Radam Miasta Częstochowy zdecydowała o kontynuowaniu programu finansowania zapłodnienia pozaustrojowego dla swoich mieszkańców do 2020 roku.
Jak poinformował Urząd Miasta, decyzja taka wynika z dużego zapotrzebowania mieszkańców na świadczenia w zakresie wspomaganego rozrodu – kontynuacja programu znacznie zwiększy dostępność leczenia niepłodności zaawansowanej.
W okresie realizacji programu z procedury in vitro skorzystało 57 par, a urodziło się już 23 dzieci. W tym roku do udziału w programie zgłosiło się 47 par. Według danych z połowy sierpnia przeprowadzono 16 procedur zapłodnienia pozaustrojowego – 9 zakończonych zostało pomyślnie.
Komentarze
[ z 5]
Nie wątpię, że ta wiadomość ucieszy znaczną część mieszkańców tego miasta. I tylko dziwię się, że w innych miejscowościach włodarze nie zadecydowali o rozpoczęciu podobnych programów. Nie sądzę, aby ludzie mieli reagować na to negatywnie. A przynajmniej nie ci, którzy mają problem z zajściem w ciąże naturalnymi metodami i muszą troszczyć się o to by w jakiś sposób pozyskać środki finansowe na opłacenie leczenia na własną rękę. Pomoc ze strony władz- czy to miasta, województwa czy też państwa byłaby w tych przypadkach jak najbardziej na miejscu i z całą pewnością byłaby pomocna w dalszej poprawie przyrostu naturalnego. Mam nadzieję, że w najbliższych latach programu zaczną się rozszerzać na inne miasta w naszym kraju tak, żeby za kilka lat każde małżeństwo chcące posiadać potomstwo, ale mające problem z osiągnięciem zapłodnienia w sposób naturalny mogło to osiągnąć stosując sztuczne zapłodnienie metodą in vitro i korzystać przy tym z pomocy od rządu.
Leczenie in vitro daje szanse parom, które nie mogą założyć rodzinę na posiadanie dzieci. Wskazaniami są m.in. brak owulacji, niepowodzenie przy korzystaniu z innych metod wspomaganego rozrodu czy endometrioza. Rządowe programy cieszą się dużą popularnością i bardzo dobrze że są przedłużane. Dają szansę jeszcze większej liczbie osób na założenie rodziny. Czasami kwalifikacja do programu in vitro to wyścig. Mam nadzieję, że jak najwięcej par będzie mogło skorzystać z takiej możliwości.
Bardzo dobra wiadomość. Więcej par skorzysta z programu i powiększy rodzinę. O niepłodności, wymagającej gruntownych badań i zastosowania odpowiedniej terapii mówimy wtedy gdy kobieta nie zachodzi w ciążę po 2 latach nie wystrzegania się ciąży i regularnego współżycia. Mimo że Światowa Organizacja Zdrowia uznała niepłodność za chorobę społeczną, leczy się ją współcześnie z dużym powodzeniem. Nie należy jej mylić z bezpłodnością, która jest nieodwracalna. Niepłodność nie jest wyrokiem i nie odbiera szansy na dziecko. Najnowsze metody diagnostyczne i terapeutyczne , stosowane dziś w szpitalach i prywatnych klinikach, sprawiają, że u 80-procent niepłodnych par leczenie kończy się upragnioną ciążą. U połowy spośród nich nieprawidłowości stwierdza się u kobiety, u połowy - u mężczyzny. Jest bardzo ważne, aby do lekarza zgłosili się oboje i obydwoje w takiej sytuacji zostali przebadani oraz poddani ewentualnemu leczeniu jednocześnie.
To świetne informacje. Warto jest wspomnieć, że na tle innych krajów europejskich nasi lekarze odnoszą duże sukcesy oraz wysoką skuteczność przeprowadzanych terapii, która sięga około 36 procent. Wciąż istotnym problemem jest to, że brakuje odpowiedniego programu, dzięki któremy byłoby zapewnione finansowanie leczenia niepłodności. Szacuje się, że w naszym kraju powinno się przeprowadzać 25 tysięcy procedur in vitro aby zabezpieczyć ten obszar leczenia niepłodności. Jeżeli chodzi o finansowanie tych zabiegów w naszym kraju to istnieją programy regionalne, występujące następnie w poszczególnych miastach. Jak się okazuje co szósta para, a niektóre dane podają, że nawet co piąta para w Polsce ma problem z płodnością. Według danych WHO 10-12 procent populacji osób w krajach najbardziej uprzemysłowionych. Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że pary dotknięte niepłodnością częściej mają zaburzone relacje społeczne, a także mają zwiększone ryzyko rozwoju depresji i innych zaburzeń psychicznych, a to może przekładać się na problemy zawodowe, a w dalszej kolejności demograficzne i ogólnospołeczne. Okres pandemii wpłynął również na zabiegi in vitro. Według zaleceń wszystkie możliwie procedury z nim związane powinny być odroczone w czasie z uwagi na to, że nie jest do końca wiadome jak koronawirus wpływa na przebieg leczenia oraz ciążę. Warto jednak zaznaczyć, że wiele klinik cały czas pracowało kontynuując procedury, których nie można było przerwać. Zalecenia, które pojawiły się na początku pandemii dotyczyły tego aby nie transferować zarodków. Należało więc przeprowadzić tak zwany transfer odroczony, czyli nie przenosić zarodków do organizmu kobiety tylko poddawać je kriokonserwacji. Sugeruje się aby transfer przeprowadzić w okresie gdy zagrożenie epidemiologiczne będzie mniejsze lub pojawi się więcej badań odnośnie wpływu koronawirusa na przebieg ciąży. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę, że odsuwanie w czasie procedur związanych z in vitro, w przypadku starszych kobiety w znacznym stopniu może zmniejszyć szansę zajścia w ciąże. Warto więc aby w takiej sytuacji rodzice dowiedzieli się jakie są możliwie powikłania i zwiększone ryzyko niepowodzenia, a następnie doszło do zapłodnienia pozaustrojowego. Niezbędne jest w takiej sytuacji przestrzeganie wszelkich zasad bezpieczeństwa. Jedno ze stowarzyszeń przeprowadziło bezpłatne wykłady online, których założeniem było niesienie pomocy psychologicznej parom, które starają się o dziecko. Wyjaśnione zostało też czego należy obawiać się w okresie pandemii, a co jest bezpieczne i czego nie trzeba modyfikować w codziennym życiu. 1 czerwca wprowadzono modyfikacje wytycznych. Zabiegi są przeprowadzane tak jak przed epidemią, tylko z zachowaniem wspomnianych środków bezpieczeństwa. Niepokojącą informacją jest to, że w obecnych czasach budżety samorządów będą w znacznym stopniu nadwyrężone. Informacje docierające do stowarzyszeń świadczą o tym, że być może finansowanie zabiegów in vitro będzie przebiegało bez żadnych zakłóceń, co dla ogromnej ilości par z pewnością jest bardzo ważną informacją. Warto podkreślić, że u co trzeciej pary przyczyny jej nie są do końca poznane, co z pewnością utrudnia dalsze działanie i wymaga dokładniejszej diagnostyki. Jedną z najczęstszych przyczyn jest niedrożność jajników w przypadku kobiet. Jeżeli chodzi o mężczyzn dotyczy to słabej jakość nasienia związaną między innymi ze spadkiem ilości oraz jakości plemników. Zdaniem ekspertów nie powinno odsuwać w czasie wizyty u specjalistów, ponieważ czas działa na niekorzyść i może przyczyniać się do pogłębienia problemu. Jak się okazuje bardzo wiele par zgłasza się do klinik leczenia niepłodności stanowczo zbyt późno. Uważa się, że do specjalisty powinna zgłosić się para, która stara się o dziecko przez rok, współżyjąc trzy razy w tygodniu bez żadnych zabezpieczeń. W takiej sytuacji najlepiej wybrać się do ginekologa lub specjalisty zajmującym się leczeniem niepłodności. Po wywiadzie początkowo kieruje się mężczyznę na badanie nasienia. Najlepiej aby było ono przeprowadzone specjalnym urządzeniem wspomaganym systemem komputerowym. Dzięki tej analizie możliwa jest ocena nie tylko budowy, liczby i jakości plemników, ale także objętości i jakości samego nasienia, a także struktury chromatyny oraz parametrów genetycznych plemników. Niektóre nieprawidłowości nie świadczą już o tym, że mężczyzna jest niepłodny ponieważ taka sytuacja występuje gdy w nasieniu nie występuje ani jeden plemnik. Warto wspomnieć, że plemniki mężczyzn w dzisiejszych czasach są mniej ruchliwe oraz gorszej jakości, jednak mimo to wciąż posiadają zdolność do zapłodnienia. Aby mężczyzna był płodny wystarczy aby w nasieniu występowały 4 procenty ruchliwych plemników. Warto jest także skonsultować się z endokrynologiem. Jedną z przedjądrowych przyczyn niepłodności mogą być zaburzenia wydzielania hormonów steroidowych, hormonów tarczycy oraz gonadotropin kosmówkowych. Istnieją także wrodzone lub nabyte zaburzenia budowy jąder, które także mogą przyczynić się do niepłodności. Wśród nich wymienia się żylaki powrózka nasiennego, urazy mechaniczne czy wnętrostwo. W takim wypadku konieczne jest skonsultowanie się z urologiem. Wśród innych czynników związanych, które mogą zwiększać ryzyko niepłodności wymienia się między innymi stres, który towarzyszy większości z nas każdego dnia. Uniknięcie jego jest bardzo trudne do zrealizowania. Wiele mówi się także o nadwadze oraz otyłości, które są coraz powszechniejsze w naszym społeczeństwie. Miejmy nadzieję, że na przestrzeni lat sytuacja na całym świecie dotycząca niepłodności poprawi się. Jest to dosyć poważny problem ponieważ coraz częściej słyszy się o tym, że pary mają problem z posiadaniem dzieci. Pojawiają się także sytuacje, że osoby, które prowadzą zdrowy tryb życia, i mają przeprowadzonych szereg badań, z których nie wynikają żadne nieprawidłowości. Wtedy znalezienie przyczyny takiej sytuacji jest bardzo trudne i bardzo długo trwa jej zdiagnozowanie. Najskuteczniejszą metodą leczenia bezpłodności jest metoda zapłodnienia pozaustrojowego. U kobiet poniżej 30 roku życia charakteryzuje się ona 40-50 procentową skutecznością. Są pewne objawy, które powinny być sygnałem dla mężczyzn, że być może warto udać się do specjalisty. Wymienia się między innymi bóle jąder, zaburzenia erekcji, małą ilość nasienia. Aby zwiększyć prawdopodobieństwo zapłodnienia i poprawienia jakości nasienia, a także plemników ważna jest zmiana stylu życia. Warto jest skoncentrować się na zdrowej, zbilansowanej diecie. Dobrze by było unikać kwasów tłuszczowych o konfiguracji trans, tłuszczów pochodzenia zwierzęcego, a także papierosów i alkoholu. Ciekawą informacją jest to, że w przypadku kobiet negatywny wpływ na płodność mogą mieć odtłuszczone produkty nabiałowe. Warto zatrzymać się także przy pestycydach, które mogą zwiększyć ryzyko wystąpienia endometriozy. Jeżeli zaś chodzi o mężczyzn to szkodliwe mogą być wykorzystywane w rolnictwie ksenobiotyki. Dobrze jest aby wybierać produkty o niskim współczynniku glikemicznym. Korzystnym rozwiązaniem jest dostarczenie produktów zawierających duże ilości przeciwutleniaczy. Są to na przykład świeże owoce i warzywa, ryby morskie, orzechy, pełnoziarniste produkty zbożowe, a także oleje roślinne. W Internecie oraz licznych publikacjach łatwo można znaleźć informacje na ten temat. Kolejnym aspektem jest to, że koniecznie trzeba postawić na zwiększenie aktywności fizycznej w codziennym życiu. Według danych warto jest także suplementować zwiększone ilości witaminy E, które pozytywnie wpływają na płodność. Dobrze jest także zapewnić odpowiedni poziom witaminy C, która odpowiada za przedłużenie żywotności i lepszą jakość plemników. Jeżeli zaś chodzi o kobiety, to problemy z płodnością mogą się objawiać nieregularnymi miesiączkami, bólami, a także upławami. Krwawienie powinno występować mniej więcej co 23-25 dni, a typowa miesiączka powinna trwać przez 5-7 dni. Trudność zajścia w ciąże może być związana z przebytą ciążą pozamaciczną, mięśniakami macicy, zapaleniem przydatków, endometriozy, torbieli prostej jajnika, podwyższonego poziomu prolaktyny, podwyższony poziom hormonów męskich.
Ze względu na fakt, że społeczność międzynarodowa nie potrafi wypracować jednego, zgodnego stanowiska wobec określenia momentu początku życia ludzkiego i objęcia go ochroną prawną, łatwo przewidzieć, że podstawowe akty prawne o zasięgu międzynarodowym nie regulują także kwestii związanych ze sztuczną prokreacją. Jedynie pośrednio kwestiami zapłodnienia in vitro zajmuje się przyjęta jednogłośnie przez państwa członkowskie UNESCO na 29 sesji Konferencji Generalnej 11 listopada 1997 roku Powszechna Deklaracja o Genomie Ludzkim i Prawach Człowieka. Na jej podstawie postuluje się wprowadzenie kontroli społecznej nad badaniami genetycznymi prowadzonymi na embrionach in vitro oraz nad interwencją w dziedzictwo chromosomowe lub genetyczne człowieka. W preambule deklaracji podkreślono również, że badania nad genomem ludzkim „powinny w pełni szanować ludzką godność, wolność i prawa człowieka, a także respektować zakaz wszelkiej dyskryminacji opartej na cechach genetycznych”. W Polsce nie ma żadnych ograniczeń co do liczby pozyskiwania embrionów metodą in vitro, a także liczby ich umieszczania w łonie matki. Decyzję pozostawia się pacjentkom, choć praktyka pokazuje, że nie dokonuje się transferu więcej niż trzech embrionów. Pozostaje pytanie, co się robi z embrionami niewykorzystanymi. Obecnie w Polsce można zrobić z nimi wszystko, zarówno zamrozić, jak i zniszczyć. Gdyby polska klinika leczenia niepłodności najzwyczajniej wyrzuciła embriony nadliczbowe jako odpady, nie poniosłaby z tego tytułu żadnych negatywnych konsekwencji. Pomimo, że Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż życie człowieka zaczyna się od jego poczęcia, we wspomnianym przypadku, gdy embriony zostały wyrzucone, a zarazem unicestwione, nie można zastosować przepisów Kodeksu karnego, bowiem zabójstwo może zostać dokonane tylko na człowieku narodzonym, a przyczynić się do śmierci dziecka poczętego można tylko w sytuacji, gdy znajduje się ono w łonie matki. Polskie kliniki nie mogą jednak korzystać z alternatywnych sposobów postępowania z embrionami nadliczbowymi, takich jak przekazanie zarodków do adopcji, ponieważ, zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym, „zgoda rodziców na przysposobienie dziecka nie może być wyrażona wcześniej niż po upływie sześciu tygodni od urodzenia się dziecka” (art. 1192). W polskim systemie prawnym nie ma również żadnych ograniczeń co do podmiotów, które mogą się poddać zabiegowi in vitro, zatem należy wnioskować, iż o możliwości jego przeprowadzenia decydują tylko kwestie finansowe i zdrowotne pacjentki. Kliniki nie wymagają, aby przyszli rodzice byli w związku małżeńskim. Ewa siedlecka trafnie zauważa, że gdyby przyszłymi rodzicami chcieli być bliscy krewni (brat i siostra czy ojciec i córka), to o niewykonaniu zabiegu mogłyby zdecydować jedynie względy medyczne, czyli zwiększone ryzyko wad wrodzonych płodu. Lekarz mógłby też skorzystać z klauzuli sumienia, jeśli uważałby stworzenie takiego zarodka za niemoralne. Nie wchodzi tu natomiast w grę prawo karne zakazujące kazirodztwa, ponieważ jest nim tylko stosunek płciowy, a w przypadku in vitro do stosunku nie dochodzi. Trudno również znaleźć odpowiedź na pytanie, kto jest rodzicem sztucznie poczętego zarodka. Ani prawo cywilne, ani prawo rodzinne nie reguluje sytuacji, gdy dziecko poczęte znajduje się poza organizmem matki. Zatem można by wnioskować, iż umowy dotyczące dysponowania zarodkiem znajdującym się w probówce i zarodkami nadliczbowymi opierają się na prawie własności, a nie – prawach rodzicielskich. Ponadto, praktyka pokazuje, iż prawo do dysponowania zarodkami mają dawcy gamet, dlatego z reguły w umowach, które pary zawierają z polskimi klinikami leczenia niepłodności, jest punkt o zrzeczeniu się praw do nadprogramowych zarodków na rzecz kliniki. Klinika ma prawo wykorzystać je np. tylko do celów implantacji bezpłodnym parom lub do celów naukowych – jak podkreśla Michał Nesterowicz, znawca prawa medycznego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jednak pozostaje kwestia ważności takiej umowy w przypadku, gdy rodzice biologiczni będą chcieli wycofać swoją zgodę. Trudności przysparza również kwestia macierzyństwa zastępczego, które oczywiście nie jest ujęte w polskich ramach prawnych. Często na świecie pojawiają się spory o prawa do dziecka między przyszłymi rodzicami a kobietą, której brzuch miał posłużyć za swoisty inkubator. Wg polskiego Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego „matką dziecka jest kobieta, która je urodziła” (art. 619), a nie matka przekazująca swój materiał genetyczny. Więcej trudności przysparza określenie ojcostwa, bowiem przy obecnym stanie prawnym ojcem dziecka jest mąż matki, chyba że wniesie powództwo o zaprzeczenie ojcostwa. Zdaniem Nesterowicza, proces o zaprzeczenie ojcostwa oparty wyłącznie o testy genetyczne daje w Polsce niewielkie szanse na wygraną, bowiem aby być ojcem, trzeba obcować z matką albo być jej mężem. Przy zapłodnieniu in vitro nie występuje jednak obcowanie. Wynika z tego następna trudność: jeśli w Polsce zapłodnienie in vitro przeprowadzi się u pary niebędącej małżeństwem, to ojcostwo może być ustalone tylko drogą formalnego uznania dziecka. Gdyby ojciec nie zechciał tego zrobić, matka nie będzie miała możliwości ubiegania się od niego o alimenty. Dlatego niektóre kliniki dają ojcu do podpisu zobowiązanie, że po urodzeniu uzna dziecko i będzie łożyć na jego utrzymanie. Na temat selekcjonowania zarodków polskie prawo również milczy, dlatego wydaje się, iż nie ma przeciwwskazań ku temu, aby przeprowadzać badania diagnostyki preimplantacyjnej. Skoro Polska nie ratyfikowała Europejskiej konwencji bioetycznej, która zakazuje selekcji embrionów ze względu na płeć (chyba że ma to zapobiec chorobie genetycznej), to teoretycznie można wybrać nawet płeć wszczepianego zarodka. Wydaje się, że polscy lekarze kierują się w tej kwestii poczuciem moralności, ponieważ do tej pory nie dotarła do wiadomości publicznej informacja o tego typu praktykach wśród polskich pacjentek. Powyższa komparatystyka regulacji krajowych pozwoliła wskazać główne problemy i wyzwania, którym społeczność międzynarodowa powinna sprostać. Na całym świecie istnieje przekonanie, że ludzkość już dawno przekroczyła granice technologicznej niewinności w prokreacji. Wielu z nas obawia się etycznych i społecznych skutków nowych technologii reprodukcyjnych. Jednak tylko nieliczna grupa osób i państw twierdzi, że powinniśmy w ogóle zrezygnować z nowych osiągnięć biomedycyny. Większość zgadza się, że należy stosować metody sztucznego zapłodnienia, nie zapominając jednocześnie o ochronie godności ludzkiej. Podróż porównawcza pozwoliła zauważyć, że uczymy się żyć ze świadomością posiadania genów, które zostały uwolnione z probówki na skutek innowacji prokreacyjnych. Takie doświadczenia powinny nakłonić państwa do szybkiego ustalenia uniwersalnych standardów w zakresie wykorzystywania ludzkich embrionów, zarówno dla celów leczniczych, jak i naukowych. Postęp biotechnologii dopiero zaczął nabierać tempa, a kolejne dekady XXI wieku z pewnością postawią przed nią następne wyzwania dotyczące selekcji i modyfikacji genetycznej. ( publikacja p. Ewy Łowińskiej)