Dopuszczony preparat oparty na marihuanie stosowany jest w leczeniu stwardnienia rozsianego - poinformowała premier Kopacz i jak mówiła, spodziewa się, że kolejne tego typu leki będą „dopuszczane systematycznie”, po przeprowadzeniu badań.
Według opublikowanego ostatnio sondażu PBS, 68 proc. Polaków uważa, że leczenie marihuaną powinno być dozwolone, tylko 18 proc. popiera obowiązujący zakaz. W sondażu 64 proc. badanych zgodziło się, że „jest coraz więcej dowodów na skuteczność medycznej marihuany”.
Więcej: newsweek.pl
Komentarze
[ z 10]
Takie leki od dawna stosowane są za granicą, dlatego nie widzę powodu, aby zabraniać ich stosowania w Polsce. Najważniejsze, że mają udowodnioną skuteczność i naprawdę pomagają chorym.
Dziwne, że dopiero tak późno leki te są wprowadzane w naszym kraju. W USA kannabinoidy są stosowane w leczeniu już od dawna i nikt nie kwestionuje ich skuteczności.
Nareszcie dobra wiadomość. Niechęć społeczeństwa do tego typu leków może wynikać z faktu, iż nie zdają sobie oni sprawy, że związki oparte na marihuanie są przyjmowane w tabletkach i nie chodzi tu o palenie liści w tradycyjny sposób. Może taka informacja zmieniłaby podejście.
Pozwolę sobie jeszcze wymienić najważniejsze symptomy, z którymi radzą sobie związki zawarte w marihuanie- między innymi spastyczność, ból związany z napięciem mięśni, problemy ze snem, pęcherz nadreaktywny, depresja i wiele innych.
Świetnie ! Nie należy jednak proponować marihuany jako leczenia pierwszego rzutu. Przy codziennym stosowaniu mogą pojawić się objawy takie jak: zwiększona częstość rytmu serca i obniżony czas reakcji, w związku z czym należy poinformować kierowców.
Oprócz wyżej wymienionych działań niepożądanych mogą pojawić się zaburzenia równowagi i koordynacji, zawroty głowy, suchość w ustach, bezsenność. Nie zapominajmy o wahaniach nastroju, niepokoju, trudnościach w złożonych procesach myślowych.
Jest to świetna wiadomość, aczkolwiek pojawia się pytanie- dlaczego tak późno ? Niestety obawiam się, że nie ma to nic wspólnego z dobrem pacjentów, a ze zbliżającymi się jesiennymi wyborami i kampanią Ewy Kopacz, która chce zyskać elektorat.
W przypadku innego specyfiku uznano by je zapewne za działania niepożądane, lecz dyskusja o leczniczych właściwościach trawki ma swój kontekst ideologiczny.
Jeśli mamy rzetelne dowody, oparte na faktach i obiektywnych badaniach medycznych, to nie widzę żadnego sensownego powodu, aby medyczna mariuhuana miałaby być zakazaną do użycia. Byłoby to działaniem zupełnie pozbawionym jakiejś większej logiki. Zwłaszcza jeśli zwrócić uwagę na fakt, że z jakiegoś powodu z innych substancji o potencjalnie odurzającym działaniu nie boimy się korzystać i robimy z nich bardzo dobry użytek. Nie wyobrażam sobie obecnie funkcjonowania szpitalni chociażby bez dostępności do leków opioidowych. A przecież to również są narkotyki i również zdarzały się przypadki ich przyjmowania w celach rozrywkowych nie mających nic wspólnego z leczeniem. Tylko dlaczego z powodu czyichś uzależnień, albo czyichś problemów z narkotykami, pacjenci którzy rzeczywiście potrzebują danej substancji do normalnego funkcjonowania, łagodzenia bólu czy innych wskazań mieli by jej nie otrzymać? Bo lek się źle kojarzy? I co z tego? Teraz marihuana kojarzy się głównie z narkotykiem wypalanym przez młodzież w celach rozrywkowych, ale za jakiś czas może będzie kojarzona już przeważnie jako lekarstwo pomocne w wielu schorzeniach i w łagodzeniu wielu niepożądanych objawów. Tak jak kiedyś opioidy kojarzone były z narkomanami, a dziś stosuje się je w szpitalach powszechnie i na dużą skalę, a nikt nie doszukuje się w tym niczego zdrożnego i nie wnosi się o ich wycofanie z użycia, a raczej obserwuje się trend wręcz odwrotny. Przecież jeszcze nie tak dawno można było poczytać o sprawie niedostatecznego leczenia bólu w polskich szpitalach i o tym, że postuluje się za zwiększeniem przepisywania leków przeciwbólowych w tym tych o działaniu narkotycznym również uznając to za podejście jak najbardziej etyczne, humanitarne i zgodne z zasadami właściwej praktyki lekarskiej.
W razie czego zawsze istnieje możliwość, aby obejść nieco prawo i sprowadzać leki zza granicy i w ten sposób leczyć pacjentów u których standardowa terapia okazuje się nieskuteczne. Szkoda. Zwłaszcza, że wiele lekarzy nie wie o możliwości skorzystania z ustawy o lekach transgranicznych i sprowadzanie substancji które w kraju nie są dopuszczone do obrotu. No i też pozostaje kwestia odpowiedzialności w przypadku wystąpienia ewentualnych powikłań, albo innych komplikacji chociażby prawnych jeśli komuś nie spodobała się czyjaś inicjatywa i przepisywanie leków które w kraju nie są zarejestrowane. Zwłaszcza jeśli chodzi o substancje z wykazu leków narkotycznych wokół których wciąż pełno jest wątpliwości, sprzeczności no i oczywiście- niestety- różnic w kwestii poglądów i opinii odnośnie ich rejestracji. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda się osiągnąć to czego chciałoby wielu z nas, czyli zarejestrować medyczną marihuanę do leczenia tak pacjentów ze stwardnieniem rozsianym jak i innych chorób na które nie dysponujemy innymi środkami mogącymi przynieść pacjentom ulgę w chorobie i poprawić ich rokowanie. Oby najbliższa przyszłość przyniosła zmiany w tym temacie. Szkoda, żeby chorzy nie mogli korzystać z najnowszych terapii mogących przynieść im ulgę w chorobie i to tylko i wyłącznie ze względu na czyjeś zaściankowe myślenie, albo obawy. W końcu nie chodzi tutaj o używanie marihuany w celach rozrywkowych i jako narkotyku jako takiego, ale chodzi o substancje mogące dać komuś ulgę w chorobie i pomóc poprawić stan organizmu.