Z relacji pacjentów, którzy odzyskiwali świadomość w czasie trwania operacji, wynika, że najbardziej przerażającym doznaniem była niezdolność do wykonania jakiegokolwiek ruchu.
Dzieje się tak przynajmniej raz na ok. 8 tys. operacji, podczas których wykorzystywane są środki zwiotczające mięśnie. Autorzy raportu RCA podkreślają, że w przypadku niektórych rodzajów zabiegów częstość tego typu zdarzeń jest znacznie wyższa – najczęściej (1:670) świadomość odzyskują kobiety, u których wykonuje się w trybie nagłym cesarskie cięcie w znieczuleniu ogólnym.
Zdaniem prof. Jaideepa Pandita, głównego autora, wynika to z faktu, że znieczulenie ogólne stosuje się do wykonania „cesarki” w wyjątkowych okolicznościach, w stanach nagłego zagrożenia życia matki lub dziecka, najczęściej w nocy, a więc w czasie, gdy w brytyjskich szpitalach dyżurują najmłodsi lekarze – w tym także najmniej doświadczeni anestezjolodzy.
Odzyskanie przytomności w czasie operacji nie zawsze musi być jednak przeżyciem jak z koszmaru. U połowy pacjentów trwa ono zaledwie kilka sekund i nie jest postrzegane jako powód do odczuwania przerażenia czy źródło dodatkowych cierpień.
Gorzej jednak, jeśli trwa to dłużej. Cytowane w raporcie RCA relacje niektórych pacjentów mogłyby zainspirować twórców horrorów. Chorzy ci mówili np. o poczuciu, że są żywcem zakopywani w grobie albo że całe ich ciało – z wyjątkiem głowy – jest już martwe.
W celu zmniejszenia prawdopodobieństwa wystąpienia przypadków powrotu świadomości w czasie znieczulenia ogólnego autorzy raportu zalecają m.in. uważniejsze monitorowanie stanu pacjenta w czasie zbiegu, stosowanie nieco mniejszych dawek środków zwiotczających oraz upewnienie się, że środki te przestały już działać, zanim rozpocznie się proces wybudzania pacjenta.
Warto też zauważyć, że raport RCA uwzględnia jedynie te przypadki odzyskiwania świadomości, które aktywnie zgłosili sami pacjenci, przez nikogo o to nie pytani. W innych badaniach, w których pod tym kątem przepytywano wszystkich chorych poddawanych operacjom – częstość „przebudzeń” w czasie znieczulenia szacowano znacznie wyżej – nawet na poziomie 1 przypadku na 600 operacji.
Źródło: www.medexpress.pl
Komentarze
[ z 3]
To z pewnością musi być okropne uczucie, kiedy pacjent wybudza się podczas operacji, jednak wciąż jego ciało jest zwiotczone i nie może się poruszyć, ani nawet dać jakiegokolwiek sygnału, że jest świadomy tego co się wokół niego dzieje. Nie wątpię, że takie sytuacje muszą być bardzo traumatycznymi i sam nigdy nie chciałbym się w podobnej znaleźć. Oczywiście rozumiem, że najprawdopodobniej pacjenci ci nie odczuwają bólu. Może doszło u nich do wybudzenia, jednak gdyby zaczęli odczuwać ból, wtedy doszło by do zmian w ich parametrach fizycznych rejestrowanych przez anestezjologów przez cały czas trwania zabiegu. Ból wpływa na pobudzenie układu współczulnego, a pobudzenie układu współczulnego powoduje wzrost ciśnienia tętniczego krwi, przyspieszenie pracy serca, wzmożoną potliwość, Wszystkie te zmiany lekarze specjaliści są w stanie obserwować na odbiornikach kardiomonitora chociażby i wiedzieć co dzieje się z pacjentem, nawet jeśli ten wciąż pozostaje zwiotczony i nie może zgłosić zaistniałego problemu. Jednak warto zwrócić uwagę na zalecenia autorów artykułu i może faktycznie byłoby zasadnym podawanie pacjentom nieco mniejszej ilości środków zwiotczających tak, aby móc o wiele szybciej zauważyć i zareagować na zmiany dziejące się w ich organizmie. Na końcu oczywiście warto wspomnieć, że sama premedykacja jak i leczenie przeciwbólowe i sedacyjne stosowane również wkrótce po operacji również może mieć znaczenie jeśli chodzi o zapamiętywanie traumatycznych przeżyć przez pacjentów i może gdyby prowadzić je rzetelnie to pacjent nie byłby świadomy przeżyć z czasu operacji?
Sama nie raz leżałam na stole operacyjnym i nie wyobrażam sobie obudzić się w trakcie zabiegu. Lekarz, czy nie, podejrzewam, że jest to przeżycie bardzo silne, choć w wielu przypadkach może nie zostać w pamięci pacjenta. Pół biedy jeśli świadomość odzyskuje się na kilka sekund. Działanie środków znieczulających uśmierza ból, ale nie łatwo sobie wyobrazić komuś kto na co dzień jest 100% sprawny, jak to jest nie czuć całego ciała. Już samo miejscowe znieczulenie u dentysty daje pewien dyskomfort - dotykamy, przygryzamy, w rezultacie często sami się kaleczymy. Podczas zabiegu ze znieczuleniem ogólnym nad pacjentem czuwa anestezjolog i tak jak Pan wspomniał -zauważy, gdy pacjent zacznie odczuwać ból, jednak świadomość to inna sprawa. Osoba nie może dać znać, że "nie śpi", nie może się ruszyć, co przypomina mi o pewnej dolegliwości dotykającej wiele osób. Mam tu na myśli paraliż senny, w którym człowiek budzi się ze snu i nie może się poruszyć. Znajduje się wtedy w stanie przejściowym między jawą a snem. Umysł już się stopniowo obudził, ale ciało jeszcze nie. Ponieważ wciąż jest objęte paraliżem sennym, nie może się w ogóle poruszyć, a umysł zaczyna tworzyć różnego rodzaju halucynacje – tak jak to robi podczas snu. Opisane zjawisko może i nie jest związane ze znieczuleniem, ale sądzę, że odczucia są podobne. Przy paraliżu sennym jednak, przebudzeniu towarzyszą bardzo realistyczne i przerażające halucynacje - odgłosy, obrazy, co czyni ten stan bardzo trudnym do zniesienia. Ma się wrażenie niebezpieczeństwa, ale nie można się ruszyć.
Jak sobie wyobrażam, że coś takiego mogłoby mnie spotkać podczas operacji, to aż ciarki po ciele przechodzą. W sumie to może spotkać, przecież operacje wykonuje się często, jedne mniej poważne inne bardziej. Pokazuje to tylko jak nasz mózg jest bardzo skomplikowany i że tak naprawdę jeszcze wiele różnego rodzaju mechanizmów i zdarzeń nie potrafimy wytłumaczyć i coś na nie poradzić. Myślę, że powinno w wywiadzie pooperacyjnym znaleźć się pytanie odnośnie tego czy coś się czuło lub słyszało podczas operacji. Może pacjenci się wstydzą lub boją do czegoś takiego przyznać. Nie ma co unikać pytania, trzeba się zmierzyć z tym problemem. Od razu powinna być w takim przypadku zapewniona pomoc psychoterapeuty. Tak silne przeżycie może odcisnąć spore piętno na psychice pacjenta, albo bardzo głęboko się zakorzenić i dać o sobie znać po kilku latach np. w postaci lęków lub nerwic. Kwestia też zachowania personelu medycznego podczas operacji. Nie raz słyszymy o sytuacjach jaka panuje na salach operacyjnych. Śmiechy, żarty, nierzadko z pacjentów, niemiłe komentarze, itd. Uważam, że trzeba zachować profesjonalizm i jednak w każdym przypadku, tak jak każdy pacjent jest dla nas potencjalnie nosicielem chorób zakaźnych, powinniśmy zachowywać się w sposób taki, jakby pacjent mógł nas usłyszeć.