Według nowego badania naukowców z Imperial College London, MRSA (metycylinooporny Staphylococcus aureus), bakteria oporna na wiele antybiotyków, wykorzystuje pewnego rodzaju przynęty, aby uniknąć działania silnych antybiotyków. Wyniki najnowszych odkryć sugerują nowe, potencjalne sposoby radzenia sobie z bakteriami, takie jak zakłócanie działania tych wabików. Jednym z kilku antybiotyków, które mogą być stosowane wobec szczepów MRSA jest lek ostatniej szansy - daptomycyna. Niestety, prawie jedna trzecia infekcji MRSA nie odpowiada na działanie tego leku, pozostawiając pacjentów ze złym rokowaniem.
Do tej pory naukowcy nie wiedzieli, jak MRSA udało się przetrwać leczenie daptomycyną. W najnowszych badaniach, opublikowanych w czasopiśmie Nature Microbiology, zespół naukowców odkrył, że MRSA uwalnia podstępne cząsteczki, które umożliwiają im uniknąć uśmiercenia przez antybiotyk. Przynęty MRSA są wykonane z tego samego rodzaju lipidu, który tworzy zewnętrzną warstwę komórek MRSA. Antybiotyk zwykle przywiera do tej warstwy lipidowej tuż przed wywierceniem otworu w zewnętrznej powłoce i zabiciu bakterii. Jednak gdy MRSA uwalnia swoje podstępne lipidowe cząsteczki, antybiotyk łączy się z nimi zamiast z błoną zewnętrzną bakterii i jest dezaktywowany.
„Te lipidowe cząsteczki działają w podobny sposób do wabików świetlnych uwalnianych przez myśliwce, by uniknąć pocisków. Antybiotyk omyłkowo łączy się z tymi wabikami bakterii, dzięki czemu unikają zniszczenia. Jest to pierwszy raz, kiedy udało się zaobserwować ten system przynęt u MRSA", twierdzą autorzy badania.
Eksperymenty na komórkach bakteryjnych w laboratoriach i na myszach pomogły naukowcom odkryć, że tylko niektóre bakterie MRSA mogą korzystać z tej metody. Autorzy badania uważają, że to dlatego około 30% zakażeń jest oporna na leczenie daptomycyną. W tych opornych na leczenie infekcjach bakterie MRSA wyłączają system komunikacyjny między sobą, który również pozwala im uwalniać toksyny uszkadzające komórki ludzkie, ale oprócz tego wydaje się, że zakłóca wtedy produkcję lipidowych przynęt. Innymi słowy, bakterie MRSA "idą w ciemno" i zatrzymują całą komunikację między sobą, ale pozwala to na skuteczne blokowanie antybiotyków.
„Naszym celem jest teraz na zrozumienie, jak wytwarzane są te wabiki i jak można je wyłączyć całkowicie, aby pomóc daptomycynie działać dla zdrowia pacjentów.” Podobny mechanizm przynęty zaobserwowano u bakterii E. coli. Badania mogą mieć wielkie znaczenie dla rozszyfrowania tego systemu, który prawdopodobnie istnieje u wielu innych bakterii.
Dalsze eksperymenty wykazały, że uwalnianiu przynęt można częściowo zapobiec stosując drugi antybiotyk - oksacylinę, która jest podobna do penicyliny. Chociaż MRSA jest oporny na oksacylinę, używając jej wraz z daptomycyną można umożliwić efektywniejsze zniszczenie bakterii. Inne badania sugerują, że antybiotyki o typie penicyliny pomagają daptomycynie zniszczyć MRSA, choć naukowcy nie wiedzą, dlaczego. Obecnie trwają badania nad następną generacją antybiotyków, które są w fazie badań klinicznych, aby zatrzymać produkcję lipidowych wabików.
„W walce z opornością na środki przeciwdrobnoustrojowe, rozpaczliwie poszukujemy nowych sposobów leczenia zakażeń bakteryjnych takich jak MRSA, ponieważ zaczynają niebezpiecznie uodparniać się nawet na najsilniejsze antybiotyki. Nasze badanie wyjaśniło dość sprytną taktykę wykorzystywaną przez te i ewentualnie inne bakterie, aby uniknąć leczenia, a mając tę nową wiedzę możemy zacząć rozwijać ulepszoną terapię w walce z jednym z największych zagrożeń dla zdrowia na świecie", podsumowują badacze.
Źródło: sciencedaily.com
Komentarze
[ z 5]
Istotne jest, aby podejmować wysiłki celem zgłębienia problematyki działania antybiotyków, a także mechanizmów w komórkach bakteryjnych odpowiadających za tworzenie oporności. Nie da się ukryć, że wisi nad nami groźba rozwoju kolonii bakterii opornych na działanie wielu antybiotyków. Zwłaszcza, że w przeciągu ostatnich dwóch dekad nie został wymyślony żaden nowy antybiotyk (albo tylko jeden, tutaj akurat nie jestem w stu procentach przekonany). Tworzenie nowych antybiotyków z punktu widzenia firm farmaceutycznych jest zupełnie nie opłacalne. Nawet gdyby podjęto w tej chwili badania zmierzające do opracowania nowej substancji o działaniu bakteriobójczym i z powodzeniem wypuszczono by ją na rynek, to i tak do czasu wygaśnięcia prawa wyłączności, kiedy konkurencja nie może produkować zamienników generycznych nie udało by się pozyskać na tyle dużych korzyści majątkowych, aby wynagrodziło to trud wcześniejszych badań. Zwłaszcza, że jeszcze mamy skuteczne antybiotyki i pewnie przez te dziesięć lat, kiedy nowa substancja była by dostępna w wysokiej cenie (aby producent uzyskał zwrot poniesionych nakładów pieniężnych) i tak korzystano by przeważnie ze starych substancji. A kiedy lek straciłby tą dziesięcioletnią karencję, leki generyczne weszłyby na rynek uniemożliwiając producentowi kiedykolwiek odzyskanie poniesionych wydatków na badania i testy. Dlatego dobrze, że naukowcy badają problem odnośnie walki z bakteriami wielolekoopornymi i przynajmniej w taki sposób mogą przyczynić się do zwiększenia skuteczności terapii i poprawy rokowania u pacjentów zarażonych tymi chorobotwórczymi drobnoustrojami.
Parę dni temu natkęłam się na publikacje o ciekawym, pochodnym do poruszonego tutaj temacie a mianowicie: Mobilna Antybiotykooporność.Umieszczam tu wybrane informacje, polecam naprawdę ! Dużym zagrożeniem dla zdrowia człowieka stała się wielolekowa oporność drobnoustrojów . Bakterie oporne na kilka antybiotyków są izolowane z trzody chlewnej, bydła czy drobiu, a także są przenoszone na produkty spożywcze pochodzenia zwierzęcego, takie jak: surowe mięso drobiowe, wieprzowe, wołowe , mleko i jego przetwory czy produkty rybne. Wieloantybiotykooporność nie zawsze jest związana z posiadaniem przez bakterie kilku czy nawet kilkunastu genów oporności na antybiotyki. Wynikać to może z obecności pojedynczego genu lub mutacji, która zmienia strukturę lub skład ściany komórkowej drobnoustroju, syntezę otoczki czy też tworzy pompy, które aktywnie usuwają szkodliwą substancję z komórki. Wciąż napływające doniesienia o antybiotykooporności sugerują, że świat wchodzi w „erę poantybiotykową”. Oporność na antybiotyki rozprzestrzenia się szybciej, niż trwanie procesu wprowadzenia związku do rutynowego leczenia ludzi czy zwierząt. Czemu więc tak szybko pojawia się lekooporność? Nowo zidentyfikowane substancje o działaniu bakteriobójczym lub bakteriostatycznym przed wprowadzeniem na rynek oprócz praco- i czasochłonnych badań fizykochemicznych i klinicznych testowane są także pod kątem pojawiania się na nie antybiotykooporności. Tak m.in. sprawdzano „nowy” antybiotyk teiksobaktynę - związek wyizolowany z Eleftheriaterrae. W warunkach laboratoryjnych nie udało się uzyskać mutantów Staphylococcus aureus czy Mycobacterium tuberculosis na niego opornych. Okazuje się, iż geny warunkujące oporność na antybiotyki były już w środowisku od milionów lat, a nabywanie oporności zazwyczaj nie zależy od przypadkowych mutacji. Podczas analiz DNA z wiecznej zmarzliny sprzed 30 000 lat zidentyfikowano różnorodne geny mogące warunkować oporność na β-laktamy, tetracykliny czy glikopeptydy . Pulę genów determinujących antybiotykooporność bowiem zwiększają sami producenci antybiotyków. Dodatkowo produkty tych genów mogą być zaangażowane w metabolizm podstawowy komórki bakteryjnej. Lekooporność stała się problemem na skalę światową. W celu „ratowania antybiotyków” wprowadzono regulacje prawne dotyczące ich stosowania. W 2006 r. Unia Europejska zakazała stosowania antybiotyków jako stymulatorów wzrostu w hodowlach zwierzęcych . W Polsce minister zdrowia ogłosił „Narodowy Program Ochrony Antybiotyków” na lata 2011-2015, a zanieczyszczenia antybiotykami objęto badaniami kontrolnymi według rozporządzenia ministra rolnictwa i rozwoju wsi z 20 marca 2003 r. Działania te powinny być jednak wspomagane. Wiadomo, iż determinanty oporności rozprzestrzeniają się w środowisku. Niemożliwe jest usunięcie wszystkich genów warunkujących lekooporność, ponieważ niektóre z nich pełnią istotną rolę w funkcjonowaniu organizmu zupełnie niezwiązaną z antybiotykoopornością. Można jedynie kontrolować pojawianie się, selekcjonowanie i rozprzestrzenienie tych genów w bakteriach, które mają kontakt z ludźmi, zwierzętami i roślinami. Szansą jest spowolnienie procesu rozprzestrzeniania genów tworzących oporność. Powstały nowe koncepcje walki z antybiotykoopornością np. eco-evo - integrująca ekologię i biologię rozwoju czy eco-evo-devo - spajająca ekologię, ewolucję i biologię rozwoju. Zwolennicy tych teorii uważają niszę, w której żyją antybiotykooporne bakterie za środowisko chore, które należy uzdrowić. Nie zakładają usuwania genów antybiotykooporności, ale proponują poszukiwanie związków, które będą hamowały rozprzestrzenianie antybiotykooporności i blokowały procesy prowadzące do powstania nowych determinantów wywołujących niewrażliwość na antybiotyki. W myśl tej hipotezy zanieczyszczona antybiotykoopornością żywność może być leczona. Dane literaturowe wskazują, iż można hamować m.in. koniugację czy rekombinację. Udowodniono, że nienasycone kwasy tłuszczowe blokują koniugację plazmidu R388. Jest to działanie swoiste systemowo, czyli w obecności nienasyconych kwasów tłuszczowych zatrzymana jest tylko koniugacja wektorów z systemami koniugacyjnymi plazmidu R388 . Również bardzo wydajnie blokują transfer przeciwciała przeciwko relaksazie plazmidu R388. Działają one swoiście plazmidowo, w komórkach biorcy plazmidu R388. Proces transferu koniugacyjnego plazmidu F może zostać zatrzymany przez białko gp3 z bakteriofaga M13, które wpływa negatywnie na proces formowania T4SS. Bisfosfoniany są także proponowane jako inhibitory koniugacji. Związki hamujące wymienione procesy są niezwykle specyficzne. Stąd też, aby „wyleczyć” produkty spożywcze z genów warunkujących antybiotykooporność należy poszczególne grupy produktów poznać. Uwolnienie żywności od tych genów jest trudne. Można jednak podjąć działania mające na celu np. zablokowanie transferu koniugacyjnego genów oporności w obrębie produktu spożywczego pozwalające na zahamowanie transferu genów do bakterii patogennych czy bakterii komensalnych organizmu człowieka. W ostatnich latach wieloantybiotykooporne bakterie patogenne, komensalne i środowiskowe są identyfikowane na całym świecie. Podjęte działania mające na celu zmniejszenie liczby przepisywanych pacjentom antybiotyków i zakaz stosowania antybiotyków jako stymulatorów wzrostu zwierząt hodowlanych wydają się niewystarczające. Do niedawna antybiotykooporność była kojarzona jedynie ze środowiskiem szpitalnym. Szczegółowe zbadanie problemu wykazało, iż rezerwuarem genów lekooporności jest też żywność. Łańcuch pokarmowy może odgrywać znaczącą rolę w transmisji genów determinujących lekooporność między środowiskiem a człowiekiem. Usunięcie z produktów spożywczych genów antybiotykooporności jest niemożliwe. Można jedynie kontrolować pojawianie się, selekcję i rozprzestrzenianie genów AR. Częściową kontrolę procesu zapewniają substancje blokujące koniugacyjny transfer plazmidów/transpozonów opornościowych. Proponowane działania łączą ewolucję i ekologię, dzięki czemu mogą zmniejszyć szerzenie się antybiotykooporności w środowisku. ( autorzy: Jolanta Godziszewska, Dominika Guzek , Krzysztof Głąbski , Agnieszka Wierzbicka)
Niestety w dzisiejszych czasach w coraz większym stopniu jesteśmy narażeni na zakażenie tymi groźnymi bakteriami. Jak się okazuje niektóre superbakterie są w stanie zmieniać swój kształt co także może przyczyniać się do tego, że są one odporne na antybiotyki. Dochodzi w pewnym sensie do “porzucenia” ściany komórkowej i przyjęcia L-formy, która jest formą przetrwalnikową i służy do odnowienia kolonii, w momencie gdy warunki w środowisku znowu staną się sprzyjające. Dzięki temu antybiotyk nie jest w stanie skutecznie zadziałać na bakterie co przyczynia się do tego, że nie zostaje ona usunięta z organizmu. Obecność ściany komórkowej sprawia, że bakterie są łatwiejsze do “zlokalizowania” przez komórki układu odpornościowego, a także antybiotyki, chociażby penicyliny. Gdy organizm jest zdrowy to w wielu przypadkach jest w stanie unieszkodliwić takie bakterie, jednak przy znacznym osłabieniu układu odpornościowego często jest to niemożliwe. W związku z tym, że antybiotyki stają się mniej skuteczne w walce z bakteriami lekoopornymi naukowcy cały czas starają się stworzyć związki, które pomogą im w walce z tymi patogenami. Niemieccy naukowcy opracowali lek, którego skuteczność jest bardzo zbliżona do antybiotyków jednak działa on na bakterie w nieco innym mechanizmie, na który bakterie nie stworzyły jeszcze oporności. Prace nad antybiotykami pochłaniają bardzo duże ilości pieniędzy, dlatego świetnie, że udało się stworzyć taki związek, który miejmy nadzieję w niedalekiej przyszłości będzie mógł być wykorzystany w warunkach klinicznych. Zaoszczędzone pieniądze można w takim wypadku przeznaczyć tworzenie leków, na które jest ogromne zapotrzebowanie w innych gałęziach medycyny. Wspomniany lek ma atakować konkretny enzym występujący właśnie u bakterii lekoopornych. Jest to rodzaj kinazy pirogronianowej, który odgrywa istotną rolę w procesach metabolicznych. Być może dzięki takiemu efektowi działania uda się uniknąć skutków ubocznych, które są obecne w przypadku stosowania antybiotyków. Szacuje się, że każdego roku około 2 miliony osób na całym świecie umiera w wyniku zakażenia tymi bakteriami. Eksperci przewidują, że w 2050 liczba takich osób wzrośnie aż do 10 milionów. Naczelna Izba Kontroli przeprowadziła jakiś czas temu kontrole dotyczące stosowania antybiotyków w naszym kraju. Dane te pokazują, że konieczne jest wprowadzenie niezbędnych zmian. Jak się okazuje większość lekarzy w podmiotach, które podlegały kontroli przepisywało antybiotyki bez uprzednio przeprowadzonego badania mikrobiologicznego. Zdarzały się również sytuacje, że ta grupa leków była stosowana w chorobach, których obecność wyraźnie wskazywała na infekcję wirusową. W tym samym czasie notuje się znaczny wzrost liczby pacjentów zakażonych lekoopornymi bakteriami w polskich szpitalach. Ryzyko zgonu pacjenta zakażonego taką bakterią jest 8-krotnie większe niż w przypadku niezakażonego. Wiele osób w przypadku nawet niezbyt groźnego przeziębienia decyduje się na antybiotykoterapię, aby w jak najszybszym czasie poczuć się lepiej nie zwracając uwagi na skutki uboczne takiego działania. Warto zaznaczyć, że nie dotyczą one tylko konkretnej osoby pod postacią zniszczenia w pewnym stopniu mikroflory jelitowej, której przypisuje się coraz większą ilość bardzo ważnych zadań w naszym organizmie, ale również przyczyniają się do powstawania szczepów lekoopornych, które szczególnie w przypadku osób obniżoną odpornością stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia. Pneumokoki również stanowią grupę bakterii, które charakteryzują się opornością na antybiotyki. Oczywiście najlepszą formą ochrony przed tymi patogenami są szczepienia co jest już przekazywane od pewnego czasu. Bakterie te są najbardziej niebezpieczne w przypadku dzieci poniżej 5 roku życia, a także osób starszych. Co roku w naszym kraju z powodu ostrej infekcji górnych dróg oddechowych spowodowanych tymi bakteriami jest hospitalizowanych 120-140 tysięcy osób. Wydaje mi się, dobrym posunięciem, że w naszym kraju szczepienia przeciwko pneumokokom stały się szczepieniami obowiązkowymi. Myślę, że w niedalekiej przyszłości zaobserwujemy efekty takich zmian. Przykładowo w Finlandii w 2010 roku wprowadzono takie szczepienia i już po 4 latach dało się zauważyć tego rezultaty bowiem liczba hospitalizowanych dzieci z powodu zapalenia płuc spadła aż o 77 procent. Najgroźniejsza z pewnością jest inwazyjna choroba pneumokokowa, podczas której bakterie przedostają się do krwi i mogą trafić do innych narządów. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wiedza zarówno pacjentów jak i lekarzy co do stosowania antybiotyków ulegnie znacznej poprawie i kolejne kontrole przyniosą dużo bardziej optymistyczne wyniki. Warto zaznaczyć, że wiele osób sięga po antybiotyki, które wcześniej zostały im wypisane. Często bowiem osoby rozpoczynają antybiotykoterapię i w momencie gdy poczują się lepiej odstawiają leki. Nie należy tak robić i stosować je tyle czasu ile zostało zalecone przez lekarza.
Według danych w naszym kraju każdego roku może dochodzić nawet do 500 tysięcy infekcji bakteriami lekoopornymi, których leczenie może sięgać nawet 800 milionów złotych. Szacuje się, że na skutek braku nowych terapii do 2050 roku śmiertelność z powodu chorób zakaźnych wzrośnie ponad dziesięciokrotnie. Według naukowców około jedna piąta zgonów na całym świecie jest spowodowanych infekcjami bakteryjnymi. Cztery lata temu badacze ze Stanów Zjednoczonych stwierdzili zakażenie u pacjentki, w przypadku której kolistyna, czyli antybiotyk wykorzystywany w najbardziej trudnych przypadkach, nie okazała się skuteczna. Był on dosyć rzadko stosowanych z uwagi na dużą liczbę działań niepożądanych. Ponadto ze względu, że nie sięgano po nią zbyt często bakterie nie miały możliwości wytworzenia przeciwko niej oporności. Niestety wraz z upływem czasu zaczęto ją wykorzystywać w rolnictwie przez co straciła ona swoje wyjątkowe zdolności. Warto wspomnieć, że nie wykonuje się rutynowych badań mikrobiologicznych w celu dobrania antybiotyku do konkretnego patogenu, co znacznie zwiększa skuteczność terapii i zmniejsza ilość skutków ubocznych związanych z nieprawidłowo dobranym antybiotykiem i przedłużoną terapią. Antybiotyki są wciąż bardzo ciekawą dla naukowców grupą związków, które są szeroko wykorzystywane w dzisiejszej medycynie, chociażby ze względu na wzrost ilości infekcji bakteriami opornymi na obecnie dostępne leki. Mikroby mają zdolność przekazywania informacji o oporności innym bakteriom, dzięki temu, że znajduje się ona na kulistym organellum komórkowym zwanym plazmidem. Co gorsze mogą być one przekazywane pomiędzy różnymi gatunkami bakterii. Jak się okazuje epidemia koronawirusa może przyczynić się do wzrostu oporności na antybiotyki. Takie są wnioski amerykańskich naukowców wynikające z przeprowadzonych przez nich badań. Zjawisko te może wynikać z niewłaściwego stosowania antybiotyków w walce z infekcją. Oczywiście w wielu przypadkach konieczne jest już stosowanie ogromnej ilości leków, ponieważ te podawane wcześniej nie przynosiły oczekiwanych rezultatów i stan pacjentów ulegał pogorszeniu. Jak się jednak okazuje nawet 90 procent pacjentów otrzymuje jeden lub dwa antybiotyki, które prawdopodobnie nie są niezbędne jeżeli chodzi o terapię. Czasem zdarza się bowiem, że są one włączane zanim uzyska się wynik, czy dany pacjent choruje na COVID-19. Lekarze w wielu przypadków chcą uniknąć podwójnej infekcji aby zapobiec dodatkowej infekcji bakteryjnej. Takie postępowanie w dzisiejszych czasach jest jednak nieuzasadnione i według nowych wytycznych nie powinno się go przeprowadzać. Co więcej są one często stosowane nawet w przypadku nieskomplikowanego przebiegu infekcji koronawirusem. Eksperci są zdania, że nawet w bardzo ciężkich przypadkach antybiotyki nie powinny być stosowane jako środek bezpieczeństwa. Obecnie większość naukowców koncentruje się na walce z wirusem, który przyczynił się do rozwoju pandemii, mniej uwagi poświęcając superbakteriom. To przekłada się na to, że walka z nimi w niedalekiej przyszłości może być utrudniona. Należy wspomnieć, że w dzisiejszych czasach naturalne środowisko jest bogate w oporne szczepy bakterii. Może być to spowodowane tym, że przedostaje się do niego coraz większa ilość antybiotyków chociażby z hodowli zwierząt, a także pestycydów z upraw roślin czy też metali ciężkich. To może doprowadzić do zaburzeń równowagi wśród bakterii w całej biosferze. Zwierzętom hodowlanym podaje się znaczne ilości antybiotyków, a te w konsekwencji trafiają także do naszego organizmu. Zjadając pokarmy, do produkcji których zostały użyte antybiotyki dostarczamy jednocześnie bakterie, które się na nich znajdują i które wytworzyły tę właśnie opornośc. Jeśli taki mikrob przedostanie się do naszego organizmu to może on przekazać geny oporności na fizjologicznie występujące bakterie np. w przewodzie pokarmowym co może zaburzyć ich równowagę, niekorzystnie oddziaływując na nasze zdrowie. Warto jest wspomnieć o tym, że infekcje bakteriami bardzo często towarzyszą innym schorzeniom, najczęściej przewlekłym, co znacznie pogarsza rokowanie chorego. Przykładowo pałeczka ropy błękitnej Pseudomonas aeruginosa przyczynia się do zaostrzeń w mukowiscydozie, które powodują istotne uszkodzenia w płucach. Do jego zakażenia dochodzić może ze środowiska zewnętrznego lub w przypadku zakażenia krzyżowego od innej osoby z mukowiscydozą. Przyczynia się do gorszej wydolności oddechowej, a w najgorszym przypadku śmierci chorego. Jak się okazuje w przypadku terapii skierowanej przeciwko tej bakterii skuteczna jest terapia doustna w porównaniu do terapii dożylnej. Jest to o tyle istotne, że ta druga forma podawania leku wymaga pobytu w szpitalu ora iniekcji, co w przypadku wielu dzieci jest czymś traumatycznym i niekoniecznie lubianym. Ponadto wiążę się z większą ilością działań niepożądanych wśród których wymienia się między innymi nefrotoksyczność i ototoksyczność, związanej z aminoglikozydem- tobramycyną. Dodatkowo doustna forma podawania leków jest tańsza. Z tych wszystkich względów polecane jest stosowanie formy doustnej, szczególnie w przypadku początkowych stadiów zakażenia. Dzięki temu pacjenci będą mogli być leczeni w warunkach ambulatoryjnych, co i dla nich oraz budżetów poszczególnych krajów będzie pozytywnym zjawiskiem. W ostatnim czasie amerykańskim i brazylijskim naukowcom udało się pozyskać toksyczne białko z jadu osy azjatyckiej, które ma działanie bakteriobójcze w stosunku do bakterii opornych na antybiotyki. Chodzi o peptyd mastoparan-L lub mast-L, który niszczy błonę komórkową powodując śmierć komórki bakteryjnej. Ponadto dzięki odpowiednim modyfikacjom genetycznym udało się sprawić, że jest ono w pełni bezpieczne jeżeli chodzi o nasze organizmy. Bez nich te białko w niewielkich ilościach może wykazywać szkodliwe działanie, zwłaszcza na czerwone krwinki, a dodatkowo może wywołać reakcję alergiczną, w pewnych przypadkach przyczyniając się do rozwoju wstrząsu anafilaktycznego. Ponadto może spowodować nagłe obniżenie ciśnienia tętniczego i zatrzymania oddechu. W badaniach na myszach wykazano, że wspomniana substancja może okazać się skuteczna w walce z niektórymi szczepami bakterii Escherichia coli, a także Staphylococcus aureus. Jej skuteczność jest porównywalna do gentamycyny, a także imipenemu. W Rosji także przeprowadzono badania nad nowymi antybiotykami. Jak się okazuje ma być on skuteczny w przypadku infekcji bakteriami oraz grzybami, które wywołują groźne choroby u ludzi. Chodzi o emericellipsin A, który pozyskuje się z grzyba Emericellopsis alkalina. Substancja ta blokuje tworzenie się biofilmów, co ułatwia zmniejszenie oporności bakterii na antybiotyki. Bardzo dużą jej zaletą jest także uniwersalność. Jak się okazuje może ona znaleźć także zastosowanie w przypadku walki z nowotworami. Może być ona wykorzystywana samodzielnie, a także w połączeniu z innymi substancjami, co podkreśla jej wszechstronność działania. W wielu ośrodkach przeprowadza się także badania nad tak zwaną terapią fagową. Wykorzystuje się w niej bakteriofagi. Ma być ona wykorzystywana w przypadku ostrych oraz zaostrzeń przewlekłych infekcji bakteryjnych, w których typowe leki nie są skuteczne. Wiele uwagi w ostatnim czasie poświęca się profilaktyce różnych chorób w tym zakaźnych. Wielu naukowców koncentruje swoją uwagę na probiotykach, które nie przenoszą oporności na antybiotyki, a dodatkowo wykazują działanie immunomodulujące, korzystnie wpływając na nasz układ odpornościowy. Miejmy nadzieję, że świadomość nas wszystkich odnośnie antybiotyków będzie dużo większa. Dzięki wspólnemu, odpowiedzialnemu działaniu będziemy w stanie wpłynąć na ten problem, który dotyczy ludzi na całym świecie. Ważne jest świadome wybieranie produktów z hodowli, które są pozbawione antybiotyków. Pacjenci muszą zdawać sobie również sprawę z tego, że antybiotyków nie można stosować w dowolnych sytuacjach. Ich dawkowanie musi być ściśle ustalone przez lekarza i do tych zaleceń należy się stosować.
Bakterie antybiotykooporne bardzo często obecne są w szpitalach. Aby zapobiec ich rozprzestrzenianiu się bardzo ważne jest przestrzeganie pewnych zasad. Bardzo ważne jest aby po wizytach w szpitalach czy przychodniach dokładnie myć ręce, ponieważ bakterie te często bytują również na tych częściach ciała. Pozostając w temacie antybiotykooporności warto wspomnieć o ostatnim odkryciu. Jak się okazuje pewne bakterie mogą separować antybiotyk, tak aby stwarzać innym bakteriom warunki do rozwoju. Bakterie, które najbardziej zbliżały się do bakterii wchłaniały największe ilości antybiotyki, aby pozostałe nie były narażone na jego działanie. Cały czas prowadzi się również badania nad samymi antybiotykami, tak aby były one możliwie najbezpieczniejsze z punktu widzenia pacjenta, a jak najbardziej szkodliwe dla bakterii. Na skutek stosowanych antybiotyków może dochodzić do pojawienia się różnych skutków ubocznych. Jedne są mniej groźne inne mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia oraz życia.Ostatnio w Stanach Zjednoczonych ogłoszono, że antybiotyki z grupy fluorochinolonów mogą zwiększać ryzyko uszkodzenia tętnic. Takie uszkodzenia mogą prowadzić do groźnego dla życia krwawienia. Jak widzimy świadomość społeczeństwa odnośnie stosowania antybiotyków jest bardzo ważna. Brak jej może prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji dla wielu ludzi. Warto jest więc sięgać po antybiotyki jeśli naprawdę jeśli jest to konieczne, a nie jako leki stosowane w pierwszej kolejności na niegroźne przeziębienia. Rozwiązaniem tego problemu mogą być różnego rodzaju kampanie jak chociażby ta wspomniana w artykule, które w prosty sposób wyjaśnią, jakie ryzyko grozi na skutek nieprawidłowego stosowania antybiotyków. Jak pokazały wspomniane przeze mnie badania wiedza Polaków odnośnie tych leków jest wciąż niewielka i trzeba to jak najszybciej zmienić. Naukowcy odkryli, że związek, pozyskiwany z warzyw liściastych, przyspiesza gojenie ran i może przywrócić skuteczne działanie antybiotyków. Związek 3,3-diindolilometan (DIM) powstaje podczas procesu trawienia indolo-3-karbinolu, obecnego w warzywach kapustnych, takich jak brokuły, brukselka, kapusta i jarmuż. Indolo-3-karbinol jest wytwarzany z glukobrassycyny i mirozynazy podczas gotowania lub przeżuwania zielonych warzyw, takich jak brokuły, jarmuż, szpinak i kalafior. Podczas procesu trawienia w żołądku indolo-3-karbinol jest rozkładany do 3,3-diindolilometanu. Jak się okazuje po zabiegu z wykorzystaniem wspomnianego DIM, bakterie takie jak Acinetobacter baumannii i Pseudomonas aeruginosa były hamowane odpowiednio o 65 i 70 procent. Jak donoszą naukowcy z Uniwersytetu Rockefellera syntetyczny antybiotyk może pomóc odwrócić los patogenów lekoopornych. Z wyjątkiem penicyliny i kilku innych związków pochodzących od grzybów, większość antybiotyków została najpierw wykorzystana przez bakterie do zwalczania innych bakterii. Naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w St. Louis i Uniwersytetu Hawajskiego opracowali kandydata na nowy antybiotyk, produkowany przez bakterie glebowe znane jako Lentzea flaviverrucosa. Ma ona niezwykłą biologię, koduje niezwykłą enzymologię, napędza produkcję nowych związków chemicznych. Według nowego badania przeprowadzonego w Szwecji na ponad 40 tysięcy pacjentów, przyjmowanie antybiotyków może zwiększać ryzyko zachorowania na raka okrężnicy o pięć do dziesięciu lat. Okazało się, że prawdopodobieństwo zachorowania na raka okrężnicy u osób, które przyjmowały antybiotyki przez ponad sześć miesięcy było o prawie jedną piątą wyższe niż u tych, które ich nie zażywały. Antybiotyki zaburzają mikroflorę jelitową, co powoduje, że szkodliwe bakterie takie jak: Escherichia coli i Klebsiella pneumoniae nie są zwalczane przez dobre drobnoustroje. To z kolei może nasilać stan zapalny w okrężnicy i reaktywować substancje chemiczne, które mogą uszkadzać DNA i w ten sposób powodować nowotwory. Dodatkowo wewnętrzna wyściółka jelita może wtedy stać się bardziej przepuszczalna, umożliwiając bakteriom przenikanie do ścian okrężnicy i łączenie się w śluzowate struktury zwane biofilmami. Ponadto okazuje się, że przyjmowanie takich leków przez kobiety w średnim wieku pogarsza ich zdolności poznawcze w kolejnych latach. Przeanalizowano informacje dotyczące stosowania antybiotyków oraz wyniki testów poznawczych zebrane kilka lat później, porównując uczestniczki, które przyjmowały antybiotyki przez różne okresy czasu z tymi, które nie przyjmowały takich leków wcale. Choć wyniki badań wskazują jedynie na związek między stosowaniem antybiotyków, a pogorszeniem funkcji poznawczych, naukowcy uważają, że ich przyczyną mogą być zmiany w mikrobiomie jelitowym spowodowane długotrwałym stosowaniem antybiotyków. Już wcześniejsze badania naukowe sugerowały, że istnieje związek między prawidłową florą jelitową a zdrowiem psychicznym.Oporność na środki przeciwdrobnoustrojowe jest obecnie jednym z głównych globalnych problemów zdrowotnych. Według WHO to jedno z 10 największych zagrożeń dla zdrowia, z którymi będziemy się zmagać w niedalekiej przyszłości. Niestety w naszym kraju problem odnośnie przyjmowania antybiotyków w sytuacjach, które tego nie wymagają wciąż jest na porządku dziennym.Moim zdaniem wiedza Polaków odnośnie antybiotyków powinna być na zdecydowanie wyższym poziomie, ponieważ jak wspomniałem są one przez nasze społeczeństwo stosowane bardzo często niewłaściwie. Przeprowadzone jakiś czas temu badania wśród naszych obywateli pokazują, że około 40 procent z nich uważa, że są one skutecznym lekiem w przypadku infekcji wirusowych. To pokazuje, jak niska jest świadomość Polaków odnośnie antybiotykoterapii. Co czwarta osoba w Unii Europejskiej sięga po nie podczas zwykłego przeziębienia. Jest to bardzo niebezpiecznie postępowanie ponieważ zwiększa ryzyko powstawania lekoopornych szczepów bakterii, które stanowią bardzo duże zagrożenia dla zdrowia oraz życia. Innym problemem jest również to, że antybiotyki nie są stosowane do końca terapii, zgodnie z zaleceniami lekarzy. Bardzo często dochodzi do sytuacji, że w przypadku ustąpienia uciążliwych objawów odstawia się te leki. Wśród pewnych czynników, za które uważa się powstanie antybiotykoopornych szczepów bakteryjnych jest wzrost zanieczyszczenia środowiska bakteriami kałowymi, które jak się okazuje dużo lepiej radzą sobie z lekami, niż inne bakterie. Okazało się, że obecność specyficznego dla bakterii obecnych w ludzkim kale wirusa - bakteriofaga "crAssphage” ma silny związek z pojawianiem się genów oporności na antybiotyki w próbkach pobranych ze środowiska. Jak się okazuje w znacznej większości przypadków szczepy CPE czyli pałeczek bytujących w jelitach, które nabyły oporność na większość antybiotyków. Zwykle nie wywołują one objawów zakażenia dopóki nie dojdzie do obniżenia odporności na skutek np. chemioterapii przeciwnowotworowej.Obecnie co roku umiera 700 tysięcy pacjentów w wyniku zakażeń tymi groźnymi bakteriami. Według Światowej Organizacji Zdrowia w 2050 roku w wyniku zakażeń bakteriami lekoopornymi zginie około 10 milionów ludzi na całym świecie. Naukowcy cały czas próbują stworzyć leki, które będą wstanie się im przeciwstawić jednak brak jest wystarczającej liczby “słabych punktów”, które można by było zaatakować. Przez ostatnie 20 latach powstały tylko 2 grupy antybiotyków. Podczas wielu badań laboratoryjnych wiele antybiotyków wykazuje działanie antybakteryjne, to tylko 1 procent z nich może być zastosowanych w formie leku. W tej chwili firmy farmaceutyczne starają się poszukiwać innych sposobów walki z bakteriami. Związane jest to z bardzo wysokimi kosztami opracowywania nowych leków. Dla przykładu w 1991 roku koszty te wynosiły 250 milionów dolarów, a 2003 już około 800 milionów dolarów. Jedną z nowych metod jest modyfikacja obecnych antybiotyków, które określane są jako antybiotyki inteligentne. Naukowcy jednej z uczelni w Stanach Zjednoczonych postanowili w różnych konfiguracjach połączyć cząsteczki tworzących makrolidy. W wyniku takiego działania powstało już około 300 nowych substancji, które nie są antybiotykami, a więc nie są rozpoznawane przez bakterie. W połączeniu z nanotechnologią, która pozwala na wprowadzenie konkretnych substancji w