Trzeba jasno wytłumaczyć lekarzom POZ, co mają robić z chorymi na COVID-19 - powiedział PAP prof. Piotr Kuna z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Dodał, że wielu lekarzy boi się, a może nie chce zajmować się tymi pacjentami, więc NFZ powinien zalecić standardy postępowania z chorymi którzy mogą być leczeni w domu.
"Pierwsza rzecz, którą należy zrobić, to jasno powiedzieć lekarzom rodzinnym, co mają robić z pacjentami chorymi na COVID-19. Dzisiaj z tego, co obserwuję, wiodącym leczeniem jest podanie antybiotyków bez zbadania pacjenta. Infekcji wirusowych nie leczymy antybiotykami. Oczywiście to nie jest tak, że wszystkich musimy leczyć tak samo. Każdy pacjent jest troszkę inny i to właśnie lekarz rodzinny powinien najlepiej znać swoich pacjentów i terapię dostosowywać do nich. Wiadomo, że jeżeli ktoś ma wiele innych chorób, często notuje infekcje, to być może czasami antybiotyk w terapii także jest potrzebny. Na Boga, nie powinien on być jednak normą. Co do zasady zakażonych wirusami nie leczy się antybiotykami. A już na pewno należy raz na zawsze skończyć z wypisywaniem antybiotyków przez telefon, bez badania pacjenta" - wskazał prof. Kuna.
W jego ocenie "oczywiście są znakomite POZ, które od początku dbają o pacjentów z COVID". U niego - w szpitalu klinicznym — jest POZ, który opiekuje się 5000 pacjentami.
"Rozmawiałem ostatnio z szefem POZ, ile jest zgonów COVID. Powiedział, że nie ma takich zgonów, ale pacjenci giną przedwcześnie z powodu utrudnień i opóźnień w leczeniu chorób serca i innych chorób przewlekłych. Ten problem jest ciągle obecny. To nie tylko zgony COVID, ale także opieka nad chorymi, którzy cierpią z powodu innych chorób. Wystarczy ich zbadać wtedy, kiedy tego potrzebują. To prosta, banalna rzecz. Aż się wierzyć nie chce, że wystarczy robić to, co robiliśmy przed erą COVID i mieć znacznie lepsze rezultaty leczenia niż obserwowane w skali ogólnopolskiej" - wskazał prof. Kuna.
Powtórzył raz jeszcze to, co mówił w sobotnim wywiadzie dla PAP.
"Nie mamy sił i środków, aby ogarnąć wszystkie osoby, które uzyskają pozytywny wynik testu w kierunku SARS-CoV-2. Należy się skupić na grupach szczególnie wrażliwych, czyli osobach po 65. roku życia, a także z chorobami nowotworowymi i niedoborami odporności. Te osoby powinny nadal podlegać obowiązkom kwarantanny i izolacji - dla ich dobra. Natomiast całą resztę - w obliczu tego, że każdy z nas będzie zakażał się tym wirusem wielokrotnie, należy z tego obowiązku zwolnić. Trzeba wprowadzić kategorię nosicielstwa jak np. w przypadku gronkowca. Powinniśmy wrócić do standardu znanego w medycynie od lat, czyli diagnostyki plus obrazu klinicznego. Dopiero wówczas można mówić o chorobie" - podkreślił prof. Kuna. (PAP)
Komentarze
[ z 1]
Panie Profesorze! Ja i zapewne wielu lekarzy POZ zapraszam do mnie na tylko tydzień do pracy! Dużo nie żądam: proponuję pięciu pacjentów na godzinę przez sześć godzin dziennie osobiście w trybie stacjonarnym ( nie żądam dziesięciu godzin ) . W tym mogą być teleporady (obecnie 2-3 dziennie to max). Do tego ze trzy wizyty domowe do pacjentów z infekcją, bo przecież minister powiedział, że się należą, po co przychodzić. Zapewnię fartuchy fizelinowe, maskę chirurgiczną i rękawice lateksowe od starosty. Proszę się przebrać na mrozie przed domem lub na klatce schodowej. A potem wrócić do domu. Etatowe 7h 35minut. Jak cywilizowany człowiek! Bez Pana nie damy rady tego ogarnąć! ;-) Zaopatrzę też w pulsoksymetr, żeby mógł Pan zgodnie z zaleceniami każdą saturację 94 i mniej kierować do szpitala. I proszę wytłumaczyć wszystkim niezałatwionym pacjentom, żeby nie oczekiwali, że będą przyjęci dzisiaj czy jutro, bo się skończyły godziny przyjęć. I proszę też wyjaśnić pacjentowi, dlaczego dyspozytor Systemowy pacjentowi z dusznością, tachypnoe słyszalną podczas rozmowy, saturacją 88, gorączką odmawia wysłania Zespołu Rat., "bo jeszcze dobrze rozmawia". Oczywiście wszystko powyżej z półironią, bo od zeszłego stulecia, kiedy Pan Profesor praktykował jako młody lekarz w jakimś POZ i pamięta tamte czasy, to trochę się pozmieniało...