W ciągu ostatniej dekady liczba przypadków zachorowania na kiłę wzrosła niemal dwukrotnie – wynika z danych Państwowego Zakładu Higieny. W zeszłym roku odnotowano szesnaście przypadków noworodków z wrodzoną kiłą. O cztery więcej niż w 2015 r. Zagrożenie chorobą jest często lekceważone.
Jak wynika z danych PZH, do których dotarli już jakiś czas temu dziennikarze Dziennika Gazety Prawnej, w ciągu ostatniej dekady liczba przypadków zachorowania na kiłę w przeliczeniu na 100 tys. osób wzrosła blisko dwukrotnie: z 2,5 w 2000 r. do 4,17. W 2016 r. zdiagnozowano w kraju 1593 przypadki tej choroby.
„DGP” podkreśla, że skala zjawiska może być większa, niż wynikałoby to z danych PZH. Choroba należy do wstydliwych, dlatego powszechne jest leczenie się na własną rękę. Brakuje również odpowiedniej diagnostyki.
Niepokojący jest również wzrost liczby chorych noworodków, gdyż świadczy on o nieprzeprowadzeniu ważnych badań podczas ciąży.
Więcej: gazetaprawna.pl
Komentarze
[ z 2]
Wzrost liczby zanotowanych przypadków wynika z braku ostrożności i oczywiście odpowiedniej diagnostyki. Choroby, które uznawane są za przeszłość nie są brane pod uwagę tak często jak kiedyś, ponieważ społeczeństwo sądzi, że przestały istnieć. Kiła przenoszona jest drogą płciową. Narażone są również osoby zdrowe przez pocałunek z osobą zakażoną, u której zmiany kiłowe są obecne w gardle. Każde uszkodzenie skóry u osoby zdrowej naraża ją na ryzyko podczas intymnego kontaktu z osobą zakażoną. Nieleczona kiła prowadzi do uszkodzenia układu nerwowego, utraty wzroku, zaburzeń psychicznych, uszkodzenia układu krążenia, kości, stawów i narządów miąższowych, a także w niektórych przypadkach może być przyczyną śmierci. Ponadto w przebiegu ciąży kobiety chorej na kiłę dochodzi do wewnątrzmacicznego zakażenia płodu bakteriami znajdującymi się we krwi matki. Może dojść do śmierci wewnątrzmacicznej płodu lub dziecko może urodzić się z poważnymi wadami rozwojowymi.
Faktycznie, większość ludzi myśli, że problem ten należy do przeszłości. Od dawna nie mówiło się o kile i innych chorobach wenerycznych. Właśnie to między innymi jest powodem jej rozprzestrzeniania się. Brakuje edukacji społeczeństwa w zakresie chorób wenerycznych i możliwych sposobów leczenia. Wielu pacjentów wstydzi się i próbuje leczenia na własną rękę. W leczeniu stosuje się antybiotyki – najczęściej najstarszy z nich – penicylinę w postaci penicyliny G. Dawkowanie i długość leczenia zależy od stadium choroby. Po zakończeniu kuracji chorzy podlegają badaniom kontrolnym, łącznie z badaniami serologicznym, w celu potwierdzenia skuteczności leczenia. Przy odpowiedniej terapii możliwe jest wyleczenie we wszystkich stadiach choroby, chociaż cofnięcie zmian już spowodowanych przez nią (w późnych stadiach) nie jest już możliwe.