W Polsce nadal zbyt mało jest wskazań do przeszczepu szpiku kostnego, choć liczba tych zabiegów zwiększa się i w tym roku będzie ich prawdopodobnie ponad 1200 – powiedziała PAP prof. Sławomira Kyrcz-Krzemień ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego (ŚUM) w Katowicach.

Zdaniem specjalistki, która pracuje w Klinice Hematologii i Transplantacji Szpiku ŚUM, przykładowo w Niemczech jest dwukrotnie więcej wskazań do przeszczepu aniżeli w naszym kraju. „Pacjenci już nie obawiają się krwiotwórczych komórek macierzystych, przeszczepów szpiku kostnego, bardziej powściągliwi wciąż są lekarze” – podkreśliła prof. Kyrcz-Krzemień.

W tym roku oczkuje się, że w Śląskim Uniwersytecie Medycznym przeprowadzono zostanie rekordowa liczba prawie 300 przeszczepów, czyli prawie jedna czwarta wszystkich takich zabiegów w całym kraju, których będzie prawdopodobnie ponad 1200 (do końca września 2016 r. wykonano w Polsce ponad 900 różnego typu przeszczepów szpiku i krwi pępowinowej).

„W naszym ośrodku tak duża liczba tych przeszczepów będzie możliwa m.in. dzięki zwiększeniu stanowisk transplantacyjnych, których mamy już 29” – powiedziała prof. Kyrcz-Krzemień.

W Katowicach zaczyna już przeważać liczba przeszczepów szpiku od dawców niespokrewnionych. Na około 236 wszystkich różnego typu zabiegów wykonanych w 2015 r., w ponad 100 wykorzystano komórki od obcego dawcy. Stało się to możliwe dzięki poprawie bezpieczeństwa przeprowadzania tych zabiegów, jak i znacznemu zwiększeniu liczby potencjalnych dawców zarejestrowanych w bankach w Polsce i na świecie.

Według Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant”, w naszym kraju 30 września 2016 r. zgromadzono rekordową liczbę ponad 1,1 mln potencjalnych dawców szpiku. Zajmujemy pod tym względem trzecie miejsce w Europie i szóste na świecie (co 27. potencjalny dawca szpiku jest Polakiem).

Rozszerzane są wskazania do przeszczepów szpiku. „Dawniej przeważali chorzy z przewlekłą białaczką szpikową. Wynalezienie leków stosowanych w tzw. terapii celowanej sprawiło, że w tej chorobie wykonuje się takie transplantacje jedynie u pacjentów wyjątkowo opornych na leczenie” – powiedziała prof. Kyrcz-Krzemień.

W przypadku przeszczepów allogenicznych (komórek pozyskanych od obcego dawcy) zabiegi te wykonuje się głównie w ostrych białaczkach szpikowych i limfoblastycznych oraz u chorych na szpiczaka.

Niektóre schorzenia, takie jak szpiczak, leczy się przeszczepami autologicznymi (z własnych krwiotwórczych komórek macierzystych) oraz allogenicznymi. Jedne i drugie mogą być wykonywane u takiego samego pacjenta w poszczególnych fazach choroby.

Przeszczepy szpiku wykonywane są również w zupełnie innych schorzeniach niż nowotwory układu krwiotwórczego, na przykład w leczeniu stwardnienia rozsianego (SM). „Pierwsze takie zabiegi specjaliści amerykańscy przeprowadzili w 1995 r. Uważają oni, że im wcześniej zostanie on przeprowadzony u chorego z SM, tym lepiej. W naszym ośrodku wykonujemy je od 2011 r. i jak dotąd jesteśmy jedyną placówką w kraju, która przeszczepia szpik w SM. Dotąd wykonaliśmy 110 takich zabiegów” – poinformowała PAP prof. Kyrcz-Krzemień.

Specjalistka dodała, że przeszczepy szpiku są coraz bardziej bezpieczne, dlatego pacjenci coraz mniej się ich obawiają i rzadko nie godzą się na ich wykonanie.

W przypadku transplantacji autologicznych w ośrodku katowickim ryzyko zgonu nie przekracza 2 proc. Bardziej ryzykowne są zabiegi allogeniczne (od obcego dawcy). W USA śmiertelność w tych transplantacjach w najlepszych klinikach sięga 8-10 proc. W Polsce jest nieco wyższa, szczególnie w przeszczepach u chorych na szpiczaka.

Postęp w transplantacjach sprawił, że coraz mniej jest przeciwwskazań do ich wykonywania. Wykonywane są one nawet u pacjentów z niewydolnością nerek, migotaniem przedsionków, z wirusem HIV oraz kontrolowaną lekami schizofrenią.

„Najważniejszy jest odpowiedni dobór dawcy i biorcy w przypadku przeszczepów allogenicznych, a także wykonanie zabiegu we właściwym etapie choroby” – wyjaśniała prof. Kyrcz-Krzemień. Najbardziej korzystnym okresem jest całkowita lub przynajmniej częściowo remisja (cofnięcie) się choroby. Większość zabiegów jest właśnie wtedy wykonywana. Niektóre przeszczepy wykonywane są jako zabiegi ratunkowe, gdy chory nie jest w remisji, ale są wtedy najbardziej ryzykowne i znacznie częściej kończą się zgonem.

„Kłopotem dla nas są wyceny transplantacji szpiku, ponieważ nie zmieniają się one do lat. Za przeszczep autologiczny otrzymujemy 50 tys. zł, od dawcy spokrewnionego – 125 tys., a od obcego dawcy – 240 tys.” – powiedziała prof. Kyrcz-Krzemień.


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl