Porozumienia Rezydentów OZZL napisało list otwarty do Ministra Zdrowia Konstantego Radziwiłła, w którym apeluje o zmianę przepisów dotyczących czasu pracy lekarzy oraz o podniesienie wynagrodzeń.
„Jesteśmy głęboko dotknięci śmiercią naszej koleżanki, specjalistki anestezjologii, która zmarła podczas czwartej doby pełnienia dyżuru medycznego. Wyrażamy szacunek dla jej poświęcenia i oddania dla pacjentów” - czytamy w liście.
Zdaniem lekarzy rezydentów, niezbędne jest natychmiastowe podjęcie zdecydowanych działań, które doprowadzą do zwiększenia ilości personelu medycznego w Polsce. Niedostateczna ilość pracowników ochrony zdrowia w Polsce zagraża bowiem bezpieczeństwu zdrowotnemu Polaków.
„Obecnie coraz więcej szpitali ma kłopoty kadrowe. Placówki zmuszone są zamykać oddziały ze względu na niedobór specjalistów. Należy podjąć wszelkie możliwe kroki żeby temu przeciwdziałać, w przeciwnym wypadku w najbliższej przyszłości należy spodziewać się załamania systemu ochrony zdrowia. Doktor pracujący 100 godzin bez przerwy zagraża zarówno sobie jak i pacjentom. Jeśli nie zwiększymy ilości lekarzy w Polsce to coraz częściej będziemy mieć do czynienia z takimi przypadkami” - czytamy w liście.
Rezydenci wskazują na szereg zmian:
1) Odstąpienie od zaproponowanej nowelizacji przepisów, która utrudni lekarzom proces uzyskiwania tytułu specjalisty i niepotrzebnie wydłuży czas szkolenia. Taką zmianą jest zapowiedź nieuznawania europejskiego egzaminu w anestezjologii (EDA) jako równoważnej pisemnej części polskiego egzaminu. Apelujemy o zachowanie dotychczasowych rozwiązań. Specjalistów anestezjologii jest w Polsce o wiele za mało, jest to dziedzina priorytetowa, a jakiekolwiek zmiany prowadzące do zmniejszenia ich liczby doprowadzą do zagrożenia bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków.
2) Rozpoczęcie dyskusji na temat regulacji czasu pracy lekarzy i wprowadzenie odpowiednich regulacji. Obowiązujące w Polsce europejskie normy wynoszą 48 godzin pracy/tydzień. W ostatnich latach w Polsce kontrakty stały się narzędziem służącym do łamania prawa pracy, a także zdrowego rozsądku. Naczelna Izba Kontroli w swoich raportach zwraca uwagę, że taka sytuacja może stanowić zagrożenie dla zdrowia pacjentów oraz pracowników medycznych. Czy nieprzestrzeganie regulacji w tej kwestii nie stawia nas na poziomie „państwa istniejącego teoretycznie”, z którym chcieliście walczyć? Czy społeczna gospodarka rynkowa, o której mowa w Konstytucji, dobrze odzwierciedla ustrój naszego kraju?
Czas pracy lekarzy powinien być przypisany do prawa wykonywania zawodu niezależnie od formy zatrudnienia i miejsca pracy. Pragnę w tym momencie zapytać publicznie Pana Ministra, jaki powinien być dopuszczalny czas pracy lekarza w Polsce? Czy istniejące prawodawstwo w tej materii nie sankcjonuje obchodzeniu przepisów prawa? Dlaczego wystarczy, że lekarz założy działalność gospodarczą, a już może legalnie pracować przez kilkaset godzin bez przerwy?
3) Realizacja postulatów, które formułował Pan Minister jako Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dotyczących wynagrodzenia. Wzywam Pana do podejmowania wysiłków mających na celu skłonienie lekarzy do powrotu z emigracji. Proponowane przez Pana resort 4800 złotych brutto dla lekarza specjalisty w 2022 roku z pewnością nie pomoże rozwiązać problemów kadrowych.
4) W imieniu Porozumienia Zawodów Medycznych pragnę ponadto zwrócić uwagę Pana Ministra na to, że problem obchodzenia prawa pracy dotyczy całej ochrony zdrowia. Szczególnie bolesny staje się w przypadku ratowników medycznych i pielęgniarek, gdzie praca po kilkaset godzin w miesiącu nie należy do rzadkości. Przyczyną jest oczywiście presja ekonomiczna. To smutne, że w XXI wieku, w kraju wysoko rozwiniętym praca w wymiarze czasu wynoszącym jeden etat w sektorze ochrony zdrowia nie pozwala na utrzymanie rodziny. Ze względu na to wzywam zarówno Pana jak i cały rząd do natychmiastowego wprowadzenia realnego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia i podniesienia wynagrodzeń. Dalsze odsuwanie zmian na przyszłą dekadę będzie prowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków i zamykania szpitali ze względu na brak personelu medycznego.
- Wierzymy, że postulowane przez nas zmiany pomogą uniknąć podobnych tragedii w przyszłości. Całe nasze środowisko będzie zaszczycone mogąc pomóc we wprowadzaniu tak oczekiwanej i potrzebnej dobrej zmiany w ochronie zdrowia - napisał Damian Patecki, Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Źródło: OZZL
Komentarze
[ z 6]
Może rzeczywiście wprowadzenie ściśle egzekwowanych godzin pracy w służbie zdrowia niezależnie od tego czy praca realizowana jest w ramach etatu czy na kontrakcie byłoby jakimś sposobem, jeśli nie na uzdrowienie służby zdrowia to przynajmniej na zwrócenie uwagi polityków na fakt, jak dużym problemem stają się niedobory kadrowe w naszych szpitalach i że konieczne jest podjęcie szybkich i efektownych działań w tej kwestii. Przez pracowników szpitali, którzy decydują się poświęcać swoje życie prywatne i większą część dnia spędzać na oddziałach wykonując swój zawód w jakiś sposób zapycha się luki w brakach kadrowych. Tylko, że jest to droga donikąd. Kiedyś doświadczonych specjalistów nawet wykonujących swoje zajęcia przez dwadzieścia cztery godziny na dobę zabraknie. I co wtedy? Kto ich zastąpi, jeśli młodzi medycy będą zagranicą? Społeczeństwu wydaje się, że lekarze zarabiają niebotyczne sumy za swoją pracę. Może faktyczne, są w stanie osiągnąć niezłe zarobki, ale nie na początku swojej kariery, ale raczej już w wieku średnim, kiedy mają fach w ręku, są specjalistami i pracują na kilku etatach. Wtedy owszem, da się na medycynie zarobić. Ale czy o to w życiu chodzi, żeby cały swój czas spędzać w szpitalu, nie mając czasu dla siebie, dla rodziny, na przyjemności? W dodatku pracując ponad podstawowy wymiar doświadczeni lekarze zapychają dziury w systemie i politykom wydaje się, że problem braków kadrowych nie jest, aż tak duży aby zanadto się nim martwić. Co będzie, kiedy nagle zorientują się, że to nie lekarzy jest wystarczająco, ale ci starsi zapychają rynek, a młodzi którzy musieliby pracować na jednym etacie przynajmniej do czasu ukończenia specjalizacji uciekają z kraju i za parę lat nie będzie miał ich kto zastąpić?
Służba zdrowia powinna być dla państwa priorytetem nie możemy mieć do czynienia z sytuacją w której oddziały zamykane są z powodu braku personelu przecież lekarzy brakuje nie dlatego że nie mamy w Polsce wystarczającej liczby uczelni ale dlatego że nie ma pieniędzy na zatrudnienie odpowiedniej ilości osób skoro zdrowie jest najważniejsze to dlaczego fundusze znajdują się i są przeznaczane na inne cele podczas gdy szpitale są przepełnione kolejki się wydłużają a lekarze pracują ponad swoje siły 4 doby dyżuru to ogromna przesada i wysiłek fizyczny 48 godzin to norma dla innych zawodów i powinien on dotyczyć też lekarze nie każdy jest w stanie racjonalnie rozplanować sobie czas i część przeznaczyć na odpoczynek niektórzy przyciągają organizm są zmęczeni przez co stanowią zagrożenie dla siebie oraz pacjentów problem nie dostatecznej ilości lekarzy powinien być rozwiązany jak najszybciej i dostępne środki powinny być kierowane właśnie na ten cel Nie wiem czy ludzie którzy mają wpływ na jakiekolwiek decyzje nie chorują lub czuję że sprawa może poczekać ale frustruje mnie fakt że o jakąkolwiek zmiany w służbie zdrowia trzeba walczyć protestujący lub wysyłając tony listów jeżeli Potrzebujemy więcej czasu to państwo powinno ich zapewnić zdrowie jest najważniejsze ważniejsze od programów obiecanych podczas kampanii wyborczej. Niedługo dojdzie do tego że pacjenci będą musieli wyjechać za granicę żeby móc się leczyć ponieważ wydłużający się kolejki oraz niedobór specjalistów tylko pogorszy ich stan jeśli nie doprowadzą do tragicznego zakończenia w wielu przypadkach do całkowitego powrotu do zdrowia potrzebna jest szybka pomóc Nie każdego stać na prywatne wizyty Mam nadzieję że pieniądze znajdą się i zostaną przeznaczone właśnie na podwyżki dla lekarzy oraz zwiększenie liczebności personelu medycznego w niektórych przypadkach leczenie oraz pomoc innym naprawdę wynika z czystego powołania ponieważ pieniądze ani trochę nie rekompensują długich lat nauki oraz ciażacej odpowiedzialności.
Trzeba zrozumieć, że zmiany i to od razu radykalne nie nastąpią od tak. Z pustego nawet Salomon nie naleje. Jednak wydaje mi się, że póki co to nawet jak inicjatywa jest to i tak nic się nie zmienia. To jest polityka, tutaj jedna osoba niczego nie zdziała. Są osoby, które pociągają za sznurki i wymuszają decyzje podejmowane przez ministrów. W rządzie panuje podporządkowanie a nie autonomia ministerstw. Czas pracy lekarza powinien być regulowany. 48 godzin pracy to i tak dużo przy takiej odpowiedzialności i obciążeniu psychicznym. Jednak jak to miałoby wyglądać w praktyce. Przy obecnych zarobkach, nikt przy takim wymiarze pracy nie zostanie. A nie będzie nagle 100% podwyżki, bo skąd wziąć pieniądze. Najpierw musi się zwiększyć finansowanie ochrony zdrowia, a to nie takie proste do osiągnięcia. Do tego lekarze powinni obowiązkowo zgłaszać miejsca swojego zatrudnienia wraz z liczbą godzin pracy, którą wykonuje na rzecz danego przedsiębiorcy lub podmioty. Inaczej dalej każdy będzie mydlił oczy. Tutaj etacik na uczelni, tu szpital a wieczorami prywatny gabinet. Jeżeli nie będzie ścisłej ewidencji czasu pracy, to nic się nie zmieni. Z drugiej strony czy nie zniechęci to obecnych lekarzy na pozostanie w kraju? Jednak możliwość pracy w dowolnym wymiarze godzinowym daje szanse na bardzo dobre zarobki, z których pewnie wielu osobom będzie ciężko zrezygnować.
Ciekawe co teraz się stanie. Nie wiem czy państwo słyszeli, ale rząd w żaden sposób nie przychylił się do postulatów rezydentów zgłaszających potrzebę podniesienia stawek i funduszy przeznaczanych na pensje dla lekarzy w trakcie specjalizacji. W tym momencie wszelkie nadzieje młodych adeptów sztuk medycznych na poprawę ich ekonomicznego statusu umarły. Część może w kraju zostanie, ale z tego co słyszę w szpitalu i w trakcie rozmów z kolegami, to naprawdę spora cześć stażystów oraz rezydentów rozważa wyjazd z kraju. Trudno się dziwić, jeśli za granicą za tą samą pracę tyle mogą uzyskać pensje znacznie wyższe. I to nie jest różnica tysiąca czy dwóch tysięcy złotych, ale rzędu dziesięciu, a czasem nawet i więcej tysięcy. Osobiście więc zupełnie nie dziwię się osobom które decydują się na opuszczenie kraju i prace zagranicą. Bo jak tutaj się dziwić? Skoro w naszym kraju pensje są marne, jeśli nie głodowe, pacjenci nastawieni często roszczeniowo, starsi koledzy po fachu nie zawsze zainteresowani wdrażaniem młodszych do wykonywania zawodu (za pewne jakieś znaczenie ma tutaj pewnie też ich frustracja wynikająca z niskich zarobków oraz zmęczenia pracą wykonywaną często w trybie dyżurowym, które mimo wszystko pozostają chyba najbardziej opłacalną formą pracy w publicznym szpitalu). Do tego sąsiedzi zza zachodniej granicy często poza lepszymi finansowo warunkowo pracy oferują również pracę na nowocześniejszym sprzęcie, oddziałach kompleksowo wyposażonych, a do tego lepsze możliwości rozwoju. Jedynym chyba co trzyma jeszcze lekarzy, zwłaszcza młodych, przed ukończeniem specjalizacji w kraju to przywiązanie do bliskich osób, rodzina i patriotyzm. Ewentualnie trudności językowe chociaż i to coraz rzadziej, bo jednak coraz większą uwagę przywiązuje się do nauki języków od najwcześniejszych lat edukacji szkolnej. Jeśli rząd w żaden sposób nie zareaguje na obecną sytuację i nic nie zrobi w sprawie emigracji wysoko wykwalifikowanego personelu szpitalnego poza granice kraju, możemy niedługo zostać postawieni przed bardzo trudnym do rozwiązania problemem. Ponieważ lepiej zapobiegać niż leczyć i w tym przypadku mam jednak nadzieję, że politycy nie zbagatelizują problemu i zrobią coś w tej sprawie, zanim przyjdzie im się zmierzyć z o wiele większym problemem- to znaczy niezadowoleniem ze strony lekarzy oraz wspierających ich siły pacjentów, którzy będą mieli dosyć wyczekiwania w kolejkach do lekarzy nie tyle wielogodzinnych co wielomiesięcznych. I ciekawe czy wtedy również minister będzie dalej uważał, że protesty i manifestacje można uznać za niegroźne....
Niestety problem braków kadrowych wciąż jest obecny. Widać to w bardzo wielu placówkach medycznych, od przychodni po szpitale. Potrzeba bardzo dużych zmian, aby przywrócić wszystko do normy, co z uwagi na konieczność bardzo dużych nakładów finansowych nie będzie takie proste… U pacjentów dłużej czekających na konsultacje z lekarzem dochodzi do pogłębiania się choroby, którą wyleczyć może być znacznie trudniej, co z punktu widzenia pacjenta jest negatywnym zjawiskiem. Da się jednak zauważyć, że zostały poczynione pewne kroki, aby w niedalekiej przyszłości liczba lekarzy w naszym kraju wzrosła. Chodzi o zwiększenie liczby studentów przyjmowanych na kierunek lekarski. Wydaje mi się, że jest to dobra droga, ponieważ o zostaniu lekarzem wciąż marzy bardzo wielu młodych ludzi. Niestety nie zawsze udaje im się dostać na wymarzony kierunek z uwagi na niewystarczającą ilość punktów uzyskanych na maturze. Automatycznie wraz ze wzrostem ilości miejsc na dany kierunek, obniżać się będą progi co zwiększy szansę dla tych osób na dostanie się na medycynę. To jednak dopiero pierwszy krok, który stosunkowo nie wydaje się zbyt skomplikowany. Niestety na dalszych etapach pojawiają się kolejne problemy. Obecnie wciąż brakuje miejsc na specjalizacje. Inną sprawą jest to, że lekarze rezydenci nie dostają odpowiedniego wynagrodzenia za wykonywaną pracę. Jest to jednym z głównych powodów dla których młodzi ludzie, planują wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Polskie uczelnie medyczne kształcą naprawdę dobrych, przyszłych lekarzy. Wielką stratą byłoby jeżeli znaczna część z nich musiała wyjechać za granicę tylko dlatego, że w naszym kraju zarabia się mniej. Polskie szpitale stają się coraz lepiej wyposażone, w wielu z nich specjaliści bardzo chętnie przekazują wiedzę młodszym kolegom co stwarza świetne warunki do zwiększania swoich kompetencji. Wydaje mi się, że konieczne jest zwiększenie nakładów finansowych na wynagrodzenie dla rezydentów. Pamiętajmy, że w swoich protestach walczyli również o zwiększenie płac dla innych pracowników służby zdrowia. Szpital to nie tylko lekarze, ale również pielęgniarki, ratownicy medyczni, technicy. Bez nich funkcjonowanie szpitali byłoby niemożliwe. Miejmy nadzieję, że sytuacja w Polsce w niedalekiej przyszłości ulegnie zmianie, pacjenci będą szybciej mogli uzyskać konsultację lekarską, a cały personel medyczny będzie miał stworzone lepsze warunki do pracy.
Porozumienie Rezydentów, publikując w mediach społecznościowych swoje propozycje, wskazało, że rząd powinien lepiej wynagradzać podstawowych pracowników systemu ochrony zdrowia. Rezydenci proponują wprowadzić opłatę zdrowotną w wysokości złotówki od każdej sprzedanej paczki papierosów. To miałoby dać rocznie przychód w postaci ok. 2 mld zł. Ta kwota jak zaznaczają rezydenci dwukrotnie przewyższa pokrycie kosztów brutto proponowanych przez nich podwyżek. Według ekspertów warto mieć świadomość, że w niedalekiej przyszłości z rynku pracy odejdzie jedna trzecia osób, a wejdzie na ten rynek o wiele mniejsza liczba. Musimy więc budować na nowo zasoby kadrowe w medycynie. W tym celu trzeba wprowadzić takie narzędzia, które przyciągnęłyby do zawodu młode osoby. Samo tworzenie miejsc na studiach nie jest wystarczające. Pod koniec ubiegłego roku resort zdrowia opublikował projekt noweli rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, pielęgniarki, ratownika medycznego, położnej, diagnosty laboratoryjnego i fizjoterapeuty. Przewiduje on uelastycznienie wymagań dotyczących odbywania i zaliczania w bieżącym roku akademickim zajęć kształtujących umiejętności praktyczne na tych kierunkach. Według założeń projektu studenci, którzy w trakcie roku akademickiego 2021/2022 wykonywali czynności w ramach zadań realizowanych przez podmioty lecznicze lub służby sanitarno-epidemiologiczne mające związek z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, będą mogli ubiegać się o zaliczenie części zajęć lub grup zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, do których w programie studiów zostały przypisane efekty uczenia się obejmujące umiejętności praktyczne, które nabyli w czasie wykonywania tych czynności. Takie działanie pozwoli, aby wykonywanie przez studentów czynności polegających między innymi na przeprowadzaniu przez telefon wywiadu epidemiologicznego, pomocy w monitorowaniu stanu osób będących na kwarantannie lub izolacji, czy uczestniczeniu w sprawowaniu opieki nad pacjentami, mogło zostać zaliczone przez uczelnię w roku akademickim 2021/2022, jako odbycie części zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, w związku z nabyciem lub pogłębieniem przez studentów umiejętności w danym zakresie. Uczelnia uwzględniając informacje o liczbie godzin i charakterze wykonywanych czynności zawartych w zaświadczeniu ze szpitala, w którym student pomagał przy pacjentach z zakażonych koronawirusem, będzie mogła zaliczyć studentowi część zajęć praktycznych. Porozumienie Rezydentów wylicza, że całkowity koszt leczenia powikłań wynikających z palenia papierosów to pomiędzy 13 a 52 miliardów złotych brutto rocznie. Przypominają też, że co ósmy nowotwór jest bezpośrednim skutkiem palenia papierosów, a sam nikotynizm sprzyja rozwojowi co najmniej 16 różnych nowotworów m.in. raka płuca, piersi czy pęcherza. Młodzi lekarze traktują czas specjalizacji jako inwestycję w siebie. Według studentów staż jest potrzebny i jego usunięcie może w niekorzystny sposób wpłynąć na jakość ochrony zdrowia. Po zakończeniu edukacji na uczelni wyższej, rozpoczyna się okres wykorzystywany na usystematyzowanie wiedzy, ugruntowanie jej i nabycie odpowiednich umiejętności praktycznych. To również okres, w którym młodzi lekarze uczą się funkcjonowania w przestrzeni szpitala jako pracownicy, poznający system ochrony zdrowia wybierają dziedziny, które będą mogli praktykować poza szpitalem. Tak jest przykładowo z dermatologią, która jest specjalizacją dochodową zwłaszcza jeśli chodzi o medycynę estetyczną, która staje się coraz popularniejsza nie tylko wśród kobiet, ale także i mężczyzn. To, że najwięcej chętnych jest na specjalizacje bardziej dochodowe i obarczone mniejszą odpowiedzialnością, to trend ogólnoświatowy. Dlatego lekarze tuż po zakończeniu studiów poszukują specjalizacji w węższych dziedzinach medycyny, które zapewniają szybką samodzielność i możliwość prowadzenia własnej praktyki. Inaczej jest ze specjalizacjami, które wymagają dużego nakładu nauki, zaplecza szpitalnego np. sal operacyjnych, tu proces osiągania samodzielności jest zdecydowanie wydłużony w czasie i bardziej skomplikowany. Wiele osób z kolei nie chce decydować się na specjalizację z interny. Twierdzi się, że internista musi wiedzieć najwięcej i być przygotowany na każdą ewentualność, a nie idzie za tym ani wynagrodzenie, ani warunki pracy, ani prestiż. Niestety wśród wielu ludzi wciąż panuje przekonanie, że internista to lekarz bez specjalizacji. Jak alarmują specjaliści, osoby z tą specjalizacją zostały wykluczone z samodzielnego funkcjonowania w Podstawowej Opiece Zdrowotnej a to dawało zdecydowanie korzystniejsze możliwości dalszej pracy po zakończeniu zatrudnienia w szpitalu. Gdyby nie medycy, którzy mają uprawnienia emerytalne, ale mają chęć jeszcze pracować, już teraz wiele oddziałów internistycznych mogłoby przestać funkcjonować. Propozycje podwyżek zostały zawarte w skierowanym do konsultacji publicznych 1 kwietnia 2022 roku projekcie nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Decyzją resortu zdrowia reforma lekarskiego stażu podyplomowego została przesunięta o rok. Decyzję ministerstwa zyskał aprobatę Porozumienia Rezydentów. Reforma stażu podyplomowego dla studentów medycyny i stomatologii została przesunięta o rok i jej realizacja rozpocznie się 1 stycznia 2023 roku. To dobrze, że po roku nauki zdalnej i kolejnym roku hybrydowej, wysunięto wniosek, że studia niewystarczająco przygotowują do wykonywania zawodu lekarza i staż jednak jest niezbędny. Zdaniem organizacji zrzeszonej przez studentów, jakość kształcenia na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym ulega ciągłemu obniżeniu. Przyczyną tej sytuacji jest m.in. coraz mniejsza liczba lekarzy, którzy decydują się na przekazywanie wiedzy młodszym kolegom, a także nie powiększająca się baza dydaktyczna.Wraz z corocznym zwiększeniem limitów przyjęć na kierunkach medycznych, z równoczesnym brakiem wzrostu liczby dydaktyków oraz infrastruktury dydaktycznej, obawy dotyczące obniżenia jakości kształcenia pod względem umiejętności praktycznych wydają się jak najbardziej uzasadnione.Problemy finansowe polskiej ochrony zdrowia przekładają się także za kłopoty związane z przebiegiem podyplomowego kształcenia lekarzy, w tym specjalizacyjnego. Polska jest wyjątkiem na skalę europejską, że przy tak dużej skali niedofinansowania systemu, pracownicy ochrony zdrowia robią tak dużo za tak niewielkie pieniądze. Porozumienie Rezydentów OZZL otrzymuje od młodych lekarzy z całego kraju sygnały świadczące o tym, że rezydenci bardzo często pełnią funkcję sekretarki medycznej, zamiast uczyć się zawodu lekarskiego od swoich mistrzów. Coraz więcej doświadczonych specjalistów decyduje się na przyjmowanie pacjentów prywatnie, na czym oczywiście znowu tracą rezydenci, bo coraz częściej nie mają się od kogo uczyć zawodu. Zdaniem lekarzy właściwe kształcenie medyków powinno zaczynać się od prawidłowego, jak najbardziej efektywnego wykorzystania czasu podczas studiów. Propozycje zmian w sposobie kształcenia medyków przygotował specjalny zespół powołany przez ministra zdrowia, który właśnie zakończył pracę. Założeniem jest aby studia na kierunku lekarskim mają kłaść większy nacisk na praktyczną stronę zawodu, a przekazywanie wiedzy w teorii ma być uzupełnione o jej praktyczne zastosowanie.Dla Ministerstwa Zdrowia ważnym celem jest pomoc dla studentów, którzy uciekli przed wojną w Ukrainie. Studenci powinni być przyjmowani na określonych zasadach i one muszą mieć solidne podstawy. Jeżeli ci studenci są przyjmowani na nasze uczelnie i nie posługują się językiem polskim, to powinien odbywać się etap przejściowy tak, żeby mogli dalej kształcić się w naszym języku. Jeżeli studenci z Ukrainy posługują się językiem angielskim, nauczanie może przebiegać właśnie w tym języku.