BED to zaburzenie łaknienia o podłożu psychicznym. Objawia się ono kompulsywnym objadaniem. Osoba chora zjada ogromne ilości jedzenia, ponieważ nie ma poczucia sytości - objadanie trwa tak długo jak długo jest w stanie wytrzymać to żołądek osoby chorej. Jeden epizod obżarstwa może trwać nawet do kilku godzin i zdarza się co najmniej dwa razy w tygodniu.
Z badań przeprowadzonych w USA wynika, że rozpowszechnienie BED wynosi 1,5-3% w populacji. Jest często obserwowane u weteranów wojennych, którzy wrócili z Afganistanu.
Vyvanse został dopuszczony do obrotu przez amerykańskiego regulatora już w 2007 roku, jako lek dla pacjentów z ADHD. Teraz oficjalnie zatwierdzono go również jako środek z zastosowaniem w napadach objadania się typu BED. W dwóch próbach klinicznych z udziałem 724 dorosłych z BED zauważono, że przyjmowanie leku już po tygodniu skutkowało obniżeniem się częstości epizodów niekontrolowanego jedzenia.
Więcej: pulsmedycyny.pl
Komentarze
[ z 7]
Hmm...jedna rzecz mi się nie zgadza. Już kiedyś pochodne amfetaminy wykorzystywane były w terapii otyłości i z powodu powikłań z tego co mi wiadomo zostały wycofane ze sprzedaży. Oczywiście, teraz lek z lixdesamfetaminą ma być stosowany w leczeniu kompulsywnego objadania się, jednak czy aby na pewno będzie u tych osób bezpieczny? Jednak większość osób z zaburzeniami odżywiania zmaga się z problemami z otyłością właśnie i dlatego jest to zjawisko tak niekorzystne. Jak otyłość to i często inne zaburzenia ze spektrum zespołu metabolicznego jak insulinooporność, cukrzyca, hiperlipidemia. Układ sercowo-naczyniowy takich chorych często jest już mocno przeciążony. Dołożenie pochodnej amfetaminy może wiązać się z licznymi powikłaniami do niewydolności serca i zawałów włącznie. Co innego stosowanie leku w niskich dawkach wśród grupy młodych pacjentów, często pediatrycznych nie obciążonych innymi chorobami, a co innego u osób dorosłych których naczynia krwionośne i serce nie są już takie młode. Ale zobaczymy co pokażą dalsze badania. Mam tylko nadzieję, że przed włączeniem leku do obrotu zostaną przeprowadzone wnikliwe analizy. Żeby nie powtórzyła się historia jak to było z inhibitorami COX chociażby...
Ma Pan oczywiście rację i również niepokoi mnie fakt wykorzystywania pochodnych amfetaminy, docelowo przeznaczonych do leczenia zaburzeń hiperkinetycznych wśród pacjentów pediatrycznych z rozpoznaniem choroby zwanej ADHD jako alternatywy do leczenia napadów objadania się u pacjentów dorosłych. Nawet jeśli rzeczywiście takim działaniem można zmniejszyć ilość napadów kompulsywnego spożywania pokarmów, to jednak warto mieć na uwadze, że leki będące pochodnymi amfetaminy mogą wywoływać wiele skutków ubocznych, które chociaż tak jak już Pan zauważył, w grupie pacjentów pediatrycznych, czyli w domyśle najczęściej względnie zdrowych, nieobciążonych chorobami układu sercowo-naczyniowego mogą być przyjmowane bezpiecznie pod warunkiem zachowania pewnych zasad profilaktyki i powtarzalności badań pewnych parametrów jak wartości ciśnienia tętniczego krwi chociażby. U pacjentów dorosłych, którzy zmagają się już z innymi chorobami pochodne amfetaminy mogą okazać się zabójcze w skutkach. Tym bardziej, że stosowane byłyby u osób bez zaburzeń hiperkinetycznych, a więc właściwie reagujących pobudzeniem na substancje z grupy stymulantów (warto w tym miejscu wspomnieć, że pacjenci z potwierdzonym zaburzeniem z grupy chorób z zaburzeniami koncentracji i hiperkinetycznymi reakcja na stymulanty jest zupełnie odwrotna i chociaż ciśnienie może ulegać podwyższeniu podobnie jak tętno przyspieszeniu to jednak sam pacjent odczuwa wewnętrzny spokój i samo pobudzenie nie wysuwa się na plan pierwszy). Natomiast mam wątpliwości, czy lek zastosowany u osoby dorosłej, tak jak Pan zauważył często obciążonej otyłością, a więc i całym spektrum innych powikłań z tym związanych. Do tego jeszcze doliczyć możliwość występowania zespołu metabolicznego, albo niektórych jego składowych, już obciążony samym faktem podwyższonego BMI system sercowo-naczyniowy, dodajmy silny stymulant (bo do takich można zaliczyć pochodne amfetaminy) i mamy gotową tragedie. Moje pytanie do osób które zdecydowały się zarejestrować lek do leczenia napadów objadania dotyczyło by kwestii, czy przemyślały takie konsekwencje, czy przypadkiem nie stało się to pod naciskiem potrzeb społeczeństwa, czy chęci zysków firmy farmaceutycznej. Bo nie ukrywajmy, że na problemie otyłości ( a przecież to ona jest problemem, a nie samo objadania się bez kontroli) łatwo jest w dzisiejszych czasach zarobić i to spore pieniądze. Nie tylko ze względu na liczbę pacjentów którzy dotknięci są problemem, a jest ich cała masa bo już prawie połowa społeczeństwa, ale również dlatego, że przy aktualnie panującej modzie na zdrową sylwetkę, sami pacjenci zauważają problem dodatkowych kilogramów jako czegoś niekorzystnego, obniżającego jakoś życia i gotowi są przeznaczyć spore sumy pieniędzy jeśli ktoś obiecałby im skuteczność takiej terapii. W dodatku wiele z tych osób byłoby gotowych zaryzykować własne zdrowie za obietnicę powrotu do prawidłowej wagi ciała. Jako lekarze powinniśmy o tym pamiętać i zawsze mieć na względzie. Szczególnie, że pacjent kierujący się silną motywacją do pozbycia nadmiaru kilogramów, w dodatku mający wizję, że dzięki tabletce może udać mu się to zrobić w prosty sposób nie wymagający wyrzeczeń może okazać się pacjentem nie do końca właściwie współpracującym. Owszem, na wizyty będzie się pojawiał i recepty chętnie wykupywał, ale odnośnie reszty zaleceń już mam wątpliwości czy będzie się do nich stosował. Oczarowany wizją osiągnięcia wymarzonej masy ciała może na przykład nie być skorym do przyznania się do obserwowanych przez niego objawów niepożądanych, nawet jeśli te okazałyby się być mocno dokuczliwe. Czasem może to być bez większego znaczenia- na przykład jeśli po tabletkach na ADHD pacjent obserwowałby znaczne obniżenie apetytu, albo problemy z zasypianiem, czy na przykład wzmożoną potliwość, albo trzęsienie się dłoni. Jednak jeśli pacjent pominie podczas wywiadu podmiotowego fakt odczuwanych kołatań serca, bólów głowy,albo jej zawrotów, silnych biegunek, czy bezsenności w ogóle, to już nieco gorzej i może się okazać, że nawet nie będziemy wiedzieć kiedy, za cenę zdrowego wyglądu i prawidłowej wagi ciała, stan zdrowia pacjenta doprowadzimy wspólnie do ruiny, do ostatniej chwili nie mając pojęcia, że to się dzieje, bo pacjent nam się do tego nie przyzna, a badań kardiograficznych przecież nie będziemy wykonywać przy każdej wizycie. Jedyne co, to możemy wspomagać się badaniem ciśnienia tętniczego przed wypisaniem leku i podczas prowadzenia kuracji, ale i tak traktowałabym te leki z bardzo dużą ostrożnością. W końcu nie bez powodu zostały wycofane z obrotu stosowane niegdyś w leczeniu otyłości inne pochodne amfetaminy. Nie wydaje mi się, aby tym razem lekarstwa na ADHD będące podobnie substancjami o silnym działaniu stymulującym miała czekać inna historia. W mojej opinii pozostaje tylko kwestią czasu, nie czy, ale kiedy to się wydarzy...
Zgadzam się, że potrzebne są badania nad ewentualnymi niekorzystnymi efektami leczenia. Według mnie leczenie napadów objadania się preparatami stosowanymi w ADHD jest jak strzelanie z armaty do mrówki. Skoro rejestracja leku została uzupełniona należy śledzić losy pacjentów, ale również nie poprzestawać w poszukiwaniach alternatywnych rozwiązań. Efekt po tygodniu to faktycznie sukces, ale wydaje mi się (może i niesłusznie), że nie potrwa on długo.
Piękne porównanie "jak strzelać z armaty do mrówki" w prosty i treściwy sposób pokazujący właśnie to, co miałam na myśli w poprzednim poście. Byłoby pięknie, gdyby lek okazał się rzeczywiście skuteczny w działaniu oraz bezpieczny dla pacjenta, jednak podobnie, niestety nie potrafię w to uwierzyć. Zwłaszcza przyglądając się historii innych preparatów opracowanych właśnie celem walki z nadmiernym apetytem i objadaniem się bez pohamowania, która zawsze kończyła się podobnie, niestety zazwyczaj niezbyt szczęśliwie i wcześniej czy później preparaty kolejno wycofywane były z obrotu i użycia po uznaniu ich za niezbyt bezpieczne i powodujące zbyt dużą liczbę skutków ubocznych, często tragicznych w skutkach.
Uważam, że nowy lek jest szansą powrotu do zdrowia chorych, którym dotąd nie były dedykowane żadne terapie farmakologiczne. Będzie to pierwszy oficjalnie zatwierdzony środek z zastosowaniem w napadach objadania się typu BED. Na razie zezwolono tylko na użycie go u osób dorosłych. Zespół gwałtownego objadania się (BED – „binge-eating disorder”), to zaburzenie łaknienia o podłożu psychicznym, objawiające się utratą kontroli nad wielkością przyjmowanych pokarmów. Chory doświadcza tak zwanych „epizodów”, podczas których je bez opamiętania – znacznie więcej niż wynika to z odczuwanego przez niego głodu lub znacznie szybciej. Skutkiem tego jest poczucie fizycznego dyskomfortu, a często również towarzyszące mu poczucie winy, spadek nastroju oraz niezadowolenie z siebie. Jeden epizod obżarstwa może trwać nawet do kilku godzin i zdarza się co najmniej dwa razy w tygodniu. BED jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych zaburzeń odżywiania w USA – występuje tam częściej niż anoreksja i bulimia. Jest często obserwowane u weteranów wojennych, którzy wrócili z Afganistanu. Taki lek jest poprostu potrzebny. Vyvanse, produkowany przez Shire U.S., został dopuszczony do obrotu przez amerykańskiego regulatora już kilka lat temu, w 2007 roku, jako lek dla pacjentów z ADHD (ang. attention deficit hyperactivity dis order), dozwolony od 6. roku życia. Badania wykazały, że istnieje duże ryzyko uzależnienia się od tego środka, więc dopuszczalna maksymalna dawna to 1 tabletka dziennie. Efektywność Vyvanse w leczeniu napadów jedzenia wykazały dwie nowe próby kliniczne z udziałem 724 dorosłych, u których zdiagnozowano BED. Przyjmowanie leku już po tygodnia skutkowało obniżeniem się częstości epizodów niekontrolowanego jedzenia u chorych. Efekt był o połowę silniejszy niż w przypadku osób z grupy placebo. Vyvans powoduje niestety wiele skutków ubocznych. Lek zawiera lisdexamfetamine dimesylate – substancję czynną, która jest silnie uzależniająca. Ukryte zaburzenie Od czasu do czasu każdemu zdarza się przejeść się i odczuwać z tego powodu dyskomfort. W przeciwieństwie do większości ludzi, osoby z BED nie są w stanie kontrolować łaknienia. Objadanie się ma u nich charakter kompulsywny, co oznacza, że jest odczuwane jako natrętny i uporczywy przymus. Chory rzuca się na jedzenie pod wpływem stresu i odczuwa ulgę dopiero po skończeniu jedzenia. Naturalną konsekwencją tej choroby jest często otyłość. Osoby z BED na ogół nie podejmują jednak żadnych starań o zrzucenie wagi. Również organizm nie reaguje prawidłowo na dostarczony nadmiar jedzenia, ponieważ u chorych nie zauważa się reakcji kompensacyjnych, np. wymiotowania. Zdarza się też, że objadają się w odosobnieniu, ponieważ są zakłopotani ilością pokarmów, jakie przyjmują. Wstyd jaki odczuwają jest często powodem izolacji społecznej.
Wydaje mi się, że leczenie farmakologiczne powinno być elementem wspomagającym proces terapeutyczny, a nie jego alternatywą. Tak jak wskazano w artykule jest to choroba o podłożu psychologicznym i przede wszystkim potrzebna tutaj jest terapia. Z zaburzeniami łaknienia można sobie bardzo dobrze radzić w taki sposób bez zastosowania leków, które jak Państwo napisali mogą być niebezpieczne i nie są do końca zweryfikowane pod kątem skutków ubocznych. Myślę, że to trochę pójście na łatwiznę. Tabletkę łatwo połknąć, a na psychoterapii jest momentami trudno, trzeba przełamać własne bariery i lęki, popracować nad sobą i włożyć sporo wysiłku. Jeżeli zaczniemy prowadzić taki wygodny tryb życia, kiedy na wszystko będzie tabletka, to nie wróży to dobrze na przyszłość. Oczywiście nie twierdzę, że nie istnieją przypadki kiedy ten lek ma kolosalne znaczenie dla przebiegu procesu leczenia, jednak zawsze powinno to być połączone z psychoterapią. Z powodu stresu potrafimy wiele rzeczy robić aby rozładować napięcie. Uzależnienia od alkoholu, narkotyków, zaburzenia łaknienia, masturbacja, możliwości jest wiele. Jednak tak naprawdę nigdy żadne z tych rozwiązań nie przynosi efektu, bo jest to rozwiązanie na chwilę. W psychoterapii chodzi o to, żeby wyrobić pewne nawyki radzenia sobie ze stresem i problemami, aby móc pokonać trudności i nie musieć sięgać po środki zastępcze. To przynosi trwały efekt, ale wymaga też wysiłku.
.