W ciągu ubiegłego roku liczba samobójstw w Polsce wzrosła  o 50 procent. To około sześciu tysięcy osób, które odebrały sobie życie.

Policyjne statystyki nie pozostawiają wątpliwości. Co roku coraz więcej Polaków postanawia zakończyć własne życie. Podczas gdy w 2011 roku śmiercią samobójczą zginęło 3839 osób, rok temu statystyki policyjne podały informacje o 6097 takich przypadkach. Psycholodzy podkreślają, że są to osoby pozostawione bez pomocy, a próby samobójcze są często konsekwencją depresji lub innych zaburzeń zdrowia psychicznego.

Psycholog: Nie zostawiajmy cierpiących samym sobie
Najczęściej pojawiającą się w policyjnych statystykach, ustaloną przyczyną zamachu są nieporozumienia rodzinne. Z tego powodu w 2013 roku zmarło 999 osób. W 797 przypadkach mowa jest o chorobie psychicznej. To targnięcia się na swoje życie ludzi zmuszają także m. in. przewlekłe choroby (570), zawody miłosne (555) czy warunki ekonomiczne (484), jednak rzadko kiedy można mówić wyłącznie o jednej sprecyzowanej przyczynie.

"Mówiąc o przyczynach samobójstw nie można generalizować. Większość osób, które targają się na swoje życie charakteryzuje osamotnienie. Mogą nie być w stanie porozumieć się z otoczeniem. Często jest to osoba o spojrzeniu tunelowym, która jest przeświadczona o braku możliwości wyjścia z danej sytuacji, a jedyną ucieczkę widzi w samobójstwie" - mówi dr Agnieszka Bratkiewicz, psycholog SWPS.

Depresja: lekceważony problem całego kraju
Na depresję cierpi 15% naszego społeczeństwa, jednak rzadko ta ciężka choroba jest właściwie leczona. Aby zrozumieć jak bardzo lekceważony jest to problem wystarczy spojrzeć na liczby. Zgodnie z raportem Uczelni Łazarskiego w Warszawie, wydatki, które z powodu jej następstw wydaje ZUS są znacznie wyższe, niż koszty jej leczenia w NFZ. W pierwszym przypadku jest to 762 miliony zł, natomiast w drugim zaledwie 170 milionów złotych.

Jak zauważa profesor Bartosz Łoza, kierownik kliniki psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w Polsce nie ma ani jednego ośrodka psychiatrycznej interwencji kryzysowej, gdzie zagrożeni samobójstwem mogliby oni lub ich rodziny szukać pomocy. „W Polsce model ogólnopsychiatryczny jest przeżytkiem. To znaczy, że w tym samym oddziale przebywa internowany pacjent, który popełniał czyny zabronione, znęcający się nad rodzina alkoholik, ale także kobieta, nad która znęcał się mąż" – mówi w rozmowie z IAR profesor Łoza.

Obok nieskutecznej opieki medycznej, sytuację cierpiących na depresję pogarszają stereotypy i fałszywy obraz myśli samobójczych funkcjonujący w społeczeństwie.

„Bywa tak, że potencjalny samobójca nie ma objawów, ale większość takich osób wysyła sygnały. O postępowaniu w takim przypadku krąży wiele mitów. Wielu ludzi jest przeświadczonych, że w takiej sytuacji najlepiej wykpić taką osobę i powiedzieć, że wcale nic nie zrobi. To nieprawda! Takie rozwiązanie jest nieskuteczne wobec osób poważnie myślących o samobójstwie i tylko zwiększa poczucie osamotnienia. Także nieprawdą jest, że rozwiązaniem jest ignorowanie gróźb samobójczych" – podkreśla dr Bratkiewicz.

WHO zachęca do działania
Rosnąca liczba samobójstw niepokoi nie tylko Polaków. Do przeciwdziałania tragediom wzywa także Światowa Organizacja Zdrowia. Zgodnie z raportem WHO, rocznie na całym świecie życie odbiera sobie osiemset tysięcy ludzi. Średnio to jedna śmierć co 40 sekund. "Uważamy, że każdemu przypadkowi da się zapobiec, nieważne czy w krajach o wysokim czy niskim odsetku samobójstw”- mówi radiu ONZ dokor Shekhar Saxena z WHO.



Źródło: www.gazetaprawna.pl