Na wizytę u specjalisty trzeba było czekać nawet ponad rok. Choć w Narodowym Programie Zdrowia na lata 2016-2020 otyłość uznano za chorobę cywilizacyjną, a jej leczenie za jeden z priorytetów, działania podejmowane przez kolejnych ministrów zdrowia nie tylko nie doprowadziły do spadku, ale nawet do zahamowania tempa wzrostu liczby dzieci i młodzieży z nadmierną masą ciała. Skala problemu rosła, choroba zaczęła dotykać coraz młodszych dzieci, a skuteczność terapii była niewielka - informuje Najwyższa Izba Kontroli.
Co prawda w badanym okresie, czyli od stycznia 2018 r. do końca marca 2020 r., lekarze diagnozowali i leczyli zaburzenia metaboliczne wynikające z chorób cywilizacyjnych, ale efekty tych działań, nie zawsze były zadowalające. Według ustaleń NIK, w kontrolowanych placówkach Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) i Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej (AOS) do redukcji masy ciała doszło jedynie w przypadku kilkunastu procent pacjentów do 18. roku życia, u których zdiagnozowano problem (w POZ - 15%, w AOS - 13%). Zdaniem kontrolerów Izby, przyczyną tak małej skuteczności leczenia były błędy diagnostyczne i przestarzałe metody terapii, ale przede wszystkim brak dostępu do leczenia wynikający głównie z braku specjalistów.
Zbyt mało uwagi poświęcono także profilaktyce. Jak wynika z ustaleń NIK, w badanym okresie ponad połowa kontrolowanych placówek POZ na zapobieganie otyłości i nadwadze nie wydała nawet złotówki, a profilaktyka polegała głównie na udzielaniu ustnych pouczeń i przekazywaniu materiałów promocyjnych przygotowanych przez firmy farmaceutyczne. Z kolei obowiązkowymi badaniami bilansowymi, będącymi głównym źródłem informacji o stanie zdrowia, umożliwiającymi także wczesne wykrywanie nadwagi albo otyłości, objęto w 2018 r. i 2019 r. tylko nieco ponad 60% dzieci i młodzieży, podczas gdy jeszcze w 2013 r. nawet 90%.
To pokazuje, zdaniem Izby, że w badanym okresie system opieki zdrowotnej nie zapewniał kompleksowej opieki pacjentom do 18. roku życia, w tym z nadmierną masą ciała. Brakowało skoordynowanych działań i całościowego podejścia do problemu, począwszy od działań profilaktyczno-edukacyjnych, przez skuteczną diagnostykę po szybki dostęp do efektywnego leczenia.
NIK objęła kontrolą Ministerstwo Zdrowia, 24 placówki Podstawowej Opieki Zdrowotnej oraz 8 placówek Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej w dziewięciu województwach: Kujawsko-Pomorskim, Lubelskim, Lubuskim, Opolskim, Podkarpackim, Pomorskim, Śląskim, Świętokrzyskim, Warmińsko-Mazurskim.
Skala zjawiska
Otyłość to nie defekt estetyczny, a wymagająca leczenia najpowszechniejsza obecnie na świecie choroba cywilizacyjna, mogąca powodować wiele powikłań zdrowotnych. Osoby z nadmiarem tkanki tłuszczowej są narażone nie tylko na zaburzenia metaboliczne, ale także na cukrzycę, nadciśnienie, udar, chorobę wieńcową, schorzenia kardiologiczne, zaburzenia oddychania czy zwyrodnienie stawów. Raport Światowej Federacji ds. Otyłości wydany w marcu 2021 r. wskazuje także na związek między otyłością a problemami natury psychologicznej, ryzykiem zachorowania na nowotwory, a nawet Covid-19.
Skala zjawiska systematycznie rośnie, co szczególnie niepokoi w przypadku dzieci i młodzieży. Według danych Instytutu Żywienia i Żywności z 2018 r. polskie dzieci są zaliczane do najszybciej tyjących w Europie. W latach 70. ubiegłego wieku nadmierną masę ciała notowano w Polsce u mniej niż 10% uczniów, podczas gdy w ostatnich latach u ponad 22%. Z kolei z raportów opracowanych na zlecenie ministra zdrowia wynika, że w 2018 r. nadwagę miało nawet 30,5% dzieci w wieku szkolnym.
Trudno jednak określić rzeczywistą skalę problemu. Kontrola NIK pokazała, że dane, które przekazywały badane placówki POZ do Ministerstwa Zdrowia były niezgodne ze stanem faktycznym i nierzetelne.Kontrolerzy NIK przeanalizowali dokumenty medyczne 644 pacjentów w wieku od 2 do 18 lat będących pod opieką badanych placówek. Na podstawie dostępnych danych wyliczyli wskaźniki BMI (ang. body mass index) dla każdej z tych osób, w zależności od płci i wieku, wg wzoru:
masa ciała w kg : wzrost (m)2.
Nadwagę lub otyłość stwierdzono u 140 pacjentów, czyli u 22%, z tego 91 miało nadwagę (65%), a 49 (35%) cierpiało na otyłość. W przypadku nadwagi problem dotyczył w niemal takim samym stopniu dziewczynek (46), jak i chłopców (45), na otyłość częściej chorowali chłopcy (28) niż dziewczynki (21). I nadwagę i otyłość najczęściej diagnozowano w grupie wiekowej 10-14 lat, najrzadziej wśród najmłodszych dzieci w wieku od 2 do 4 lat.
Spośród 140 pacjentów z nadmierną masą ciała, u 94 lekarze POZ zdiagnozowali ten problem i wdrożyli leczenie lub skierowali do poradni specjalistycznych. W pozostałych 46 przypadkach, mimo że wartość BMI na to wskazywała, nie stwierdzili ani nadwagi, ani otyłości, a dwie osoby uznali za zdrowe. W związku z tym nie podjęli żadnych działań lub informacje na ten temat nie znalazły się w dokumentacji pacjentów. Swoje nieprawidłowe diagnozy lekarze wyjaśniali nadmiarem pracy lub uwarunkowaniami genetycznymi i rodzinnymi badanych dzieci.
Obecnie to właśnie na lekarzach POZ ciąży odpowiedzialność za rozpoznanie otyłości, jako choroby, a także za udzielanie pomocy w postaci odpowiedniej prewencji i doborze właściwego leczenia. Jak pokazała kontrola NIK nie przynosi to pożądanych efektów, zatem zdaniem Izby, konieczne jest stworzenie ujednoliconego i zintegrowanego podejścia do tego problemu.
Profilaktyka
Nadwaga lub otyłość mają swoje konsekwencje zdrowotne, ale także społeczne. Zaburzenia metaboliczne utrudniają, a niekiedy wręcz uniemożliwiają zarówno edukację, jak i funkcjonowanie na rynku pracy. Mogą powodować absencję, niższą wydajność, a w przyszłości także wzrost liczby rent wypłacanych z powodu niepełnosprawności.
Kluczową rolę w skutecznym zapobieganiu nadwadze i otyłości odgrywa profilaktyka polegająca na propagowaniu zdrowego stylu życia, na który składa się aktywność fizyczna i prawidłowe nawyki żywieniowe. Edukowane w tym zakresie dzieci, w przyszłości będą miały mniej problemów zdrowotnych, co z kolei pozwoli ograniczyć koszty leczenia ich następstw. To jednak wymaga zaplanowanych i skoordynowanych działań angażujących różne środowiska i instytucje – od ministerstwa zdrowia, przez samorządy i placówki lecznicze po organizacje działające na rzecz pacjentów. Działania te powinny być prowadzone w oparciu o wieloletnią i kompleksową strategię.
Tymczasem jak wykazała NIK, zakres i skala prowadzonych działań profilaktycznych w badanym okresie nie pozwalały skutecznie zapobiegać i eliminować zaburzeń metabolicznym wynikających z otyłości i innych chorób cywilizacyjnych. Ministerstwo zdrowia współpracowało z resortem edukacji i z samorządami w tym zakresie, a w 2017 r. utworzyło Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej oraz Centrum Dietetyczne Online, które do 31 marca 2020 r. udzieliło 10 tys. bezpłatnych konsultacji. Resort nie monitorował jednak efektów swoich działań, a to oznacza, że nie sprawdził, czy przyniosły one jakiekolwiek skutki. Z ogólnodostępnych danych statystycznych wynika, że tak się nie stało.
Z kolei kontrola wydatków na działania profilaktyczne pokazała nie tylko, że były one niewielkie, ale także ich nieadekwatność do potrzeb. Ponad połowa kontrolowanych placówek POZ (54%) nie finansowała żadnych działań profilaktycznych. Tylko dwie - Optima Medycyna S.A. w Opolu oraz SPZOZ Nr 1 w Bełżycach wydawały na ten cel środki własne i unijne w każdym roku objętym kontrolą – w 2018 r. 7,2%, w 2019 r. 8,2%, a w I kwartale 2020 r. 0,6% stawek kapitacyjnych, czyli sum przeznaczanych rocznie przez NFZ na jednego pacjenta.
W sumie w kontrolowanych placówkach wydatki na profilaktykę wyniosły w okresie objętym kontrolą nieco ponad 1 mln zł, a to 0,23% kwoty stawek kapitacyjnych.
W opinii NIK, niewystarczające były także działania mające na celu rozpoznanie potrzeb profilaktycznych dzieci i młodzieży, związanych z nadwagą i otyłością. Z wyjątkiem Zespołu Lecznictwa Otwartego Sp. z o. o. w Jaworznie oraz w SPZOZ „Centrum” w Opolu, kontrolowane POZ nie prowadziły własnych analiz dotyczących liczby swoich pacjentów z nadmierną masą ciała w porównaniu z ogólną liczbą dzieci i młodzieży oraz z danymi ogólnokrajowymi. Ponieważ nie rozpoznawały potrzeb, nie planowały i nie prowadziły działań profilaktycznych.
Zdaniem specjalistów o skuteczności edukacji zdrowotnej dzieci i młodzieży decyduje przede wszystkim adekwatny dobór środków w zależności od grup wiekowych. W związku z tym o powodzeniu i efektywności programu profilaktyki nie decyduje tylko rozmiar i skala prowadzonych działań. Ważna jest przede wszystkim jego atrakcyjność, przystępność oraz kompleksowość, np. wykorzystanie w tego typu programach nowoczesnych technologii: opasek monitorujących aktywność fizyczną czy aplikacji na urządzenia mobilne.
Kluczowe w procesie prewencji, a także leczenia otyłości jest bowiem zachowanie pacjenta, ponieważ sama zmiana stylu życia, w tym nawyków żywieniowych oraz zwiększenie aktywności fizycznej w dużym stopniu zahamowują rozwój zaburzeń metabolicznych. Ogranicza to czas leczenia oraz wystąpienie powikłań wynikających z otyłości i jest najtańszym sposobem przeciwdziałania tej chorobie. Tymczasem działania profilaktyczno- edukacyjne w tym zakresie są zaniedbywane na rzecz tzw. medycyny naprawczej - działań podejmowanych w chwili zgłoszenia się pacjenta z poważnym problemem zdrowotnym.
Diagnostyka
Zagrożenie otyłością występuje na każdym etapie życia człowieka, dlatego tak ważne jest wczesne diagnozowanie tego zagrożenia. Badania profilaktyczne dzieci i młodzieży (testy przesiewowe i bilanse zdrowia), to podstawowe świadczenia medyczne, które służą identyfikacji pacjentów m.in. z grupy ryzyka zaburzeń odżywienia. Pozwalają one na podjęcie działań, które mogą zahamować rozwój lub zmniejszyć negatywne skutki, zanim wywołają poważne konsekwencje zdrowotne i społeczne. Bilanse zdrowia dzieci są też – w szerszej perspektywie – źródłem wiedzy na temat chorób i zaburzeń występujących w danej populacji, mogą być więc podstawą długofalowego planowania działań systemu opieki zdrowotnej.
Kontrola NIK pokazała jednak, że w badanym okresie spadała liczba testów przesiewowych wykonywanych w ramach bilansów zdrowia uczniów mających na celu wykrywanie najczęstszych zaburzeń rozwoju i stanu zdrowia, w określonych grupach wiekowych. Ze sprawozdań MZ-06 (z realizacji opieki zdrowotnej nad uczniami w szkołach) wynika, że przez trzy kolejne lata szkolne, począwszy od roku 2014/2015 liczba wykonywanych testów przesiewowych rosła i w roku 2017/2018 objęła 99,2% uczniów, w kolejnym roku 98,9% uczniów, a w roku szkolnym 2019/2020 już tylko 84,1%.
W badanym okresie spadała także liczba wykonanych bilansów zdrowia w grupie wiekowej od 2 do 19 lat. Według danych w sprawozdaniach MZ-11, w 2018 r. wykonano je w przypadku 63,6% uczniów podlegających temu badaniu, a w 2019 r. 61,7%. Kontrola NIK w 24 placówkach POZ pokazała jeszcze bardziej niepokojące dane – w latach 2018- 2019 bilanse zdrowia wykonano tam nieco ponad połowie uczniów, którzy powinni być nimi objęci.
Bilanse zdrowia są podstawowym narzędziem informacji i systematycznej oceny stanu zdrowia dzieci i młodzieży, który umożliwia m.in. wczesne wykrywanie i leczenie nadwagi czy otyłości. Zgodnie z rozporządzeniami ministra zdrowia są to gwarantowane świadczenia z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej, a to znaczy, że należą się każdemu dziecku i są bezpłatne. Zdaniem NIK, minister zdrowia powinien podjąć działania, których efektem będzie skuteczne mobilizowanie rodziców do zapewnienia dzieciom takich badań.
(Nie)dostępne i (nie)skuteczne leczenie
Kontrola NIK pokazała, że w latach 2018-2020, kolejni ministrowie zdrowia nie stworzyli takich warunków - adekwatnych do rodzaju i skali potrzeb – które zapewniłyby dzieciom i młodzieży z nadmierną masą ciała kompleksową opiekę nie tylko w zakresie profilaktyki i diagnostyki, ale także leczenia zaburzeń metabolicznych wynikających z otyłości i innych chorób cywilizacyjnych.
Brak odpowiedniej liczby placówek i specjalistów mogących udzielać świadczeń, niedoszacowanie kontraktów przez NFZ przy szybkim wzroście liczy osób z nadwagą i otyłością powodowały, że w I kwartale 2020 r. na wizytę w poradni endokrynologii dziecięcej trzeba było czekać nawet ponad rok.Taka sytuacja miała miejsce w województwie małopolskim, gdzie w tak zwanych przypadkach stabilnych średni czas oczekiwania wynosił 374 dni. W przypadkach pilnych najdłużej na wizytę czekali pacjenci w województwie wielkopolskim – prawie pięć miesięcy. Najwięcej osób ustawiało się w kolejkach do specjalistów w Mazowieckiem.
Sytuacja jeszcze się pogorszyła w drugim półroczu 2020 r., jednak zdaniem kontrolerów NIK mogło to wynikać z ograniczenia dostępności porad specjalistycznych spowodowanych pandemią Covid-19.
Jedną z przyczyn długiego oczekiwania na pomoc był brak specjalistów -medycyny rodzinnej, endokrynologii i diabetologii dziecięcej oraz pediatrii metabolicznej. Zdaniem krajowych konsultantów w tym czasie, tj. w 2019 r. lekarzy rodzinnych powinno być o 60% więcej, a pediatrów metabolicznych nawet o 300%. Mimo to, minister zdrowia nie opracował wskaźników, które określiłyby ich minimalną i pożądaną liczbę, a co za tym idzie, nie podjął skutecznych działań, które by taką liczbę lekarzy zapewniły.
Zdaniem kierowników kontrolowanych POZ w proces leczenia nadwagi i otyłości powinien być włączony również dietetyk, a w niektórych przypadkach także psycholog. Leczenie otyłości bez fachowego doradztwa zmieniającego dotychczasowy tryb życia, w tym diety, w większości przypadków nie przyniesie spodziewanych efektów. Do tej pory jednak ustawowo nie zostały uregulowane zasady dostępu do zawodu dietetyka, mimo postulatów tego środowiska. Stwarza to zagrożenie, że zawód ten mogą wykonywać osoby bez odpowiednich kwalifikacji. W 2018 r. 77%, a w 2019 r. 73% lekarzy POZ nie uczestniczyło w żadnym szkoleniu z zakresu zaburzeń metabolicznych, mimo że to właśnie na nich ciąży postawienie diagnozy uprawniającej do leczenia. Tylko siedmiu (5%) posiadało certyfikat leczenia otyłości.
W Narodowym Programie Zdrowia zakładano, że rodziny z problemem otyłości będzie wspierać Ministerstwo Zdrowia we współpracy z NFZ. Miały powstawać zespoły terapeutyczne zapewniające profesjonalną pomoc dietetyczną, psychologiczną i medyczną dla rodzin, w których co najmniej dwie osoby cierpią na otyłość. Z kolei kobiety w ciąży i rodzice dzieci w wieku do 5 lat miały mieć dostęp do porad żywieniowo-dietetycznych, jednak żaden z kolejnych minister zdrowia nie wprowadził w badanym okresie porady dietetycznej do koszyka świadczeń gwarantowanych, tłumacząc to brakiem rekomendacji tego świadczenia przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Z kolei prezes tej instytucji tłumaczył brak rekomendacji zastrzeżeniami do złożonego przez resort wniosku, który jego zdaniem opisywał świadczenie w sposób niejasny i niespójny. Zdaniem Agencji, nowe świadczenie powinno obejmować wyłącznie porady dietetyczne, udzielane przez dietetyków w ramach AOS. Mimo tych uwag minister nie ponowił próby wprowadzenia porady dietetycznej do koszyka świadczeń gwarantowanych.
W opinii 23 z 24 kierowników kontrolowanych jednostek POZ, z uwagi na długotrwały i kosztowny proces leczenia otyłości, wprowadzenie do koszyka świadczeń gwarantowanych porady dietetycznej przyczyniłoby się do skuteczniejszego leczenia choroby. Wszyscy kierownicy skontrolowanych świadczeniodawców AOS wskazywali potrzebę refundacji porad dietetycznych. Pięć takich placówek zapewniło porady dietetyczne w ramach działalności swoich poradni endokrynologicznych i diabetologicznych.
Nierzetelne statystyki
Kontrola NIK pokazała nie tylko brak działań profilaktycznych, spadek liczby badań diagnostycznych, jakim poddawani są uczniowie i zbyt małą dostępność do specjalistycznego leczenia. Izba wykazała również brak spójnego systemu monitorowania tego, jak sprawowana jest opieka zdrowotna nad dziećmi i młodzieżą w zakresie walki z nadwagą i otyłością, jej efektami, dostępnością świadczeń gwarantowanych i jakością świadczonych usług. Jedną z głównych przyczyn tej sytuacji był, zdaniem NIK fakt, że minister zdrowia nie zapewnił rzetelnego źródła informacji na temat stanu zdrowia całej populacji dzieci i młodzieży.
Co prawda resort dysponował danymi statystycznymi pochodzącymi ze sprawozdań MZ-11 (z działalności podstawowej ambulatoryjnej opieki zdrowotnej i pracujących tam osób) oraz MZ-06 (z realizacji opieki zdrowotnej nad uczniami w szkołach), dotyczyły one jednak wyłącznie tych pacjentów, którzy skorzystali ze świadczeń medycznych udzielanych przez lekarza POZ lub higienistkę szkolną i zdiagnozowano u nich określony problem zdrowotny.
NIK ma także zastrzeżenia do samych danych, z których resort korzysta. Sprawozdania MZ-11, które dotyczyły m.in. osób w wieku 0-18 lat ze stwierdzoną otyłością przekazane przez 15 skontrolowanych placówek POZ były niezgodne ze stanem faktycznym i nierzetelne.
Brak wiarygodnych informacji o liczbie dzieci i młodzieży z otyłością powodował zafałszowanie sprawozdawczości, a w konsekwencji także statystycznych danych, którymi dysponowało ministerstwo zdrowia.
W okresie objętym kontrolą resort nie sprawdzał także czy profilaktyka, badania bilansowe i funkcjonowanie medycyny szkolnej były adekwatne do potrzeb i efektywnie udzielane.
Dwa lata temu NFZ szacował, że w 2025 r. otyłych będzie 26% dorosłych Polek i 30% dorosłych Polaków.
Wnioski
Mając na uwadze konieczność zapewnienia dzieciom i młodzieży z zaburzeniami metabolicznymi dostępu do profilaktyki, diagnostyki i leczenia, Najwyższa Izba Kontroli uznaje za niezbędne realizację wniosków skierowanych m.in. do Ministra Zdrowia, w tym o podjęcie działań legislacyjnych mających na celu:
- wprowadzenie do koszyka świadczeń gwarantowanych świadczeń z zakresu poradnictwa żywieniowego i leczenia dietetycznego,
- wprowadzenie do koszyka świadczeń gwarantowanych świadczeń zespołów interdyscyplinarnych gwarantujących opiekę lekarza, psychologa, dietetyka i rehabilitanta/fizjoterapeuty,
- aktualizację warunków realizacji badań bilansowych,
- zintensyfikowanie prac nad przygotowaniem projektu ustawy regulującej zawód dietetyka,
o podjęcie skutecznych działań w celu:
- zapewnienia odpowiedniej liczby lekarzy specjalistów w dziecięcych dziedzinach medycyny, np. poprzez zwiększenie liczby miejsc rezydenckich i zachęcanie do specjalizowania się w tej dziedzinie,
- zwiększenie liczby wykonywanych badań bilansowych u dzieci i młodzieży, ze szczególnym uwzględnieniem działań edukacyjnych skierowanych do rodziców i opiekunów małoletnich pacjentów,
- oszacowanie populacji dzieci i młodzieży z nadwagą i chorych niezdiagnozowanych na otyłość, a także będących w tej grupie ryzyka, w celu doboru skali i rozmiaru prowadzonych działań profilaktycznych i leczniczych,
a także o:
- przygotowanie i wdrożenie ogólnopolskiego, kompleksowego planu działań mających na celu profilaktykę i leczenie nadwagi i otyłości, poprzedzonego analizą funkcjonowania systemu opieki nad dziećmi i młodzieżą z zaburzeniami metabolicznymi wynikającymi z otyłości i chorób cywilizacyjnych,
- zapewnienie adekwatnych do potrzeb zasobów, struktur i standardów organizacyjnych, umożliwiających realizację kompleksowego planu działania w zakresie profilaktyki i leczenia nadwagi i otyłości dzieci i młodzieży.
Komentarze
[ z 7]
Niestety od jakiegoś czasu otyłość i nadwaga staje się coraz powszechniejszym problemem w naszym kraju. Dzieci i młodzież z tymi schorzeniami da się zauważyć coraz częściej. Spowodowane jest to wieloma czynnikami. Po pierwsze poziom aktywności fizycznej jest zdecydowanie za niski, a po drugie dieta stosowana przez młodych ludzi pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście nie dotyczy to się wszystkich, jednak problem jest poważny i jeśli w porę się nie zareaguje, to w niedalekiej przyszłości liczba osób z otyłością będzie jeszcze większa, co jest sporym wyzwaniem dla ochrony zdrowia ponieważ nadmierna ilość kilogramów i tkanki tłuszczowej wiąże się ze zwiększoną liczbą powikłań.
Jak się okazuje pandemia w znacznym stopniu przyczyniła się do tego, że jeszcze większy odsetek Polaków i Polek, zarówno starszych i tych młodszych przestawiło się na siedzący tryb życia. Związane jest to między innymi z tym, że w wielu zawodach można zdalnie pracować z domu, a przez długi okres dzieci program nauczania realizowały w warunkach domowych. Z tego też względu nie brały one udziału w zajęciach wychowania fizycznego, które chociaż w pewnym stopniu mobilizowały do ruchu w ciągu dnia. Nawet podróż na piechotę czy rowerem do lub ze szkoły to w dzisiejszych czasach cenna porcja ruchu.
Wraz z nowym rokiem wiele osób ma postanowienia dotyczące zmiany trybu życia. Wydaje mi się, że właśnie dzięki takim krokom możliwe jest zdecydowanie zmienienie statystyk, które z roku na rok są niestety coraz gorsze. Da się zauważyć, że spora część ludzi coraz bardziej zaczyna dbać o swoje zdrowie, jednak na ulicach da się dostrzec coraz więcej osób z nadwagą lub otyłością, co jeszcze kilkanaście lat temu było dużo rzadszym zjawiskiem. Nasi obywatele zdecydowanie zbyt często sięgają po gotowe produkty, nie zwracając uwagi na skład. Ma być po prostu tanio, szybko i przede wszystkim smacznie. Niestety ciężko jest spełnić te trzy rzeczy przygotowując zdrowe posiłki, jednak ilość przepisów na zdrowe jedzenie jest coraz większa.
Jak widać, jest to problem coraz większego kalibru. Ciągle wydaje mi się, że za mało profilaktyki a za dużo leczenia. Trzeba by zacząć od naszych Dzieci i wpajania im świadomości zdrowia. Otyłość dzieci jest najpoważniejszym problemem zdrowia publicznego na świecie i w Polsce. Jest przyczyną pojawiania się w wieku dorosłym chorób dietozależnych, takich jak: nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca czy cukrzyca typu 2. W świetle ostatnio prezentowanych wyników badania COSI co trzecie polskie dziecko w wieku 6-9 lat ma nadmierną masę ciała. Z badań prowadzonych przez Polskie Towarzystwo Dietetyki, w ramach programu „Mądre żywienie – zdrowe pokolenie”, na ponad 14-tysięcznej reprezentatywnej grupie dzieci i młodzieży oraz wyliczonych wartości BMI wynika, że prawidłową masę ciała miało nieco ponad 76% uczniów szkól gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Nadwaga i otyłość cechuje około 18% młodzieży. U dzieci w wieku 7-9 lat otyłość i nadwagę stwierdza się nawet u 15,8% dziewcząt i 15% chłopców, w tym otyłość u 3,7% dziewcząt i 3,6% chłopców. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Matki i Dziecka pod kierownictwem prof. Haliny Weker, obejmujących dzieci w wieku 13-36 miesięcy, wynika, że 55% dzieci w tym wieku ma nieprawidłową masę ciała. Badanie to, pt. „Kompleksowa ocena sposobu żywienia dzieci w wieku od 5. do 36. miesiąca życia – badanie ogólnopolskie 2016”, wykazało, że rodzice napotykają trudności w prawidłowym komponowaniu diety dzieci. W konsekwencji popełniają wiele błędów, szczególnie na etapie karmienia piersią, rozszerzania diety, a także komponowania menu po 1. roku życia. Jedynie 7% matek komponuje we właściwy sposób dietę dzieci, z czego 85% jest przekonanych, że robi to właściwie. 88% dzieci po pierwszym roku życia spożywa za mało warzyw w codziennej diecie, 83% dzieci w tej grupie wiekowej otrzymuje posiłki dosalane, a 75% spożywa nadmierną ilość cukru. Tymczasem dieta w okresie 1000 pierwszych dni życia dziecka, liczonym od poczęcia, ma istotny wpływ na jego zdrowie w wieku dorosłym. Jest to okres programowania metabolicznego. Jeśli małe dziecko jest nieprawidłowo żywione, zwiększa to prawdopodobieństwo, że w przyszłości będzie zmagać się z problemem otyłości. 1000 pierwszych dni życia ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia dziecka teraz i w dorosłym życiu. Jeszcze długo po narodzinach, w okresie karmienia piersią i rozszerzania diety dziecka intensywnie rozwija się jego mózg, kształtuje się układ odpornościowy, dojrzewa układ pokarmowy oraz programuje się metabolizm. Pierwsze lata życia dziecka są kluczowe dla rozwoju preferencji smakowych i zwyczajów żywieniowych. Poradnictwo dietetyczne jest bardzo istotnym elementem zarówno w realizacji strategii światowej, jak i europejskich strategii krajowych w zakresie zapobiegania nadwadze i otyłości oraz przewlekłym chorobom niezakaźnym. Stanowi integralną część procesu zapobiegania i leczenia otyłości. Prawidłowe żywienie, już od najmłodszych lat, to sposób na zapobieganie epidemii otyłości. W Polsce pomimo podejmowanych inicjatyw legislacyjnych, nadal brakuje systemowych rozwiązań z zakresu profilaktyki otyłości dzieci. Standardy opieki profilaktycznej zobowiązują lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej do przeprowadzania edukacji żywieniowej rodziców i odnotowywania tego w książeczce zdrowia dziecka. W 2015 wprowadzono restrykcyjne rozporządzenie, dotyczące grup środków dopuszczonych do sprzedaży i używania w szkołach i przedszkolach, w wyniku czego podjęto próbę ograniczenia dostępu dzieci do żywności z nadmierną zawartością cukru, soli i tłuszczu w tych placówkach. Realizowane są regionalne i lokalne programy promujące zdrowe żywienie i aktywny styl życia rodzin. W części postulat lepszego dostępu do edukacji żywieniowej realizuje Narodowy Program Zdrowia na lata 2016- 2020, który zakłada realizację przez Ministra Zdrowia we współpracy z Narodowym Funduszem Zdrowia zadania, mającego na celu zapewnianie od 2017 r. dostępności do porad żywieniowo-dietetycznych dla kobiet w ciąży i rodziców dzieci w wieku 0-5 lat finansowanych ze środków publicznych oraz wzmocnienie roli położnych, pielęgniarek i higienistek szkolnych w działaniach profilaktycznych z dziedziny otyłości dzieci. Działania te zmierzają w dobrym kierunku, niemniej jednak nie wydają się wystarczające. Żeby opanować poważny problem narastania otyłości dzieci, konieczne jest włączenie w proces profilaktyki i leczenia otyłości dietetyków. Skuteczna strategia profilaktyki otyłości u dzieci w Polsce powinna zawierać m.in. edukację żywieniową skierowaną do kobiet w ciąży, edukację żywieniową rodziców małych dzieci i efektywny program profilaktyki i screeningu otyłości dzieci w każdym wieku. Program taki powinien mieć na celu: 1. Kształtowanie prawidłowych zachowań żywieniowych u wszystkich dzieci i ich rodziców - prewencja pierwotna – edukacja; 2. Wykonywanie testów przesiewowych w kierunku wykrywania nieprawidłowej masy ciała we wszystkich grupach wiekowych – screening; 3. Korekty nieprawidłowych zachowań żywieniowych u dzieci ze stwierdzoną nadwagą – prewencja wtórna, a w przypadku dzieci otyłych leczenie otyłości; 4. Tworzenie makrokontekstu społeczno-polityczno-ekonomicznego poprzez budowanie rozwiązań zachęcających do właściwych wyborów w zakresie żywienia i aktywności fizycznej – polityka prozdrowotna. W ostatnio opublikowanych przez WHO rekomendacjach dla Polski, dotyczących profilaktyki otyłości dzieci, zaprezentowano podejście kompleksowe, integrujące inicjatywy podejmowane w wielu obszarach – w myśl raportu McKinsey’a, że sukces polityk zwalczania otyłości wynika z podejmowania wielu inicjatyw i ich skutecznej integracji. WHO zwraca uwagę m.in. na znaczenie właściwej opieki nad kobietą w ciąży, karmienia piersią, a także rekomenduje wprowadzenie opodatkowania słodzonych napojów oraz włączenie profilaktyki otyłości do zadań pielęgniarki szkolnej. W świetle raportu McKinsey Global Institute oraz rekomendacji WHO dla Polski, dotyczących zapobiegania otyłości dzieci, uzyskanie efektu pod postacią zahamowania narastania otyłości jest możliwe w wyniku podjęcia równolegle wielu działań z kilku obszarów i ich umiejętnej koordynacji. Główne przyczyny rozwoju otyłości dzieci to niewystarczająca aktywność fizyczna, niewłaściwe żywienie dzieci w domu, wynikające z braku wiedzy rodziców, pozyskujących wiedzę o żywieniu dzieci głównie z Internetu oraz łatwa dostępność niezdrowej żywności dla dzieci. Za prawidłowe żywienie i styl życia dzieci odpowiedzialni są ich rodzice. Powinni oni otrzymać pomoc i wsparcie od systemu opieki zdrowotnej i systemu edukacji, w każdym z okresów rozwoju dziecka – od okresu prenatalnego do dorosłości. Aby opanować problem narastania otyłości dzieci w Polsce, należy podjąć następujące skoordynowane działania: • źródłem wiedzy o żywieniu i zdrowym stylu życia dzieci powinni być przedstawiciele zawodów medycznych – dietetyk, położna, pielęgniarka POZ, pielęgniarka szkolna. Należy odciążyć pediatrów i lekarzy POZ od prowadzenia edukacji żywieniowej rodziców i przekazać te zadania zespołom współpracujących ze sobą zawodów medycznych w POZ i w szkole; • wprowadzić rozwiązanie systemowe, obejmujące działania o charakterze pierwotnej, wtórnej profilaktyki i screeningu otyłości dzieci w grupie kobiet w ciąży, rodziców dzieci w wieku przedszkolnym oraz w ramach medycyny szkolnej; • należy objąć poradnictwem dietetycznym kobiety w ciąży i rodziców małych dzieci; poradę dietetyczną dla kobiet w ciąży i rodziców małych dzieci należy wpisać do koszyka świadczeń gwarantowanych; należy uporządkować dostęp do informacji i wsparcie kobiet karmiących piersią, uruchamiając ogólnopolską 24/7 infolinię laktacyjną współpracującą z siecią lokalnego poradnictwa laktacyjnego udzielającego porad laktacyjnych w domu; poradę laktacyjną należy wpisać do koszyka świadczeń gwarantowanych, a opiekę położnej POZ przedłużyć do 6. miesiąca życia dziecka; • należy przekonać rodziców, że edukacja żywieniowa oferowana przez inne niż pediatra czy lekarz POZ zawody medyczne jest równie skuteczna, a przedstawiciele tych zawodów mogą poświęcić rodzicom znacznie więcej czasu na edukację; • nowe rozwiązania o charakterze uzupełnienia koszyka świadczeń gwarantowanych czy nowych inicjatyw legislacyjnych z obszaru medycyny szkolnej należy integrować z istniejącymi rozwiązaniami w obszarze ochrony zdrowia czy systemu edukacji; • działania profilaktyczne należy oprzeć na budowaniu współpracujących zespołów zawodów medycznych w podstawowej opiece zdrowotnej i zespołów personelu szkoły; • dietetyk powinien zostać włączony w skład zespołów zajmujących się profilaktyką otyłości dzieci w placówkach POZ i w szkołach; • należy zbudować w POZ system skutecznego screeningu, pierwotnej i wtórnej profilaktyki i leczenia otyłości dzieci, realizowany przez zespół współpracujących pielęgniarek POZ, położnych, dietetyków, psychologów, fizjoterapeutów oraz pediatrów i lekarzy POZ; • należy określić profilaktykę i screening otyłości dzieci w wieku szkolnym i próchnicy jako chorób dietozależnych, jako priorytety dla medycyny szkolnej; profilaktykę otyłości dzieci w wieku szkolnym należy oprzeć na współpracy pielęgniarki szkolnej, dietetyka szkolnego, personelu szkoły oraz rodziców i dzieci; • profilaktyce otyłości dzieci należy zapewnić ciągłość i koordynację działań od okresu prenatalnego do 18. roku życia, integrując działania podejmowane w ramach AOS czy POZ z działaniami realizowanymi w ramach medycyny szkolnej. Działania w systemie opieki zdrowotnej oraz w szkole należy integrować w ramach tworzonych równolegle systemów informatycznych. Systemy informatyczne powinny uwzględniać współpracę z nowoczesnymi aplikacjami mobilnymi wspierającymi rodziny w przestrzeganiu zasad zdrowej diety i zmianie stylu życia; • systemowe rozwiązania w obszarze opieki zdrowotnej i systemu edukacji należy uzupełnić rozwiązaniami legislacyjnymi, ograniczającymi dostęp dzieci do niezdrowej żywności, zgodnymi z zaleceniami WHO; • należy wprowadzić system znakowania żywności, pozwalający konsumentom na odróżnienie żywności zdrowej od niezdrowej; • należy wprowadzić zachęty dla producentów żywności, zmierzające do zmniejszenia w niej zawartości tłuszczu, soli i cukru; • powinien zostać wprowadzony zakaz promocji cenowych niezdrowej żywności w sklepach; • należy wprowadzić zakaz reklamy żywności dla dzieci; • należy wprowadzić zakaz reklamy niezdrowych produktów spożywczych skierowanej do dzieci; • producenci niezdrowej żywności powinni odprowadzać dodatkowy podatek na fundusz walki z otyłością i nadwagą oraz przeznaczany na dotowanie zdrowej żywności. Jak pisze pani Anna Patrzałek - dietetyk i jednocześnie rodzic - Otyłość w Polsce jest bardzo dużym problemem. Czas zdać sobie sprawę i uświadomić społeczeństwu, że otyłość to choroba. Nie jest to kwestia estetyczna. Od tego, jaki mamy styl życia, w tym żywienia zależy nasze zdrowie. Dorośli wiedzą, jak trudno zmienić swoje nawyki żywieniowe, kształtowane przez lata. Zachłysnęliśmy się dostępnością produktów na rynku. Żyjemy szybko i nie myślimy o tym, co jemy. Niestety już w przedszkolach rodzicom często zależy na tym, by dzieci zjadły dużo, nie koniecznie zdrowo. Wprowadzone w 2015 roku rozporządzenie Ministra Zdrowia miało na celu poprawę jakości żywienia w placówkach żywienia zbiorowego. Ograniczono ilość soli, zakazano słodzenia kompotu czy musów owocowych, ograniczono ilość smażonych potraw. Co więcej produkty, używane w żywieniu zbiorowym musiały spełniać określone normy jakości. To pomogło wycofać z placówek cukrowe chrupki śniadaniowe, jogurty o smaku cukru i inne produkty, które zdecydowanie nie powinny stanowić podstawy żywienia dzieci. Jaka była reakcja społeczeństwa na tak dużą zmianę? Zmianom towarzyszył bardzo duży sprzeciw podsycany przez media. Przekazywane wiadomości nie były kompletne, bardzo często zresztą nieprawdziwe i jedynie pogarszały już i tak duży bunt ze strony rodziców, intendentów i kucharzy, nauczycieli, a tym samym również dzieci. Rzeczywiście, szybkość wprowadzenia zmian i kompletny brak edukacji mogły budzić duże wątpliwości. Samo rozporządzenie też było dalekie od ideału. Niemniej wymusiło to zmianę i poprawiło jakość żywienia. Co więcej producenci mieli w końcu powód by się postarać. Jogurt, którego drugim głównym składnikiem był cukier, a owoców zawierał śladowe ilości lub wcale, nie mógł być podawany dzieciom. To ograniczało jego sprzedaż. Podobnie płatki, w których obok zboża podstawę stanowił cukier. To nie jest odpowiednie, pożywne śniadanie, zapewniające energię na cały poranek. To duża dawka bezwartościowych kalorii. W roku 2016 rozporządzenie zostało wycofane i zastąpione przez nowe. Kilka punktów zostało, ale te, które regulowały jakość produktów wykorzystywanych w żywieniu zbiorowym zupełnie wycofano. Wiele placówek nie wróciło do złych praktyk, ale też wiele przyjęło z ulgą, że w końcu można słodzić, bo przecież dzieciom nie powinno się odbierać dzieciństwa. Czy zatem ustawa „sklepikowa” była, czy też jest skuteczna? Myślę, że w dużej mierze pomogła, jednocześnie za wcześnie, by oceniać efekt. Z pewnością to jedno rozporządzenie nie zmieni diametralnie naszej sytuacji. Potwierdzają to wyniki badań zrealizowanych przez Fundację MY Pacjenci, według którego aż 40% respondentów jest zdania, że wprowadzone rozporządzenie nie wyeliminowało niezdrowej żywności z placówek. Wg raportu NIK również inne prowadzone działania nie przyczyniły się zmniejszenia problemu nadwagi i otyłości u dzieci. Mleko w szkole, warzywa i owoce w szkole to programy, które kosztowały fortunę. Dlaczego nie widać efektu? Z mojej wiedzy wynika, że dopiero od niedawna uczniowie otrzymują zwykłe mleko. Wcześniej do wyboru były również „smakowo-cukrowe” mleczne napoje. Tutaj wpływ na zjawisko nadwagi czy otyłości mógł być tylko ujemny. Porcja warzyw? Świetnie. Tylko w jakiej formie? Kolorowe, świeże koreczki z pewnością pobudziłyby apetyty i zmieniły dietę dzieci na zdrowszą. Tymczasem dzieciaki, które często warzywami nie są zupełnie zainteresowane, otrzymywały kawałek zwiędniętej papryki, czy przyschniętej marchewki w torebce foliowej. Tym sposobem marnujemy pieniądze i żywność. Jest ogromna potrzeba programów promujących zdrową żywność w szkołach, czy przedszkolach, ale niezwykle istotny jest sposób ich prowadzenia. Jak wynika z mojego doświadczenia uczniowie chętnie degustują nowości, nawet najbardziej abstrakcyjnych smaków, jeśli są podane w atrakcyjnej formie – w końcu jemy oczami i z uśmiechem – bo pozytywne nastawienie kształtuje pozytywne zmiany. Musimy edukować, by zmieniać sposób myślenia. Pokutuje przekonanie, że w dzisiejszych czasach się przesadza. Kiedyś jadło się dużo cukru i nie zwracało się tak dużej uwagi na żywienie i wszystko było dobrze. Wciąż zresztą mamy do czynienia z przekonaniem, że dziecko pulchne to dziecko zdrowe. O dziecku, które je dużo, mówi się, że je ładnie. Tutaj wracamy do jakości jedzenia. Z badań ankietowych przeprowadzonych przez Fundację MY Pacjenci wynika, że ponad połowa respondentów wskazuje niską aktywność fizyczną dzieci i nieprawidłowe ich żywienie w domu, jako główną przyczynę otyłości. Rzeczywiście, życie dzieci i młodzieży często zamyka się w ekranach telefonów, laptopów. Dodatkowo dzieci, już w pierwszej klasie mają do odrobienia zadania domowe. Kiedy dojdą zajęcia dodatkowe, brakuje czasu na swobodną zabawę, a także pobyt na świeżym powietrzu. Również zwolnienia z W-Fu są nagminne, zatem warto się zastanowić, skąd może wynikać niechęć do ćwiczeń. Co ciekawe, aż 61% respondentów uznało zgodnie z zaleceniami, że do 6 miesięcy należy karmić wyłącznie piersią, jednocześnie tylko 19% uważa, że rozszerzanie diety powinno się zacząć od 7-go miesiąca życia. Oczywiście bardzo ważna jest tutaj również gotowość dziecka, odpowiednio oceniona, stąd tak ważna jest edukacja. Rodzice zbyt wcześnie rozszerzają dietę niemowląt i nie korzystają ze schematu żywienia niemowląt. Warto też przyjrzeć się bliżej produktom dla niemowląt. Młoda mama idzie do sklepu i wybiera produkty dostosowane do potrzeb niemowlęcia (?), specjalnego przeznaczenia. Staje przed półką z kaszkami i tu zaczynają się schody. Kaszka od 4 miesiąca i cukier. W dużym mieście da się już znaleźć kaszki niedosładzane, ale jest ich mniej i są droższe. W mniejszych miejscowościach z kolei są niemal niedostępne. Co gorsza wybierają je świadome mamy, które ufają, że podając produkt dla niemowląt, podają to co najlepsze. Na kaszy jaglanej, czy płatkach owsianych nie jest napisane po 6 miesiącu. Tutaj zaś wyraźnie. I o innych walorach kaszek. O cukrze ani słowa, poza składem, gdzie dodatek musi być uwzględniony. Dlatego uważam, że dosładzanie produktów dla niemowląt powinno zostać zakazane. Według nowych zaleceń Amerykańskiej Akademii Pediatrii dzieciom poniżej roczku nie powinno się podawać soków wcale, a dzieciom w wieku 1-3 lat – maksymalnie pół szklanki dziennie. Tymczasem soki są często podawane dzieciom do picia, bo przecież nie będą piły czystej wody. Przekonani o dobrym wpływie soczków na zdrowie uczymy małe dziecko gaszenia pragnienia słodkimi napojami, nie wodą. Nawet jeśli jest to 100% sok, to jest on słodki w smaku. Lepiej podać wodę do picia i świeży owoc jako witaminową moc. Prawie wszyscy biorący udział w badaniu wskazują, że w głównej mierze rodzice powinni być odpowiedzialni za rozwiązanie problemu otyłości u dzieci. Oczywiście rodzice mają, lub powinni mieć ogromny wpływ na to, co jedzą dzieci. Powinni, a zbyt często ulegają dzieciom, na które działają kolorowe obrazki, gratisowe cukierki, reklamy, kupując produkty śmieciowe. O ile czasem odmówi się cukierka, o tyle „zdrowy jogurt” z kilkoma łyżeczkami cukru w opakowaniu stanowi chętnie kupowany produkt. Rodzice nie mają wystarczającej wiedzy na temat żywienia dzieci. Niestety wiedza ta pochodzi głównie z Internetu, aż 70%, gdzie można znaleźć masę sprzecznych komunikatów. Częstym problem z jakim zgłaszają się do mnie rodzice małych dzieci, jest to, że dzieci nie chcą jeść. Z jednej strony fala otyłości, z drugiej niejadki. I to ta druga grupa jest częściej zainteresowana poradą dietetyczną. Rodzice mówią z pełnym przekonaniem: „Łatwo powiedzieć, ale moje dziecko nie zje nic innego.” Należy uświadomić już świeżo upieczonym rodzicom, że to oni odpowiadają za to, co znajduje się w lodówce, szafce, co wrzucają do koszyka podczas zakupów. 7, 10-miesięczne niemowlę nie decyduje o tym, co ląduje na jego talerzu. 2-3 latek nie płaci za lizaka z kieszonkowego. Tak, to rodzice decydują o tym, jaki wybór dają dziecku. Mamy naturalne upodobanie słodkiego smaku. Wody płodowe, czy mleko matki są słodkawe. Bezpieczeństwo, spokój, energia, ciepło kojarzymy ze słodyczą. Dlatego nie dziwi fakt, że dzieci nie trzeba uczyć jedzenia słodyczy, by się nimi zajadały. O ile kiedyś słodki smak był dla człowieka wyznacznikiem, że owoc jest świeży i dojrzały, a tyle teraz jest to dla nas nieco zgubna preferencja. Dodatkowo musimy zdać sobie sprawę, że warzywa nie są najlepszym źródłem energii. Oczywiście są niezwykle bogate w witaminy, składniki mineralne, błonnika, to prawdziwa bomba niskokalorycznego zdrowia, ale się nimi nie najemy. Dzieci z natury nie mają czasu na jedzenie, w związku z tym najpierw sięgają po to, co pozwoli im się nasycić: bułka, ziemniaki, czy kotlecik. Co więcej dzieci jedzą zdecydowanie za dużo białka, co również ma duży wpływ na występujący problem nadwagi. Często wynika to z prostego, codziennego działania. Jeśli dziecko zjadło z kanapki plaster sera, dokładamy następny. Nie będzie przecież jadło samej bułki. Kiedy przy obiedzie najpierw zniknie mięso, szybko na talerzu ląduje kolejna porcja. Smakuje, trzeba dołożyć. Zwykle to wielka radość gdy dziecko pochłania duże ilości z talerza. Kiedy maluch zje kilka plastrów sera, dużo mięsa nie sięgnie po kolejne produkty, bo nie ma na to miejsca. Tymczasem dzieci lubią jeść po kolei. Trzeba jedynie zadbać, by nałożona porcja składała się z produktów zbożowych (jako głównego źródła energii), dużej ilości warzyw (owoców) i małej porcji białka (mięsa, jajka, czy sera). O dokładkę można zadbać, gdy zawartość talerza zniknie. Wyraźnie widać, że mamy byłyby zainteresowane, by to pediatra (64%) lub dietetyk (44%) udzielał informacji na temat żywienia niemowląt. Z mojego punktu widzenia, lekarz pediatra nie ma czasu na udzielanie takiej informacji. Zajmuje się leczeniem, szczepieniami, a na edukację żywieniową nie ma czasu podczas wizyty. Co więcej, często nie ma wystarczającej wiedzy, nie zna obecnych zaleceń. Wielokrotnie kobiety kończą karmienie piersią znacznie wcześniej, niż chciały, przez zalecenie lekarzy. Przedwczesne rozszerzanie diety, zwłaszcza gdy dziecko mniej przybędzie na wadze, jest częstym zaleceniem jak wynika z mojego doświadczenia. Jakby brokuł miał więcej kalorii niż mleko… Również każda krostka u dziecka budzi niepokój, często podejrzenie alergii. I znów, zgodnie z zaleceniami jeśli jest uzasadnione ryzyko alergii, mama powinna wyeliminować czasowo pojedyncze alergeny, podejrzane o wywoływanie reakcji u dziecka i karmić nadal. Tymczasem często może usłyszeć, że jej mleko szkodzi dziecku i należy przejść na mieszankę dla alergików. Z badań jasno wynika, że ludzie darzą pediatrów zaufaniem, co jest bardzo dobrym zjawiskiem. Jednocześnie wielu pediatrów nie ma aktualnej wiedzy na temat żywienia niemowląt, stąd niezbędna jest współpraca lekarza z dietetykiem. Ponad 90% respondentów widzi potrzebę ogólnopolskiego programu profilaktyki otyłości, który obejmowałby edukację żywieniową, promocję aktywności fizycznej. Dostrzegają również potrzeby współpracy pielęgniarki szkolnej z dietetykiem. Respondenci zgadzają się również, że żywienie zbiorowe w żłobkach powinno podlegać regulacjom. Warto wspomnieć dość kuriozalną rzecz: mianowicie rozporządzenie Ministra Zdrowia regulujące zasady żywienia zbiorowego z 2016 roku nie dotyczy żłobków, a jedynie placówek oświatowych, jak przedszkola czy szkoły. W pierwszych 3 latach życia, kiedy to już kształtują się nawyki żywieniowe, w kluczowym okresie dla programowania metabolicznego, regulacje te nie obowiązują wcale. Aż 91% respondentów opowiedziało się za znakowaniem żywności, które pozwoliłoby odróżnić żywność zdrową od niezdrowej. Inaczej mówiąc, jest duża chęć, by informacja o składzie produktu była wyraźnie wyeksponowana. Skąd taka potrzeba? W dzisiejszych czasach na opakowaniu „kakao dla dzieci”, gdzie wyraźnie wypisane są wszelkie witaminy i składniki mineralne, którymi został wzbogacony produkt, brakuje informacji o zawartości cukru. Rodzice wybierają dla dzieci „kakao”, które jest źródłem magnezu, pomaga w koncentracji, uczeniu i tym samym sięgają po produkt o zawartości cukru 85%. Dostępność na rynku masy śmieciowej żywności, często pięknie nazywanej i opakowanej przez producentów powoduje znaczne zwiększenie ilości cukru w diecie dzieci, bez sięgania po cukierniczkę. Rodzice kupują takie produkty nieświadomi ich jakości. Gdyby nazwać taki napój kakaowy zgodnie ze składem: napój cukrowy z domieszką kakao, jego sprzedaż drastycznie by spadła, a producent byłby zmuszony do zmiany praktyk i do zaprzestania oszukiwania konsonantów. Według nowych zaleceń WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), spożycie cukru nie powinno przekraczać 5% kaloryczności dziennej. Dla dzieci w wieku przedszkolnym oznacza to ok. 3,5 łyżeczki. Tymczasem jeden z najpopularniejszych, markowych produktów udających wodę zawiera ok. 5 łyżeczek w pół litrowej butelce. Tego typu oszustw jest cała masa, dlatego wyraźne znakowanie dodatku cukru, ale także ilości soli, czy tłuszczów na opakowaniu mogłoby uchronić konsumenta przed złymi wyborami. Z mojego doświadczenia najbardziej zainteresowaną żywieniem dziecka grupą rodziców są rodzice dzieci do 3 roku życia. Wtedy wielu z nich chętnie uczestniczy w szkoleniach, chce prawidłowo rozszerzyć dietę, dobrze karmić. Później następuje często przerzucenie odpowiedzialności za dobre żywienie na placówkę (przedszkole, później szkołę). Coraz mniej rodziców starszych dzieci przywiązuje uwagę do tego co je dziecko, byleby zjadło. Respondenci z wielkim przekonaniem opowiadają się za tym, że producenci powinni dążyć do ograniczenia ilości cukru, soli, tłuszczów w żywności. Jednocześnie aż 80% z nich jest za tym, by musieli odprowadzać podatek na fundusz walki z otyłością i nadwagą. To rozwiązanie przyczyniłoby się nie tylko do zwiększenia budżetu na edukację, ale również, a może przede wszystkim, do wzrostu cen śmieciowego jedzenia. To miałoby z dużym prawdopodobieństwem wpływ na spadek sprzedaży. Ciekawe, że ponad połowa respondentów uważa, że zdrowa żywność nie jest w Polsce łatwo dostępna lub jest za droga. Myślę, że wynika to ze skojarzenia – zdrowa żywność, sklep ze zdrową żywnością, amarantu, Chia i inne wyszukane, drogie produkty. Tymczasem zdrowa żywność to płatki owsiane (tańsze od cukrowych płatków „dla dzieci”) czy kasza jaglana. Jogurt naturalny również nie jest droższy od „owocowego” z nazwy, a jest oczywiście zdrowszy. Zatem czytanie etykiet i świadome robienie zakupów sprawiłoby, ze społeczeństwo jadłoby zdrowiej, nie uszczuplając zawartości portfela. Zdaniem respondentów w pierwszej kolejności dostęp do porady dietetycznej powinni mieć rodzice dzieci do 3-go roku życia i kobiet w ciąży. Co ważne, aż 62% uważa, że porady takiej powinien udzielać dietetyk. Mogę jedynie potwierdzić, że prawidłowe żywienie kobiety w ciąży i w pierwszych 3 lat życia ma największy wpływ na jego zdrowie teraz i w przyszłości. Jeśli nauczymy dziecko jedzenia warzyw, pomagania w kuchni, sięgania po rozmaite produkty, jego przyszła dieta będzie bardziej urozmaicona. Nie wystarczy jednak chcieć. Byłoby łatwo, bo większość rodziców chciałoby, żeby dziecko jadło owoce i warzywa. Znowu potrzebna jest edukacja. Jak zachęcić, by nie zniechęcić? Jak rozszerzać dietę niemowlęcia, by wychować małego smakosza? Co zrobić, gdy dziecko odmawia jedzenia lub je 3 wybrane produkty? To dylematy i problemy, z którymi rodzice są pozostawieni sami sobie. 75% respondentów wskazuje na konieczność porady indywidualnej, jednocześnie niemal 60% uważa grupowe szkolenie za wystarczające. Myślę, że dobre szkolenie grupowe byłoby mniej obciążające dla budżetu, a jednocześnie mogłoby przynieść wymierne korzyści, zmienić sposób myślenia rodziców, zwiększyć ich wiedzę na temat tego, jak istotne jest żywienie dziecka, a także uchronić przed najczęściej popełnianymi błędami. Uważam, że w przypadku większego problemu, jak na przykład: skrajnie wybiórcze jedzenie, cukrzyca, czy też alergia z koniecznością stosowania diety eliminacyjnej rodzice powinni mieć możliwość zasięgnięcia indywidualnej porady u dietetyka. Na ten moment są często pozostawieni sobie. Dieta bez glutenu, bez mleka, jajka brzmi prawie jak wykluczenie wszystkiego, a przecież potrzeby żywieniowe alergika, są takie same jak u dziecka bez alergii. Muszą być jedynie zaspokojone w inny sposób. W diecie eliminacyjnej powszechnie eliminuje się alergeny, tymczasem jej podstawowym założeniem jest również ich zamiana na inne, o podobnej wartości odżywczej. Eliminacja mleka i przetworów mlecznych nie oznacza, że nasz przedszkolak nie potrzebuje wapnia - musimy go dostarczyć w inny, możliwy sposób. Respondenci chcieliby, by taka porada była finansowana przez NFZ (46%) lub częściowo współfinansowana (41%). W obecnej chwili takiej porady nie ma w koszyku świadczeń gwarantowanych, a zatem trzeba za nią dodatkowo zapłacić. ( źródło - Razem dla Zdrowia - Ewa Borek, Michał Brzeziński i wsp. ).
Nadwaga u dzieci to coraz częstsze zjawisko. Jeśli dziecko waży za dużo trzeba to jak najszybciej zmienić pod kierunkiem lekarza pediatry. Warto pamiętać, że komórki tłuszczowe, które powstaną u dziecka przez pierwsze dwa lata życia, już nigdy nie znikną. To oznacza, że dziecko z nadwagą może w przyszłości stać się dość łatwo otyłym dorosłym. Jeśli podejrzewasz, że twoje dziecko ma nadwagę, nie bój się wizyty u pediatry w tej sprawie. Do siódmego roku życia nie stosuje się u dzieci klasycznych diet odchudzających, takich jak dla osób dorosłych. Zalecenia lekarza dla dziecka z nadwagą dotyczyć będą raczej zmiany sposobu odżywiania przy jednoczesnym wprowadzeniu większej ilości ruchu. Pediatra oceni także, czy nadwaga u dziecka nie jest związana z chorobami, np. problemami z tarczycą lub układem nerwowym. Nadwaga u dzieci może dotknąć nawet niemowlęta. Narażone na nią są zwłaszcza te maluchy, które dość krótko były karmione piersią lub od momentu narodzin karmione były sztucznie. Jednak w wypadku dzieci, które są nadmiernie karmione przez swoje rodziny i zbyt mało się ruszają, warto zastosować kilka prostych zasad, które szybko pomogą wrócić maluchowi do prawidłowej wagi. Wprowadź do rodzinnej tradycji zwyczaj spędzania weekendów z rodziną i wspólnego ruchu na świeżym powietrzu. To doskonała metoda na skończenie z nadwagą u dzieci, i nie tylko u najmłodszych pociech! Masz dziecko z nadwagą - nie używaj słodyczy jako nagrody, to najprostsza droga do nadwagi i nagradzania się dziecka słodyczami za sukcesy w przyszłości, gdy będzie dorosłe. Nie wytykaj dziecku, że jest otyłe. Zapewnij je, że zdrowe jedzenie i ćwiczenia sprawią, że wyrośnie na osobę szczupłą i zgrabną. Podawaj posiłki w określonych porach, na małych talerzach i ucz dziecko jeść powoli. Nie zmuszaj dziecka do wyczyszczenia talerza do ostatniego okruszka, jeśli sygnalizuje, że nie jest już głodne. Jedz posiłki wspólnie z dzieckiem z dala od telewizora i komputera. Na deser podawaj owoce, kostkę czekolady lub sorbet lodowy zamiast ciężkich ciastek z kremem lub batoników. ta zasada wydaje się oczywista, ale zbyt częste jedzenie słodyczy, to przyczynek do nadwagi u osób w każdym wieku. Zwróć uwagę kiedy dziecko sięga po nadmiarowe przekąski. Postaraj się unikać takich sytuacji i zastępować je skupieniem uwagi dziecka na innej czynności. Po skończonym obiedzie sprzątaj szybko ze stołu, aby było jak najmniej pretekstów do dokładki. Nie chwal dziecka za zjadanie dodatkowych porcji. Nie nakłaniaj go do jedzenia za mamę, tatę, babcię. Jeśli jesteś rodzicem dziecka z nadwagą pamiętaj, aby nie podawać dziecku zbyt wielu pokarmów białkowych (nabiał, mięso i wędliny) i cukru. Przyzwyczajaj pociechę do jedzenia warzyw, owoców i jogurtów naturalnych. Unikaj produktów sztucznych np. sosów w proszku. Z danych Instytutu Żywności i Żywienia wynika, że co piąty uczeń w Polsce boryka się z nadwagą lub otyłością, a polskie dzieci należą do tyjących najszybciej w Europie. Winne są cukry proste, tłuszcze pochodzenia zwierzęcego, sól i przekąski, które w zbyt dużych ilościach trafiają na talerze dzieci. Kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych to proces, w którym ogromną rolę odgrywają rodzice. Niestety, to właśnie dorośli często dają niechlubny przykład – 64 proc. mężczyzn i 49 proc. kobiet w Polsce ma nadmierną masę ciała. Dlatego dietetycy radzą, by zmianę nawyków przeprowadzić solidarnie, całą rodziną.
Nadwaga u dzieci w Polsce jest dużym problemem. Aż 30 proc. dzieci w wieku wczesnoszkolnym i 20 proc. nastolatków ma nadwagę. Niestety pandemia koronawirusa i związane z nią ograniczenia prawdopodobnie jeszcze pogorszą te statystyki. Jakie są przyczyny nadwagi u dzieci? Jak pomóc dziecku, które zaczyna tyć? Nadwaga u dzieci przyjmuje tendencję wzrostową. Lekarze od kilku lat alarmują, że waga dzieci i młodzieży niepokojąco rośnie. Jak informuje na swoich stronach Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej, w Polsce na nadwagę lub wręcz otyłość cierpi aż 30 proc. dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Z wiekiem sytuacja nieco się poprawia, ale tylko odrobinę. Jak wykazały ogólnopolskie badania przeprowadzone przez Instytut Żywności i Żywienia, już w 2016 nadwagę miał co piąty uczeń w wieku od 10 do 16 lat. Częściej problem dotyczył chłopców niż dziewczynek. Zdaniem lekarzy w czasie pandemii koronawirusa odsetek dzieci i nastolatków z nadwagą zwiększył się. Potwierdzają to chociażby obserwacje rodziców. Koronawirus zmienił życie codzienne nie tylko dorosłych, ale także dzieci, zwłaszcza tych w wieku szkolnym, które od wielu miesięcy niemal całe dnie spędzają w domu, przed komputerem. Online odbywają się nie tylko lekcje, lecz także zajęcia dodatkowe: korepetycje, kursy językowe, a nawet zbiórki harcerskie. Do sieci w znacznym stopniu przeniosło się również życie towarzyskie (rodzice w obawie przed koronawirusem rzadko zgadzają się na spotkania w realu). W efekcie wiele dzieci spędza czas prawie nie ruszając się z fotela czy kanapy. Taki tryb życia, choć dość skutecznie chroni przed COVID-19, ma niestety przykre skutki uboczne – sprzyja nadwadze. Oczywiście pandemia nie jest główną przyczyną problemu. Winne są przede wszystkim nieprawidłowa dieta oraz mała aktywność fizyczna. Zbyt duża masa ciała to nie tylko kwestia estetyki i dobrego samopoczucia, lecz także zdrowia. Lekarze podkreślają także, że nadwaga pogarsza jakość życia i może być przyczyną depresji. Absolutnie nie należy więc jej lekceważyć. Nadmiar kilogramów często jest widoczny gołym okiem. Ale taka diagnoza oczywiście nie wystarczy. Potrzebne są dokładne pomiary wagi oraz wzrostu, a także wiedza, jak dokonać ich oceny. Wielu rodziców w pierwszym odruchu, korzysta z prostego, dostępnego w Internecie kalkulatora BMI. Oceniając wagę młodego człowieka, trzeba jednak wziąć pod uwagę etap jego rozwoju. W okresie wzrastania wysokość i masa ciała nie tylko rosną z wiekiem, ale także w sposób naturalny zmieniają wzajemne proporcje. W przypadku dzieci i młodzieży wysokość wskaźnika BMI zależy od płci i z zmienia się wraz z wiekiem. Dlatego do oceny prawidłowego rozwoju masy ciała najlepsze są tabele lub siatki centylowe wartości BMI. Są one oddzielne dla dziewczynek i chłopców. Uwzględniają nie tylko wagę i wzrost dziecka, lecz także jego wiek. Mówi się, że skłonności do tycia są dziedziczne. Rzeczywiście czynniki genetyczne odgrywają tu pewną rolę. To od nich zależy regulacja przemiany materii oraz magazynowanie i rozkład tkanki tłuszczowej w organizmie. Lekarze podkreślają jednak, że skłonność genetyczna nie musi prowadzić do rozwoju otyłości. Zdrowy styl życia, a więc prawidłowa dieta i odpowiednia porcja aktywności fizycznej w większości przypadków mogą zapobiec tej dolegliwości. Problemy z nadmiarem kilogramów często są rodzinne. Badania wykazały, że 70 proc. dzieci, których oboje rodzice są otyli, boryka się z nadwagą. Gdy mama i tata są szczupli ryzyko otyłości u ich potomka wynosi zaledwie 10 proc. Zdaniem lekarzy, zwykle nie jest to kwestia genów, tylko niezdrowego stylu życia całej rodziny. Jeśli mama i tata najchętniej spędzają czas przed telewizorem czy komputerem, dziecko na ogół bierze z nich przykład i także niewiele się rusza. Gdy rodzice są łasuchami i wciąż kupują słodycze, dziecko również często po nie sięga. W efekcie, podobnie jak oni, zaczyna tyć. Specjaliści radzą zatem, że zwalczanie nadwagi u dziecka należy uczynić sprawą rodzinną. Kluczem do sukcesu są prawidłowa dieta oraz zdrowy styl życia wszystkich domowników. Zdrowy jadłospis powinien zawierać wszystkie potrzebne organizmowi składniki odżywcze w odpowiednich proporcjach. Dlatego układając go najlepiej zasięgnąć porady dietetyka. Nawet teraz, w czasie pandemii jest to możliwe, gdyż wielu specjalistów pracuje online. Niezależnie od konsultacji warto znać podstawowe zasady diety, która pomoże dziecku zachować prawidłową wagę i szczupłą sylwetkę.
Regularnie przeprowadzane badania populacji polskich dzieci w wieku dojrzewania wskazują, że ponad 20% z nich ma nadwagę! Problem ten, związany z brakiem równowagi pomiędzy ilością dostarczanej (spożywanej), a wydatkowanej (zużywanej, spalanej) energii (kilokalorii), pomimo nieustannej, wszechobecnej edukacji – nie maleje. Przyczyn nadwagi i otyłości u dzieci i młodzieży jest wiele i można tu wymienić m.in.: uwarunkowania genetyczne, cukrzycę ciążową u matki, wysoką masę urodzeniową dziecka, sposób karmienia dziecka w okresie niemowlęcym oraz późniejszy sposób odżywiania się oraz aktywność fizyczną dziecka i jego rodziny. Nadwaga i otyłość w wieku rozwojowym sprzyja wystąpieniu wielu chorób – chciałoby się powiedzieć w wieku dorosłym – jednak często zdecydowanie wcześniej. Należą do nich m. in. choroby układu krążenia, cukrzyca typu 2, stłuszczenie wątroby, zaburzenia kostno-mięśniowe wynikające z przeciążenia układu ruchu, astma oskrzelowa, zespół policystycznych jajników, zaburzenia emocjonalne i inne. Należy konsekwentnie i całą rodziną wprowadzić zasady zdrowego odżywiania. Rozpocząć od regularnych posiłków ze śniadaniem zjadanym przed wyjściem z domu na czele. Potem, nad dzieckiem w wieku przedszkolnym pieczę przejmie placówka, zaś dziecko w wieku szkolnym powinno dostać pakiet zdrowego jedzenia i wody do picia „na wynos”. Mogą to być: kanapki, owoce, warzywa, orzechy, zdrowe zbożowe przekąski, pitne, naturalne napoje mleczne. Jedzenie regularnie przez cały dzień jako kontrast do wygładzania się aż do popołudnia/wieczora pozwala na wyregulowanie odczuwania głodu i sytości, a przez to na zapanowanie nad sięganiem po niepożądane przekąski i nadmierne jedzenie w drugiej części dnia. Ważne jest również aby dziecko dostawało do szkoły wodę, nie napój czy sok, które potrafią zapełnić mały brzuszek tak, że nie zmieści się do niego już zdrowy posiłek. Kontynuacją jedzenia w szkole powinny być 1-2-3, w zależności od długości dnia dziecka, posiłki w domu. Zarówno w przypadku dorosłych i dzieci około 3 godzinne przerwy pomiędzy posiłkami to zasada. Często popełnianym błędem po powrocie do domu – przez dorosłego oraz dzieci – jest sięganie „na szybko” po wiele drobnych, przypadkowych przegryzek. To nie powinno się zdarzać zwłaszcza w domu osób z tendencją do tycia! Dobrym rozwiązaniem jest wspólne zasiadanie do zdrowego, przygotowanego dzień wcześniej posiłku np. zupy, a nawet lekkiego, niedużego drugiego dania. Asortyment jaki powinien pojawić się w zdrowym, codziennym jadłospisie dziecka to przede wszystkim pełnoziarniste produkty zbożowe: pieczywo, kasze, makarony czy ryż, wielorakie i w różnej formie przygotowane, surowe i gotowane warzywa, rośliny strączkowe, owoce, orzechy, nasiona, jaja, ryby, nietłuste i niesłodzone przetwory mleczne takie jak: mleko, jogurty, twarożki, natomiast tłusty ser np. żółty – w małej ilości. Mięsa i przetwory również powinny być chude: drób, cielęcina, wołowina i wieprzowina – rzadziej. Należy ograniczyć takie dodatki jak sól, cukier, śmietana czy masło oraz niezdrowe techniki kulinarne zwiększające kaloryczność posiłków – zwłaszcza smażenie w dużej ilości tłuszczu. Niezbędnym elementem stylu życia prowadzącego do zgubienia nadmiaru kilogramów oraz utrzymania właściwej sylwetki jest regularna aktywność fizyczna, o co bardzo mocno trzeba zadbać w przypadku dzieci z tzw. „tendencją do tycia”. Zasady zdrowego odżywiania to podstawa. Do tych zasad trzeba zaliczyć wyeliminowanie z codziennej diety najbardziej szkodliwych dla zdrowia oraz sylwetki produktów. Do grupy najbardziej niepożądanej żywności zaliczam: słodkie „sztuczne” napoje, słone przekąski typu chipsy, złej jakości, barwione, aromatyzowane słodycze o bardzo skomplikowanym składzie. Jestem też przeciwna tzw. pieczywu cukierniczemu nieznanej jakości (tzw. drożdżówkom). Sugeruję pozbyć się z domu tych kilku grup produktów i nigdy do nich nie wracać… :)