Najwyższa Izba Kontroli przygotowuje kontrolę wdrażania zasad zdrowego żywienia w szkołach publicznych. Planuje rozpocząć ją jesienią tego roku w samorządach i szkołach pięciu województw. W centrali Izby odbyło się spotkanie ekspertów, którzy dyskutowali o tym, jak powinny działać szkoły, żeby dobrze wykorzystywać środki publiczne, w tym unijne, przeznaczone na programy żywieniowe, z trwałym pożytkiem dla zdrowia dzieci.
Prezes NIK, Krzysztof Kwiatkowski przypomniał, że w roku szkolnym 2015/2016 wszedł w życie zakaz sprzedaży niezdrowych produktów w szkołach, który wywołał wiele kontrowersji a nawet protesty. Zmodyfikowane miały być także cele programów żywieniowych, których głównym przesłaniem jest kształtowanie nawyków zdrowego żywienia. W szkołach, przede wszystkim podstawowych, realizowane są programy Owoce i warzywa w szkole, Szklanka mleka. - Na programy te wydatkowano w ostatnim roku budżetowym ok. 250 mln złotych, skorzystało z nich od 11 do 14 tysięcy placówek oświatowych - wyliczał prezes Krzysztof Kwiatkowski. - Jednocześnie znaczna liczba dzieci korzysta z Programu Pomoc państwa w zakresie dożywiania, często także w formie posiłku w szkołach. Program ten, to także znacznie kwoty - około 900 mln rocznie.
Zapowiedział kontrolę wdrażania zasad zdrowego żywienia w szkołach publicznych, która rozpocznie się jesienią tego roku w samorządach i szkołach pięciu województw. - Wstępne analizy pokazują, że wciąż mamy do czynienia z niedostatkiem działań edukacyjnych, niską świadomością i brakiem koordynacji pomiędzy poszczególnymi programami na terenie szkoły - referował prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski, co jak się okazało, eksperci zaproszeni do dyskusji potwierdzili w swoich wypowiedziach.
Według badań Instytutu Żywności i Żywienia ponad 20 proc. polskich dzieci i nastolatków zmaga się z nadwagą lub otyłością. Najwięcej w woj. mazowieckim i łódzkim. Polskie dzieci zaliczane są od kilku lat do najszybciej tyjących w Europie.
- Młode pokolenie Polaków może żyć krócej od pokolenia swoich rodziców z powodu licznych chorób przewlekłych i powikłań związanych z nadmierną masą ciała - alarmował podczas panelu ekspertów profesor Mirosław Jarosz, dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia. Opowiedział o realizowanym przez jego placówkę szwajcarsko-polskim projekcie edukacyjnym pod nazwą „Zachowaj równowagę”. - W ciągu zaledwie dwóch lat udało się nam zmniejszyć występowanie nadwagi i otyłości w szkołach podstawowych i gimnazjalnych o 1 punkt procentowy, z 21,9 do 20,9 proc. To znakomity wynik - mówił prof. Mirosław Jarosz.
- Za mojego dzieciństwa podwórka były głośne, a czy teraz w ogóle są podwórka? Czy Państwo słyszą dzieci? Nie tylko jedzenie odpowiada za otyłość. Bo jeżeli dzieci przenoszą się z życia podwórkowego w świat wirtualny, to niewiele tracą energii. Talerze są dla nich coraz większe a nie mniejsze - zwróciła uwagę na kolejny problem Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska.
- Wzrost występowania nadwagi i otyłości wśród polskich dzieci to efekt głębokich zmian stylu życia, w tym głównie ograniczenia aktywności fizycznej i spożywania zbyt dużej ilości wysokokalorycznych przekąsek - mówiła prof. Jadwiga Charzewska z Instytutu Żywności i Żywienia, powołując się na badania, z których wynika, że ponad 50 proc. dzieci i młodzieży w Polsce na co dzień żywi się nieprawidłowo. Jedzą zbyt tłusto, zbyt słodko i zbyt słono. Nieregularnie spożywają posiłki, zbyt rzadko jedzą w ciągu dnia albo zastępują właściwe posiłki przekąskami.
Z kolei prof. Barbara Woynarowska z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśliła fakt, że dzieci w szkołach przebywają długo i coraz dłużej, średnio 4-8 godzin i powinny spożywać posiłek co 3-4 godziny. Tymczasem do szkoły przychodzi bez śniadania co 3 uczeń, a co 4 nie zjada w ogóle żadnego posiłku w czasie pobytu w szkole. Smutne dane zwłaszcza w zderzeniu z prezentacją dyrektora Instytutu Żywności i Żywienia, który m.in. przedstawił, jak wpływa dobre śniadanie z owocami i warzywami na pracę mózgu, kształtując takie parametry jak koncentracja uwagi, możliwości pochłaniania wiedzy, wręcz współczynnik inteligencji. - Mamy nawet takie badania, które pokazują, że zjedzone śniadanie ma wpływ na oceny w szkole - dodał profesor.
Dr Danuta Gajewska, Prezes Polskiego Towarzystwa Dietetyki podniosła problem złej organizacji pracy szkoły - m.in. zbyt krótkich przerw na posiłki. - W wielu szkołach gimnazjalnych nie zaplanowano przerwy śniadaniowej, więc jak dzieci maja zjeść śniadanie, skoro nie mają na to czasu? - pytała., postulując także ujednolicenia polityki dotyczącej cen posiłków oferowanych przez poszczególne szkoły, dostosowanie wielkości posiłków do zróżnicowanych potrzeb dzieci i młodzieży, edukację pracowników zajmujących się planowaniem i przygotowywaniem posiłków oraz, wypracowanie standardów nadzoru nad działalnością stołówek szkolnych.
Analizy naukowców pokazują, że przegrywamy walkę z nadwaga i otyłością na całym świecie. Wbrew założeniom Międzynarodowej Organizacji Zdrowia i Komisji Europejskiej epidemia otyłości narasta. - Teraz już wiemy, nie ma szans żeby zatrzymać wzrost otyłości. Jeśli obecne trendy się utrzymają, to w 2025 r. na otyłość będzie już cierpieć 18 proc. wszystkich mężczyzn i 21 proc. kobiet na świecie - tłumaczył prof. Mirosław Jarosz.
Istnieje międzynarodowa strategia Komisji Europejskiej i Światowej Organizacji Zdrowia, która daje wytyczne dla wszystkich krajów jak przeciwdziałać otyłości . Zakłada ona nie tylko aspekty żywienia, ale i aktywność fizyczną. - Ogólna strategia jest , ramy organizacyjne są, ale problem leży w determinacji i finansowaniu tych działań - podsumował profesor Jarosz.
W 2006 r. Polska podpisała Europejską Kartę Walki z Otyłością zobowiązując się do skutecznego wdrożenia programu walki z otyłością. Przedstawiła w Stambule Program poprawy zakładał działania wielosektorowe i zaangażowanie w proces całego społeczeństwa, ale nie został zrealizowany. Zresztą jak wiele innych programów żywieniowych w Polsce, o których podczas panelu mówili eksperci.
Dyskusja ekspertów skupiała się w zasadzie wokół trzech bloków tematycznych - błędów najczęściej popełnianych w organizacji żywienia w szkole, dobrych i złych praktyk organizowania i prowadzenia zajęć edukacyjnych, oraz tego, w jaki sposób szkoła powinna rozpoznawać potrzeby i zagrożenia związane z nieprawidłowym żywieniem. W dyskusji brali udział eksperci z zakresu nauki o żywieniu i koordynatorzy programów żywieniowych, przedstawiciele świata nauki, Instytutu Żywności i Żywienia, Instytutu matki i Dziecka, Rzecznika Praw Dziecka, Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Zdrowia, Państwowej Inspekcji Sanitarnej, jednostek samorządu terytorialnego oraz organizacji pozarządowych.
- Przekazane przez ekspertów opinie zostaną wykorzystane przy opracowywaniu programu kontroli wdrażania zasad zdrowego żywienia w szkołach publicznych, co do której zasadności podjęcia przez NIK uczestnicy panelu nie mieli żadnych wątpliwości - skomentowała panel Jolanta Stawska, dyrektor Delegatury NIK w Krakowie.
Źródło: NIK
Komentarze
[ z 6]
Uważam, że obrana strategia kontroli jakości żywności w placówkach publicznych zajmujących się edukacją dzieci i młodzieży jest znacznie lepszym kierunkiem w stronę przeciwdziałania rozwojowi nadwagi i otyłości oraz wpajania zasad zdrowego żywienia od najmłodszych lat. Wydaje mi się to być o wiele lepszym kierunkiem działania od chociażby wprowadzania zakazów sprzedaży pewnych produktów w sklepikach szkolnych, co jak już zauważyliśmy w praktyce spotkało się ze sporym sprzeciwem i protestem. Natomiast jeśli skład posiłków serwowanych w stołówkach szkolnych zmieni się na nieco zdrowszy, wydaje mi się, że raczej takie modyfikacje powinny spotkać się z pozytywnym odbiorem. Jak już pokazały inne programy żywieniowe, da się dzieci przyzwyczaić do zdrowych wyborów żywieniowych, trzeba je tylko do tego stopniowo przyzwyczajać. Dlatego jeśli nawet na początku po wprowadzeniu pewnych zmian, posiłki przestaną znikać z talerzy w zupełności niema co się zrażać, tylko wytrwale obstawać za zdrowymi wyborami, aż do momentu kiedy dzieci zaczną pochłaniać bez zastrzeżeń świeże warzywa, mniej przetworzone produkty, czy potrawy bez dodatków ulepszaczy. Wszystko da się wypracować, wystarczy odrobina wytrwałości.
Zmiany wprowadzone niedawno w przepisach dotyczących żywienia dzieci w szkołach początkowo budziły wiele emocji. Nie bez znaczenia okazały się ceny nowych, zdrowych posiłków. Oglądałam materiał, w którym osoby prowadzące sklepiki szkolne opowiadały o problemach z jakimi przyszło im się zmierzyć. Teraz gdy nowe zasady przechodzą do porządku dziennego sytuacja wydaje się poprawiać. Nie bez znaczenia była drobna modyfikacja nowych zarządzeń. Sądzę że uczniowie również przyzwyczaili się do nowej oferty sklepów i bufetów. Tak naprawdę na upartego dziecko może iść do okolicznego sklepu i kupić niezdrowe jedzenie samo. Także rodzice odgrywają ważną rolę w w procesie propagowania zdrowego odżywiania i aktywnego trybu życia. Teraz często to oni dają dzieciom niezdrowe przekąski, a w dodatku nie dbają o wystarczającą aktywność fizyczną. Ja również zauważyłam że w moim sąsiedztwie nie widać dzieci bawiących się na dworzu. Nawet w wakacje lub teraz gdy jest jeszcze ładna pogoda jest cicho i wygląda na to że dzisiejszych czasach do szczęścia wystarczy jedynie komputer lub tablet. Kiedyś podwórka były pełne bawiących się dzieci. Teraz trudno przekonać młodego człowieka do nagłego ogłoszenia urządzeń elektronicznych i wyjścia na świeże powietrze, dlatego już od najmłodszych lat należy przyzwyczajać dzieci do przeznaczenia swojego czasu wolnego na zabawę w aktywnej formie. Jeśli będziemy konsekwentni uda nam się przyzwyczaić dziecko do zdrowego trybu życia, tak by wyrosło na zdrowego i silnego młodego człowieka.
Niestety, właśnie ceny tak zwanej zdrowej, pełnowartościowej żywności często stanowią duży problem i przeszkodę do wdrażania nowych zasad odżywiania w praktyce. Nie bez powodu w końcu najwyższy odsetek osób otyłych obserwuje się nie w grupie osób najbogatszych, ale właśnie tych najbiedniejszych. Najtańsze produkty to te wysoko przetworzone, z dużą ilością konserwantów, a przez to dłuższym okresem przydatności do spożycia (coś za coś). Do tego niewielka ilość składników pokarmowych takich jak witaminy czy minerały, będących jednak niezbędnymi elementami dla prawidłowego wzrostu i rozwoju organizmu oraz jego prawidłowej pracy. Tylko, że jeśli ktoś zarabia niewiele i musi za to utrzymać siebie, rodzinę, wynająć dom czy mieszkanie, to trudno się dziwić, że podczas zakupów sugerować się będzie przede wszystkim cenami produktów, a nie ich składem zamieszczonym na odwrocie etykiety, a już na pewno nie oczekiwałabym, że osoba martwiąca się czy jej dzieci lub czy ona sama nie będzie chodziła głodna, będzie przejmowała się ile witamin, konserwantów, czy węglowodanów prostych czy tłuszczy trans znajduje się w produkcie. Taki konsument wybierze to co będzie najtańsze, a dzięki temu najbardziej dostępne. Tutaj trzeba by pomyśleć w jaki sposób wprowadzić zmiany, aby to co dobre dla zdrowia, było również bardziej opłacalne w produkcji, czy sprzedaży, aby stało się dostępnym dla szerszego grona konsumentów.
Takie działania są bardzo potrzebne w dzisiejszych czasach. Wydaje mi się, że warto aby ponownie zajęto się sprawą szkolnych sklepików, które w swojej ofercie mają bardzo często ogromną liczbę produktów szkodliwych dla zdrowia, w tym powodującą otyłość i nadwagą, która stała się już epidemią wśród dzieci. Według najnowszych danych już co piąty polski uczeń ma problem z prawidłową wagą. Warto zaznaczyć, że otyłość może prowadzić nie tylko do problemów fizycznych. Ostatnio dowiedziono również, że otyłość, szczególnie typu brzusznego może wpływać na zaburzenie procesów myślowych i funkcjonowanie komórek nerwowych w mózgu. To automatycznie może przekładać się na gorsze wyniki w szkole. Inną sprawą jest to, że w dzisiejszych czasach młode osoby są coraz częściej dyskryminowane przez swoich rówieśników, właśnie z uwagi na wygląd. Niestety podonie jest w przypadku dzieci otyłych. Zdarza się, że w takich sytuacjach u młodych ludzi może dochodzić do rozwoju depresji, które nie zawsze jest szybko diagnozowana z uwagi na to, że zaburzenia nastroju w tym okresie są często przypisywane dojrzewaniu. Jest to bardzo niebezpiecznie ponieważ pogłębiająca się depresja może być w przyszłości dużo trudniejsza niż ta zdiagnozowana odpowiednio wcześnie. Dzieci bardzo chętnie korzystają z tego co można kupić w sklepiku. Niestety w dużej mierze są to chipsy, słodycze, słodkie bułki oraz napoje gazowane. Gdy dziecko chociażby dwa razy uda się do szkolnego sklepiku w czasie dnia w celu ich zakupu to wiąże się to z dostarczeniem bardzo dużej ilości kalorii. Rodzice oraz nauczyciele nie mają możliwości kontrolowania tego co dziecko je w szkole. Bardzo dobrze jeśli rodzice starają się tak układać dietę swojemu dziecku, aby była ona możliwie najlepiej zbilansowana. Ich trud oraz czas poświęcony w przygotowywanie zdrowych dań bardzo często może zostać zaprzepaszczony właśnie przez to, że dziecko decyduje się kupować niezdrowe przekąski w szkolnym sklepiku. Oczywiście nie ma w tym nic złego jeśli dziecko raz w tygodniu pozwoli zjeść sobie coś spoza diety. Jeśli jednak dzieje się to codziennie to bardzo łatwo może przyczynić się to do rozwoju różnych chorób cywilizacyjnych, które coraz częściej są diagnozowane wśród młodego pokolenia. Dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia profesor Mirosław Jarosz ma całkowitą rację, że w młodzi ludzie mogą żyć znacznie krócej niż ich rodzice. Jeżeli teraz nie zostaną podjęte odpowiednie działania, to sytuacja będzie właśnie tak wyglądała. Bardzo dobrymi pomysłami, które zostały już wprowadzone w życie było dofinansowanie zakupu mleka oraz owoców i warzyw do ogromnej ilości szkół w całej Polsce. Okres wzrostu i rozwoju to bardzo ważny moment podczas życia. To właśnie w nim bardzo ważne jest aby zapewnić odpowiednią ilość wszystkich potrzebnych składników. Mleko oferowane dzieciom w szkołach jest bardzo dobrym źródłem wapnia, niezbędnego w trakcie wzrostu i mineralizacji kości oraz zębów. Pomysł z warzywami oraz owocami również wydaje mi się bardzo dobry. Powinniśmy po nie sięgać przynajmniej pięć razy dziennie. W rzeczywistości w większości przypadków niestety tak się nie dzieje. W licznych szkołach można było dostrzec skrzynki z jabłkami, z których dzieci mogły brać jabłka. Być może dzięki takiemu postępowaniu części z nich udałoby się wykształcić odpowiednie nawyki i owoce na stałe pojawią się w ich codziennym jadłospisie. Każdy sposób, który okazuje się skuteczny jest dobry aby zachęcić społeczeństwo do zmiany swojego trybu życia. Bardzo poważny problem poruszyła Pani Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska. Chodzi o to, że problemem nie jest nieprawidłowa dieta. Coraz mniej dzieci interesuje się sportem, a przybywa dzieci, które pod różnymi pretekstami rezygnują z zajęć wychowania fizycznego. Niestety sporą winę za to ponoszą rodzice, którzy wypisują im zwolenia. W chwilach wolnych poza szkołą, dzieci większość czasu spędzają w domach, przed telewizorami, smartfonami czy tabletami. Niestety powielają one schematy zachowań, które obserwują u swoich rodziców. W bardzo wielu domach rodzice spędzają przed telewizorem wiele godzin dziennie. Ten czas można by było dużo lepiej spożytkować, wybierając się chociażby na spacer, wycieczkę rowerową czy też basen, Niestety dzieje się tak bardzo rzadko, a to spory błąd. Tak jak wspomniałem wcześniej, gdy jesteśmy mali wyrabiają się w nas nawyki, które mogą nam kolejno towarzyszyć przez kolejne lata i chronić nasze zdrowie przez wieloma schorzeniami. Doskonale wiemy, że odpowiednio prowadzone działania profilaktyczne są w stanie zapobiec wielu chorobom, nawet tym które nie przychodzą nam na myśl w pierwszej kolejności i kojarzone są z innymi czynnikami etiologicznymi.
Niedobory pewnych składników odżywczych sprzyjają zachorowaniu również na COVID-19, o czym naukowcy donosili już wcześniej. Teraz jednak udało się ocenić działanie tych najbardziej popularnych, z którymi wiązane są największe nadzieje. Dawkowanie i bezpieczeństwo składników odżywczych w ochronie przed powikłaniami wywołanych infekcją koronawirusem to kwestie, które będą podlegać kolejnym analizom, by można było polecać konkretne związki pacjentom. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii odkryli potencjał witaminy B12 przeciwko SARS-CoV-2 w ramach poszukiwań cząsteczek blokujących replikację koronawirusa. Według stworzonych przez nich modeli matematycznych w jego zwalczaniu pomogą molekuły o podobnym działaniu do remdesiviru, ale bez typowych dla niego efektów ubocznych. Wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 to związki tak niezbędne w organizmie, jak witaminy, a najcenniejszych form należą występujące w tłustych rybach kwasy DHA i EPA. W ustroju powstają one z roślinnego kwasu ALA, jednak wydajność tej przemiany jest niewielka. Suplementacja diety kwasami omega-3 wiązała się z zapadalnością na COVID-19 mniejszą o około 12 procent. Źródłem witaminy D są tłuszcze zwierzęce, takie jak masło i olej rybi, a także pełne mleko, sery i ryby morskie. Większą część wytwarzamy jednak pod wpływem promieni UV w skórze. Uzupełnianie diety w witaminę D szło w parze rzadszą zapadalnością na COVID-19 o 6-19 procent. Decyzja o przyjmowaniu suplementów diety powinna być podejmowana świadomie i rozważnie, najlepiej po konsultacji z lekarzem.Jak pokazały badania przeprowadzone na zwierzętach wykazały, że zbyt duża ilość tłuszczu w diecie zaburza w komórkach jelitowego nabłonka działanie produkujących energię mitochondriów. Komórki w takich warunkach wydzielają większe ilości tlenu i azotanów. Pobudzają one do wzrostu szkodliwe bakterie, np. E. coli, a one produkują związek o nazwie trimetyloamina (TMA). Wątroba zamienia ją z kolei w tlenek trimetyloaminy (TMAO), który m.in. zwiększa ryzyko miażdżycy. Dieta ketogeniczna sprawia, że pozbawiony węglowodanów organizm uzyskuje energię z kwasów tłuszczowych i ketonów. Oprócz niebezpieczeństwa dla kobiet w ciąży i osób z chorobami nerek, stosowana przez dłuższy czas prowadzi do chorób serca, cukrzycy. Dodatkowo ograniczanie dostarczenia węglowodanów eliminuje z diety warzywa i rośliny strączkowe. Przez to przyczynia się do rozwoju nowotworów i choroby Alzheimera. Ponieważ osoby stosujące taką dietę z powodów zdrowotnych często traciły na wadze, dietę zaczęto sugerować jako sposób na odchudzanie. Dieta ketogeniczna może spowodować spadek masy ciała, ale działa na krótką metę. Zasadniczą różnicą pomiędzy suplementami diety a lekami, poza brakiem udowodnionego efektu terapeutycznego, jest znacznie prostsza w przypadku suplementu procedura dopuszczenia do sprzedaży. Obecnie na rynku jest dostępnych około 81 tysięcy tego rodzaju preparatów, co uniemożliwia skuteczną kontrolę nad ich składem i potencjalnymi skutkami ubocznymi ich zażywania, zwłaszcza w przypadku osób zażywających wiele suplementów jednocześnie i w połączeniu z lekami, co jest dość powszechne wśród seniorów. Suplementy diety stały się w ostatnich latach bardzo popularnym produktem. Mogą zawierać nie tylko witaminy i składniki mineralne, ale również aminokwasy, lecytynę, błonnik, kwasy tłuszczowe, probiotyki, związki pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. Przyjmowanie takich preparatów wiąże się z osiągnięciem określonych korzyści. Nie tylko odżywiają organizm i uzupełniają codzienną dietę w cenne składniki odżywcze, ale także korzystnie wpływają na koncentrację i pamięć, chronią organizm przed wpływem negatywnych czynników zewnętrznych, usprawniają pracę układu nerwowego, sercowo-naczyniowego czy kostno-stawowego. Wspomagają również dietę osób, które nie dbają o właściwie zbilansowane posiłki. Codzienne wybory żywieniowe wpływają na prawidłowe funkcjonowanie organizmu i jego odporność, a także na nasz nastrój. Racjonalne żywienie to nie lekarstwo, które zastąpi choremu terapię z psychiatrą lub psychologiem, jednak może ono złagodzić objawy choroby i zminimalizować jej skutki. Dodatkowo, dieta bogata w określone składniki odżywcze jest w stanie uchronić nas przed nagłymi spadkami nastroju, chronicznym zmęczeniem, nerwowością i zaburzeniami koncentracji, czyli wszystkim tym, co stanowi zapowiedź problemów natury depresyjnej. Dieta w terapii depresji opiera się na wprowadzeniu konkretnych produktów, które regulują podaż tryptofanu, odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Ten ważny neuroprzekaźnik zwykle kojarzony jest z układem nerwowym, jednak prawda jest taka, że wydzielany jest właśnie w jelitach. Tryptofan należy do aminokwasów egzogennych, czyli takich, które musimy dostarczyć z pożywieniem, gdyż człowiek samodzielnie go nie syntetyzuje. Znajdziemy go zatem w jajkach, rybach (tutaj warto wyróżnić zwłaszcza łososia i tuńczyka), chudym mięsie (pierś z kurczaka) oraz roślinach strączkowych (szczególnie soja). Owocem, który zapewnia dużą podaż tryptofanu, jest ananas, choć owoce i warzywa są mniejszym nośnikiem tego aminokwasu. Według nowych badań przeprowadzonych na zwierzętach zbyt dużo tłuszczu negatywnie wpływa na funkcjonowanie komórek w jelicie, co prowadzi do rozwoju niekorzystnych bakterii. One z kolei wydzielają związek, który uszkadza naczynia krwionośne. Pacjenci tkwią często w mylnym przekonaniu, wyrobionym na podstawie nie do końca właściwego przekazu reklamowego, na przykład że prezentowane w telewizji suplementy mają takie samo działanie jak leki. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost popularności leków dostępnych bez recepty i suplementów jest pogorszenie stanu zdrowia przy jednoczesnym niezadowoleniu z poziomu opieki lekarskiej. Nie bez znaczenia pozostaje także chęć obniżenia kosztów związanych z potencjalnym leczeniem i łatwiejszy dostęp do wspomnianych preparatów. Do najpowszechniejszych zagrożeń związanych z nadmiernym i długotrwałym zażywaniem suplementów należy przekroczenie dopuszczalnych norm. Szkodliwy dla zdrowia może się okazać zbyt wysoki poziom witaminy A lub żelaza, które w nadmiarze zwiększają ryzyko m.in. udaru. Innym groźnym skutkiem stosowania bez kontroli preparatów z tej grupy są potencjalne interakcje, w jakie mogą one wchodzić z przyjmowanymi jednocześnie lekami. Przykładowo niebezpieczne jest połączenie leków przeciwzakrzepowych i substancji roślinnej, jaką jest miłorząb japoński. Nadmierna ilość witaminy C lub wapnia może powodować biegunkę i ból brzucha. Przyjmowanie zbyt dużej ilości witaminy D przez długi czas może spowodować odkładanie się wapnia w organizmie, a to może osłabiać kości i uszkadzać serce i nerki. W ostatnich latach pojawił się duży wachlarz produktów, które mają poprawiać zdrowie jelit. Chodzi o probiotyki i prebiotyki, suplementy te zawierają mikroorganizmy lub związki mające na celu promowanie bakterii jelitowych. Nauka o mikrobiomie jest wciąż stosunkowo młoda, ale niezwykle złożona. Naukowcy wykazali, że probiotyki mogą pomóc w kilku problemach zdrowotnych, w tym w wspomaganiu biegunki i łagodzeniu niektórych objawów zespołu jelita drażliwego (IBS). Jednak poza kilkoma szczególnymi warunkami istnieje niewiele dowodów na to, że mogą korzystnie wpływać na zdrowie. Oczywiście może się to zmienić, gdy pojawi się większa ilość badań. Suplementy diety powinno się wybierać przede wszystkim starannie, biorąc pod uwagę aktualne potrzeby organizmu, które są w przypadku każdego człowieka odmienne. Zawsze należy wziąć pod uwagę ryzyko związane z możliwością przedawkowania składników odżywczych, przyjęcia z suplementem substancji szkodliwej dla organizmu lub wystąpienia interakcji pomiędzy tym produktem żywnościowym a preparatem farmaceutycznym. W przypadku stosowania kilku suplementów diety i leków o zbliżonym składzie może dojść do przedawkowania danej substancji.
W każdym okresie życia człowieka warunkiem osiągnięcia pełni zadowolenia i powodzenia jest zdrowie. Na podstawie obserwacji, badań epidemiologicznych, klinicznych, badań na zwierzętach i ludziach ochotnikach stwierdzono, że pomiędzy sposobem żywienia a zdrowiem człowieka istnieje ścisła współzależność. Należy sobie zdawać sprawę, że zarówno żywienie niedoborowe jak i nadmierne prowadzą do tych samych rezultatów: - skrócenia długości życia, - zwiększenia wrażliwości na choroby, - zmniejszenia wydajności pracy. Następstwa wadliwego żywienia mogą występować w każdym okresie życia człowieka. Nie ma ludzi odpornych na nieprawidłowe żywienie, są tylko bardziej lub mniej wrażliwi. Wśród społeczeństwa polskiego stwierdza się stosunkowo dużo błędów żywieniowych, które mogą być przyczyną różnych niedomagań i chorób. Ich przyczyny są złożone, jednak wadliwe żywienie w wielu przypadkach zostało uznane za najważniejszą z nich. Nagromadzone zostały dowody na związek przyczynowy między niewłaściwym żywieniem a chorobami. W związku z tym uznano racjonalne żywienie za bardzo ważny czynnik i jak wykazują doświadczenia także skuteczny element ich profilaktyki. Odnośnie liczby i częstotliwości spożywania posiłków w ciągu dnia istnieją duże zaniedbania. Na szczególną uwagę zasługuje niespożywanie pierwszych śniadań i rozpoczynanie pracy na czczo, wśród wszystkich grup ludności, brak drugich śniadań wśród dzieci i młodzieży w wieku szkolnym oraz obfite wysokokaloryczne kolacje spożywane w późnych godzinach, bezpośrednio przed odpoczynkiem nocnym. Jest to niekorzystne nie tylko ze względu na funkcjonowanie przewodu pokarmowego lecz również na pośrednią przemianę materii. Wykazano w badaniach epidemiologicznych i klinicznych, że ludzie spożywający mniejszą liczbę posiłków mają większe rezerwy tłuszczu w ciele w porównaniu z tymi, którzy spożywają tych posiłków więcej. Zmniejszenie liczby posiłków powoduje także pogorszenie tolerancji glukozy oraz wzrost poziomu cholesterolu w surowicy. W wyniku powyższych spostrzeżeń słuszne jest stwierdzenie, że prawidłowy rozkład dziennej racji pokarmowej na posiłki jest istotnym elementem w profilaktyce chorób metabolicznych. Dobór nieprawidłowych technik kulinarnych stosowanych do przygotowywania posiłków w gospodarstwach domowych jak i zakładach żywienia zbiorowego powoduje duże straty składników pokarmowych, przede wszystkim witamin. Aktualnie u 97% społeczeństwa polskiego stwierdzono objawy próchnicy zębów Próchnica zębów jest chorobą w powstawaniu której odgrywają rolę rozmaite czynniki. Jednym z nich jest zawartość w pożywieniu łatwo fermentujących pod wpływem flory bakteryjnej jamy ustnej węglowodanów. Powstałe kwasy jak np. kwas mlekowy, octowy, mrówkowy i inne zakwaszając środowisko powodują odwapnienie zębów. Wiele prac badawczych wskazuje, że dieta uboga szczególnie w cukry proste hamuje rozwój próchnicy. W czasie II wojny światowej zauważono, że wraz ze zmniejszeniem spożycia cukru w krajach północnej Europy zmniejszyła się w tych krajach zachorowalność na próchnicę. Międzynarodowe badania przeprowadzone w 47 krajach przemawiają za poglądem, że "bezpieczną" granicą dla spożycia cukru jest 30 g dziennie, tj. 11 kg w ciągu roku. Badania dotyczące spożycia cukru w Polsce wskazują, że spożycie cukru przekracza wielokrotnie dopuszczalne normy, prawie we wszystkich grupach wiekowych ludności. Ważną rolę w powstawaniu próchnicy odgrywa także fluor, który w żywności występuje w bardzo małych ilościach. Najlepszym źródłem fluoru jest woda. Niestety w Polsce są regiony charakteryzujące się bardzo niskim poziomem fluoru, np. okolice Bolesławca na Dolnym Śląsku, lub wysokim w okolicy Tczewa woj. gdańskie. W związku z niedoborem fluoru rozpoczęto w Polsce fluorowanie wody. W ostatnich latach obserwuje się zwiększenie przypadków niedokrwistości wskutek niedoboru żelaza szczególnie u dzieci wiejskich (25%) i młodych kobiet. Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia twierdzą, że niedokrwistość należy do najbardziej rozpowszechnionych chorób spowodowanych niedoborami składników odżywczych pożywienia. Istnieją podstawy by sądzić, że najczęstszą przyczyną jest zbyt niskie spożycie żelaza. Równocześnie czynnikami pogarszającymi bilans żelaza w organizmie są straty krwi, bez względu na przyczynę która je wywołuje oraz współistnienie chorób. Na stan wysycenia organizmu żelazem wpływa wiele czynników, przede wszystkim stopień zaspokojenia zapotrzebowania człowieka zdrowego na żelazo przez pożywienie, stan zapasów żelaza w organizmie, stopień wchłaniania, stany patologiczne i inne. Żelazo występuje w środkach spożywczych na trzecim stopniu utlenienia, natomiast przyswajane jest na drugim stopniu utlenienia. Redukcja następuje w organizmie i jest uzależniona od wielu czynników np. stanem wysycenia witaminą C, stopniem kwasowości soku żołądkowego i innymi. W związku z tym żelazo jest na ogół składnikiem pokarmowym trudno przyswajalnym, z produktów mięsnych łatwiej. Jedną z częstszych chorób ze względu na jej zasięg i skutki, stwierdzanych także wśród społeczeństwa polskiego jest osteoporoza. Charakteryzuje się zmniejszeniem masy kostnej, ze zwiększeniem jej łamliwości, zwłaszcza u kobiet w okresie poprzekwitaniowym. Ubytek masy kostnej powoduje osłabienie wytrzymałości szkieletu, co sprzyja powstawaniu złamań patologicznych, zwłaszcza szyjki kości udowej, kręgosłupa, nadgarstka, może towarzyszyć jej ból i ograniczenie ruchu. Etiopatogeneza osteoporozy pierwotnej nie jest w pełni poznana, natomiast poznano szereg czynników sprzyjających jej rozwojowi. Wszystkie poznane czynniki prowadzą do ujemnego bilansu wapnia w organizmie, co w przypadku kompensacji doprowadza do ubytku masy kostnej i osteoporozy. Do ujemnego bilansu wapnia w organizmie człowieka dochodzi w wyniku niedostatecznej podaży wapnia z racją pokarmową, obniżonej absorbcji wapnia z przewodu pokarmowego i nadmiernej utraty wapnia z kałem i moczem. Najlepszym źródłem stosunkowo łatwo przyswajalnego wapnia są mleko i przetwory mleczne, jednakże spożywane wśród większości społeczeństwa polskiego w niedostatecznej ilości. Badania wykazały, że ok. 50% dzieci miejskich nie pije mleka niezależnie od sezonu, a ok. 10% mleka i produktów mlecznych. Ustalono, że człowiek dorosły powinien przyjmować ok. 800 mg wapnia na dobę. Stwierdzono, że spożywanie 1500 mg wapnia na dobę zapewnia dodatni bilans wapniowy u kobiet po menopauzie. Szereg badaczy twierdzi, że efektem osteoporozy jest przede wszystkim brak nawyku spożywaniu mleka i przetworów w odpowiednich ilościach w ciągu całego życia. Otyłość stwierdzono u ok. 40% kobiet i 20% mężczyzn w Polsce. Etiologia otyłości jest zróżnicowana, ale zawsze wspólnym elementem patogenetycznym jest przedłużający się dodatni bilans energetyczny. Stan ten indukuje szereg zaburzeń zarówno w obrębie po szczególnych narządów jak i całego ustroju. Oprócz otyłości powstającej na tle przekarmienia często spotyka się otyłość wywołaną zmniejszeniem aktywności fizycznej. Otyłość i obfite pożywienie zwiększają ryzyko ujawnienia się cukrzycy, która jest złożoną chorobą metaboliczną. W Polsce choruje na cukrzycę ok. 1 miliona 300 000 ludzi, w różnym przedziale wiekowym. Do istotnych jej cech należą trudności w utrzymaniu prawidłowego poziomu glukozy we krwi oraz skłonność do szybkiego rozwoju miażdżycy. Podstawą leczenia tej choroby jest odpowiednia dieta. U wielu chorych na cukrzycę ściśle przestrzegana dieta stanowi wystarczającą metodę leczenia, bez potrzeby leków. Istnieje wiele dowodów wpływu nieodpowiedniej diety na powstawanie tej choroby . Ostatnie statystyki w Polsce wykazują, że odsetek umieralności wskutek chorób układu krążenia szczególnie z powodu miażdżycy czyli arteriosklerozy wynosi 53%, a chorób nowotworowych 20%. W wyniku rozwoju nauk medycznych poznane zostały przyczyny i mechanizmy powstawania tych chorób w stopniu wystarczającym do opracowania zasad ich profilaktyki. Nagromadzone dowody na związek przyczynowy między niewłaściwym żywieniem, a tymi chorobami spowodowały uznanie racjonalnego modelu żywienia za bardzo ważny czynnik i jak wykazują doświadczenia niektórych krajów, skuteczny element ich profilaktyki. Istotą tej choroby jest zwężenie naczyń tętniczych na skutek odkładania się substancji tłuszczowej, głównie cholesterolu i trójglicerydów w wewnętrznych ścianach naczyń, co powoduje zmniejszenie się ilości przepływającej krwi, w następstwie czego narządy są niedokrwione, a tym samym niedotlenione i niedożywione. Etiopatogeneza miażdżycy nie jest dotąd w pełni wyjaśniona, jednak czynnik żywieniowy odgrywa dużą rolę. Zarówno czynniki genetyczne jak i środowiskowe mają wpływ na rozwój miażdżycy. Do podstawowych czynników ryzyka należą: hipercholesterolemia, wysokie ciśnienie krwi, hipokinezja, palenie tytoniu, cukrzyca, picie alkoholu, czynniki emocjonalne, twardość wody pitnej i inne. Za najważniejsze z wymienionych czynników ryzyka Komitet Ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia uznał hipercholesterolemię czyli czynnik żywieniowy. W świetle badań metabolicznych stwierdzono, że nie tylko ogólny poziom cholesterolu w surowicy krwi ma istotne znaczenie w rozwoju miażdżycy, ale również jego rozmieszczenie w poszczególnych frakcjach lipoproteidów. Poziom cholesterolu w surowicy jak i innych lipidów osocza krwi pozostaje w ścisłym związku z rodzajem spożywanej diety, a zwłaszcza z zawartością w niej cholesterolu, tłuszczów nasyconych i nienasyconych, oraz innych nie lipidowych składników pożywienia. Od rodzaju spożywanego tłuszczu zależy także synteza prostacykliny w ścianie tętnic. Prostacyklina jest hormonem syntetyzowanym w błonie wewnętrznej tętnic i zapobiega zakrzepom krwi. Oleje roślinne zawierające niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (kwas linolowy, linolenowy i arachidonowy) stymulują syntezę prostacykliny. Tłuszcze zwierzęce wykazują działanie odwrotne. W świetle najnowszych badań najlepsze wyniki w profilaktyce miażdżycy uzyskuje się po zastosowaniu kwasu eikozapentaenowego, który w większych ilościach występuje w glonach morskich i fitoplanktonie, które są pożywieniem ryb morskich i skorupiaków. Kwas ten znajduje się przede wszystkim w mięsie ryb morskich i w tranie. Należy pamiętać, że wielonienasycone kwasy tłuszczowe obok korzystnych zmian mogą prowadzić do następstw niepożądanych, wynikających z ich łatwego, samorzutnego utleniania się tak in vitro jak i w żywym organizmie. Powstałe w ten sposób wolne rodniki są silnymi inhibitorami syntetazy prostacykliny oraz zwiększają ryzyko występowania chorób nowotworowych. Nienasycone kwasy tłuszczowe, szczególnie wielonienasycone łatwo ulegają utlenieniu pod wpływem podwyższonej temperatury przy swobodnym dostępie powietrza. Lipoproteiny zawierające nadtlenki lipidowe wykazują szczególne działanie aterogenne. Dlatego zaleca się unikanie długotrwałego smażenia jak również wybierania do tego celu tłuszczów obfitujących w jednonienasycone kwasy tłuszczowe (olej oliwkowy, olej rzepakowy). Istnieje pogląd, że duża ilość sodu w pożywieniu jest potencjalnym czynnikiem rozwoju nadciśnienia tętniczego. Potwierdziły to badania kliniczne i epidemiologiczne. Badania Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie wykazały, że przeciętny Polak spożywa dziennie ok. 19 g chlorku sodu, podczas gdy zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia podają 5 - 6 g. Rola racjonalnego żywienia w profilaktyce miażdżycy znana jest od dawna, jednakże zasób wiedzy na ten temat wzbogaca się w wyniku nowych badań naukowych. Wielu badaczy uważa, że sposób odżywiania się odgrywa także poważną rolę w powstawaniu i przebiegu choroby nowotworowej. Mechanizm tzw. chemicznej karcinogenezy prowadzący do powstawania nowotworu jest bardzo złożony. W środowisku człowieka znajduje się szereg czynników tzw. anty-karcinogenów zdolnych hamować procesy rakotwórcze. Zalicza się do nich niektóre związki występujące w produktach spożywczych np. naturalne przeciwutleniacze jak witaminy: E, C, A oraz beta-karoten. Tymi własnościami charakteryzuje się także selen i niektóre aminokwasy. Rozważana jest także rola niektórych składników mineralnych np. miedzi i cynku. Stwierdzono, że określony model żywienia może modyfikować procesy rakotwórcze. Wpływ diety nie jest jeszcze dokładnie poznany. Wyniki doświadczeń na zwierzętach i wyniki badań przeprowadzonych na ludziach wykazały, że np. odnośnie roli białka w diecie odpowiedź nie jest jednoznaczna, natomiast odnośnie tłuszczu stwierdzono, że wysokie spożycie tego składnika pokarmowego zwłaszcza pochodzenia zwierzęcego wpływa na powstawanie i rozwój nowotworu sutka u kobiet i nowotworu okrężnicy. Niski poziom błonnika w racji pokarmowej sprzyja powstawaniu nowotworów przewodu pokarmowego, szczególnie okrężnicy na skutek dłuższego pozostawania treści pokarmowej w jelitach, a tym samym dłuższego okresu kontaktu związków rakotwórczych wprowadzonych do organizmu z zewnątrz i powstałych endogennie. Stwierdzono to w doświadczeniach wykonywanych na zwierzętach oraz w badaniach epidemiologicznych. W populacjach o wyższym stopniu spożycia mięsa, tłuszczu, jasnego pieczywa, soków owocowych, a niższym spożyciem pieczywa z pełnego czy wysokiego przemiału, warzyw i owoców częściej występują choroby nowotworowe przewodu pokarmowego. Szkodliwe jest także w tym względzie nadużywanie soli kuchennej uważanej za czynnik promocyjny w raku żołądka. Jak podano poprzednio, racje pokarmowe przeciętnego Polaka charakteryzują się brakiem dostatecznej ilości pieczywa z pełnego lub wysokiego przemiału, warzyw i owoców, a zatem są one źródłem niedostatecznej ilości witamin, składników mineralnych i błonnika. Taki sposób żywienia może przyczyniać się do powstawania chorób nowotworowych. Ważnym czynnikiem zapobiegającym w powstawaniu chorób nowotworowych jest jak największe urozmaicenie racji pokarmowych oraz dobór technik kulinarnych chroniących przed zniszczeniem składniki pokarmowe mające wpływ na proces detoksykacji. Wrogami racjonalnego żywienia w Polsce są także dwie plagi współczesności - alkoholizm i nikotynizm. One powodują, że człowiek popełnia zasadnicze błędy w żywieniu i albo spożywa w nadmiarze albo z braku apetytu niedostatecznie. Zarówno alkohol jak i palenie papierosów wywierają wpływ na procesy przemiany materii i wynikiem tego są zaburzenia a nawet trwałe zmiany w narządach, co z kolei upośledza przyswajanie pokarmów. W Polsce znaczna część społeczeństwa odżywia się nieprawidłowo na skutek niedostatecznej wiedzy o racjonalnym żywieniu. Sytuacja epidemiologiczna w Polsce w dziedzinie chorób związanych z wadliwym żywieniem oraz kształtujący się model żywienia w naszym kraju uzasadniają potrzebę podjęcia wysiłków na rzecz przeciwdziałania tym zjawiskom. ( publikacja p. Anna Międzobrodzka)