Podwyższona wartość wskaźnika BMI oraz przyrost masy ciała stanowią czynniki ryzyka rozwoju łuszczycy, natomiast występowanie otyłości jest wyższe w populacji osób chorujących na tę chorobę w porównaniu z osobami zdrowymi. Jak do tej pory niewiele jest doniesień dotyczących wpływu diety na przebieg łuszczycy. Autorzy cytowanej pracy podjęli się oceny wpływu diety skojarzonej z odpowiednim treningiem fizycznym na przebieg łuszczycy u otyłych pacjentów.
Badaniem objęto 303 otyłych pacjentów z łuszczycą umiarkowaną do ciężkiej, u których nie uzyskiwano efektu terapeutycznego po 4 tygodniach ciągłej terapii systemowej. Pacjentów poddano randomizacji, jedna grupa objęta była 20-tygodniową jakościową i ilościową dietą skojarzoną z odpowiednim zestawem ćwiczeń fizycznych stosowanych w odchudzaniu, drugą grupę zaś objęto jedynie poradnictwem dotyczącym diety i aktywności ruchowej w łuszczycy. Po 20 tygodniach porównano zmiany wskaźnika PASI w obu grupach w stosunku do wartości wyjściowych. W pierwszej grupie średnia wartość redukcji wskaźnika PASI wyniosła 48%, zaś w drugiej grupie tylko 25,5%. Co więcej redukcję wskaźnika PASI wynoszącą co najmniej 50% uzyskano u 49,7% osób z pierwszej grupy w porównaniu do 34,2% z grupy drugiej. Utratę wagi o co najmniej 5% wartości wyjściowej zanotowano u 29,8% osób z pierwszej grupy w porównaniu do 14,5% z grupy drugiej (P=0,001).
Widać zatem wyraźnie, że 20-tygodniowa specjalistyczna dieta w skojarzeniu z odpowiednim treningiem fizycznym przyczyniła się do redukcji ciężkości łuszczycy u otyłych pacjentów leczonych dotąd bezskutecznie lekami systemowymi.
Źródło: www.edermatologia.pl
Komentarze
[ z 8]
I jak się ponownie okazuje, trening i utrzymywanie ciała w dobrej kondycji może być lekarstwem na wszystko. Nawet na choroby jakby się zdawało dermatologiczne czy autoimmunologiczne. Dobrze by było wszystkie te informacje odnośnie korzyści płynących z regularnego treningu fizycznego zbierać w jedną całość, najlepiej jeszcze w przystępnej formie w jakiej można by je prezentować pacjentom. Może w ten sposób uda zachęcić się większą część społeczeństwa do podejmowania wysiłku i treningu sportowego kiedy inne argumenty nie działają. A przykro jest patrzeć na często młodych ludzi, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w dorosłe życie, a już są kalekami ze względu na swoją otyłość, która nawet u co piątego Polaka jest tak duża, że utrudnia normalne poruszanie się, że sprawnym funkcjonowaniu w codziennym życiu nawet nie wspomnę. Dlatego więc uważam, że każdy sposób byłby dobry, byle tylko zachęcić pacjentów do dbania o zdrowie nie tylko poprzez przyjmowanie leków zalecanych przez lekarza i nie (mam na myśli suplementy diety) ale również o w pełni świadome kierowanie swoim życiem i codzienną aktywnością tak, aby jak najdłużej pozostać sprawnym, zdrowym i szczęśliwym.
Co tutaj dużo mówić- aktywność fizyczna jest korzystna i powinna być zalecana w prawie każdym przypadku. Z wyjątkiem może pacjentów, którzy mają ku temu bezwzględne przeciwwskazania w innym wypadku nawet u osób z różnymi problemami zdrowotnymi można znaleźć sposób i tak dostosować trening, jego intensywność oraz rodzaj wykonywanego sportu, aby byli w stanie sprostać zadaniu. Niestety, ale przy obecnym rozwoju technologii i komputeryzacji, gdzie sporą część prac fizycznych wykonują za nas roboty i maszyny ludzie powoli rezygnują z jakiejkolwiek aktywności fizycznej na rzecz mniej męczącego, wygodnego spędzania wolnego czasu. Takie postępowanie nigdy nie przyniesie niczego dobrego. Człowiek z natury jest stworzeniem leniwym, ale nie po to wymyślano maszyny mogące zastąpić człowieka przynajmniej w części prac i zadań, by teraz ludzie przestali robić cokolwiek i tylko posługiwać się swoim intelektem. Maszyny i roboty projektowane są raczej po to, aby ułatwiać życie i aby aktywność fizyczną można było przekierowywać na bardziej atrakcyjne dziedziny życia, a nie po to aby całkowicie z niej rezygnować i stawać się kanapowym leniem. Stąd te wszystkie problemy z otyłością, chorobami cywilizacyjnymi, zespołami metabolicznymi i jeszcze długo by wymieniać. Być może ograniczenie aktywności fizycznej w społeczeństwie ma również jakich wpływ na rozwój chorób autoimmunologicznych, których wzrost częstości zachorowań obserwujemy nieubłaganie w ostatnim czasie. Badania przedstawione w artykule mogą być właśnie dowodem na takie powiązanie sprawności układu immunologicznego i jego odpowiedniej modulacji oraz właściwego funkcjonowania z pracą organizmu podczas wykonywania wysiłku fizycznego.
To ciekawe w jaki sposób otyłość i podwyższone BMI wpływają na zwiększone ryzyko rozwoju łuszczycy. Czy chodzi o ogólne osłabienie sprawności osób z zaburzeniami metabolicznymi? I czy chodzi tutaj o jakieś wspólne geny które przekazywane są wraz z zaburzeniami takimi jak właśnie choroby metaboliczne, czy raczej o jakieś inne zaburzenia, które związane są z łuszczycą. W ogóle wydaje mi się, że w dalszym ciągu wiedza lekarzy dotycząca chorób autoimmunologicznych jest bardzo niska i jeszcze wiele obszarów wymagałoby badania, żeby móc z całą pewnością decydować o skutkach i przyczynach chorób, które mogłyby zwiększyć szanse skutecznego leczenia, a także skutecznego zapobiegania tego rodzaju przypadłością z drugiej strony. Niestety, jeszcze daleka droga do tego, żeby udało się rozwiązać te problemy.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pacjenci nawet jeśli już pojawi się u nich łuszczyca i jeśli przedstawi się chorym jako czynnik podwyższonego ryzyka obecność otyłości i pozostałych chorób ze spektrum chorób metabolicznych i tak nie ma pewności, że uda się ich skłonić do modyfikacji diety, że o efektywnym schudnięciu nie wspomnę. Jest to duży problem, bo przecież liczba osób z otyłością lub chociażby samym nadmiarem tkanki tłuszczowej co przecież też przyczynia się do zwiększenia ilości hormonów płciowych, a w tym przede wszystkim estronu, wpływa na zwiększenie ryzyka zachorowania na łuszczyce. A to przecież nie jest jedyny problem. Otyłość przecież stanowi również czynnik ryzyka wielu innych chorób, a między innymi cukrzycy, nadciśnienia, zawałów serca, hipercholesterolemi i wielu, wielu innych. Mam nadzieję, że w końcu jako lekarze znajdziemy jakiś sposób, aby zacząć w końcu skutecznie leczyć chorych z problemami odnośnie nadmiaru masy ciała oraz nadmiernych ilości zmagazynowanej tkanki tłuszczowej. Jak na razie idzie to słabo, ale trzeba mieć nadzieję, że w końcu jako lekarze osiągniemy sukces i uda nam się namówić pacjentów do aktywnego trybu życia i diety, a dzięki temu zmniejszy się liczba osób z poważnymi problemami zdrowotnymi związanymi z nadmierną ilością tkanki tłuszczowej i znacznie podniesioną masą ciała. Chociaż od tego dzieli nas jeszcze daleka droga, nie widzę powodu, abyśmy mieli ustawać w staraniach.
Tak, w tym miejscu trzeba przyznać panu rację. Niestety, ale pacjenci bardzo często nawet jeśli widzą nieuchronnie obciążające ich powikłania wynikające z nadmiernej masy ciała, to i tak bardzo rzadko są oni gotowi w ogóle podjąć się starania, aby przywrócić prawidłowy ciężar ciała, a tym samym zwiększyć szansę na unormowanie metabolizmu i nadanie mu właściwego biegu po torach, które nie sprzyjają odkładaniu zbędnych kilogramów, a raczej stymulują organizm do tego, by pozbywać się odłożonej w nadmiarze tkanki tłuszczowej. Mam nadzieję, że liczni pacjenci w przyszłości będą świadomi tego z jakimi zagrożeniami wiąże się otyłość i że tak na prawdę to nie chodzi w leczeniu tego zaburzenia tylko i wyłącznie o przywrócenie zdrowego wyglądu, który częściej uważany jest za atrakcyjny. Raczej warto byłoby się skupić na tym w jaki sposób dzięki utrzymaniu prawidłowej masy ciała zadbać o swój nie tylko wygląd, ale własnie zdrowie i prawidłowy przebieg procesów metabolicznych w ciele. Tutaj zaczynają się prawdziwe powikłania wynikające z otyłości i o nich trzeba pamiętać. W innym przypadku trochę trudno byłoby zapewnić o właściwej skuteczności leczenia i o tym, czy aby na pewno wszystkie procesy toczące się w ciele będą przebiegały tak jak powinny bez powikłań i komplikacji.
Kraje wysokorozwinięte mają o wiele lepszy dostęp do zdrowych produktów lub cateringu dietetycznego. Dobrym rozwiązaniem są np. produkty o niższej zawartości cukrów i tłuszczu (o ile oczywiście mają dobry skład jakościowy). Produkty light posiadają specjalne oznaczenia, dzięki którym wiadomo, że jest to żywność o którą nam właśnie chodzi. Jedzenie tego typu zawiera dużo mniej kalorii niż tradycyjne jego odpowiedniki. Do jego produkcji wykorzystuje się głównie surowce niskotłuszczowe a cukier, zastępowany jest sztucznymi środkami słodzącym, które posiadają niewiele kalorii za to są o wiele bardziej słodkie niż tradycyjny cukier. Osoby, których celem jest osiągnięcie odpowiednio niskiej masy ciała, mają do swojej dyspozycji między innymi: słodycze (czekolada, batony, ciastka zbożowe), produkty mlecznie niskokaloryczne (jogurty, kefiry „0%”) oraz niskokaloryczne tłuszcze do smarowania pieczywa (margaryna, masło). Na rynek wchodzą również liczne przekąski niskotłuszczowe – na przykład wafle ryżowe wielosmakowe oraz chipsy naturalne a także niektóre przyprawy jak chociażby majonez niskotłuszczowy. Dzięki tego typu żywnościowym rozwiązaniom, osoby odchudzające się dostarczają swojemu organizmowi najbardziej niezbędnych składników przy czym nie muszą już wyrzekać się aż tak wielu potraw, które w dietach odchudzających były do tej pory zabronione.
.
Niedobory pewnych składników odżywczych sprzyjają zachorowaniu również na COVID-19, o czym naukowcy donosili już wcześniej. Teraz jednak udało się ocenić działanie tych najbardziej popularnych, z którymi wiązane są największe nadzieje. Dawkowanie i bezpieczeństwo składników odżywczych w ochronie przed powikłaniami wywołanych infekcją koronawirusem to kwestie, które będą podlegać kolejnym analizom, by można było polecać konkretne związki pacjentom. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii odkryli potencjał witaminy B12 przeciwko SARS-CoV-2 w ramach poszukiwań cząsteczek blokujących replikację koronawirusa. Według stworzonych przez nich modeli matematycznych w jego zwalczaniu pomogą molekuły o podobnym działaniu do remdesiviru, ale bez typowych dla niego efektów ubocznych.Wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 to związki tak niezbędne w organizmie, jak witaminy, a najcenniejszych form należą występujące w tłustych rybach kwasy DHA i EPA. W ustroju powstają one z roślinnego kwasu ALA, jednak wydajność tej przemiany jest niewielka. Suplementacja diety kwasami omega-3 wiązała się z zapadalnością na COVID-19 mniejszą o około 12 procent. Źródłem witaminy D są tłuszcze zwierzęce, takie jak masło i olej rybi, a także pełne mleko, sery i ryby morskie. Większą część wytwarzamy jednak pod wpływem promieni UV w skórze. Uzupełnianie diety w witaminę D szło w parze rzadszą zapadalnością na COVID-19 o 6-19 procent. Decyzja o przyjmowaniu suplementów diety powinna być podejmowana świadomie i rozważnie, najlepiej po konsultacji z lekarzem.Codzienne wybory żywieniowe wpływają na prawidłowe funkcjonowanie organizmu i jego odporność, a także na nasz nastrój. Racjonalne żywienie to nie lekarstwo, które zastąpi choremu terapię z psychiatrą lub psychologiem, jednak może ono złagodzić objawy choroby i zminimalizować jej skutki. Dodatkowo, dieta bogata w określone składniki odżywcze jest w stanie uchronić nas przed nagłymi spadkami nastroju, chronicznym zmęczeniem, nerwowością i zaburzeniami koncentracji, czyli wszystkim tym, co stanowi zapowiedź problemów natury depresyjnej. Dieta w terapii depresji opiera się na wprowadzeniu konkretnych produktów, które regulują podaż tryptofanu, odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Ten ważny neuroprzekaźnik zwykle kojarzony jest z układem nerwowym, jednak prawda jest taka, że wydzielany jest właśnie w jelitach. Tryptofan należy do aminokwasów egzogennych, czyli takich, które musimy dostarczyć z pożywieniem, gdyż człowiek samodzielnie go nie syntetyzuje. Znajdziemy go zatem w jajkach, rybach (tutaj warto wyróżnić zwłaszcza łososia i tuńczyka), chudym mięsie (pierś z kurczaka) oraz roślinach strączkowych (szczególnie soja). Owocem, który zapewnia dużą podaż tryptofanu, jest ananas, choć owoce i warzywa są mniejszym nośnikiem tego aminokwasu.Według nowych badań przeprowadzonych na zwierzętach zbyt dużo tłuszczu negatywnie wpływa na funkcjonowanie komórek w jelicie, co prowadzi do rozwoju niekorzystnych bakterii. One z kolei wydzielają związek, który uszkadza naczynia krwionośne. Pacjenci tkwią często w mylnym przekonaniu, wyrobionym na podstawie nie do końca właściwego przekazu reklamowego, na przykład że prezentowane w telewizji suplementy mają takie samo działanie jak leki. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost popularności leków dostępnych bez recepty i suplementów jest pogorszenie stanu zdrowia przy jednoczesnym niezadowoleniu z poziomu opieki lekarskiej. Nie bez znaczenia pozostaje także chęć obniżenia kosztów związanych z potencjalnym leczeniem i łatwiejszy dostęp do wspomnianych preparatów. Do najpowszechniejszych zagrożeń związanych z nadmiernym i długotrwałym zażywaniem suplementów należy przekroczenie dopuszczalnych norm. Szkodliwy dla zdrowia może się okazać zbyt wysoki poziom witaminy A lub żelaza, które w nadmiarze zwiększają ryzyko m.in. udaru. Innym groźnym skutkiem stosowania bez kontroli preparatów z tej grupy są potencjalne interakcje, w jakie mogą one wchodzić z przyjmowanymi jednocześnie lekami. Przykładowo niebezpieczne jest połączenie leków przeciwzakrzepowych i substancji roślinnej, jaką jest miłorząb japoński. Nadmierna ilość witaminy C lub wapnia może powodować biegunkę i ból brzucha. Przyjmowanie zbyt dużej ilości witaminy D przez długi czas może spowodować odkładanie się wapnia w organizmie, a to może osłabiać kości i uszkadzać serce i nerki. Suplementy diety powinno się wybierać przede wszystkim starannie, biorąc pod uwagę aktualne potrzeby organizmu, które są w przypadku każdego człowieka odmienne. Zawsze należy wziąć pod uwagę ryzyko związane z możliwością przedawkowania składników odżywczych, przyjęcia z suplementem substancji szkodliwej dla organizmu lub wystąpienia interakcji pomiędzy tym produktem żywnościowym a preparatem farmaceutycznym. W przypadku stosowania kilku suplementów diety i leków o zbliżonym składzie może dojść do przedawkowania danej substancji.W ostatnich latach pojawił się duży wachlarz produktów, które mają poprawiać zdrowie jelit. Chodzi o probiotyki i prebiotyki, suplementy te zawierają mikroorganizmy lub związki mające na celu promowanie bakterii jelitowych. Nauka o mikrobiomie jest wciąż stosunkowo młoda, ale niezwykle złożona. Naukowcy wykazali, że probiotyki mogą pomóc w kilku problemach zdrowotnych, w tym w wspomaganiu biegunki i łagodzeniu niektórych objawów zespołu jelita drażliwego (IBS). Jednak poza kilkoma szczególnymi warunkami istnieje niewiele dowodów na to, że mogą korzystnie wpływać na zdrowie. Oczywiście może się to zmienić, gdy pojawi się większa ilość badań. Jak pokazały badania przeprowadzone na zwierzętach wykazały, że zbyt duża ilość tłuszczu w diecie zaburza w komórkach jelitowego nabłonka działanie produkujących energię mitochondriów. Komórki w takich warunkach wydzielają większe ilości tlenu i azotanów. Pobudzają one do wzrostu szkodliwe bakterie, np. E. coli, a one produkują związek o nazwie trimetyloamina (TMA). Wątroba zamienia ją z kolei w tlenek trimetyloaminy (TMAO), który m.in. zwiększa ryzyko miażdżycy. Dieta ketogeniczna sprawia, że pozbawiony węglowodanów organizm uzyskuje energię z kwasów tłuszczowych i ketonów. Oprócz niebezpieczeństwa dla kobiet w ciąży i osób z chorobami nerek, stosowana przez dłuższy czas prowadzi do chorób serca, cukrzycy. Dodatkowo ograniczanie dostarczenia węglowodanów eliminuje z diety warzywa i rośliny strączkowe. Przez to przyczynia się do rozwoju nowotworów i choroby Alzheimera. Ponieważ osoby stosujące taką dietę z powodów zdrowotnych często traciły na wadze, dietę zaczęto sugerować jako sposób na odchudzanie. Dieta ketogeniczna może spowodować spadek masy ciała, ale działa na krótką metę. Suplementy diety stały się w ostatnich latach bardzo popularnym produktem. Mogą zawierać nie tylko witaminy i składniki mineralne, ale również aminokwasy, lecytynę, błonnik, kwasy tłuszczowe, probiotyki, związki pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. Przyjmowanie takich preparatów wiąże się z osiągnięciem określonych korzyści. Nie tylko odżywiają organizm i uzupełniają codzienną dietę w cenne składniki odżywcze, ale także korzystnie wpływają na koncentrację i pamięć, chronią organizm przed wpływem negatywnych czynników zewnętrznych, usprawniają pracę układu nerwowego, sercowo-naczyniowego czy kostno-stawowego. Wspomagają również dietę osób, które nie dbają o właściwie zbilansowane posiłki. Zasadniczą różnicą pomiędzy suplementami diety a lekami, poza brakiem udowodnionego efektu terapeutycznego, jest znacznie prostsza w przypadku suplementu procedura dopuszczenia do sprzedaży. Obecnie na rynku jest dostępnych około 81 tysięcy tego rodzaju preparatów, co uniemożliwia skuteczną kontrolę nad ich składem i potencjalnymi skutkami ubocznymi ich zażywania, zwłaszcza w przypadku osób zażywających wiele suplementów jednocześnie i w połączeniu z lekami, co jest dość powszechne wśród seniorów.