpitalach wymaga nieustannej obecności specjalistów, którzy odpowiadaliby za jej obsługę lub interweniowali w przypadku awarii. Lecznice w krajach europejskich i Stanach Zjednoczonych wprowadzają całodobowe dyżury inżyniera medycznego. Polski resort zdrowia nie planuje na razie powszechnego obowiązku ich zatrudniania.

„W placówkach medycznych mamy coraz bardziej skomplikowane urządzenia, których w przypadku awarii nie ma kto naprawiać – mówi dr Sebastian Sikorski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. - Oczywiście chodzi o awarię podczas operacji, a nie o planowe prace serwisowe”.

Dr Sikorski podkreśla, że w Polsce brakuje regulacji administracyjno-prawnych wprowadzających nową kategorię personelu pracującego w podmiotach leczniczych - inżynierów medycznych nadzorujących wyposażenie i reagujących w sytuacjach awaryjnych.

>>>ZOBACZ TEŻ: Niemal 900 zabiegów z udziałem robotów da Vinci w Polsce w 2019 r.

Jak podaje portal Prawo.pl, w 2006 roku z inicjatywy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego zatwierdzony został kierunek kształcenia Inżynieria Biomedyczna, kształcący kadry o kompetencjach umożliwiających współpracę z lekarzami w zakresie eksploatacji, obsługi i konserwacji systemów diagnostycznych oraz terapeutycznych.

W zaproponowanych przez Ministerstwo Zdrowia regulacjach prawnych uwzględniono stanowiska inżyniera medycznego oraz starszego inżyniera medycznego. Stanowiska te nie uwzględniają jednak profilu absolwenta Inżynierii Biomedycznej, a dodatkowo wymuszają - po zakończonym cyklu pięcioletnich studiów na Akademii Medycznej - ukończenia dwuletnich studiów Inżynierii Medycznej.


Źródło: Centrum Prasowe PAP