Najwięcej w kraju szkolnych gabinetów stomatologicznych, w których zakontraktowano leczenie dentystyczne dla dzieci i młodzieży funkcjonowało w województwie lubelskim. Samodzielna inicjatywa Lubelskiego Oddziału NFZ i Urzędu Miasta Lublin, przywracająca sprawdzony model szkolnych gabinetów stomatologicznych jest bardzo cenna. Pozwala wykształcić nawyk i umiejętności dbania o zęby, odciąża finansowo rodziców, pomaga także w wyrównywaniu szans mieszkańców mniejszych miejscowości.
Próchnica zębów stanowi istotny problem zdrowotny i społeczny. Dodatkowo pogłębia go niska świadomość Polaków. Analiza wyników monitoringu stanu zdrowia jamy ustnej z 2012 r. wskazywała, że w Polsce 80 proc. dwunastolatków miało próchnicę. W 2016 r. próchnicę miało już 85 proc. dwunastolatków. Jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie. Tym groźniejszy dla młodych Polaków, że próchnica prowadzi też do innych chorób.
Z dostępnych informacji wynika, że w Szwecji opracowano model opieki stomatologicznej, który przynosi efekty w postaci niskiego poziomu próchnicy. Podstawą dobrego stanu jamy ustnej są tam m.in. regularne przeglądy stomatologiczne, współpraca dentysty z pediatrą, bezpłatna opieka stomatologiczna, edukacja.
Istotne znaczenie dla frekwencji i intensywności występowania próchnicy wśród dzieci i młodzieży ma dostępność świadczeń stomatologicznych finansowanych ze środków publicznych, obejmujących profilaktykę i leczenie w szkolnych gabinetach stomatologicznych. Obecnie dzieci i młodzież w Polsce mogą korzystać ze świadczeń stomatologicznych finansowanych ze środków publicznych przez NFZ oraz jednostki samorządu terytorialnego realizujące programy polityki zdrowotnej - ale najczęściej poza szkołą, w ogólnodostępnych przychodniach. W większości województw w szkołach pozostały bowiem już tylko pojedyncze gabinety stomatologiczne zajmujące się leczeniem dzieci i młodzieży.
Ustalenia kontroli NIK wskazują, że województwo lubelskie jest miejscem, gdzie jedna z największych w kraju grup uczniów do 18 roku życia korzystała z zakontraktowanych przez NFZ świadczeń ogólnostomatologicznych w szkolnych gabinetach dentystycznych: w 2016 r. blisko 52 proc. dzieci i młodzieży skorzystało ze świadczeń finansowanych ze środków publicznych (w tym 28 proc. w ramach pakietu skierowanego wyłącznie dla tej grupy - świadczeń ogólnostomatologicznych dla dzieci i młodzieży do ukończenia 18 roku życia).
W województwie lubelskim funkcjonowało najwięcej w kraju szkolnych gabinetów stomatologicznych, w których zakontraktowano usługi ogólnostomatologiczne dla dzieci i młodzieży do ukończenia 18 roku życia.
Wysoka dostępność świadczeń ogólnostomatologicznych dla dzieci i młodzieży do 18 roku życia była możliwa m.in. dzięki własnej inicjatywie i działaniom Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, który przeznaczył na nie znaczne środki finansowe: blisko 18 mln zł w 2016 r. Świadczenia te w przeważającej mierze były realizowane głównie w szkolnych gabinetach stomatologicznych. Oprócz tego, w tym samym roku (2016 r.) Lubelski Oddział NFZ przeznaczył jeszcze z innej puli dodatkowo 12 mln zł na leczenie stomatologiczne dzieci i młodzieży.
Lubelski Oddział NFZ rzetelnie określił zapotrzebowanie i przeprowadził konkursy na usługi stomatologiczne dla dzieci i młodzieży w sposób zapewniający zachowanie uczciwej konkurencji.
Zdarzało się, że Lubelski Oddział NFZ nie zawsze miał możliwość zawarcia tylu umów, ile na danym obszarze było potrzebnych, aby zagwarantować opiekę wszystkim uczniom. Na terenie części powiatów zdarzały się problemy ze znalezieniem chętnych do prowadzenia szkolnych gabinetów stomatologicznych. W efekcie usługi stomatologiczne dla dzieci i młodzieży do 18 roku życia rozkładały się nierównomiernie na terenie województwa: pomiędzy poszczególnymi obszarami kontraktowania (powiatami) występowały różnice w dostępie do świadczeń.
Sprawdzeni przez NIK prowadzący szkolne gabinety stomatologiczne (25 proc. funkcjonujących na terenie lubelskiego), spełniali warunki wyznaczone przez NFZ dotyczące kwalifikacji personelu medycznego oraz posiadanego sprzętu. Lekarze stomatolodzy, prowadzący profilaktyczną opiekę w szkolnych gabinetach, współpracowali z rodzicami i dyrektorami szkół (rodzice uczniów muszą wyrazić zgodę na objęcie ich dziecka opieką przez szkolny gabinet stomatologiczny). Nieprawidłowości w działalności wszystkich kontrolowanych świadczeniodawców dotyczyły przede wszystkim błędów w prowadzeniu dokumentacji medycznej (np. niekompletnych zapisów potwierdzających wykonanie świadczeń). Ponadto stwierdzono pojedyncze nieprawidłowości dot. prowadzenia dokumentacji przeglądów, sprawdzeń i kontroli bezpieczeństwa sprzętu.
Do działań Lubelskiego Oddziału NFZ przyłączyło się także Miasto Lublin. Samorządowcy stworzyli odpowiednie warunki do sprawowania opieki stomatologicznej: profilaktyki i leczenia dla dzieci i młodzieży. Opieką stomatologiczną - co warte podkreślenia - objęto także uczniów po ukończeniu 18 roku życia. Finansowano także procedury, które nie były ujęte w rozporządzeniu w sprawie świadczeń gwarantowanych, np. uszczelnianie bruzd zębowych lakiem szczelinowym zębów siódmych, wypełnianie ubytków w zębach przedtrzonowych i trzonowych materiałem światłoutwardzalnym. Dzięki więc włączeniu się samorządu, w szkolnych gabinetach stomatologicznych możliwe było zastosowanie profilaktyki (lakowania bruzd zębowych) do zębów nie objętych finansowaniem z NFZ, a także zastąpienie amalgamatu materiałem niezawierającym rtęci.
NIK ustaliła, że Lubelski Oddział NFZ nie kontrolował w sposób wystarczający wykonania zawieranych umów na prowadzenie szkolnych gabinetów stomatologicznych. W latach 2014-2016 przeprowadzono tylko jedną kontrolę w szkolnym gabinecie stomatologicznym Z kolei Urząd Miasta nie analizował rzetelności danych podawanych przez świadczeniodawców w sprawozdaniach końcowych z realizacji programu za poszczególne lata. Jak pokazały ustalenia kontroli NIK niektóre dane, m.in. dotyczące liczby leczonych uczniów były zawyżone (np. w 2016 r. o 564 uczniów). Także mierniki przyjęte przez samorząd (np. liczba uczniów i podmiotów uczestniczących w programie, wartość wydatkowanych środków) nie zawsze pozwalały na rzetelną ocenę skuteczności programu, nie zawsze były adekwatne do określonych celów (np. zmniejszenie występowania próchnicy, stworzenie świadomości profilaktyki i dbania o higienę jamy ustnej).
Mankamentem jednoczesnych, ale nie wspólnych działań Lubelskiego Oddziału NFZ i Urzędu Miasta Lublin mogło być ryzyko podwójnego finansowania poszczególnych świadczeń (wykonanych u jednego i tego samego pacjenta): raz ze środków publicznych NFZ, drugi raz z samorządowych. W UM Lublin nie określano bowiem rodzajów świadczeń finansowanych w ramach programu polityki zdrowotnej w taki sposób, aby stanowiły one uzupełnienie świadczeń finansowanych przez NFZ. Świadczenia określone w Programie samorządowym częściowo były tożsame ze świadczeniami opłacanymi przez NFZ, choć zgodnie z założeniami, miał on uzupełniać działania finansowane ze środków NFZ. Jednak jak pokazała kontrola NIK nie było to nadmierne ryzyko i w tym wypadku korzyści zdecydowanie przeważały nad potencjalnymi kosztami. Niemniej ważne jest, aby podejmować działania, które pozwolą wyeliminować takie ryzyko w przyszłości.
Do rozstrzygnięcia pozostaje także istotna kwestia stosowania amalgamatu w szkolnych gabinetach stomatologicznych. 88 proc. wypełnień wykonanych w latach 2014-2016 w ramach świadczeń ogólnostomatologicznych dla dzieci i młodzieży do ukończenia 18 roku życia dotyczyło zębów przedtrzonowych i trzonowych. Zgodnie z „Wykazem materiałów stomatologicznych stosowanych przy udzielaniu świadczeń gwarantowanych” (załącznik nr 11), do wypełnienia ubytków w zębach przedtrzonowych i trzonowych dzieci i młodzieży do ukończenia 18 roku stosuje się amalgamat. Tymczasem według opinii konsultanta krajowego w dziedzinie stomatologii dziecięcej zawartość rtęci w amalgamacie niesie za sobą ryzyko negatywnego wpływu na zdrowie człowieka. Także UE dąży do wyeliminowania amalgamatu jako materiału zawierającego szkodliwą dla zdrowia rtęć. Od 1 lipca 2018 r. stosowanie amalgamatu będzie w Unii zakazane m.in. przy leczeniu zębów mlecznych oraz leczeniu dzieci poniżej 15 roku życia.
Uwagi i wnioski NIK
Kontrola NIK zbadała wprowadzenie lubelskiego programu stomatologicznego, podkreślając wyraźnie, że ocena jego skuteczności będzie możliwa dopiero po upływie pewnego czasu. Wskazując na pozytywny wymiar całości projektu NIK zauważa, że są województwa, w których nie funkcjonują gabinety szkolne, a poziom próchnicy wśród dzieci i młodzieży jest znacząco lepszy niż w lubelskim. Tym bardziej jednak, w ocenie NIK, pozytywnie ocenić należy działania Lubelskiego Oddziału NFZ i Urzędu Miasta Lublin.
W osiągnięciu założonych celów programu, w ocenie NIK, mogłyby pomóc:
- zintensyfikowanie działań w celu rozpowszechnienia wiedzy o możliwości korzystania z bezpłatnej profilaktyki oraz leczenia stomatologicznego dzieci i młodzieży;
- opracowanie minimalnego pakietu świadczeń stomatologicznych, wykonywanych obowiązkowo każdemu uczniowi w ramach opieki stomatologicznej finansowanej ze środków NFZ, który obejmowałby wykonywane w określonych odstępach czasowych m.in. badanie lekarskie jamy ustnej z instruktażem higieny, lakierowanie zębów, uszczelnianie bruzd zębowych lakiem szczelinowym;
- rozszerzenie granicy wieku do 19-20 lat w przypadku świadczeń skierowanych do dzieci i młodzieży, w celu objęcia opieką stomatologiczną wszystkich uczniów korzystających z usług szkolnych gabinetów stomatologicznych oraz
- podjęcie działań w celu zmiany rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia stomatologicznego m.in. poprzez wprowadzenie zapisów umożliwiających stosowanie materiałów światłoutwardzalnych do wypełniania ubytków we wszystkich zębach.
Komentarze
[ z 3]
To prawda, przywrócenie gabinetów stomatologicznych w szkołach niesie ze sobą wiele korzyści zarówno dla rodziców jak i samych małych pacjentów. Obecnie leczenie stomatologiczne jest drogie i nie wszystkich stać aby zapewnić dziecku niezbędną opiekę dentystyczną. Kontrole w szkole wykonywane regularnie pozwolą zapobiec rozwojowi nieprawidłowych zmian w jamie ustnej. Wielu rodziców również po prostu zapomina o wizytach u dentysty. Są zajęci innymi sprawami i nie pamiętają o tym że próchnica może rozwinąć się bardzo szybko. Zdrowe zęby należą do priorytetów. Czasami nie łatwo jest zapewnić dziecku odpowiednią opiekę. Szybciej wykryte ubytki i próchnica będą łatwiej leczone. Zęby mają to do siebie że psują się bardzo szybko ale z naprawą bywa trudno. Widać, że ostatnio bardziej zwraca się uwagę na opiekę zdrowotną w tym opiekę stomatologa oraz kontakt pielęgniarki szkolnej z lekarzami. Jest to pożyteczne rozwiązanie, które daje szansę dzieciom na kompleksowe monitorowanie stanu zdrowia. Oczywiście higienistka może zgłaszać niektóre incydenty i absolutnie nie zastąpi lekarza ale współpraca ze szkołą, gdzie dziecko spędza dużo czasu, może bardzo pomóc w poprawie stanu zdrowia i bezpieczeństwa uczniów.
Według mnie świetnym posunięciem był pomysł ponownego wprowadzenia gabinetów stomatologicznych w szkołach. Dawniej może nie funkcjonowały one perfekcyjnie ale mogło być to spowodowane sporymi brakami w sprzęcie, których obecnie już nie ma. Stomatolodzy mają leczyć uczniów w gabinetach zlokalizowanych w szkole lub współpracujących ze szkołą. Jednak istnieje pewien spory problem. Eksperci mają wątpliwości, jaka liczba stomatologów dziecięcych wykonujących zawód, zdecyduje się na otwarcie gabinetu w szkole i pracę za niskie stawki jakie oferuje Narodowy Fundusz Zdrowia. Teoretycznie najmłodszych pacjentów mogą przyjmować dentyści bez specjalizacji, jednak powszechnie wiadomo, że wolą oni pracę z dorosłymi. Jednak do pracy z dziećmi potrzeba odpowiedniego podejścia, które zwykle lepsze mają pedodonci. Pojawia się również kolejny problem. W wizycie pacjenta niepełnoletniego musi uczestniczyć prawny opiekun, w największej ilości przypadków jest to rodzic. Należy zdać sobie sprawę z tego, że nie wystarczy napisać na kartce o wyrażeniu zgody i lekarz może przystąpić do wykonywania swojej czynności. Na każdy zabieg potrzebna jest świadoma zgoda, a przebieg zabiegu przecież nie jest nigdy do końca przewidywalny. W czasie, gdy dzieci są w szkole, rodzice najczęściej pracują. Problem ubytków jest szczególnie niebezpieczny u najmłodszych. Zęby mleczne są bowiem w mniejszym stopniu odporne na atak bakterii. Wówczas brak leczenia nie jest obojętny. Może to zagrażać dziecku na wiele sposobów. Towarzyszyć temu może ból i dyskomfort, który potrafi w dużym stopniu zdezorganizować życia, stwarzać problemy z koncentracją lub podczas nauki. W dalszych etapach rozwoju próchnica doprowadza do infekcji miazgi i przedwczesnej utraty zębów mlecznych co wiąże się z pogorszeniem estetyki uśmiechu, zaburzeń rozwojowych zgryzu np. stłoczeń wymagających leczenia u ortodonty( które czasem jest bardzo kosztowne i długotrwałe) czy uszkodzenia zawiązków zębów stałych, które znajdują się w okolicy zębów mlecznych. Długofalowym skutkiem przedwczesnej utraty zębów mogą być problemy z prawidłową wymową, trudności z poprawną artykulacją głosek oraz seplenienie. Żyjemy w takich czasach że nawet takie nieprawidłowości mogą być przyczyną drwin ze strony rówieśników, co może w dużym stopniu wpłynąć na psychikę dziecka. Kiedyś lekarze byli zatrudniani na umowach o pracę i nie miało takiego znaczenia ile dzieci na przerwach i lekcjach przyjdzie, ile efektywnych zabiegów będzie wykonanych. Zaopatrzenie było robione przez centralę. Jeżeli chodzi o opiekę stomatologiczną nad najmłodszymi bardzo dużo słyszało się ostatnio o dentobusach, które niestety również nie cieszą się zbyt dużą popularnością wśród stomatologów, również z uwagi na niewystarczające wynagrodzenia oraz możliwości wykonywanych w nich zabiegów. Nieprzemyślaną według mnie kwestią jest to, że zanim zakupiono dentobusy tak naprawdę nie zorientowano się, kto chce w nich pracować. Stawki za pracę w nich są naprawdę niskie porównując je do pracy w gabinetach stacjonarnych, w których komfort pracy jest również dużo większy. Za pracę mobilną, z dala od domu, w nieco trudniejszych warunkach powinno być dużo lepsze wynagrodzenie. Ponadto według nowoczesnej stomatologii dąży się dziś do tego, by zachowane były standardy leczenia interdyscyplinarnego, wielofazowego. Dentobusy takich możliwości nie mają. Wydaje mi się, że dobrym posunięciem byłoby przeznaczenie pieniędzy za których zakupiono dentobusy na zwiększenie wynagrodzeń dla stomatologów w szkołach. Według mnie są oni tam bardziej potrzebni. Idea dentobusów jest bardzo dobra, jednak przed zakupem warto by było znać pewną grupę osób która podjęłaby się pracy trudniejszej oraz mniej wygodnej niż ta jaka jest w gabinetach. Nakłady na stomatologię spadają systematycznie od 2014 roku, kiedy to wynosiły 2,7 procent budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. W 2015 roku obniżono je do 2,6 procent, a w obecnym wynosić ma o 0,18 pkt procent. Tymczasem już dziś 75 procent tych środków przeznaczane jest na leczenie zębów u dzieci, a żeby realnie leczyć uzębienie polskich uczniów, należałoby je podnieść dwukrotnie, do około 4 miliardów złotych. Jeżeli istnieje tak duży problem jeżeli chodzi o nakłady finansowe na stomatologię i faktycznie trudno jest przeprowadzać odpowiednie leczenie wśród najmłodszych to wydaje mi się, że ogromny nacisk powinno kłaść się na profilaktykę, która jest tańsza. W szkołach powinny być przeprowadzane instruktaże higieny jamy ustnej oraz regularnie przeprowadzane różnego rodzaju zabiegi polegające na zwiększaniu miejscowego podawania fluorków. Również świadomość rodziców powinna być znacznie poprawiona odnośnie czasu i metod szczotkowania zębów. Czasem trzeba poświęcić te parę minut aby przypilnować dziecko czy właściwie dba o swoje zęby. Nie zapominajmy, że próchnicy nie można bagatelizować. Powikłaniem próchnicy może być zapalenie miazgi. Nieleczony stan zapalny miazgi może rozwinąć się w ropień i stanowić źródło infekcji dla całego organizmu. Ogniska zapalne w zębach wpływają również na inne organy i w ekstremalnych przypadkach mogą wywołać zagrażające życiu infekcje nerek, serca, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych czy sepsę, wymagające antybiotyków, a nawet hospitalizacji.
Światowa Federacja Dentystyczna wskazuje, że próchnica zębów jest jedną z najpowszechniejszych chorób na świecie i że aż 90% populacji zmaga się z problemami jamy ustnej. Według danych ponad 80 proc. ozdrowieńców doznało uszkodzenia jamy ustnej lub otaczających ją struktur. Do najczęstszych powikłań po przechorowaniu COVID-19 należy powiększenie gruczołów ślinowych i suchość w ustach. Wiadomo, że związkiem niezbędnym dla bakterii powodujących próchnicę są węglowodany ulegające w jamie ustnej fermentacji. Nadmiar cukrów prostych w diecie małych dzieci powoduje bardzo szybkie zakwaszenie płytki nazębnej i demineralizację szkliwa. Im częściej dziecko spożywa przekąski takie jak bułkę, herbatniki czy biszkopty, tym bardziej wydłuża się czas utrzymywania się niekorzystnego pH w jamie ustnej. W takich warunkach bakterie mogą dalej swobodnie produkować kwasy, co przyczynia się do powstawania ubytków. Udowodniono również, że znacznie bardziej próchnica częściej powstaje przez produkty zawierające sacharozę (cukier) i jednocześnie skrobię (np. słodka bułka) niż zawierające sam cukry proste. Według Światowej Organizacji Zdrowia wady zgryzu są trzecim, po próchnicy i chorobach przyzębia, najbardziej rozpowszechnionym problemem zdrowotnym jamy ustnej. Badania sugerują, że z ich powodu cierpi ponad 90 procent obywateli naszego kraju, a co drugi z nich powinien być leczony ortodontycznie. Wady zgryzu utrudniają codzienne funkcjonowanie. Problemem mogą być np. trudności z przyjmowaniem pokarmów, z oddychaniem, ale także zaburzona estetyka i proporcje twarzy. Szczególnie w wadach szkieletowych mamy do czynienia z dużym wpływem tych nieprawidłowości na wygląd twarzy. Kości szczęki i kości żuchwy mogą być rozwinięte w nadmiarze, niedorozwinięte lub umieszczone w nieprawidłowych relacjach względem siebie. To wszystko wpływa na wygląd twarzy, bo jest widoczne w zaburzonej estetyce tkanek miękkich. Takie przyczyny można jednak usunąć poprzez odpowiednie leczenie chirurgiczne. E-papierosy traktowane przez młodych ludzi jako niegroźne inhalatory, niekorzystnie wpływają na równowagę flory bakteryjnej w jamie ustnej, tworząc warunki do rozwoju groźnych chorób. Zaledwie po czterech miesiącach użytkowania e-papierosów skład bakteryjny jamy ustnej zmieniał się diametralnie i wywoływał stan podobny do zapalenia przyzębia, niebezpiecznego schorzenia, które nieleczone może prowadzić do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych. Choroby ogólnoustrojowe oddziaływują bezpośrednio na stan jamy ustnej. Cukrzyca jest jedną z chorób systemowych, której wpływ na zdrowie jamy ustnej jest niebagatelny. Co ciekawe związek między cukrzycą a zdrowiem jamy ustnej ma charakter bardzo duża. Choroba ta wpływa na zdrowie jamy ustnej, a stan zdrowia jamy ustnej przesądza o przebiegu cukrzycy. Cukrzyca ma wpływ na ilość śliny wydzielanej przez ślinianki. Obniżone wydzielanie śliny prowadzi do suchości w jamie ustnej, zmiany Ph śliny, a także może wywołać grzybicę w jej obrębie. Cukrzyca w niekorzystny sposób wpływa na rozwój chorób przyzębia. Chorzy na cukrzycę doświadczają przyśpieszonej utraty kości w szczęce i zapalenia przyzębia. Niekontrolowane zapalenie przyzębia może skutkować utratą zębów. Co ciekawe doświadczony lekarz dentysta, po szczegółowym badaniu jamy ustnej może rozpoznać cukrzycę. Jeżeli pacjent ma zmiany na błonie śluzowej, suchość w ustach, pieczenie w jamie ustnej, choroby przyzębia i ropienie, to jest znaczne prawdopodobieństwo, że cierpi także na cukrzycę. Osoby chore na cukrzycę mają większą zapadalność na paradontozę i próchnicę. Paradontoza prowadzi do tworzenia się kieszonek wokół zębów i implantów, oraz do osłabienia kości. W porównaniu do osób zdrowych cukrzycy częściej chorują na grzybicę jamy ustnej, owrzodzenia i pieczenie języka. Częstą przypadłością jest suchość jamy ustnej, która prowadzi do problemów z przełykaniem, mówieniem oraz nieprzyjemnym zapachem z ust. Zmniejszone wydzielanie śliny w dość krótkim czasie powoduje rozwój próchnicy. Badania pokazują również, że zapalenie przyzębia negatywnie wpływa na kontrolę glikemii w cukrzycy oraz poziom cukru we krwi u pacjentów, którzy nie chorują na cukrzycę. U chorych na tę chorobę, którzy nie dbają o stan jamy ustnej częściej dochodzi do powikłań. Eksperci są zgodni co do tego, że istnieje związek pomiędzy chorobami przyzębia i próchnicą, a występowaniem przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, przewlekłej choroby nerek, reumatoidalnego zapalenia stawów, zaburzeń poznawczych, zespołu metabolicznego, choroby wrzodowej oraz niektórych chorób nowotworowych. Według zaleceń Polskiego Towarzystwa Stomatologii Dziecięcej, adaptacyjna wizyta u dentysty powinna mieć miejsce do 6 miesięcy od pojawienia się pierwszego ząbka, jednak nie później niż przed ukończeniem pierwszego roku życia dziecka. Podczas pierwszej wizyty stomatolog oceni zgryz, stan pierwszych ząbków i sprawdzi, czy nie rozwija się próchnica. Następne wizyty powinny mieć miejsce co 3–6 miesięcy. Dzięki temu dziecko oswoi się z gabinetem stomatologicznym i w przyszłości nie będzie się bać dentysty. Wyniki badań pokazują, że dzieci przed ukończeniem trzeciego roku życia mają średnio niecałe dwa chore zęby, a w wieku sześciu lat już prawie cztery i pół. Lekarzy dentystów niepokoi też obecność próchnicy w wyrzynających się zębach stałych pierwszych trzonowych. Występuje ona u prawie dziesięciu procent pięciolatków i dwudziestu procent sześciolatków. Zalecenia Polskiego Towarzystwa Stomatologii Dziecięcej mówią jasno, że rodzice powinni szczotkować zęby swojego dziecka do 8 roku życia. Równocześnie powinni uczyć je przeprowadzania tych zabiegów samodzielnie. W kolejnych latach opiekunowie powinni zawsze poprawiać po swoim dziecku oczyszczanie zębów, pomagać mu i kontrolować jakość higieny jamy ustnej nawet do 10-12 roku życia. Dbania o jamę ustną należy uczyć dzieci jak najwcześniej, nawet przed wyrżnięciem się pierwszego zęba. Zaleca się przemywanie dziąseł niemowlaka płatkiem kosmetycznym zwilżonym przegotowaną, letnią wodą lub naparem z rumianku. Taki zabieg warto wykonywać codziennie wieczorem do momentu, gdy pojawi się pierwszy ząb. Przemywanie jamy ustnej niemowlaka każdego dnia zapobiega występowaniu pleśniawek. Pielęgnowanie dziąseł przez delikatne masowanie, łagodzi ból w trakcie ząbkowania, ułatwia też ich wyrzynanie. Podczas ząbkowania warto w przemywaniu stosować wspomniany napar z rumianku, gdyż działa przeciwzapalnie. Napar z szałwii natomiast ma działanie odkażające i ściągające. Dobrą stroną wczesnej pielęgnacji jamy ustnej dziecka jest przyzwyczajenie malucha do ruchu w jego buzi. Dzięki temu niemowlę dobrze znosi pierwsze próby mycia zębów szczoteczką i tuż po wyrżnięciu się pierwszego zęba rodzic powinien uczyć ich szczotkowania. Aktualne badania sugerują, że infekcja koronawirusem obejmuje m.in. oddziaływanie na komórki poprzez receptor enzymu konwertującego angiotensynę 2 (ACE2). Z tego powodu komórki błony śluzowej języka i gruczołów ślinowych mogą być rezerwuarem wirusa, a w konsekwencji również objęte stanem zapalnym. Interakcja SARS-CoV-2 z receptorami ACE2 może też osłabiać wrażliwość kubków smakowych, wywołując ewentualnie dysfunkcje w odczuciu smaku. Najczęściej opisywane są zaburzenia smaku pod postacią zmian ilościowych i jakościowych o zróżniowowanym stopniu nasilenia. Wśród pacjentów chorujących na COVID-19 zaburzenia smaku są bardzo powszechne i obejmują aż 45 procent pacjentów. Najnowsze publikacje na temat zmian na powierzchni błony śluzowej jamy ustnej w przebiegu COVID-19 zwracają uwagę na możliwy związek z uszkodzeniem tkanek lub powikłaniami trombocytopenii, terapii przeciwzakrzepowej, rozsianych wykrzepianiem wewnątrznaczyniowym i ogólnoustrojowym zapaleniem. Podobnie jak w przypadku innych chorób wirusowych, w przebiegu których obserwowane są zmiany patologiczne na powierzchni błony śluzowej jamy ustnej, podczas infekcji koronawirusem mogą występować zmiany o charakterze pęcherzy, nadżerek i owrzodzeń. Przerwanie ciągłości powierzchni błony śluzowej jamy ustnej może być również związane z dysbiozą w przebiegu infekcji wirusowej. Obecny czas nie sprzyja wizytom u stomatologa, ale o tym jak ważne są dbałość i higiena ma przypominać co roku organizowany Światowy Dzień Zdrowia Jamy Ustnej. Według WHO w pandemii, blisko osiemdziesiąt procent krajów raportuje częściowe lub całkowite problemy w działaniu gabinetów dentystycznych, a polscy stomatolodzy zauważyli spadek pacjentów nawet o połowę.