Naukowcy z the Center for Infection and Immunity (CII) w Columbia University's Mailman School of Public Health z Uniwersytetu Columbia nie znaleźli dowodów na to, że diagnostyka laboratoryjna samej grypy u matki w okresie ciąży jest związana z ryzykiem wystąpienia autyzmu u potomstwa. Odnotowali jednak tendencję do ryzyka u matek z laboratoryjną diagnozą grypy i zgłoszonymi przez siebie objawami ciężkiej choroby. Tendencja ta jednak nie osiągnęła znaczenia statystycznego
To badanie to pierwsza ocena ryzyka wystąpienia ASD (authism spectrum disorder) w oparciu o potwierdzone laboratoryjnie zakażenie wirusem grypy u ciężarnej, a nie tylko badanie danych lub dokumentacji medycznej. Wyniki opublikowano w czasopiśmie mSphere.
Badacze analizowali kwestionariusze i próbki krwi od 338 matek dzieci z ASD i 348 matek z grupy kontrolnej w ramach badania the Autism Birth Cohort Study, przeprowadzonego w Norwegii. Próbki krwi pobrano od matek w połowie okresu ciąży i po porodzie. Matki zgłaszały również objawy przeziębienia i grypy pojawiające się podczas ciąży.
Pozytywne badania krwi z powodu grypy A lub zakażenia grypy typu B w przeszłości nie były związane ze zwiększonym ryzykiem ASD. Gdy jednak badacze połączyli raporty dotyczące występowania objawów chorób podobnych do grypy z wynikami badań krwi, stwierdzili zauważalne, choć statystycznie nieistotne, zwiększone ryzyko wystąpienia ASD. Chociaż błąd losowy mógłby być odpowiedzialny za te wyniki, autorzy ostrzegają przed odrzuceniem tego wniosku ze względu na istotę powiązania: dzieci urodzone przez matki z laboratoryjnie zweryfikowaną grypą i dopasowującymi się objawami miały prawie dwukrotnie większe prawdopodobieństwo późniejszego rozpoznania ASD w porównaniu z grupą kobiet bez grypy i jej objawów.
„Symptomy są ważne, ponieważ mogą wskazywać stopień, w jakim system odpornościowy matki walczy z grypą", mówi pierwszy autor Milada Mahic, post-doktorantka z Center for Infection and Immunity w Norwegian Institute of Public Health. "Jeśli zakażenie przyczynia się do zwiększonego ryzyka, prawdopodobnie pochodzi on z zapalenia związanego z odpowiedzią układu odpornościowego matek, a nie na zakażenie grypą, dlatego dalsze badania są jak najbardziej uzasadnione".
Ustalenie związku ASD z grypą jest zgodne z wcześniejszymi badaniami sugerującymi, że dopuszczenie do wirusowego szpitalnego zakażenia ciężarnej w pierwszym trymestrze i zakażenie bakteryjne u matki w drugim trymestrze związane jest ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia ASD.
W innych najnowszych badaniach naukowcy stwierdzili, że kobiety w okresie aktywnego zakażenia opryszczką narządów płciowych w okresie wczesnej ciąży miały dwa razy większe szanse na urodzenie dziecka, u którego później rozpoznano ASD. Kolejne nowe badanie wskazuje, że gorączka u matki w okresie ciąży może zwiększyć ryzyko wystąpienia ASD u dziecka.
„Mózg płodu ulega gwałtownym zmianom, które sprawiają, że jest wrażliwy na silną odpowiedź immunologiczną matki", mówi starszy autor W. Ian Lipkin, dyrektor CII i John Snow profesor Epidemiologii w szkole Mailman. „Można powiedzieć że, matki nie powinny automatycznie twierdzić, że zakażenie w czasie ciąży oznacza, że ich dziecko rozwija autyzm, może to być po prostu jeden z wielu czynników ryzyka”.
Komentarze
[ z 9]
Już by sobie dali spokój z tym autyzmem. Jak nie szczepionki to teraz doszukuje się winy w grypie. Autyzm od zawsze był i będzie. Tyle tylko się zmieniło, że w tej chwili lepiej sobie radzimy z diagnozowaniem tej choroby. Nic innego. Wydaje mi się, że czasem zbyt wiele staramy się tłumaczyć nauką. A przecież nie każdy człowiek musi być taki sam. I nie wszyscy którzy nie wpasowują się w model który znamy muszą od razu uważani być za gorszych czy takich, co trzeba by ich leczyć lub zmieniać. Czasami sama akceptacja ze strony nawet nie tyle społeczeństwa, co w ogóle ludzi otaczających dookoła i bliskich dla osoby z autyzmem była by wystarczająca do tego, żeby mogli sobie lepiej radzić ze swoim odmiennym sposobem patrzenia na świat. Samo to już powinno być dla wielu pomocne i wystarczające w zwalczaniu niektórych przynajmniej problemów. Dzięki temu życie osób z autyzmem stało by się łatwiejsze i toczyłoby się w bezpiecznych warunkach, a dzięki temu być może wszystkim łatwiej szło by tą sytuację zaakceptować i się w niej odnaleźć.
Może w końcu dzięki tego typu badaniom ludzie w końcu zaczną przekonywać się do stosowania szczepień ochronnych. Nie twierdzę, że w każdej grupie wiekowej pacjenci powinni co roku, przed nastaniem sezony grypowego poddawać się szczepieniom ochronnym. Ale trzeba zwrócić uwagę, że warto byłoby przynajmniej w niektórych grupach, szczególnie narażonych na zachorowanie lub na rozwinięcie konsekwencji wynikających z zachorowania na grypę forsować stosowanie leków, które mogłyby temu zapobiec. Jeśli chodzi o wirusa grypy, szczepienia może nie są wyjściem idealnym, ale na pewno lepszym od całkowitego braku ochrony. Wobec tego warto czasem zastanowić się przynajmniej dwukrotnie, czy lepszy jest dziki i niczym nie uzasadniony (poza emocjonalnie negatywnie nacechowanymi, niekoniecznie sprawdzonymi i potwierdzającymi się w praktyce klinicznej badaniami) upór przeciwko szczepieniom ochronnym, o których od lat wiadomo, że mogą chronić życie. A mimo tego ludzie nagle negują dziesiątki lat doświadczeń i próbują forsować swoje, niczym nie potwierdzone wiadomości. Ciekawe co będzie, kiedy przyjdzie ponosić tego konsekwencje.
Niestety, ale rzeczywiście w ostatnim czasie buduje się w społeczeństwie jakąś dużą dozę strachu wokół schorzenia jakim jest autyzm. Wydaje się zasadne, aby poszukiwać przyczyn tej choroby i próbować dążyć do jej wyeliminowania. Nie mniej jednak potrzeba też, by naukowcy pamiętali, iż nawet przekazywanie informacji o ewentualnych przypuszczeniach iż związek pomiędzy pewnymi chorobami u kobiety w ciąży, a ryzykiem wystąpienia autyzmu u dziecka w późniejszym czasie mogą występować odbierane są jako coś potwierdzonego i pewnego. Ludzie raczej nie zauważają, że słowo "może" albo "przypuszcza się" oznacza raczej, że coś dopiero jest w fazie testów i badań, a doniesienia należy traktować wyłącznie w formie ciekawostki. Chociaż w tym akurat przypadku nie powinno przynieść to większych szkód. Może ewentualnie poza jakimś rodzajem strachu, obawy, a w najgorszym przypadku paniki, której mam nadzieję, uda się uniknąć. Nie mniej jednak gdyby przekazywano przypuszczenia, że na przykład szczepienie przeciwko grypie u kobiet w ciąży może stać się przyczyną autyzmu to już o wiele gorsza sprawa i szczerze przyznam, że mam nadzieję, iż do podobnych fantazji u nikogo nie dojdzie. Mogłyby one narobić mnóstwa szkód, a przede wszystkim posłużyć jako argument wciśnięty w ręce przeciwników szczepień ochronnych. A to już z pewnością nie byłoby niczym dobrym.
Myślę, że może być to czynnik predysponujący ale etiologia autyzmu jest wielopoziomowa. W etiologii zaburzeń ze spektrum autyzmu istotną rolę odgrywają przede wszystkim czynniki genetyczne. Odzwierciedleniem tego jest m.in. znaczny wzrost ryzyka rozwoju choroby u krewnych pierwszego stopnia osób chorych (rodzeństwo, dzieci) oraz wysoki współczynnik zgodności zachorowań u bliźniąt jednojajowych. Dotychczas zidentyfikowano ponad trzy tysiące genów oraz wiele tysięcy wariantów genowych, od rzadkich do bardzo częstych, dla których wykazano asocjacje z ASD. Udział czynników genetycznych w ryzyku zachorowania, który określa się mianem odziedziczalności, może być w przypadku ASD najwyższy spośród wszystkich zaburzeń psychicznych i może wynosić ok. 0,8–0,9 , chociaż niedawne analizy wskazują na wartości w zakresie 0,4–0,7 . Zmienność genetyczną odpowiedzialną za zachorowanie udaje się ustalić w około 20–30% przypadków. Są to głównie rzadkie defekty genetyczne: mutacje pojedynczych genów, aberracje oraz mikroaberracje chromosomowe. Mieszczą się one w koncepcji tzw. częstej choroby – rzadkiego wariantu (common disease – rare variant – CD-RV) sugerującej, iż obecność pojedynczego, rzadkiego lub bardzo rzadkiego defektu (mutacji) o znacznej sile oddziaływania lub akumulacja tychże defektów przesądza o wystąpieniu objawów u chorego . Inną, obecnie funkcjonującą w badaniach nad architekturą genetyczną ASD, hipotezą jest tzw. częsta choroba – częsty wariant (common disease – common variant – CD-CV), w myśl której o wystąpieniu objawów choroby decyduje suma nakładających się występujących powszechnie w populacji wariantów, które rozpatrywane pojedynczo mają jedynie niewielkie znaczenie w patogenezie choroby (small-effect changes). Wiele spośród zarówno rzadkich, jak i częstych wariantów genetycznych obserwowanych w ASD występuje również w niepełnosprawności intelektualnej, zespole nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD), padaczce czy schizofrenii. Wskazuje to z jednej strony na potencjalne występowanie pewnego rodzaju kontinuum nieprawidłowości w zaburzeniach neurorozwojowych zależnych od wpływu czynników genetycznych i środowiskowych, a z drugiej – na znaczenie złożonych interakcji między wieloma czynnikami genetycznymi. Niepełna zgodność występowania zaburzenia u bliźniąt monozygotycznych wskazuje na istotny udział czynników środowiskowych. Wśród nich znaczącą rolę odgrywają czynniki pre- i perinatalne. Czynniki te traktowane są przez niektórych autorów jako samoistny czynnik uszkadzający, będący przyczyną wystąpienia ASD, wynik działania wspólnych czynników uszkadzających, doprowadzających zarówno do powikłań śródciążowych i okołoporodowych, jak i w późniejszym okresie do rozwoju autyzmu, albo też jako wyraz odmiennego wewnątrzmacicznego rozwoju płodu, mogącego doprowadzać do występowania powikłań śródciążowych, okołoporodowych i neonatologicznych, a w późniejszym wieku do wystąpienia objawów ASD. Pierwsza praca dotycząca powikłań w czasie ciąży i ich związku z ryzykiem wystąpienia autyzmu ukazała się w 1956 roku . Od tego czasu wielu autorów podejmowało ten temat, jednak uzyskane wyniki były niespójne. W aktualnie trzech największych metaanalizach podsumowano prace opublikowane do 2007 roku oraz poprawne metodologicznie prace późniejsze (do 2010 roku) dotyczące znaczenia poszczególnych czynników dla wystąpienia ASD. Wśród zdarzeń odznaczających się największą powtarzalnością i odsetkiem ryzyka (HR) znalazło się wiele czynników działających na różnych etapach rozwoju dziecka. Autorzy podkreślali, że istotne znaczenie mają już czynniki pojawiające się przed poczęciem dziecka. Do nich zaliczono wiek rodziców. Stwierdzono, że każde 5 lat powyżej 30. r.ż. matek zwiększa ryzyko ASD o 7%, natomiast w przypadku ojca o 3,6%. Zaobserwowano również, że wiek matki w przedziale 30–34 lat powodował wzrost ryzyka zachorowania o 27% względem populacji matek poniżej 30. r.ż., natomiast powyżej 40. r.ż. o 106%. Niektórzy autorzy uznawali, że istotny jest wyłącznie wiek ojca oraz że każde 10 lat powyżej 40. r.ż. powoduje dwu-/trzykrotny wzrost prawdopodobieństwa wystąpienia ASD. Wśród innych ważnych czynników znalazła się kolejność urodzeń. Najstarsze dziecko dwojga starszych rodziców miało trzykrotnie częściej ASD . W kolejnym badaniu stwierdzono, że dzieci urodzone jako pierwsze, w przypadku dwójki rodzeństwa, oraz urodzone jako trzecie i późniejsze, w przypadku rodzin wielodzietnych, częściej przejawiają objawy autyzmu. Ryzyko wystąpienia ASD w przypadku chorego starszego rodzeństwa wynosi 2–8%, gdy choruje jedno dziecko, a nawet 20%, jeśli dwoje lub więcej. Do innych czynników istotnych przed poczęciem dziecka należą rodzinne czynniki autoimmunologiczne oraz matczyne czynniki metaboliczne (np. otyłość, cukrzyca, nadciśnienie). Wielu badaczy wskazywało na istotne, w niektórych przypadkach kluczowe dla zwiększenia ryzyka rozwoju ASD, znaczenie czynników działających podczas ciąży. Do nich zaliczono wewnątrzmaciczną ekspozycję na wysoki poziom androgenów mierzony w płynie owodniowym, a także leków takich jak walproiniany, metamizol, talidomid (20–46% wzrost ryzyka ASD). Wskazuje się także na potencjalną rolę innych leków psychotropowych, szczególnie SSRI, krwawienia przez cały okres ciąży (wzrost ryzyka ASD o 81%), ciąży mnogiej, zakażeń wewnątrzmacicznych (TORCH, bakteryjne, inne), konfliktu serologicznego (w układzie ABO oraz Rh), a także niedoczynności tarczycy u matki (25–40% wzrost ryzyka ASD). Jednym z najlepiej udokumentowanych czynników jest cukrzyca ciężarnych, szczególnie typu II. Jej występowanie u matki powoduje nawet dwukrotny wzrost ryzyka zachorowania na autyzm, co jest prawdopodobnie związane z zaburzeniami hormonalnymi, metabolicznymi oraz stresem oksydacyjnym. Istotne wydaje się również nadciśnienie tętnicze stwierdzane w czasie ciąży, stan przedrzucawkowy oraz rzucawka, znaczna niedokrwistość, palenie papierosów przez matki w ciąży, a także różne czynniki podwyższające poziom dopaminy u kobiet w ciąży, w tym stres w czasie ciąży, zwłaszcza związany z napięciami w rodzinie, przy jednoczesnym braku poszukiwania wsparcia emocjonalnego, a także deprywacja snu. Poród jest kolejnym etapem, w którym mogą się pojawić zdarzenia znacznie zwiększające prawdopodobieństwo wystąpienia ASD. Wśród tych czynników wymienia się poród przed 37. t.c., położenie miednicowe, cięcie cesarskie wykonywane ze wskazań nagłych, komplikacje związane z pępowiną, niską (< 2 500 g) oraz bardzo niską masę urodzeniową (< 1 500 g), hipotrofię wewnątrzmaciczną (niską masę ciała względem wieku ciążowego), niski Apgar w pierwszej, a zwłaszcza w piątej minucie oraz konieczność resuscytacji i tlenoterapii u noworodka. Czynniki noworodkowe mogą również wpłynąć na pojawienie się objawów autyzmu. Wśród najczęstszych badacze wymieniają wiotkość i hiporeaktywność dziecka lub spastyczność i hiperreaktywność noworodka, zaburzenia oddychania, specyficzny wzorzec ruchu, krwawienia dokomorowe, żółtaczkę lub hiperbilirubinemię oraz wady wrodzone. Poszukuje się również czynników środowiskowych o działaniu protekcyjnym. Schmidt i wsp. stwierdzili, że jednym z nich może być spożycie kwasu foliowego w pierwszym miesiącu ciąży, szczególnie u matek z wariantem 677 C >T genu MTHFR. Podobnie miałoby działać spożycie witamin i suplementów przez matki na trzy miesiące przed poczęciem oraz w pierwszym trymestrze ciąży. Jednak znaczenie chroniące stwierdzono tylko w przypadku genetycznie uwarunkowanych zaburzeń metabolizmu (matka – wariant MTHFR 677TT, CBSrs 234715 GT+TT; dziecko – wariant COMT 472AA) . Z punktu klinicznego niezmiernie istotnym elementem oceny diagnostycznej, zwiększającym szanse ustalenia genetycznych przyczyn ASD, jest potwierdzenie obecności dodatkowych tzw. zmiennych fenotypowych (markery lub endofenotyp). Należą do nich zaburzenia rozwoju fizycznego, towarzyszące zaburzenia psychiczne, problemy neurologiczne, aspekty historii naturalnej choroby oraz dane z wywiadu rodzinnego . Do pierwszej grupy zalicza się w szczególności wady rozwojowe, w tym OUN, cechy dysmorfii w budowie ciała oraz mało-/wielkogłowie. Z kolei niezwykle wartościową wskazówką może okazać się współistnienie niepełnosprawności intelektualnej lub innych zaburzeń neuropsychiatrycznych. Drgawki w populacji dzieci autystycznych występują z częstością około 25%, zaś nieprawidłowe EEG stwierdza się u 50% chorych. Niemniej istotny jest wiek ujawnienia objawów (im wcześniejszy, tym wyższe ryzyko obecności rzadkiej mutacji de novo). Dane z wywiadu rodzinnego powinny uwzględniać obecność fenotypu ASD oraz innych zaburzeń neuropsychiatrycznych (zwłaszcza niepełnosprawności intelektualnej, padaczki i schizofrenii, ale także choroby afektywnej dwubiegunowej czy alkoholowej). Na podstawie szczegółowej oceny klinicznej biorącej pod uwagę obecność powyższych markerów diagnostycznych powinno się wstępnie zaklasyfikować pacjenta do grupy autyzmu, któremu nie towarzyszą inne objawy kliniczne (essential autism), oraz autyzmu+ (complex autism), gdzie współistnieją inne wymienione wcześniej cechy fenotypowe . Takie postępowanie, po zastosowaniu odpowiednich technik diagnostycznych, zwiększa prawdopodobieństwo rozpoznania przyczyny genetycznej ASD u chorych z grupy autyzm+ do nawet 20–30%. Jak pokazują wyniki badań, nie przekreśla to jednak szans na identyfikację patogennego wariantu w populacji pacjentów z grupy autyzmu. Zadaniem lekarza specjalisty genetyki klinicznej jest ustalenie genetycznej przyczyny choroby ze spektrum autystycznego za pomocą szczegółowej oceny klinicznej oraz z zastosowaniem dostępnych technik diagnostycznych, sformułowanie praktycznych rekomendacji dotyczących postępowania terapeutycznego oraz profilaktyki objawów i powikłań choroby, a także udzielenie wiarygodnej porady genetycznej dotyczącej ryzyka powtórzenia autyzmu w rodzinie. Wskazania do konsultacji lekarza specjalisty genetyki klinicznej powinny dotyczyć tych przypadków ASD, którym towarzyszą: 1) niepełnosprawność intelektualna, opóźnienie rozwoju psychoruchowego lub gdy niepełnosprawności intelektualnej nie można wykluczyć, 2) wada/wady rozwojowe lub anomalie w budowie, 3) wielkogłowie > +3 SD lub małogłowie > -3 SD, 4) dysmorfia w budowie, 5) regres rozwojowy, 6) występowanie ASD lub chorób neuropsychiatrycznych u krewnych pierwszego stopnia (rodzeństwo, rodzice) w wywiadzie rodzinnym, 7) nieprawidłowy wynik badania genetycznego. Powyższe wskazania do konsultacji specjalistycznej znajdują uzasadnienie w wynikach badań klinicznych. Zgodnie z nimi bardziej złożony i cięższy obraz kliniczny spektrum autystycznego oznacza wyższe prawdopodobieństwo identyfikacji patogennej zmiany (mutacja lub aberracja chromosomowa). Zaburzenia ze spektrum autyzmu stanowią nową kategorię w klasyfikacji DSM-5. Pomimo że ASD cechuje się znaczącą odziedziczalnością, do tej pory udało się zidentyfikować przede wszystkim geny, które posiadają znaczącą siłę oddziaływania, ale występują w rzadkich przypadkach tych zaburzeń. Natomiast badania czynników genetycznych, których udział w patogenezie ASD sugeruje się na podstawie hipotez neurobiologicznych, nie przyniosły do tej pory jednoznacznych wyników. Podejrzewa się, że do osiągnięcia tego celu konieczne będzie badanie liczniejszych grup, a także wyodrębnienie bardziej homogennych populacji pacjentów z ASD. Udział czynników środowiskowych także wydaje się bezsporny. Wśród nich opisywane czynniki występujące w ciąży, okołoporodowo oraz w okresie noworodkowym prawdopodobnie stanowią wyraz odmiennego rozwoju dziecka, u którego później zostanie zdiagnozowany autyzm. Potrzeba jednak dalszych badań zmierzających do określenia fenotypów pacjentów z ASD, u których poszczególne czynniki etiologiczne miały szczególne znaczenie dla rozwoju zaburzenia. Rozpoznanie przyczyny genetycznej choroby ze spektrum autystycznego osiąga się u około 20–30% chorych, dlatego w określonych przypadkach istnieją wskazania do konsultacji lekarza specjalisty genetyki klinicznej. ( źródło: psychiatriapolska.pl - Filip Rybakowski, Izabela Chojnicka i wsp. )
Z pewnością choroby zakaźne są bardzo niebezpieczne w czasie ciąży jeżeli chodzi o rozwój płodu. Naukowcy cały czas starają się wyjaśnić co zwiększa ryzyko wystąpienia autyzmu. Na jednej z konferencji przeprowadzonej jakiś czas temu w USA przedstawiono wyniki badania sugerujące, że odpowiedzialny za tę chorobę może być niedobór jednego z hormonów występujący w łożysku- allopregnenolonu. Jego wytwarzanie zwiększa się w drugim trymestrze ciąży, a największe stężenie osiąga w okresie poprzedzającym właściwy termin porodu. Jak dowiedziono brak tego hormonu podczas rozwoju płodu może przyczyniać się do długotrwałych zmian w móżdżku, który jest odpowiedzialny za zachowania społeczne, a także koordynację ruchową i równowagę. W badaniach na zwierzętach dostrzeżono największe zmiany w istocie białej móżdżku. Zaobserwowano zwiększenie grubości mieliny zlokalizowanych tam komórek nerwowych. Zwłaszcza u samców zaobserwowano powtarzające się zachowania oraz deficyty społeczne. Jak się okazuje pojedyncze wstrzyknięcie allopregnenolonu w czasie ciąży wystarczyło aby zapobiec nieprawidłowemu rozwojowi móżdżku, a co się z tym również wiąże nieprawidłowym zachowaniom społecznym. Jak się również okazuje inny hormon może odgrywać rolę w rozwoju tego schorzenia w przypadku chłopców. Chodzi o estrogen. Według badań jego zwiększone stężenie może przyczyniać się do rozwoju zaburzeń ze spektrum autyzmu. Istnieje prawdopodobieństwo, że to właśnie estrogen może przyczyniać się do wchodzenia w interakcje z czynnikami genetycznymi biorąc udział w rozwoju płodu. Interesujące jest również to, że rodzaj porodu może mieć wpływ na ryzyko wystąpienia autyzmu. Okazuje się bowiem, że cesarskie cięcie może powodować zwiększenie prawdopodobieństwa jego rozwoju o około jedną trzecią. Trzeba jednak zaznaczyć, że były to badania obserwacyjne, dlatego też nie można wyciągnąć wniosku przyczynowo-skutkowego. Pewne badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych pokazują, że to jakie leki matka przyjmowała w czasie ciąży paracetamol mogło to zwiększać ryzyko rozwoju zaburzeń ze spektrum autyzmu, a także ADHD. Badania opierały się na próbkach krwi pępowinowej wykazujących obecność acetaminofenu. Jak się okazuje ponad 65 procent kobiet w USA, a w Europie około 50 procent w ciąży stosowało ten lek. Wspomniany związek jest w stanie przekroczyć barierę łożyskową, a trafiając do organizmu dziecka pozostaje w nim przez długi czas. Rozpoczęto pracę nad bardzo ciekawym badaniem obrazowym, które być może w jeszcze większym stopniu przybliży naukowców do poznania co tak naprawdę przyczynia się do rozwoju tej choroby. Jak się bowiem okazuje im w większym stopniu obie półkule są do siebie zbliżone tym jest większe prawdopodobieństwo, że u danej osoby występuje autyzm. Jak zaobserwowano w przypadku chorych osób kora mózgowa obu półkul była podobnej grubości. Bardzo ciekawe badanie jest prowadzone przez polskiego profesora. Stara się on bowiem wykorzystać komórki macierzyste pochodzące z krwi pępowinowej w leczeniu autyzmu. Już w 2017 roku przeprowadzono badanie sugerujące, że zastosowanie ich może być skuteczne w jego leczeniu. Badanie przeprowadzono z udziałem 25 dzieci, które wykazywało, że infuzja takiej krwi jest możliwa do wykonania, a także bezpieczna. Autorzy zaobserwowali znaczną poprawę zachowania obserwowaną w pierwszych 6 miesiącach, która utrzymywała się po kolejnym roku. Pacjentem polskiego profesora jest pięcioletni chłopiec, który miał problemy z porozumiewaniem się, a na stresujące sytuacje w sposób agresywny. Jak się okazuje dwukrotne podanie mu komórek macierzystych uzyskanych z krwi pępowinowej w dniu porodu korzystnie wpłynęło na zachowanie. Chłopczyk po zastosowanej terapii zaczął się przytulać, wchodzić reakcję z bliskimi, okazuje także empatię. Trzeba pamiętać o tym, że im wcześniej zostanie wdrożone właściwe leczenie tym lepsze są jego wyniki. Nie należy być przekonanym co do tego, że uda się w pełni wyleczyć pacjenta. Takie działanie ma na celu jednak poprawienia zachowania, a także obniżenia lub wyeliminowania pewnych objawów choroby. To z pewnością dla samego pacjenta, a także najbliższych osób z jego otoczenia niezmiernie ważny aspekt. W ostatnim czasie bardzo często porusza się temat wpływu smogu na zdrowie. Co ciekawe również on może zwiększać prawdopodobieństwo wystąpienia autyzmu aż o 78 procent. Badanie na ten temat wykonano w Chinach i dotyczyło konkretnie cząsteczek PM2,5. Pochodzą one ze spalin samochodowych, prac budowlanych, a także emisji przemysłowych. Rozwijające się mózgi małych dzieci są w dużo większym stopniu wrażliwe na toksyny pochodzące ze środowiska, a wiele badań sugeruje, że może to mieć wpływ na funkcjonowanie mózgu. Warto jest również wspomnieć w tym momencie o szczepionkach i ich rzekomym wpływie na autyzm. Dzięki temu argumentowi ich przeciwnikom udało się przekonać bardzo wiele osób do zrezygnowania ze szczepień, co z pewnością przyczyniło się do zwiększania prawdopodobieństwa zachorowania na różne choroby zakaźne, stanowiące zagrożenia dla zdrowia, a nawet życia nie tylko dzieci. Podkreślenia wymaga fakt, że w ostatnich kilkunastu latach wykonano ogromną liczbę badań, które potwierdzają, że nie występuje związek pomiędzy szczepionką przeciwko odrze, śwince i różyczce, a ryzykiem wystąpienia autyzmu, nawet jeżeli chodzi o dzieci z grup ryzyka rozwoju tego zaburzenia. Obecnie wiadomo jednak, że 30-35 procent przypadków wywołanych jest mutacjami genetycznymi. Jak się okazuje istnieje szansa na wyleczenie autyzmu usuwając odpowiednie fragmenty DNA, jednak jak na razie udało się tego dokonać tylko w przypadku myszy. Warto jednak zaznaczyć, że mózg gryzoni jest dużo prostszy niż mózgi ludzkie co zapewne związane jest z tym, że na wprowadzenie tej metody do warunków klinicznych będzie wymagało jeszcze odpowiedniej ilości czasu. Cieszę się, że w ostatnim czasie otwiera się coraz większa liczba ośrodków w naszym kraju, w którym osoby z autyzmem mogą liczyć na i odpowiednią pomoc. Bardzo często w przypadku pacjentów potrzebna jest wykwalifikowany personel, właściwie przygotowane pomieszczenia, a także specjalistyczne wyposażenie. Dużo takich miejsc jest otwieranych między innymi dzięki środkom pochodzącym z funduszy europejskich.
Grypa występuje w naszym społeczeństwie od bardzo dawna jednak wciąż wiele kwestii jest niewyjaśnionych. W ostatnich miesiącach wiedza Polaków na temat chorób infekcyjnych z pewnością się zwiększyła co jest związane z obecną pandemią koronawirusa. Tym co odróżnia chorobę wywołaną tym wirusem od grypy jest większe zagrożenie niebezpiecznymi powikłaniami, a także zgonem, jednak jest to ściśle związane z predyspozycjami genetycznymi oraz cechami osobniczymi. Osoba chorująca na COVID-19 zaraża około 2-3 osoby, z kolei ta chorująca na grypę przeciętnie 1,3 osoby. Okres inkubacji w przypadku grypy wynosi 1-4 dni, z kolei jeżeli chodzi o infekcję koronawirusem to trwa on od 2 do 14 dni. Warto zaznaczyć, że początek grypy jest bardziej nagły. Oba wirusy przenoszą się drogą kropelkową i atakują drogi oddechowe. Do zakażenia może dojść również poprzez kontakt z przedmiotami na których znajdują się cząsteczki wirusa. Jeżeli chodzi o objawy to wymienia się gorączkę, kaszel bóle gardła oraz biegunkę. Bóle mięśni i głowy oraz zmęczenie są częściej obserwowane w przypadku infekcji wirusem grypy. U chorych na grypę rzadziej występuje katar oraz ból głowy, a temperatura przekracza 39 stopni Celsjusza. Dla COVID-19 jest bardziej typowa duszność oraz płytki oddech. Wiele w ostatnim czasie mówi się o tym, że w przypadku infekcji koronawirusem dochodzi do tymczasowej utraty węchu i smaku, nawet u osób u których nie ma typowych objawów. W odróżnieniu do wirusa grypy koronawirus nie atakuje tylko i wyłącznie płuc. Może on dostać się do krwioobiegu przyczyniając się do zaburzeń krzepnięcia, a nawet udaru mózgu. Obserwuje się również zaburzenia rytmu serca, zapalenia mięśnia sercowego oraz zawały. W moczu osób hospitalizowanych z powodu COVID-19 wykrywa się białko oraz krew, co może świadczyć o uszkodzeniu nerek. Dochodzić może także do uszkodzenia wątroby, wysypki oraz zapalenia spojówek. Od dawna apeluje się o to aby szczególnie starsze osoby szczepiły się przeciwko grypie, ponieważ występują oni w grupie ryzyka jeżeli chodzi o powikłania, które są zagrożeniem dla zdrowia, a nawet życia. W obliczu pandemii koronawirusa lekarze zalecają także szczepienie dzieci. Światowa Organizacja Zdrowia wskazuje na to, że regularne szczepienia przeciwko grypie powinny być przeprowadzane u dzieci powyżej 6 miesiąca życia. Warto wziąć przykład ze Stanów Zjednoczonych, w których poziom wyszczepialności na grypę wśród najmłodszej części społeczeństwa wynosi aż 60 procent. Wielka Brytania oraz Finlandia są pierwszymi krajami w Europie, które dążą do zaszczepienia wszystkich dzieci. Nie ulega wątpliwościom, że w dzisiejszych czasach dostęp do szczepionek przeciwko grypie będzie trudniejszy. Lekarze są zdania, że powinni z niej skorzystać osoby znajdujące się w grupach ryzyka. Moim zdaniem jest to dobry pomysł ponieważ pozwoli uchronić zarówno starsze jak i młodsze osoby, które chorują przed poważnym niebezpieczeństwem. Jak się okazuje według badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych oraz Japonii wynika, że zaszczepienie 420 dzieci chroni jednego dorosłego przed zgonem. Jeżeli chodzi o objawy w przypadku najmłodszych to mogą być one odmienne u dorosłych. U części dzieci mogą występować zaburzenia neurologiczne w postaci drgawek. U noworodków i niemowląt przebieg choroby może być bardzo ciężki i może wymagać pobytu w szpitalu. W pierwszych roku życia dziecka wykonuje się wiele szczepień obowiązkowych, a także zalecanych. Po pół roku można zaszczepić także dziecko przeciwko grypie. Jak się okazuje rodzice nie zawsze są o tym w odpowiedni sposób powiadomieni, przez co szczepienie te jest pomijane. Wielu rodziców nie decyduje się także na nie uważając, że grypa nie jest niebezpieczną chorobą, co oczywiście jest błędnym przekonaniem. Zdarzają się bowiem przypadki, że dotychczas zdrowe dzieci w wyniku powikłań pogrypowych umierały. Szczepienie dzieci jest niezmiernie ważne ponieważ to one w głównej mierze są odpowiedzialne za transmisję wirusa. Wiele z nich przechodzi zakażenie bez typowych objawów. Stanowi to więc zagrożenie dla starszych osób, u których przebieg może być znacznie poważniejszy. Należy wspomnieć, że szczepionka nie jest w stanie zapewnić stuprocentowego zabezpieczenia przed zachorowaniem jednak wspomniane wcześniej powikłania mogą wystąpić rzadziej i mieć łagodniejszy przebieg. Sporym problemem w naszym kraju jest to, że edukacja dotycząca grypy nie jest na wystarczającym poziomie. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny podaje, że każdego roku odnotowuje się od kilkuset tysięcy do kilku milionów zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę. Największa ilość zachorowań najczęściej występuje między styczniem, a marcem. Dane te nie muszą być ostateczne i dokładne ponieważ wiele zachorowań na grypę nie jest prawidłowo rozpoznawanych. Choroba często jest mylona z przeziębieniem, a przeprowadzenie testów na grypę wykonuje się bardzo rzadko. Wykonywanie większej ilości testów na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych czy hospitalizowanych z powodu nagłych skoków ciśnienia czy ciężkiego zapalenia płuc to ilość diagnozowanych przypadków mogłaby być większa i bardziej wiarygodna. Warto zaznaczyć, że uzyskanie ujemnego wyniku pod kątem infekcji wirusem grypy wcale nie musi świadczyć o tym, że nie doszło do zakażenia. Skuteczność szybkich testów, których wynik otrzymuje się po kilku minutach, a które są chętnie przeprowadzane wynosi zaledwie 30 procent. Bardziej dokładne jest badanie RT-PCR. Niestety nie jest one łatwodostępne ponieważ są trzy razy droższe niż standardowe testy. Jak się okazuje przeprowadzenie tego droższego testu i prawidłowe zdiagnozowanie grypy jest porównywalnie opłacalne. Bardzo ważne jest aby nie przeoczyć tak niebezpiecznej infekcji jaką jest grypa i zadbać o siebie w czasie leczenia. Należy wspomnieć, że w poprzednim sezonie poziom wyszczepialności wynosił zaledwie 4,12 procent, a rok wcześniej zaszczepiło się 3,9 procenta Polaków. Pozytywną wiadomością jest to, że najwyższy poziom wyszczepialności zanotowano wśród osób po 65 rokiem życia. Wynosił on jednak zaledwie 15,1 procent. Związane jest to z wprowadzeniem licznych programów samorządowych w sporej liczbie miast w naszym kraju, których władze refundowały zakup szczepionek. Mówi się o tym, że w tym sezonie szczepienia przeciwko grypie będą bezpłatne dla lekarzy, pielęgniarek, a także innych osób pracujących z pacjentami w miejscach, które mają kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jakiś czas temu pojawiła się również informacja, że ma być ona dostępna także dla farmaceutów oraz techników, którzy pracują w aptekach. Bardzo ciekawe kroki podjęto w stolicy naszego kraju. Dokonano bowiem zakupu 50 tysięcy szczepionek dla pracowników oświaty. Ma ona trafić do nauczycieli, pracowników szkół, przedszkoli oraz żłobków i pomocy społecznej. Warto wspomnieć, że osoby te często będą mogły mieć kontakt z młodymi osobami, które bardzo często nie wykazują żadnych objawów infekcji, a mogą przyczynić się do rozprzestrzeniania wirusa. Wielu wspomnianych pracowników w naszym kraju jest już starszych, a niektórzy mają schorzenia, które w znacznym stopniu mogą pogorszyć funkcjonowanie układu immunologicznego. Eksperci są zdania, że szczepienie przeciwko grypie może pomóc w walce z infekcją koronawirusa, która obecnie stanowi na całym świecie ogromny problem. Dąży się do opracowania wszelkich metod, które są w stanie złagodzić objawy COVID-19. Być może związane jest to z tym, że układ odpornościowy jest w lepszy sposób przygotowany na infekcję. Okres budowania odporności poszczepiennej trwa około trzech tygodni. Z kolei okres wylęgania grypy w organizmie trwa kilka dni, a więc w przypadku kontaktu z wirusem bezpośrednio przed lub zaraz po wykonaniu szczepienia istnieje ryzyko zachorowania na grypę. Warto zaznaczyć, że nie u każdej osoby może do tego dojść. Odpowiedź immunologiczna może być osłabiona jeśli pacjent jest poddawany leczeniu immunosupresyjnemu. Nie jest możliwe wytworzenie odporności przeciwko wszystkim szczepom wirusa, a tylko tym na bazie, których została ona przygotowana oraz szczepom pokrewnym. Wiele mówi się o tym, że ma pojawić się szczepionka w formie donosowej. Początkowo ma być ona dostępna dla dzieci, a nastepnie dla dorosłych. Warto jest wspomnieć o różnicach jakie występują pomiędzy grypą, a COVID-19. Temat ten jest dosyć często poruszany i pacjenci, chcą wiedzieć o nim możliwie jak najwięcej.
Moim zdaniem bardzo ważne jest aby rodzice w szczególny sposób obserwowali swoje dzieci w pierwszych latach życia pod kątem pewnym objawów. Warto jest zwrócić uwagę na objawy, które mogą o tym świadczyć. Wśród nich wymienia się chociażby brak gaworzenia, koncentrowanie się na pojedynczych obiektach, brak reakcji na bodźce pochodzące ze środowiska zewnętrznego. Gdy dzieci są starsze mogą unikać kontaktu z rówieśnikami, mogą nieprawidłowo reagować na emocje. Nie lubią kontaktu fizycznego i przywiązują się do różnych przedmiotów, z którymi ciężko im się rozstać. Bardzo ważna jest odpowiednio wczesna interwencja jeżeli rodzice czy osoby z bliskiego otoczenia podejrzewają, że może doszło do rozwoju autyzmu. W takiej sytuacji niezbędne jest skonsultowanie się z lekarzem pierwszego kontaktu lub specjalisty, który w dalszej kolejności może skierować dziecko do poradni dla Osób z Autyzmem Dziecięcym. W tych miejscach przeprowadzane są specjalistyczne badania, dzięki którym możliwe jest właściwe rozpoznanie. Dla wielu rodziców jest to bardzo problematyczna sytuacja, z którą trudno jest sobie poradzić. Warto jest zaznaczyć, że w momencie postawienia diagnozy rodzicom nie przekazuje się rzetelnej wiedzy, jak dalej należy postępować. Dzieci i młodzież z podejrzeniem autyzmu rzadko mogą liczyć na właściwą pomoc. Związane jest to między innymi z tym, że oczekiwanie na wizytę czasem trwa nawet kilka miesięcy. Ma to także związek z trudną sytuacją polskiej psychiatrii dziecięcej, nie stawia się na profilaktykę, a w szpitalach często nie ma wystarczającej ilości miejsc. Brak odpowiednio wcześnie wprowadzonej pomocy przyczynia się do tego brak jest szans na rozwój i wykorzystanie potencjału. Życie rodziców w znacznym stopniu musi ulec zmianie ponieważ muszą przygotować się aby opiekować się dzieckiem z autyzmem. Problemem jest to, że nie ma żadnego subiektywnego badania jak na przykład badanie krwi czy badanie obrazowe, które pozwalałaby określić czy faktycznie dana osoba ma ASD. Diagnoza najczęściej jest stawiana na podstawie rozmowy z dziećmi oraz rodzicami. Ryzyko pomyłki można zredukować poprzez działanie interdyscyplinarne. Warto aby w cały proces leczenia czy też diagnozy zaangażować psychologa dziecięcego, pediatrę czy wyspecjalizowanego pedagoga. Należy wspomnieć o ADOS-2, który w krajach Europy Zachodniej nazywany jest “Złotym standardem diagnozy”. Jest to dokładnie i rzetelnie zaplanowany schemat badania, w czasie którego dziecko wykonuje różne czynności, w dużej mierze związane z zabawą i interakcją.Aktualnie w naszym kraju żyje 400 tysięcy osób z autyzmem. Problemem jest to, że wiele przypadków nie jest jeszcze rozpoznanych. Według danych takich osób może być około 3 milionów. Warto jednak wspomnieć, że bardzo często diagnozy stawiane są na wyrost. W wielu przypadkach gdy dziecko jest niegrzeczne lub agresywne, mówi się o zespole Aspergera. Czasem jest to błąd ponieważ specjalista zwyczajnie nie jest w stanie wytłumaczyć powodu takiego zachowania. Według badań przeprowadzonych na myszach wykazano, że mutacje występujące w komórkach odpornościowych w mózgu mogą sprawić, że autyzm częściej występuje u chłopców. Dotyczy to komórek mikrogleju, które odpowiadają za przycinanie uszkodzonych synaps. Według naukowców ten mechanizm jest istotny aby mózgi młodych osób mogły zachowywać plastyczność i elastyczność. Wadliwość była związana z nadprodukcją pewnego białka. Z obserwacji wynika, że samce myszy, u których występowała ta nieprawidłowość wykazywały zachowania podobne do osobników z autyzmem związane z zachowaniami społecznymi i upośledzeniem niektórych umiejętności. Być może dzięki temu odkryciu uda się opracować nowe metody terapeutyczne. Da się zauważyć, że świadomość społeczeństwa na temat autyzmu nieznacznie uległa poprawie. Niestety jakiś czas temu badania przeprowadzone wykazały, że 88 procent osób biorących udział w ankiecie stwierdziło, że osobom z autyzmem i ich rodzinom żyje się ciężko w naszym społeczeństwie. Wielu rodzicom bardzo trudno jest wytłumaczyć dzieciom, że bardzo ważne jest stosowanie się do obostrzeń, ponieważ stanowi to zabezpieczenie dla nich samych, ale także innych osób w społeczeństwie. Pozytywną informacją jest to, że w naszym kraju przeprowadzane są liczne kampanie, których celem jest niesienie pomocy osobom z autyzmem. Wiele osób wspiera różne stowarzyszenia, dzięki którym osoby te mogą żyć łatwiej, w dużo lepszych, specjalnie dostosowanych warunkach. Pandemia wpłynęła również na życie osób z autyzmem, zwłaszcza jeżeli chodzi o dzieci. Osoby z autyzmem w okresie, w którym konieczne jest przebywanie w domach przechodzą bardzo trudny okres. Brak typowego planu dnia, obowiązków oraz rutyny w wielu przypadkach jest bardzo problematyczny. Może to przyczynić się do nasilenia lęków i napięcia, a także wyczuwają, że ich bliscy również nie są pewni obecnej sytuacji. Może to także nasilać występowanie obsesyjnych myśli i zachowań agresywnych i autoagresywnych. Warto zaznaczyć, że wiele osób z autyzmem mieszka w małych mieszkaniach co również nie ułatwia sytuacji. Brak prywatnej przestrzeni doprowadza do tego, że dziecko nie ma możliwości wyciszenia się w samotności. Według danych dzieci te bardzo chcą się spotykać ze swoimi rówieśnikami, nauczycielami czy terapeutami. Brak możliwości uczestnictwa w zajęciach ze specjalistami może przyczynić się do tego, że wcześniej nabyte umiejętności zostaną zapomniane, ponieważ bardzo ważne jest utrzymywanie ciągłości. Być może za jakiś czas niezbędne będzie cofnięcie się do poprzednich etapów. Musimy pamiętać, że dzięki terapiom osoby te mogą realizować swoje potrzeby, komunikować się w możliwy dla siebie sposób, pielęgnować swoje zainteresowania, a także wykonywać samodzielnie podstawowe czynności, odciążając tym samym swoich opiekunów. Dzieci z autyzmem w wielu przypadkach są bardzo ciekawe i chcą namacalnie sprawdzać rzeczy, które je interesują. W dzisiejszych czasach takie działania mogą się wiązać ze zwiększonym ryzykiem transmisji wirusa oraz zachorowania na COVID-19. W kwestii pandemii wiele mówi się o szczepieniach ochronnych. Na razie chodzi o szczepienia przeciwko wirusowi grypy, a następnie, jeśli opracowana zostanie odpowiednia szczepionka, to przeciwko koronawirusowi. Jednym z głównych argumentów antyszczepionkowców, który ma zachęcić osoby do rezygnacji z nich jest to, że na skutek szczepień może dojść do rozwoju autyzmu. Liczne badania naukowe przeczą temu i mówią, że nie ma dowodów na to, że może dojść do tego typu powikłań. Istnieją różnego rodzaju kampanie profilaktyczno-edukacyjne, których założeniem jest uświadomienie społeczeństwa jaki należy mieć stosunek do szczepień i gdzie można znaleźć sprawdzone informacje dotyczące ich bezpieczeństwa. Eksperci apelują o to aby stworzyć małe domy stałej opieki, zapewniającym mieszkańcom specjalistyczne, indywidualne warunki do życia. Warto wspomnieć, że młode osoby w przypadku śmierci rodziców najczęściej trafiają do domów, w których przebywa bardzo dużo osób, zupełnie niedostosowanych do ich potrzeb. Warto jednak wspomnieć, że temu zaburzeniu mogą towarzyszyć pewne problemy zdrowotne. Przykładowo zaburzenia żołądkowo-jelitowe występują osiem razy częściej u autystycznych dzieci niż u dzieci zdrowych. Mogą pojawić się chroniczne zaparcia, choroby zapalne jelit, bóle brzucha czy refluks żołądkowo-przełykowy. Warto wspomnieć o wybiórczości pokarmowej i silnej awersji do niektórych produktów spożywczych, ale również przejadaniu się i spożywaniu produktów, które nie nadają się do jedzenia i mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia. U osób autystycznych częściej ma miejsce nadwrażliwość na gluten, co zostało potwierdzone w badaniach naukowych. Wiele w ostatnim czasie mówi się o nowoczesnych terapiach, które mają pomóc osobom z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Znaczną część uwagi koncentruje się na komórkach macierzystych, jednak jest sporo badaczy, którzy podchodzą do tego sceptycznie. Komórki macierzyste mogą zwiększyć potencjał tworzenia się nowych komórek w centralnym układzie nerwowym. Wytwarza on nadmiar neuronów, których nie wykorzystamy do końca życia. Podobne wątpliwości istnieją w przypadku wykorzystania komórek pochodzących z krwi pępowinowej, które bardzo rzadko znajdują zastosowanie w wieku dziecięcym. Z pewnością na chwilę obecną najbardziej sprawdzonymi metodami w przypadku autyzmu są różnego rodzaju terapie ze specjalistami, dzięki którym dziecko może rozwijać się dużo lepiej.
Zgodnie z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) odsetek ciąż zakończonych cesarskim cięciem nie powinien przekraczać 10-15 procent. W naszym kraju około połowa porodów odbywa się przez cesarskie cięcie. Niestety, powikłania możliwe po porodzie tą metodą są coraz bardziej znane na nich temat przeprowadza się co raz większą liczbę badań. Wśród nich wymienia się między innymi cukrzycę, astmę oskrzelową, choroby tarczycy, czy ADHD. Skłaniają one lekarzy do rozwoju chirurgicznych metod rozwiązywania ciąży i opracowaniu coraz to nowszych, bezpieczniejszych technik. Warto wspomnieć o porodzie francuskim, który łączy w sobie poród naturalny i cesarskie cięcie. Oznacza redukcję bólu dla rodzącej i krótszy czas hospitalizacji. Do niedawna cieszył się popularnością jedynie we Francji i Izraelu, ale w 2020 roku po raz pierwszy przeprowadzili go polscy lekarze. Metoda ta polega na nacięciu powłok brzusznych, jednak w odmienny sposób, niż w przypadku cesarskiego cięcia. Specjalista nacina wówczas skórę brzucha ciężarnej, ale nie narusza jamy otrzewnej. Niewielkie nacięcie macicy nie służy temu, aby dziecko mogło zostać wyjęte przez lekarza, ale po to aby było stopniowo wypychane przez matkę. Noworodek pokonuje wówczas podobną drogę jak tą, która przechodziłby podczas porodu naturalnego. Ponadto nie ma konieczności założenia cewnika do pęcherza moczowego, a pacjentce podaje się znieczulenie, ale często w zredukowanej dawce, co przekłada się na szybszy powrót do samodzielności po porodzie. Matka uczestniczy w akcji porodowej, a dziecko wydostaje się z macicy stopniowo, dzięki naturalnemu parciu. Podczas porodu kobieta posługuje się specjalnym ustnikiem zwanym gwizdkiem, co pomaga jej wytworzyć odruch parcia. Przed porodem jest instruowana przez lekarzy, w jaki sposób należy go używać, a podczas rodzenia wspiera ją w tym operator. Poród brzuszny pozwala zminimalizować dolegliwości bólowe, które występują u wielu kobiet po cesarskim cięciu. Ponadto po urodzeniu dziecka kobieta znacznie szybciej odzyskuje sprawność. Jeżeli nie wystąpią żadne komplikacje, już po kilku godzinach może samodzielnie chodzić, jeść i opiekować się dzieckiem. W przypadku typowego cesarskiego cięcia matka potrzebuje więcej czasu, żeby dojść do siebie. Zabieg ten jest poważną interwencją chirurgiczną, a organizm potrzebuje czasu, aby się zregenerować. Zaletą porodu francuskiego jest także fakt, że zmniejsza on ryzyko chorób u noworodka, pozwala uniknąć komplikacji podczas porodu i eliminuje niebezpieczeństwo wystąpienia niepłodności u kobiety. Zdaniem ekspertów należy także skoncentrować się na kwestii dostępu do świadczeń ginekologiczno-położniczych na obszarach wiejskich. W sytuacjach nagłych pacjentki powinny kierować się do szpitala, ale jeśli mówimy o planowych wizytach i profilaktyce to nawet wiejskie ośrodki ginekologi będąc otwarte raz w tygodniu byłby w stanie zrealizować potrzeby mieszkańców. Ograniczeniem jest jednak wymóg przy podpisaniu umowy gabinetu z NFZ dotyczący czasu otwarcia w tygodniu. Wymóg 6 dni i popołudniowych godzin otwarcia w tygodniu jest nie niemożliwa do zrealizowania. UMED kobietom! - o profilaktyce raka piersi i szyjki macicy w Łodzi. Wbrew pozorom, dieta kobiety w ciąży jest bardzo zbliżona do zaleceń dotyczących zdrowego odżywiania całej populacji. Jedząc zgodnie z piramidą żywienia i wybierając niskoprzetworzone produkty, z pewnością uda się pokryć zapotrzebowanie na większość składników samą dietą. Zapotrzebowanie na białko, witaminy i składniki mineralne w większości przypadków wzrasta o około jedną piątą. w stosunku do zapotrzebowania sprzed ciąży. Przykładowo ilość potrzebnego w ciąży białka wynosi 1,2 g/kg masy ciała, a przed ciążą około 1 g/kg masy ciała. Warto zatem zadbać o to, aby w każdym posiłku pojawiały się produkty bogate w proteiny, ale zdecydowanie nie trzeba, a wręcz nie należy z nimi przesadzać.Nie jest prawdą to, że czerwone wino pomaga zintensyfikować procesy krwiotwórcze.W ciąży nie można spożywać alkoholu, ponieważ nawet niewielkie ilości mogą zagrozić rozwijającemu się w łonie dziecku i determinować powstanie tzw. alkoholowego zespołu płodowego (FAS). To samo dotyczy palenia tytoniu. Przez cały okres ciąży należy powstrzymać się od sięgania po papierosy. Anemia może mieć negatywny wpływ nie tylko na przebieg porodu i rozwój ciąży, ale również na płód i noworodka. Z tego względu nie można lekceważyć żadnych jej objawów. Podczas niedokrwistości wzrasta ryzyko: poronienia, porodu przedwczesnego, a także wewnątrzmacicznego zahamowania wzrastania płodu, a w najgorszym scenariuszu do jego śmierci. Jednym z podstawowych i najprostszych sposobów walki z anemią jest wzbogacenie diety w produkty bogate żelazo. Produktami zawierającymi znaczne ilośc żelaza są pokarmy pochodzenia zwierzęcego: mięso, przede wszystkim cielęcina, podroby, wołowina oraz ryby. W diecie nie powinno zabraknąć również warzyw m.in.: brokułów, szpinaku, botwinki czy nasion roślin strączkowych. Niestety, żelazo pochodzenia roślinnego jest gorzej przyswajalne przez organizm. Dlatego istotne jest nie tylko dostarczanie do organizmu odpowiednich ilości żelaza, ale również spożywanie składników, które pozwolą na jego lepsze wchłanianie np. witaminę C, witaminy B12, B6, foliany. Jak pokazują badania, ogromną rolę odgrywa w tym procesie także laktoferyna. Warto wspomnieć o wynikach badania, z których wynika, że aż 95 procent polskich kobiet ciężarnych, które nie stosowały suplementacji żelazem miało obniżone zapasy ferrytyny, co jest czynnikiem zwiększonego ryzyka rozwoju niedokrwistości w ciąży. Udowodniono, że laktoferyna pozytywnie wpływa na poprawę parametrów krwi w tym Hb, poziomu ferrytyny u kobiet ciężarnych z anemią szczególne ma to znaczenie od II trymestru ciąży, ponieważ w tym okresie zwiększa się naturalnie ryzyko wystąpienia niedokrwistości. Laktoferyna sprawia, że dochodzi do odblokowania zapasów żelaza zmagazynowanych w wątrobie. Ponadto korzystnie wpływa ona na lepszą przyswajalność żelaza z diety w jelitach. To zadanie pełni dzięki zdolności mocnego i odwracalnego wiązania jonów żelaza. Jak wskazują badania, kobiety w ciąży są zagrożone ciężkim przebiegiem infekcji koronawirusem objawiającym się m.in. zespołem ostrej niewydolności oddechowej. Ten stan w czasie ciąży wiąże się ze zwiększonym ryzykiem porodu przedwczesnego, poronienia i innych niekorzystnych skutków dla zdrowia matki i noworodka. Wyniki innego badania wykazały, że u zakażonych kobiet występuje o 60 do 97 procent zwiększone ryzyko przedwczesnego porodu. U zakażonych kobiet z gorączką i niewydolnością oddechową stwierdzili pięciokrotny wzrost powikłań u noworodków, w tym niedojrzałość płuc, uszkodzenie mózgu i zaburzenia wzroku. Spośród dzieci urodzonych przez chore matki, jedenaście procent uzyskało pozytywny wynik testu na koronawirusa. Jednakże infekcje przenoszone na dzieci nie wydają się być związane z karmieniem piersią. Badanie łączy je raczej z porodem przez cesarskie cięcie. Szczepienie kobiet w ciąży przeciwko COVID-19 szczepionką mRNA nie wpływa na zwiększone ryzyko poronienia. Opieka ginekologiczna wymaga systemowego podejścia, a nie tylko doraźnych rozwiązań. Głównymi problemami są mierniki satysfakcji pacjentów oraz finansowanie świadczeń. Dobrą informacją jest to, że czas oczekiwania na specjalistów nie stanowi problemów dla pacjentów. Czas oczekiwania na świadczenie w trybie CITO do poradni ginekologiczno-położniczej czy do oddziałów szpitalnych jest natychmiastowy. W zakresie przypadków planowych czas oczekiwania to około 2 dni do oddziałów szpitalnych oraz około 5 dni do poradni. Zatrudnienie psychologa w wymiarze co najmniej pół etatu to nowe wymaganie, jakie musi spełnić każdy oddział ginekologiczno-położniczy I i II stopnia referencyjności, a więc te, w których odbiera się porody naturalne i niepowikłane, w przeciwieństwie do tych z najwyższego III stopnia referencyjności. Według nowych założeń szpital na I poziomie opieki musi mieć zapewnioną całodobową opiekę przynajmniej jednego specjalisty. Nie musi zapewniać znieczulenia czy neonatologa. Z kolei szpital III poziomu musi zapewniać dwóch specjalistów, całodobową opiekę 3 lekarzy, konieczność zapewnienia znieczulenia śródporodowego, co wiąże się z zatrudnieniem 2 anestezjologów.
Lockdowny, noszenie maseczek, zachowywanie dystansu społecznego – to wszystko sprawiało, że zachorowań na grypę w ostatnich dwóch sezonach było mniej niż w poprzednich latach, ponieważ wirusowi było znacznie trudniej się szerzyć. Eksperci alarmują, że w tym sezonie może mieć zatem miejsce tzw. epidemia wyrównawcza grypy. Grypa wykazuje pewnego rodzaju sezonowość. Zwykle obserwujemy dwa piki zachorowań. Pierwszy, mniejszy, występuje na przełomie listopada i grudnia, zaś drugi, silniejszy, przypada na przełom lutego i marca.Według rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia w związku z rosnącą liczbą wykrytych przypadków grypy podczas pandemii COVID-19 zaleca się wszystkim krajom przygotowanie się na wspólne krążenie wirusa grypy i SARS-CoV-2. Zachęca się także poszczególne kraje do wzmocnienia zintegrowanego nadzoru w celu jednoczesnego monitorowania grypy i SARS-CoV-2 oraz zintensyfikowania kampanii szczepień przeciwko grypie, aby zapobiec ciężkim hospitalizacjom z nią związanym. W tym roku lekarze, pielęgniarki i pozostali medycy nie mogą liczyć na darmowe lub refundowane szczepienia przeciwko grypie. Ministerstwo Zdrowia nie planuje zakupu szczepionki przeciwko grypie dla personelu medycznego ani jej refundacji. Według analiz medycy są dziesięć razy bardziej narażeni na zakażenie grypą i większość z nich ją przechoruje. Choroba przenosi się z człowieka na człowieka drogą kropelkową, np. podczas kichania. Największa ilość zachorowań występuje podczas sezonowych epidemii. Osoba dorosła może zarażać jeden dzień przed wystąpieniem objawów oraz do 10 dni po pierwszych symptomach. Małe dzieci oraz osoby z obniżoną odpornością mogą przenosić wirusa na innych przez dłuższy czas. Leczenie grypy trwa około tygodnia. Opiera się głównie na łagodzeniu objawów. Choroba mija samoistnie po kilku dniach. Wystarczą leki przeciwgorączkowe (np. paracetamol) oraz leki przeciwzapalne (np. ibuprofen). Na kaszel stosuje się leki przeciwkaszlowe, a na nieżyt nosa spraye hipertoniczne lub izotoniczne. Bardzo ważny podczas leczenia grypy w domu jest odpoczynek. Nie należy obciążać organizmu ani podejmować żadnych aktywności, za to przyjmować dużo płynów i nawilżać powietrze, by usprawnić działanie dróg oddechowych. Organizm posiada pewne mechanizmy, które powodują, że infekcja jednym wirusem zapobiega lub zmniejsza ryzyko infekcji innym. Gdy dochodzi do zakażenia, układ immunologiczny produkuje specjalne białka zwane interferonami, które atakują i likwidują wirusa. Zapewniają one również tymczasową, nieswoistą odporność na inne możliwe zakażenia, a więc zapobiegają równoczesnej infekcji dwoma patogenami. Warto jest wiedzieć jaka jest różnica między przeziębieniem, a grypą. Najczęściej przeziębienie poprzedzane jest okresem złego samopoczucia, które może trwać od jednego do dwóch dni. W wielu przypadkach pierwszym symptomem choroby jest ból gardła, lecz również chrypka. W kolejnej fazie przeziębienia pojawia się nieżyt nosa. Następnie to właśnie nieżyt nosa oraz katar stają się głównym objawem przeziębienia. W pierwszych dniach występuje także stan podgorączkowy, czyli temperatura ciała wynosi wówczas od 37 do 38 stopni Celsjusza. Z kolei zupełnie inaczej wygląda przebieg grypy. Grypa rozpoczyna bardzo często wysoką gorączką, która sięgać może nawet do 40 stopni Celsjusza. Gorączce tej towarzyszy uczucie rozbicia, silne bóle mięśni, dreszcze, bóle głowy oraz duszący kaszel. Natomiast nieżyt nosa najczęściej przy grypie jest mało nasilony. Ponadto objawy grypy zazwyczaj mają dużo bardziej ostry przebieg, a jednocześnie trwają dłużej niż w przypadku objawów przeziębienia. Występuje jednak kilka istotnych różnic. Przede wszystkim grypa charakteryzuje się ostrym przebiegiem już na samym początku. Z kolei przeziębienie rozpoczyna się okresem gorszego samopoczucia. Dlatego w przypadku przeziębienia można zauważyć narastające objawy. Grypie zazwyczaj towarzyszy bardzo wysoka gorączka, silne bóle mięśni, bóle głowy, ale także nawracające dreszcze. Różnica jest także katar, który najczęściej dotyczy pacjentów cierpiących na przeziębienie. W przypadku chorujących na grypę zauważyć można znacznie mniejsze nasilenie kataru lub jego brak. Co więcej grypa powodować może różne poważne powikłania, między innymi zapalenie płuc lub niewydolność oddechową.Niemieccy wirusolodzy przestrzegają przed twindemią, czyli dwiema epidemiami, które mogą wystąpić jednocześnie, a dokładnie chodzi o równoczesną epidemię koronawirusa i grypy. Według danych berlińskiego Instytutu im. Roberta Kocha (RKI) od końca września liczba zachorowań na grypę znacznie wzrosła. Rośnie również liczba infekcji koronawirusowych. Zakażeniom tym sprzyja niska temperatura oraz zmienna pogoda. W sezonie jesienno-zimowym krąży bowiem wiele wirusów, które zagrażają przede wszystkim osobom z obniżoną odpornością w tym głównie seniorom i kobietom w ciąży. Zjawisko twindemii nie jest nowe, bo doniesienia o równoczesnym zakażeniu grypą i koronawirusem pojawiły się już na początku 2020 roku w Stanach Zjednoczonych. Nazwano je wówczas fluroną, a określane jest również spolszczoną nazwą gryporona. Nie określa ono jednak nowego rodzaju wirusa czy oddzielnej jednostki chorobowej, ale połączone zakażenie tymi dwoma odrębnymi wirusami w tym samym czasie. W Polsce sezon epidemiczny grypy trwa od października do maja, a szczyt zachorowań przypada na okres od stycznia do marca, aczkolwiek w poszczególnych sezonach ten czas może ulegać nieznacznym zmianom. Optymalnie czas szczepienia przeciw grypie powinien mieć miejsce przed rozpoczęciem okresu zwiększonej zachorowalności na grypę, a więc w naszych warunkach, od września do grudnia.Od początku roku grypa lub podejrzenie grypy dotknęło już ponad 2,6 miliona obywateli naszego kraju, w tym 1,2 mln dzieci do 14. roku życia. Dla porównania w analogicznym okresie rok wcześniej było to — odpowiednio — 1,7 miliona oraz 828 tysięcy.W całym ubiegłym roku zaraportowano ponad 2,9 mln przypadków i podejrzeń, z czego prawie połowa (1,2 mln) dotyczyła dzieci. Paragrypa lub inaczej grypa rzekoma to określenie stosowane podczas diagnozowania infekcji dróg oddechowych wywołanej przez wirusa paragrypy – HPIV. Objawy obejmują m.in. gorączkę, kaszel, ból gardła czy katar. Do zakażenia wirusem paragrypy dochodzi poprzez drogi oddechowe – na skutek wdychania aerozolu, w którym znajduje się wirus bądź jego przeniesienia z rąk lub skażonych przedmiotów w okolice ust. Znaczną część infekcji diagnozuje się w okresie jesienno-zimowym (typy 1 i 2), lecz mogą one również występować wiosną i latem (typ 3). Najczęściej chorują dzieci do 5. roku życia (szacuje się, że wirus grypy rzekomej odpowiada nawet za około 20% infekcji układu oddechowego u pacjentów pediatrycznych), choć HPIV mogą się zarazić także dorośli. Grypa jest ostrą chorobą zakaźną, do zakażenia dochodzi zwykle drogą kropelkową lub rzadziej przez kontakt ze skażoną wirusem grypy powierzchnią. Okres inkubacji wynosi średnio 1-4 dni, w rzadkich przypadkach może jednak wynosić kilkanaście godzin. Wirusy grypy atakują komórki nabłonka dróg oddechowych, w których się namnażają. W konsekwencji doprowadzając do ich zniszczenia, co toruje drogę zakażeniom bakteryjnym. Powikłaniem grypy u najmłodszych pacjentów jest zapalenie ucha środkowego, płuc, zatok obocznych nosa oraz tzw. drgawki gorączkowe. Zdarza się też zapalenie mięśnia sercowego, niewydolność oddechowa, zapalenie mózgu lub opon mózgowych.Grypa w niektórych przypadkach nasila już istniejące choroby przewlekłe, np. astmę lub POChP. Leczenie grypy polega przede wszystkim na łagodzeniu objawów i odpoczynku do czasu pełnego wyzdrowienia. Zniesienie obostrzeń covidowych i "opanowanie" wirusa SARS-CoV-2 sprawiło, że wirus grypy znów ma duże możliwości transmisji. Na półkuli południowej zaobserwowano to już kilka miesięcy temu, gdy nastąpił wyraźny wzrost zachorowań spowodowanych zakażeniem wirusem grypy. Polacy niechętnie korzystają ze szczepień, które są zalecane. Najgorsze statystyki dotyczą dzieci, wśród których wyszczepialność nie przekracza 2 procent. W całym kraju w sezonie 2022/2023 zaszczepiło się jedynie 7 procent osób. Według statystyk, pod względem stanu zaszczepienia przeciw grypie jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Europie. Chociaż najwyższy poziom zaszczepienia odnotowywany jest w grupie osób w wieku powyżej 65 lat, to i tak szczepi się około 20 procent seniorów, podczas gdy w tej grupie wieku w krajach Unii Europejskiej poziom zaszczepienia wynosi w przybliżeniu 44 procent, – w Holandii powyżej 75 procent, a w Wielkiej Brytanii – 68 procent.