Pigułki "dzień po", stosowane jako tzw. antykoncepcja awaryjna, mogą być sprzedawane bez recepty we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Taką decyzję 7 stycznia 2015r. podjęła Komisja Europejska.
Rezygnacja z recept ma umożliwić kobietom szybszy dostęp do tych pigułek, a więc zwiększyć ich skuteczność.
Czas dostępu do tych tabletek odgrywa istotną rolę. Preparat ma największą skuteczność, gdy zażyje się go 24 godziny po stosunku. Komisja Europejska oparła swoją decyzję na opinii Europejskiej Agencji Leków (EMA), która stwierdziła, że pigułki "dzień po" ellaOne mogą być stosowane bezpiecznie i skutecznie bez recepty.
Zezwolenie na sprzedaż leku bez recepty dotyczy wszystkich krajów Unii, jednak jeżeli rząd któregoś z państw chce utrzymać sprzedaż na recepty, to może to zrobić. Po ogłoszeniu decyzji Komisji Europejskiej polski wiceminister zdrowia S.Neumann twierdził, że "Antykoncepcja awaryjna, zwana "pigułką dzień po", będzie w Polsce dostępna jedynie na receptę, jeżeli unijne przepisy pozostawią w gestii krajów członkowskich decyzję w tej sprawie." Dziś okazało się , że tabletek "dzień po" może zakazać tylko państwo, w którym antykoncepcja jest całkowicie zakazana. W innym przypadku nie ma takiej możliwości i od dnia dzisiejszego "pigułki dzień po" są dostępne bez recepty także w polskich aptekach.
Komentarze
[ z 4]
Raz mówią jedno by po chwili powiedzieć drugie - gratulacje dla ministerstwa
Może poszli po rozum do głowy!
Nie podoba mi się to rozwiązanie. Widzę więcej szkód niż dobra
Szkoda, że po raz kolejny wycofano się z tego pomysłu i od tego roku pacjentki znów nie mogą kupić pigułek jeśli nie posiadają recepty. To wcale nie jest zjawiskiem pozytywnym. Opinie w tej kwestii są bardzo różne. A zdania są podzielone i to zarówno wśród lekarzy jak i w społeczeństwie ludzi z tym zawodem nie związanych. Jednak nie rozumiem z jakiego powodu akurat w naszym kraju te pigułki miałyby być dostępne wyłącznie po okazaniu recepty, skoro na całym świecie stosuje się je bez takich regulacji. Szkoda, jeśli w ten sposób miało by zacząć dochodzić do rejestrowania coraz większej liczby niechcianych ciąż wśród pacjentek. Mam jednak nadzieję, że w razie czego do tego nie dojdzie i politycy pójdą po rozum do głowy. Trzeba bacznie obserwować sytuację i w razie czego interweniować jeśli zaczniemy obserwować, że z tych zmian wynika więcej szkód niż korzyści.