Wojskowy Instytut Medyczny to pierwszy szpital w Polsce, który wprowadził nowatorskie rozwiązania organizacyjne, na których skorzystają pacjenci z problemami endokrynologicznymi. Na wizytę u specjalisty chorzy czekać będą maksymalnie sześć miesięcy, a nie – jak obecnie – nawet kilka lat.
Jak poinformowała placówka, właśnie kończy się kilkumiesięczny okres uzyskiwania formalnych zgód, dzięki którym chorych endokrynologicznych będzie można leczyć w dwóch klinikach – dwóch miejscach udzielania świadczeń – działających w WIM.
Do niedawna w szpitalu na Szaserów funkcjonowała Klinika Endokrynologii i Terapii Izotopowej. Natomiast po rozszerzeniu zadań i zatrudnieniu nowych specjalistów „na gastroenterologii”, powstała Klinika Gastroenterologii, Endokrynologii i Chorób Wewnętrznych. Załatwianie formalności w Ministerstwie Zdrowia i Narodowym Funduszu Zdrowia, szereg kontroli dopuszczających nowe miejsce do otwarcia trwało kilka miesięcy.
- Istniejący od lat, cieszący się wielką renomą ośrodek endokrynologiczny znajdował się w obiekcie oddalonym od budynku głównego WIM. Dlatego był trudno dostępny dla ciężko chorych pacjentów leczonych w klinikach rozlokowanych w budynku głównym. Nowe miejsce udzielania świadczeń znajduje się w tym właśnie budynku. Nie dość więc, że ułatwiliśmy leczenie najciężej chorych pacjentów, to powstał drugi zespół, drugie miejsce udzielania porad ambulatoryjnych – tłumaczy gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor WIM.
Komentarze
[ z 5]
Długi czas oczekiwania na wizytę u lekarza to odwieczny problem. Kolejki do endokrynologów są obecnie jednymi z najdłuższych. Nawet jeśli pacjentowi uda się dostać do lekarza, nie zawsze kontynuuje leczenie. Pacjent, który przerywa leczenie w połowie nie tylko, można powiedzieć, że marnuje parę wizyt, ale co najważniejsze nie osiąga żadnej korzyści, nie wraca do zdrowia. Kolejki powodują rozciągnięcie leczenia w czasie. Frustrujący jest fakt, że w tym czasie można by doprowadzić do całkowitego powrotu do zdrowia, tymczasem objawy postępują i sytuacja się pogarsza. Pacjenci endokrynologiczni często potrzebują dobrania odpowiedniej dawki leku. Wymaga to kilku wizyt u lekarza, a tym czasem kolejna wizyta na NFZ może być umówiona w dobrym przypadku za pół roku.
W tym roku szpitale dostały nieco więcej pieniędzy niż w poprzednich latach, ale to i tak nie poprawi ich trudnej sytuacji finansowej. Ani nie pokryje zobowiązań płacowych wobec pracowników medycznych. Zgodnie z obietnicami rządowymi, które zostały poparte stosownymi dokumentami, podwyżki mają dostać lekarze specjaliści, pielęgniarki, ratownicy medyczni oraz rezydenci. Średnio wydatki na płace mają wzrosną o 30 proc. Według wyliczeń Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL) tylko na podwyżki dla specjalistów, zatrudnionych w szpitalach na etatach, potrzeba ponad 25 mln zł miesięcznie. Do tego dochodzi wzrost płacy minimalnej i tym samym większe opłaty za wywóz śmieci, sprzątanie, ochronę. Dla szpitali wszystko to oznacza ogromne pieniądze, których nie ma skąd wziąć. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że koszt porozumień płacowych zawieranych przez ministra zdrowia jest wyższy niż planowany wzrost wydatków Funduszu. Różnica wynosi aż 2,5 mld zł. Ministerstwo Zdrowia wyliczyło, że w przyszłym roku koszt wszystkich podwyżek wyniesie ponad 6,3 mld zł. Kwota ta o ponad 2,5 mld zł przekracza wzrost kosztów ujętych w planach finansowych Narodowego Funduszu Zdrowia na ten i przyszły rok. Oznaczać to może tylko jedno – kolejki do specjalistów, na zabiegi i diagnostykę będą jeszcze dłuższe niż są obecnie. A sytuacja już jest dramatyczna. Z raportu, który Fundacja Watch Health Care opublikowała pod koniec czerwca tego roku, wynika, że aby dostać się do specjalisty Polacy muszą poczekać w kolejce średnio ok. 3,4 miesiąca, a na pojedyncze świadczenie gwarantowane 3,7 miesiąca. To 2 tygodnie dłużej niż w ubiegłym roku! Najgorzej wygląda sytuacja w dostępie do endokrynologa, gdzie czas oczekiwania wynosi nawet 23 miesiące. Na wizytę u ortodonty poczekamy 11 miesięcy, a do immunologa – 9 miesięcy. Najkrócej, bo „tylko” dwa tygodnie poczekamy na wizytę u pediatry, ginekologa, otolaryngologa, onkologa, dermatologa i chirurga. „W Polsce próżno szukać choć jednej dziedziny medycyny, w której pacjenci nie natrafialiby na kolejki”, czytamy w raporcie. Jak czytamy w rekomendacjach przygotowanych przez Warsaw Enterprise Institute, „długie kolejki spowodowane są niskim poziomem finansowania ochrony zdrowia przy zachowaniu obszernego koszyka świadczeń gwarantowanych. Wzrost wydatków na ochronę zdrowia, który załatałby obecne problemy systemu, nie nastąpi w bliskiej perspektywie czasowej.”
Tak źle jeszcze nie było. Średni czas oczekiwania na wizytę u specjalisty przez ostatnie 9 lat niemal się podwoił – wynika z badań Barometru Fundacji Watch Health Care. Rekord to średnio ponad dwa lata czekania do endokrynologa i blisko rok do kardiologa dziecięcego. W Polsce brakuje ok. 30 tys. lekarzy, wynika z danych ostatniego raportu "Health at a Glance 2018", przygotowanego przez OECD i Komisję Europejską. Największy problem stanowi dostęp do specjalistów. Do kogo trzeba czekać najdłużej? Z badań Fundacji Watch Health Care wynika, że to do endokrynologów należy rekord. Średni czas oczekiwania na wizytę wynosi aż 24,2 miesiąca, czyli ponad 2 lata. Bardzo zła sytuacja jest również wśród specjalistów dziecięcych. 11,8 miesiąca, to czas, jaki średnio mali pacjenci muszą czekać na dostęp do kardiologa dziecięcego. Do urologa dziecięcego trzeba czekać 4,5 miesiąca, a neurologa dziecięcego 3,8. Po części ma to związek ze zbyt małą liczą lekarzy w Polsce. Pulmonologia dziecięca to rażący przykład. Na cały 38-milionowy kraj mamy ledwie 45 lekarzy. Endokrynologów dziecięcych jest ledwie 75. Wymieniać można by jeszcze długo, brakuje chociażby urologów czy psychiatrów zajmujący się najmłodszymi.Nie oznacza to, że z dorosłymi pacjentami jest lepiej. Dane WHC wskazują, że wizyta u chirurga naczyniowego możliwa jest średnio po 10,1 miesiąca oczekiwania, neurochirurga 8,2, a immunologa 7,8 miesiąca. Najlepsza sytuacja jest wśród pediatrów, tu bowiem – przynajmniej wg. raportu – do gabinetu wejdziemy niemal z marszu. Kolejki do dwóch tygodni oczekiwania są również u geriatrów i neonatologów (po 0,5 miesiąca). Jak wskazuje WHC, spośród 39 dziedzin medycyny, dostęp do lekarzy specjalistów tylko w 10 się poprawił. W przypadku 18 specjalizacji dostępność uległa pogorszeniu, natomiast w przypadku 11 specjalistów czas oczekiwania nie uległ istotnej zmianie.
"Trzeba mieć końskie zdrowie, żeby chorować" - to stare porzekadło często powtarzają osoby, które próbują zarejestrować się do lekarzy specjalistów. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne, dla przykładu, zapisuje pacjentów na wizytę do endokrynologa na rok 2023, w poradni spółki Copernicus zaczekamy dwa lata, a Poradnia Leczenia Bólu umawia nowych pacjentów dopiero na koniec pierwszej połowy przyszłego roku. Długość kolejek do specjalistów budzi grozę. Wielu pacjentów nawet nie podejmuje prób zapisania się na darmowe leczenie, bo ich stan zdrowia wymaga natychmiastowej interwencji. Potrzebują pilnej pomocy lekarskiej, na którą mogą liczyć jedynie prywatnie. Choć i tutaj z terminami bywa różnie. Korzystam z prywatnego pakietu medycznego jednego z czołowych polskich ubezpieczycieli, a kiedy skręciłam sobie nogę i konieczne było wykonanie USG, to i tak musiałam czekać blisko miesiąc. Podobnie było zresztą z USG tarczycy - w tym przypadku czekałam trzy tygodnie. Gdybym chciała te same badania zrobić na NFZ, musiałabym najpierw udać się do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie do ortopedy i endokrynologa, a później, ze skierowaniami wystawionymi przez lekarzy specjalistów, umawiać się na USG. Myślę, że takie leczenie zajęłoby mi kilka lat biorąc pod uwagę fakt, że w UCK umawia się nowych pacjentów do endokrynologa na 2023 rok... Walkę ze zbyt długimi kolejkami Ministerstwo Zdrowia prowadzi od lat. Na razie jednak podejmowane próby są raczej nieudolne. Przypomnijmy, że jednym z pomysłów na rozładowanie kolejek miało być wprowadzenie w leczeniu specjalistycznym pośrednictwa lekarza rodzinnego, który ma za zadanie "odsiewać" lżejsze przypadki, bo przecież jest w stanie "poradzić sobie" z nimi sam. Jednym z rozwiązań, które zdaniem Ministerstwa Zdrowia miało skrócić kolejki do specjalistów, było wprowadzenie ustawy o sieci szpitali, według której (w dużym uproszczeniu) szpital otrzymuje stałą pulę środków, którymi może swobodnie dysponować. Podstawą finansowania szpitali w sieci jest ryczałt, którego wysokość jest wyliczana na podstawie liczby i struktury sprawozdanych w poprzednim okresie świadczeń w oparciu o wzór przygotowany przez resort zdrowia. Ewentualne zmiany wysokości ryczałtu dokonywane są po zakończeniu okresów rozliczeniowych w oparciu o szereg parametrów. W ramach przyznanego szpitalowi ryczałtu jego kierownictwo może w razie potrzeby dokonywać samodzielnie przesunięć środków finansowych przeznaczanych na różne rodzaje świadczeń medycznych. Dotyczy to również poradni przyszpitalnych. Wychodząc naprzeciw potrzebom pacjentów Narodowy Fundusz Zdrowia przygotował Informator o terminach leczenia - nowe, ulepszone narzędzie informujące pacjentów o tym, w jakich placówkach kolejki do specjalistów są najkrótsze i gdzie najszybciej można uzyskać pomoc lekarza. W bazie adresów i telefonów informatora znajduje się blisko 14 tysięcy placówek medycznych, które udzielają świadczeń w ramach umowy z NFZ.
Co do problemów systemu zdrowia w Polsce, natknęłam się na fajną "diagnozę" współczesnej służby zdrowia autorstwa p. Elżbiety Pawłowskiej. Poczytajcie sami ! Obecnie podmioty lecznicze funkcjonują w burzliwym otoczeniu, pełnym zmian i niepewności. Z jednej strony oczekuje się od nich efektywnego funkcjonowania (np. przez wprowadzenie ustawy o komercjalizacji), z drugiej ograniczone zasoby finansowe, wzrost kosztów świadczeń medycznych, deficyt personelu medycznego, niedostosowanie lecznictwa szpitalnego do zjawiska związanego ze starzeniem się społeczeństwa powodują niewydolność systemu. Jednym z istotnych problemów, z jakim borykają się współczesne podmioty lecznicze, jest niedoinwestowanie sektora ochrony zdrowia. W Polsce na ochronę zdrowia przeznacza się nieco ponad 6,5% PKB, z kolei spośród 34 krajów monitorowanych przez OECD, tylko Estonia i Meksyk mają mniejszy udział tych wydatków niż Polska – niecałe (6% PKB). W Portugalii jest to prawie (10%), w Niemczech (11,3%), w USA wydatki te wynoszą (17,9%), z kolei w Japonii (10,1%). Wielkość środków przeznaczanych na ochronę zdrowia w Polsce jest związana z ograniczonymi możliwościami finansowymi budżetu państwa. W celu ich zwiększenia niezbędne byłoby podwyższenie składki zdrowotnej, która w porównaniu z innymi krajami plasuje się na stosunkowo niskim poziomie (przykładowo w Polsce wynosi ona 9% , w Niemczech 15,5% , we Francji składka ta wynosi 12,8%). Problem polega jednak na tym, iż wzrost składki zdrowotnej, która jest uzależniona od wysokości dochodów, spowoduje zubożenie gospodarstw domowych, natomiast wzrost płacy zasadniczej, który spowodowałby większe wpływy do budżetu z tego tytułu, niestety obecnie jest mało realny ze względu na spowolnienie gospodarcze. Dodatkowym problemem, z jakim boryka się sektor ochrony zdrowia, jest wzrost kosztów leczenia, który wynika między innymi z przemian demograficznych, zwiększania się liczby osób objętych powszechnym ubezpieczeniem zdrowotnym, rozwoju i pojawiania się nowych technologii medycznych, wprowadzania na rynek innowacyjnych leków, inflacji cen leków i materiałów medycznych, wzrostu kosztów administrowania systemami opieki zdrowotnej itd. Czynniki te niestety obciążają budżety zarówno państwa, jak i gospodarstw domowych, których obecnie udział w finansowaniu opieki zdrowotnej ciągle wzrasta. Nierównowaga pomiędzy rosnącymi kosztami na opiekę zdrowotną oraz ograniczonymi środkami przeznaczonymi na jej funkcjonowanie niestety uwypukla pejoratywną sytuację podmiotów leczniczych. Analizując sytuację publicznych podmiotów leczniczych, istotne znaczenie odgrywa również dostęp do specjalistycznej opieki medycznej w ramach NFZ, długie kolejki do specjalistów czy odległe terminy zabiegów. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak wystarczających środków finansowych na sektor ochrony zdrowia, niedoszacowanie procedur medycznych, a przede wszystkim niepłacenie za nadwykonania. Monopolistyczna pozycja Narodowego Funduszu Zdrowia oraz prowadzona przez niego polityka (zbyt niskie wyceny świadczeń, kontrole, potrącenia, kary umowne, przewlekanie postępowań, jednostronne zmiany warunków umów, a nawet ich zrywanie, niepłacenie za nadwykonania) niewątpliwie jeszcze bardziej ograniczają dostęp do specjalistycznej opieki zdrowotnej. Niestety, tracą na tym przede wszystkim pacjenci, którzy albo zostają „wyrzuceni” poza system, albo trafiają na koniec wieloletniej kolejki w innych placówkach, co naraża ich na pogorszenie zdrowia, a niejednokrotnie na jeszcze większe konsekwencje. Brak płynności finansowej jest bowiem główną przyczyną ograniczonego dostępu oraz jakości świadczonych usług. Inną ważną przesłanką związaną z ograniczonym dostępem do specjalistycznej opieki zdrowotnej jest deficyt wyspecjalizowanego personelu medycznego, a także nadmiar obowiązków formalnych lekarzy. W Polsce liczba praktykujących lekarzy w relacji do liczby mieszkańców jest najniższa w całej Unii Europejskiej – liczba lekarzy na 1 tys. mieszkańców w krajach OECD wynosi 3,1, w Polsce jest to zaledwie 2,17. Taką sytuację pogarsza jeszcze niewielka liczba absolwentów kierunków lekarskich, pomimo iż w ciągu ostatnich 10 lat liczba studentów medycyny wzrosła dwukrotnie (według danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego liczba studentów na kierunkach lekarskich w 2013 r. przekraczała 12,3 tys., z kolei w listopadzie 2014 r. było ich już ponad 25,9 tys.). Niestety, obecnie obserwuje się, iż liczba praktykujących lekarzy w kraju ma tendencje spadkową. Przyczyną takiej sytuacji jest niewątpliwie możliwość pracy w krajach Unii Europejskiej, gdzie istnieje klarowniejsza perspektywa rozwoju zawodowego, wyższa płaca przy mniejszym nakładzie czasu pracy, często w lepszych warunkach. Przesłanki te wpływają na fakt, iż personel medyczny chętnie emigruje z kraju. Inną ważną przyczyną niedoboru lekarzy specjalistów był zły system kształcenia specjalizacyjnego. Wprowadzone w 1999 rozporządzenie ministra zdrowia9 przyczyniło się do zmniejszenia ogólnej liczby kształconych specjalistów w wielu dziedzinach medycyny przez wprowadzenie ograniczonej liczby miejsc specjalizacyjnych. Taka sytuacja doprowadziła do tego, iż obecnie na rynku zdrowotnym występuje deficyt lekarzy specjalistów. Dodatkowo zmniejszająca się liczba specjalistów ma związek z liczbą miejsc rezydenckich, a to z kolei prowadzi do sytuacji wyjściowej – braku specjalistów. Niezbędne zatem byłoby długookresowe planowanie związane z kształceniem lekarzy specjalistów oraz wprowadzenie zachęt dla lekarzy, np. w postaci dodatkowych gratyfikacji, odciążenia w obowiązkach formalnych (przez zatrudnienie asystentów lekarzy) w celu zmniejszenia ich migracji. Za długie kolejki do specjalistów w niewielkim stopniu odpowiadają również pacjenci, którzy zapisują się jednocześnie do kilku tych samych specjalistów w celu uzyskania najszybszej wizyty, blokując tym samym i jednocześnie przedłużając kolejkę pozostałym zainteresowanym. Istotne byłoby zatem wprowadzenie zintegrowanego systemu, który wykluczyłby takie sytuacje. Również ustawa o refundacji leków przyczynia się do wzrostu kolejek, bowiem wymaga, aby lek refundowany raz do roku był zarekomendowany przez lekarza specjalistę. Dostęp do świadczeń medycznych spowodowany deficytem środków finansowych, monopolistyczną pozycją płatnika, zaniżaniem procedur medycznych, brakiem płacenia za nadwykonania, a przede wszystkim niedoborem lekarzy specjalistów niestety ma zasadniczy wpływ na ocenę systemu ochrony zdrowia przez pacjentów. Obecnie jako jeden z istotnych problemów związanych z funkcjonowaniem systemu opieki zdrowotnej wskazuje się zbyt dużą liczbę szpitali w Polsce. Według danych Ministerstwa Zdrowia w Polsce funkcjonuje obecnie 897 szpitali (dane te nie uwzględniają informacji o szpitalach posiadanych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Ministerstwo Sprawiedliwości). Ministerstwo Zdrowia nie dysponuje pełnym rejestrem placówek szpitalnych, jednocześnie pozostałe ministerstwa nie analizują sytuacji swoich placówek na tle całego sektora szpitalnego w Polsce. Uzupełniając te informacje o dane z MSW (22) i Ministerstwa Sprawiedliwości (5), łączna liczba szpitali w Polsce zamyka się na poziomie 924 placówek. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców liczba szpitali w kraju wynosiła 2,5 szpitale na 100 tys. mieszkańców i łóżek – 48,9 na 10 tys. mieszkańców. Biorąc pod uwagę liczbę lóżek na 10 tys. mieszkańców wskaźnik ten był największy w województwie śląskim (56,3), łódzkim (53,4) i lubelskim (53,3), a najmniejszy w województwie pomorskim (41,2). Zdaniem ekspertów analizujących rynek usług medycznych w Polsce występuję zbyt duża liczba szpitali, jednak niekoniecznie można zgodzić się z tym twierdzeniem, ponieważ uznanie podmiotu leczniczego za szpital wystarczy fakt posiadania przynajmniej jednego oddziału z jednym łóżkiem. Ma to oczywiście swoje konsekwencje w statystykach Ministerstwa Zdrowia, opisujących potencjał opieki zdrowotnej przez wskazywanie samej liczby szpitali. Niewątpliwie jednak istotnym problem jest zbyt duża liczba procedur realizowanych jako szpitalne, a które mogłyby być świadczone jako ambulatoryjne. Taka sytuacja wskazuje, jak dalekie od rachunku ekonomicznego są założenia całego systemu16.Większa rozwaga w tym obszarze zapewniłaby znaczące korzyści w postaci krótszego oczekiwania na świadczenie szpitalne, jak również zmniejszenia kosztów w finasowaniu tych samych świadczeń. Niebagatelne znaczenie w ocenie funkcjonowania sytemu ochrony zdrowia ma również stan techniczny szpitali oraz spełnienie wymogów sanitarnych przez placówki opieki zdrowotnej. Według kontroli NIK przeprowadzonej w 2010 r. stwierdzono, iż baza szpitalna jest stara, wyeksploatowana i wymagająca dużych nakładów finansowych na remonty. Ponad dwie trzecie skontrolowanych zakładów użytkuje budynki będące w złym stanie technicznym, które mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa przebywających w nich ludzi. Dodatkowo na złą ocenę służby zdrowia ma również wpływ posiadanie przestarzałego sprzętu medycznego przez większość świadczeniodawców, przez co wielu pacjentów wyraża niezadowolenie z jakości oferowanych usług. Udzielanie świadczeń medycznych powinno być zorganizowane w sposób, który zapewnia odpowiednią jakość opieki, przyczyniając się do sprawnego funkcjonowania systemu zdrowia. W kontekście powiększającej się populacji osób starszych istotnym problemem, z jakim borykają się podmioty lecznicze, jest niedostosowanie lecznictwa szpitalnego do zjawiska związanego ze starzeniem się społeczeństwa oraz deficyt specjalistów z dziedziny geriatrii. Obecnie ok. 14,7 proc. populacji stanowią osoby w wieku 65 lat, a w roku 2035 – wg szacunków GUS – będzie ich ponad 23 proc. Prognozy te świadczą o znacznym wzroście populacji w tej grupie wiekowej oraz zapotrzebowania na usługi dla osób starszych. Według przeprowadzonej w latach 2011-2013 kontroli NIK stwierdzono, iż na rynku usług medycznych brakuje geriatrów oraz specjalistycznych poradni i oddziałów szpitalnych, a metoda rozliczania świadczeń medycznych przez NFZ, zakładająca finansowanie tylko jednej choroby, choć ludzie starsi z reguły cierpią na kilka schorzeń jednocześnie, stanowi kolejną barierę systemu. W Polsce liczba oddziałów geriatrycznych wynosi 34 (728 łóżek geriatrycznych). Jest to stosunkowo za mało do ciągle wzrastającej populacji osób w podeszłym wieku. Również liczba lekarzy posiadających tytuł specjalisty w dziedzinie geriatrii w 2011 wynosiła 254 (w przeliczeniu na 100 tys. populacji Polski – 0,66). W 2012 r. liczba lekarzy geriatrów wzrosła do 275 – wskaźnik 0,71) Jest to bardzo niski wskaźnik na tle innych państw UE. W Czechach na przykład wskaźnik ten wynosi 1,5, w Niemczech 2,7, w Hiszpanii 2,5. Dodatkowo uczelnie medyczne nie są przygotowane do kształcenia specjalistów z dziedziny geriatrii, ponieważ nie ma wyodrębnionego nauczania na kierunku lekarskim, co skutkuje deficytami wiedzy i umiejętności w tym zakresie wśród lekarzy. Można zatem stwierdzić, iż system opieki zdrowotnej dla osób starszych jest mało dostępny, o czym świadczy niedobór specjalistów, niewielka liczba oddziałów szpitalnych z wyodrębnionym odziałem geriatrycznym, a także nieefektywna polityka instytucjonalna. W celu poprawy świadczeń z perspektywy ich dostępności czy jakości, istotne znaczenie będą miały działania w zakresie zwiększenia liczby specjalistów z dziedziny geriatrii czy poszerzenie kompetencji lekarzy innych specjalności, głównie internistów, neurologów czy specjalistów medycyny rodzinnej. Dodatkowo istotne znaczenie ma stan oraz wyposażenie w infrastrukturę placówek szpitalnych, czyli wszelkie działania oparte na adaptacji istniejących budynków, budowie nowych obiektów czy rozbudowie istniejących, uwzględniając wynikające z niepełnosprawności funkcje osób starszych. Należy również rozważyć rozwinięcie usług celowanych dla osób starszych, np. asystentów osób starszych. Zapewni to docelowo obniżenie kosztów opieki nad seniorami, przy jednoczesnej poprawie ich stanu zdrowia czy jakości życia. Niestety, tendencja wzrostowa starzenia się społeczeństwa będzie miała istotny wpływ na system opieki zdrowotnej, głównie pod względem finansowym, ale również z perspektywy wzrostu zapotrzebowania na wszelkiego rodzaju usługi dla osób starszych. Reasumując, największą barierą w poprawie dostępności świadczeń medycznych oraz ich wysokiej jakości wydaje się być ograniczone finansowanie. Niskie nakłady na opiekę zdrowotną oraz równolegle rosnące koszty świadczeń medycznych, dezorganizacja oraz wzrost grupy osób w wieku poprodukcyjnym, a także często niezgodność ugrupowań politycznych co do realizacji wspólnego programu naprawczego, niewątpliwie przyczyniają się do dość miernego funkcjonowania publicznych podmiotów leczniczych w Polsce. Na podstawie przeprowadzonej analizy można wysunąć następujące wnioski: 1. Sektor służby zdrowia jest niedofinansowany (obecne długi szpitali są spowodowane zobowiązaniami wobec m.in. ZUS-u, Skarbu Państwa, dostawców lekarstw, materiałów oraz sprzętu medycznego, limitowaniem świadczeń, a także żądaniami płacowymi personelu medycznego23). Obserwuje się również zły stan techniczny obiektów oraz przestarzały sprzęt medyczny u większości świadczeniodawców. Dodatkowo zbyt duża liczba procedur medycznych realizowanych jako szpitalne generuje wyższe koszty opieki zdrowotnej. 2. Liczba personelu medycznego niższa niż w pozostałych krajach UE (migracja personelu ze względu na wyższe zarobki oraz przejrzystą ścieżkę rozwoju zawodowego). W konsekwencji dłuższy czas oczekiwania na opiekę szpitalną, jak i specjalistyczną opiekę ambulatoryjną. 3. Niedostosowanie bazy lecznictwa szpitalnego do wzrostu populacji osób w wieku poprodukcyjnym, a także deficyt specjalistów w dziedzinie geriatrii (w tej grupie wiekowej zauważalny wzrost zachorowań na choroby cywilizacyjne: nowotwory, cukrzyca, Alzhaimer, miażdżyca i jej skutki ect.). Na podstawie przedstawionych wniosków można zaproponować kilka istotnych rekomendacji: 1. Dostosowanie systemu opieki zdrowotnej do zmian demograficznych przez zwiększenie liczby specjalistów z zakresu geriatrii oraz zapewnienie zaplecza szpitalnego dla osób starszych. 2. W celu pozyskania środków finansowych na rozwój infrastruktury szpitalnej interesującym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie formuły partnerstwa publicznoprywatnego. Współpraca z podmiotem prywatnym może zapewnić źródło finansowania oraz bogate doświadczenie. 3. W celu osiągnięcia wyższej efektywności systemu ochrony zdrowia w Polsce niezbędna jest również współpraca sektora ochrony zdrowia z innymi sektorami (sektorem polityki społecznej i rynku pracy), zapewniająca harmonizację zadań oraz ich skuteczniejszą realizację. 4. Z perspektywy minimalizacji wydatków związanych z leczeniem istotne jest zwiększenie nakładów na profilaktykę, promocję zdrowia oraz rehabilitację. Działania te przyczynią się do zapobiegania chorobom dzięki ich wczesnemu wykryciu i leczeniu (na tym etapie koszty są stosunkowo niskie) oraz zwiększą świadomość społeczeństwa w zakresie dbania o zdrowie. 5. Przejście z opieki instytucjonalnej na opiekę środowiskową stanowi kolejne ważne rozwiązanie, przyczyniające się do obniżenia kosztów funkcjonowania szpitali. 6. Istotne byłoby wzmocnienie autonomii samorządu wojewódzkiego w zakresie koordynacji działań obejmujących ochronę zdrowia. Zapewni to większą kontrolę nad finansami zakładów opieki zdrowotnej. 7. Bardzo ważną kwestią zmniejszenia deficytu lekarzy jest zwiększenie naboru na kierunki lekarskie oraz stworzenie zachęt dla lekarzy w celu pozostania w kraju (przez zapewnienie lepszych warunków pracy czy odciążenie pracy biurowej). Wdrożenie powyższych rekomendacji przyczyni się do poprawy sytuacji współczesnych podmiotów leczniczych oraz jakości i dostępności usług medycznych. Opieka zdrowotna jest jednym z kluczowych sfer życia człowieka. Większość społeczeństwa bowiem ma lub będzie miała do czynienia z tym obszarem z punktu widzenia zarówno poprawy stanu zdrowia, jak i profilaktyki zdrowotnej. Niewątpliwie obszar ten stanowi również jeden z najważniejszych priorytetów działania państwa. Istotne jest, aby był on dostosowany do rosnącego zapotrzebowania na świadczenia medyczne i zorientowany na zapewnianie jak najwyższej jakości świadczonych usług oraz ich dostępności. Obecnie system ten posiada pewne luki, które przyczyniają się do jego słabego funkcjonowania. Jedną z nich jest bark możliwości swobodnego podejmowania decyzji dotyczących finansowania na szczeblu lokalnym, uwzględniając realne potrzeby społeczności. Niestety, zarządzanie służbą zdrowia z perspektywy szczebla centralnego wpływa niekorzystnie na jakość oferowanych świadczeń medycznych. Ta sytuacja jest bezpośrednio powiązana z ciągłym zadłużeniem się zakładów świadczących usługi medyczne, a zwłaszcza wysoko wyspecjalizowanych szpitali. Dodatkowo na rynku usług zdrowotnych można zaobserwować takie tendencje, jak wzrost kosztów świadczeń zdrowotnych, deficyt państwowego ubezpieczyciela, zmniejszającą się liczbę populacji osób czynnych zawodowo, a także wzrost grupy osób w wieku podeszłym. Tendencje te stanowią ważną przesłankę do podjęcia działań w zakresie prac nad reformą systemu zdrowotnego, która zapewni efektywne funkcjonowania systemu ochrony zdrowia w Polsce. Wśród istotnych wskazówek dotyczących kierunków rozwoju nowoczesnego systemu ochrony zdrowia wskazano działania, których realizacja z pewnością może przyczynić się do poprawy jakości świadczeń zdrowotnych i ich szerszej dostępności.