Przegląd badań na dużą skalę z udziałem ponad 1,5 miliona ludzi wykazał wyższą śmiertelność z jakiejkolwiek przyczyny dla tych, którzy mają w swojej codziennej diecie mięso, zwłaszcza czerwone lub przetworzone. Artykuł lekarzy z Mayo Clinic w Arizonie "Czy mięso nas zabija?" zostało opublikowane w jednym z majowych numerów Journal of American Osteopathic Association.
Autorzy pracy analizowali sześć badań, w których oceniano wpływ mięsa i diet wegetariańskich na śmiertelność. Celem analizy było ustalenie wytycznych dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej odnośnie tego, czy powinni odradzać pacjentom jedzenie mięsa. Ustalono, że lekarz powinien poinformować pacjenta, aby ograniczał produkty zwierzęce i jeśli to możliwe w diecie uwzględniał więcej produktów roślinnych niż mięsa.
"Te dane potwierdzają to, co wiemy już od dawna - dieta ma ogromny potencjał zarówno by szkodzić, jak i leczyć. Te klinicznie potwierdzone dowody mogą pomóc lekarzom w informowaniu pacjentów o ważnej roli, jaką odgrywa dieta, co prowadzi do profilaktyki wielu chorób" przypominają autorzy badania.
Wyniki dla amerykańskich i europejskich populacji nieco się różniły, jednak wszystkie dane potwierdzają znaczny wzrost śmiertelności wraz z nawet najmniejszym wzrostem spożycia czerwonego mięsa. W 2014 roku przeprowadzono badania z udziałem ponad miliona ludzi z okresem obserwacji od 5,5 do 28 lat, gdzie analizowano wzrost ryzyka śmiertelności z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego i choroby niedokrwiennej serca związany ze spożywaniem przetworzonego mięsa (takiego jak bekon, kiełbasa, salami, hot dogi i szynka), a także nieprzetworzonego czerwonego mięsa (łącznie z mięsem niewędzonym, soloną wołowiną, wieprzowiną czy jagnięciną). Okazało się, że jedynie przetworzone mięso znacznie zwiększa ryzyko śmiertelności ze wszystkich przyczyn.
Ponadto, w badaniu z 2003 roku u udziałem ponad 500 000 ochotników stwierdzono zmniejszone ryzyko całkowitej śmiertelności od 25% do prawie 50% u osób z bardzo niskim spożyciem mięsa w porównaniu z osobami, które miały go swej diecie więcej. Odkryto również wzrost średniej długości życia o 3,6 lat u osób stosujących dietę wegetariańską przez ponad 17 lat, w porównaniu do krótkoterminowych wegetarian.
Więcej: sciencedaily.com
Komentarze
[ z 3]
Nie do końca chce mi się wierzyć w rzetelność przeprowadzanych tego rodzaju badań. I być może warto byłoby się zastanowić czy chodzi tutaj o sam wpływ mięsa na powodowanie chorób lub zaburzeń w funkcjonowaniu układu trawiennego, czy raczej o dodatkowe substancje jakie obecne są w wyniku nieprawidłowej obróbki cieplnej produktów pochodzenia zwierzęcego lub innego rodzaju niepoprawnym przygotowywaniu potraw mięsnych. Poza tym, jeśli ktoś spożywa mało mięsa, to musi uzupełniać dietę innymi produktami. W tym przypadku mogą to być warzywa lub owoce. Najwięcej ich jest w diecie wegetarian- z oczywistych względów, chociażby z tego faktu, że produktami mącznymi trudno byłoby uzupełniać niedobory białek, a także niektórych witamin, mikro i makro elementów. I być może właśnie tym faktem spowodowana jest dłuższa średnia czasu przeżycia. Zwłaszcza, że przecież już dawno udowodniono korzystny wpływ błonnika pokarmowego i substancji zawartych w roślinach na poprawę kondycji układu trawiennego, usuwanie resztek pokarmowych z jelit i przeciwdziałanie powstawania wolnych rodników, ale także nieprawidłowego dzielenia komórek i tkanek co w konsekwencji prowadzi do rozwoju nowotworów i związanych z tym groźnych dla życia i ograniczających czas przeżycia następstw. Warto zastanowić się nad tą kwestą i na przykład tym osobom, które z diety nie chcą eliminować pokarmów mięsnych zaproponować dodawanie do diety produktów pochodzenia roślinnego co być może samo w sobie powodowałoby korzystny efekt zdrowotny i wpływało na wydłużenie czasu życia.
Coraz częściej słyszy się o tym aby ograniczać ilość spożywania czerwonego mięsa. W wielu dietach układanych obecnie przez dietetyków da się zauważyć, że coraz rzadziej jest ono polecane. Wartość dziennego zapotrzebowania na białko zależy od wielu czynników, m.in. od wieku, stanu fizjologicznego (wzrost, ciąża, laktacja), płci, stopnia aktywności fizycznej, masy ciała, stanu gospodarki energetycznej organizmu i jakości białka, przez co jest bardzo zmienna. Największe zapotrzebowanie na białko występuje w okresie laktacji u kobiet i wynosi 116 g białka na dobę (1,45 g/kg mc./d). Duże ilości białka potrzebują dzieci, szczególnie te w wieku od roku do 3 lat – 1,17 g/kg mc./dobę. Osoby starsze, gdy nie istnieją przeciwwskazania, powinny spożywać 0,9 g/kg mc./d. W zrównoważonej diecie, zarówno osoby dorosłej, jak i dziecka, ilość energii dostarczonej z białkiem nie powinna przekraczać 15%. Mięso składa się nie tylko z białka, ale również z tłuszczu, enzymów, hormonów, soli mineralnych i wody. Skład każdego gatunku mięsa jest różny. Najmniej białka zawiera wieprzowina, bo około 12-19%, a najwięcej drób – od 19,5-24%. Odwrotnie jest z ilością tłuszczu w mięsie – najmniej jest go w drobiu, a najwięcej w wieprzowinie. Oznacza to, że ok. 300 g mięsa drobiowego jest w stanie zaspokoić całe dzienne zapotrzebowanie na białko zdrowej, dorosłej osoby. Ponieważ białko znajduje się też w mleku, jajkach, roślinach strączkowych, soi, orzechach i wielu innych produktach, spożywając duże ilości mięsa nie trudno doprowadzić do sytuacji, w której jest go w diecie nadmiar. Ilość spożytego w ciągu tygodnia czerwonego mięsa (wołowiny, wieprzowiny, jagnięciny) nie powinna być większa niż 500 g po ugotowaniu (700-750 g przed ugotowaniem). Wydaje się, że umiarkowanie podwyższony poziom białka w diecie jest niegroźny dla zdrowia. Spożywaniu za dużych ilości białka mogą jednak towarzyszyć hiperkalciuria sprzyjająca osteoporozie, kwasica oraz szczawianowa kamica nerkowa. Zdecydowanie nadmierne spożycie białka oraz czerwonego mięsa jest związane ze zwiększeniem stężenia insulinopodobnego czynnika wzrostu 1 (IGF-1) we krwi. Zbadano 226 zdrowych mężczyzn w wieku od 42 do 76 lat pod kątem stężenia IGF-1 w surowicy oraz przez rok zbierano od nich codzienny wywiad dotyczący diety. Zaobserwowano, że różnica średnich stężeń IGF-1 przy najwyższym oraz najniższym spożyciu białka wynosiła około 17% (166 μg/L w porównaniu do 143 μg/L). Wyższe stężenie IGF-1 może wpływać na zwiększone ryzyko wystąpienia nowotworu prostaty, piersi oraz jelita grubego. Podobne wnioski wysnuto podczas przeprowadzania badania EPIC (European Prospective Investigation Into Cancer and Nutrition). Wykonana analiza poziomu hormonów wykazała, że ryzyko wystąpienia raka prostaty jest wyższe u mężczyzn ze stosunkowo wysokimi stężeniami insulinopodobnego czynnika wzrostu 1 (IGF-1) we krwi. Potrzebne są dalsze badania, aby lepiej opisać relacje związane zryzykiem raka prostaty istężeniem IGF-1 we krwi, ale wszystko wskazuje na to, że czynniki żywieniowe mogą wpływać na rozwój choroby. Szlak sygnalizacyjny IGF-1 ma silny wpływ pobudzający na proces przejścia nabłonkowo-mezenchymalnego (ang. epithelial-mesenchymal transition – EMT). W wyniku EMT komórki nabłonkowe nabywają fenotyp komórek mezenchymalnych, co powoduje utratę ich przyczepności do podłoża izwiększenie zdolności do migracji, czego efektem może być m.in. wzrost zdolności do inwazji oraz przerzutów. Na powstawanie raka płuc, oprócz ewidentnej roli palenia tytoniu, wpływ ma również zawarte w diecie mięso. Głównymi czynnikami sprawczymi są zawarte w nim duże ilości hemu oraz nasyconych kwasów tłuszczowych. W zależności od rodzaju spożywanego mięsa można modyfikować ryzyko zachorowania na raka płuc. Wykazała to metaanaliza 23 badań kliniczno-kontrolnych oraz 11 badań kohortowych. Po obliczeniu ryzyka względnego (ang. relative risk – RR) okazało się, że wysokie spożycie czerwonego mięsa zwiększa ryzyko zachorowania o około 35% (RR = 1,34), podczas gdy takie samo spożycie drobiu zmniejsza ryzyko o około 10% (RR = 0,91). Składnikiem mięsa, który prawdopodobnie najbardziej przyśpiesza progresję nowotworu płuc, jest hem. Znajduje się on przede wszystkim w czerwonym mięsie. Ostatnie badania komórek nowotworowych raka płuc wykazały, że wymagają one zwiększonej wewnątrzkomórkowej biosyntezy hemoprotein, które mają w swoim składzie hem. Z kolei hemoproteiny te intensyfikują zużycie tlenu i wytwarzanie energii komórkowej, tym samym napędzając progresję nowotworu. Podobnie przedstawiają się najnowsze badania na temat raka sutka. W jednym z prospektywnych badań kohortowych, w którym 88 803 kobiety przed menopauzą wypełniły kwestionariusz dotyczący diety, zauważono jej związek z wystąpieniem nowotworu gruczołu piersiowego. Badanie trwało 20 lat, od 1991 roku. W tym czasie udokumentowano 2830 przypadków tego nowotworu. Wyższe spożycie czerwonego mięsa zwiększyło ryzyko względne wystąpienia raka sutka o 1,22. Z kolei wyższe spożycie drobiu u kobiet po menopauzie wiązało się z mniejszym ryzykiem raka sutka (RR = 0,73). Ponadto badając efekty różnych źródeł białka, udało się dojść do wniosku, że zastępowanie czerwonego mięsa w okresie wczesnej dorosłości kombinacją drobiu, ryb i roślin strączkowych zmniejsza ryzyko raka sutka o 14%. Jednym z możliwych mechanizmów działania kancerogennego w nowotworze piersi jest szkodliwe działanie substancji powstających podczas obróbki mięsa. W mięsie przetwarzanym w wysokich temperaturach (grillowanym) możemy znaleźć heterocykliczną aminę: 2-amino-1-metylo-6-fenylo1H-imidazo(4,5-b)pirydynę (PhIP). PhIP w wyniku aktywacji przez CYP1A2 zmienia się w nietrwały produkt mający zdolność reagowania z DNA, co prowadzi do powstawania mutacji. Poza tym amina ta wykazuje aktywność estrogenową oraz powoduje pojawienie się większej ilości receptorów dla progesteronu. PhIP pochodząca z przetworzonego mięsa, poprzez swoje właściwości zwiększa ryzyko zachorowania na raka gruczołu piersiowego. Złe nawyki żywieniowe związane z nadmiernym spożywaniem przetworzonego czerwonego mięsa (wędzonego, marynowanego) oraz suszonych i solonych ryb zwiększają również ryzyko wystąpienia raka żołądka. W badaniu retrospektywnym, w którym udział wzięło 158 pacjentów zrozpoznanym pierwotnym rakiem żołądka, okazało się, że różnica ryzyka wystąpienia nowotworu między najmniejszym a największym badanym spożyciem przetworzonego czerwonego mięsa wynosi aż 45%. Związek ten odnosi się do określonego rodzaju mięsa. Ryzyko jest większe w przypadku wołowiny, boczku i kiełbasy, natomiast nie stwierdzono korelacji w związku z wieprzowiną. Do rozwoju raka jelita grubego przyczyniają się substancje powstające w mięsie podczas jego obróbki (związki N-nitrozowe, aminy heterocykliczne, nitraty). Poza nimi na ryzyko wystąpienia raka jelita grubego wpływają naturalne składniki mięsa (hem, białka). Fermentacja bakteryjna niestrawionego białka oraz metabolity wytwarzane przez bakterie z rozkładu aminokwasów wpływają na równowagę oraz odnowę nabłonka jelita grubego. Koreluje to z faktem, że większość nowotworów jelita grubego wykrywana jest w dystalnej części okrężnicy i w odbytnicy, gdzie fermentacja bakteryjna jest najbardziej aktywna. W związku z powyższym czerwone mięso, szczególnie to przetwarzane w wysokich temperaturach, jest ważnym czynnikiem ryzyka rozwoju nowotworów przewodu pokarmowego, jak rak żołądka, jelita grubego oraz rak trzustki. Zwraca uwagę fakt, że w większości wymienionych nowotworów badania wykazały, że tylko czerwone mięso może wpływać na przebieg choroby. Istnieje kilka hipotez co do mechanizmu działania kancerogennego czerwonego mięsa. Czerwone mięso zawiera więcej żelaza hemowego niż mięso białe. Cała cząsteczka hemu, jak już zostało wspomniane, odgrywa rolę w progresji raka płuc (9). Samo żelazo hemowe przyczynia się do endogennego powstawania rakotwórczych związków N-nitrozowych oraz do nasilenia stresu oksydacyjnego, w wyniku czego dochodzi do uszkodzeń DNA. Azotany i azotyny obecne w przetworzonym mięsie również przyczyniają się do endogennego wytwarzania związków N-nitrozowych. Wykazano, że zarówno związki te, jak i stres oksydacyjny wpływają na rozwój raka żołądka. Dodatkowo, żelazo hemowe zostało zidentyfikowane jako czynnik wzrostu dla bakterii Helicobacter pylori, które odpowiadają m.in. za powstanie chłoniaka żołądka typu MALT. Innym czynnikiem ryzyka rozwoju nowotworu na skutek spożywania czerwonego mięsa jest sól używana do jego przetwarzania. Mięso, aby zachować świeżość, musi zostać poddane procesowi peklowania. Peklowanie polega na moczeniu mięsa w specjalnie przygotowanych wysokoprocentowych solankach, dodatkowo z użyciem azotanu potasu lub azotanu sodu. Sól, również ta w mięsie, ma powszechnie znany wpływ na powstawanie nadciśnienia. Dane eksperymentalne sugerują, że wysokie spożycie soli może uszkadzać błonę śluzową żołądka poprzez indukcję martwicy komórek tej błony, co prowadzi do przewlekłego stanu zapalnego. Ponadto sól również należy do czynników nasilających stres oksydacyjny. Wysoka temperatura używana podczas przetwarzania mięsa powoduje powstawanie amin heterocyklicznych (ang. heterocyclic amines – HCA) i wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (ang. polycyclic aromatic hydrocarbons – PAH), których działanie rakotwórcze jest powszechnie znane. Dowiedziono tego między innymi w badaniu kliniczno-kontrolnym dotyczącym wpływu HCA i benzo(a) pirenu (należącego do PAH) na rozwój nowotworu części zewnątrzwydzielniczej trzustki. W badaniu tym wzięto pod uwagę 193 przypadki choroby nowotworowej, podczas gdy w grupie kontrolnej znajdowały się 674 osoby. Badano spożycie mięsa oraz sposób jego przygotowania. Użyto kwestionariusze służące do oceny spożycia HCA i PAH oraz ich aktywności mutagennej. Wykazano związek między wyżej wymienionymi substancjami a ryzykiem wystąpienia choroby nowotworowej. Był on szczególnie silny w przypadku mięsa grillowanego i smażonego, którego spożycie w istotny sposób wpływa na rozwój nowotworu trzustki oraz wspomnianego już wcześniej nowotworu piersi oraz prostaty. Powszechnie stosowanym dodatkiem do mięs są fosforany. Lepiej niż inne substancje poprawiają one teksturę, barwę wyrobu oraz wpływają na jego soczystość. Z tego powodu przetworzone mięso dostarcza organizmowi więcej fosforu, niż ten potrzebuje. Dzienna norma spożycia fosforu to 700 mg. W mięsie wieprzowym jest go ok. 413 mg/100 g, w jagnięcinie 372 mg/100 g, a w drobiu 376 mg/100 g. Nadmierne stężenie fosforu zaburza wydzielanie i działanie parathormonu (PTH) oraz czynnika wzrostu fibroblastów (FGF-23). Zaburzenie tych mechanizmów stanowi podłoże do powstawania osteoporozy, miażdżycy i przewlekłej niewydolności nerek. Oprócz wpływu na nowotwory, mięso może wywoływać inne stany chorobowe. Istnieje związek między spożywaniem przetworzonego, czerwonego mięsa a otyłością. Białe mięso jest o wiele mniej tłuste i nie wpływa istotnie na wzrost masy ciała. Zależność ta wydaje się być większa u mężczyzn niż u kobiet. Innym organicznym czynnikiem wchodzącym w skład wielu mięs (wołowina, wieprzowina, mięso z kurczaka) jest glutaminian sodu (ang. monosodium glutamate – MSG), który w Unii Europejskiej zarejestrowany jest pod nazwą kodową E621 w grupie wzmacniaczy smaku i zapachu. Jego stosowanie może być przyczyną otyłości, neurotoksyczności i nasilać niealkoholowe stłuszczenie wątroby. Syntetyczny glutaminian sodu uzależnia i sztucznie zwiększa apetyt oraz upośledza powstawanie nowych połączeń nerwowych. Jest on głównym składnikiem wielu przypraw poprawiających smak potraw. W kilku badaniach prospektywnych wykazano, że spożycie mięsa, szczególnie przetworzonego i czerwonego, zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2. Na podstawie nowej metaanalizy wykazano, że ryzyko względne wystąpienia cukrzycy typu 2 wynosi 1,13 dla 100 g nieprzetworzonego czerwonego mięsa oraz 1,32 dla 50 g przetworzonego czerwonego mięsa. Zwiększone jest również ryzyko powikłań mikroi makroangiopatycznych. Wpływ na to mają między innymi zawarte w mięsie nasycone kwasy tłuszczowe, azotany i azotyny. Ponadto czerwone mięso jako źródło dużych ilości żelaza hemowego pobudza produkcję wolnych rodników tlenowych i rozwój stanu zapalnego związanego zryzykiem cukrzycy oraz chorób układu krążenia. Patogenne działanie stresu oksydacyjnego polega między innymi na hamowaniu syntezy insuliny w komórkach beta trzustki oraz na hamowaniu przeniesienia sygnału z receptorów insulinowych w komórkach docelowych. W wyniku tego wzrasta insulinooporność oraz ulegają nasileniu zmiany patologiczne w obrębie ścian naczyń krwionośnych. Biomarkerem ustrojowych zapasów żelaza odpowiedzialnego za powyższe procesy jest ferrytyna. Jej podwyższony poziom może pomóc w identyfikacji osób z wysokim ryzykiem cukrzycy typu 2. Przeprowadzono metaanalizę badań prospektywnych oceniających powiązanie stężenia ferrytyny w organizmie z ryzykiem wystąpienia cukrzycy typu 2 w populacji ogólnej. Wzięto pod uwagę 12 badań z udziałem 185 462 uczestników, wśród których było 11 079 przypadków cukrzycy typu 2. Ryzyko względne wystąpienia choroby wyniosło 1,73 u osób z pięciokrotnym podwyższeniem stężenia wyjściowego ferrytyny. Na układ krążenia wpływ ma także wielkość spożycia przetworzonego mięsa, którego ilość wiąże się ze wzrostem o około 30% ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Okazało się, że spożycie nieprzetworzonego czerwonego mięsa nie było istotnie związane z umieralnością z tych przyczyn. Można to tłumaczyć większym stężeniem sodu w mięsie przetworzonym (o około 400% w stosunku do mięsa nieprzetworzonego), który powoduje podwyższenie ciśnienia tętniczego. Ponadto w czerwonym mięsie zawarte są duże ilości L-karnityny i lecytyny. Przez mikroflorę jelitową są one metabolizowane do trimetyloaminy (TMA), z której w wątrobie powstaje tlenek trimetyloaminy (TMAO). TMAO zwiększa ryzyko chorób układu krążenia poprzez propagowanie rozwoju zmian miażdżycowych. Wysokie poziomy TMAO we krwi silnie korelują z tym ryzykiem, jak iz częstością ostrych zdarzeń klinicznych (zawał serca, udar mózgu). W związku z tym TMAO może stać się ważnym biomarkerem chorób sercowo-naczyniowych. Oprócz opisanego negatywnego wpływu pochodzącej z mięsa L-karnityny należy pamiętać o jej pozytywnym działaniu związanym ze zwiększeniem metabolizmu glukozy w mięśniach szkieletowych oraz w mięśniu sercowym. Mięso może też mieć wpływ na rozwój choroby Alzheimera (AD). Ciekawe badania przeprowadzono w Japonii oraz dla porównania w krajach rozwijających się, w których model diety zachodniej, pełnej mięsa i pieczywa, jest stosunkowo nowy. W krajach tych częstość zapadania na chorobę Alzheimera wzrasta. Wiąże się to ze wzrostem spożycia alkoholu, paleniem papierosów na większą niż dotąd skalę, otyłością i wzrostem spożycia mięsa. Od zmiany modelu żywienia do zwiększenia zapadalności na AD doszło po 15-25 latach w przypadku Japonii oraz po 15-20 latach w przypadku pozostałych ośmiu krajów. Jako głównych winowajców podejrzewa się tłuszcze nasycone znajdujące się w mięsie oraz cholesterol. Już dawno pojawiały się postulaty, według których wystąpienie objawów choroby Alzheimera można opóźnić poprzez stosowanie diety ubogiej w zwierzęce tłuszcze nasycone i cukier rafinowany, a bogatej w witaminy przeciwutleniające, kwas foliowy, witaminy B6 , B12 (małże, wątroba), kwasy omega-3 i omega-6, fitoestrogeny (warzywa, zboża, rośliny strączkowe), chrom, potas, magnez i krzem. Mimo rozlicznych chorób, na których przebieg prawdopodobnie ma wpływ zjadane w nadmiarze przetworzone mięso, są też pozytywy jego spożywania. Naukowcy zastanawiają się, który ze składników mięsa był odpowiedzialny za powiększenie się objętości mózgu. Powstała hipoteza, według której stało się to dzięki tryptofanowi i dinukleotydowi nikotynoamidowemu (NAD), zawartemu w surowym mięsie. Według tej teorii prątki gruźlicy, zanim stały się patogenem, były symbiontem, który zaopatrywał organizm w NAD w okresach krótkich niedoborów mięsa. Dzięki pieczeniu mięsa, które Homo erectus zapoczątkował prawdopodobnie już 1,8 mln lat temu, zmniejszyły się jego zęby i skróciły jelita. Upieczone mięso jest łatwiejsze do pogryzienia istrawienia. W warunkach eksperymentalnych nawet szympansy imałpy bonobo wybierały pieczone, a nie surowe mięso. Mięso jest głównym źródłem witaminy B12 i kobalaminy. Stanowi bogate źródło selenu, cynku i kwasów omega-3. Unikanie spożywania mięsa może prowadzić do znacznych niedoborów wymienionych substancji, czego konsekwencją są zaburzenia immunologiczne, niedokrwistość niedobarwliwa i zwyrodnienie powrózkowe rdzenia. Izolowany niedobór witaminy B12 dotyczy zwykle osób starszych, u których w wyniku achlorhydrii witamina nie uwalnia się prawidłowo w żołądku i powoduje występowanie szeregu objawów neurologicznych. Mięso jest niezastąpionym produktem spożywczym. Całkowite zaprzestanie jego konsumpcji wiąże się z koniecznością poszukiwania innych źródeł aminokwasów egzogennych i witamin. (Źródło: “Wpływ spożywania nadmiaru mięsa na zdrowie człowieka” Autorzy: Zygmunt Zdrojewicz, Grzegorz Panek, Justyna Sobczak)
W ostatnich latach pojawił się duży wachlarz produktów, które mają poprawiać zdrowie jelit. Chodzi o probiotyki i prebiotyki, suplementy te zawierają mikroorganizmy lub związki mające na celu promowanie bakterii jelitowych. Nauka o mikrobiomie jest wciąż stosunkowo młoda, ale niezwykle złożona. Naukowcy wykazali, że probiotyki mogą pomóc w kilku problemach zdrowotnych, w tym w wspomaganiu biegunki i łagodzeniu niektórych objawów zespołu jelita drażliwego (IBS). Jednak poza kilkoma szczególnymi warunkami istnieje niewiele dowodów na to, że mogą korzystnie wpływać na zdrowie. Oczywiście może się to zmienić, gdy pojawi się większa ilość badań. Suplementy diety powinno się wybierać przede wszystkim starannie, biorąc pod uwagę aktualne potrzeby organizmu, które są w przypadku każdego człowieka odmienne. Zawsze należy wziąć pod uwagę ryzyko związane z możliwością przedawkowania składników odżywczych, przyjęcia z suplementem substancji szkodliwej dla organizmu lub wystąpienia interakcji pomiędzy tym produktem żywnościowym a preparatem farmaceutycznym. W przypadku stosowania kilku suplementów diety i leków o zbliżonym składzie może dojść do przedawkowania danej substancji. Jak pokazały badania przeprowadzone na zwierzętach wykazały, że zbyt duża ilość tłuszczu w diecie zaburza w komórkach jelitowego nabłonka działanie produkujących energię mitochondriów. Komórki w takich warunkach wydzielają większe ilości tlenu i azotanów. Pobudzają one do wzrostu szkodliwe bakterie, np. E. coli, a one produkują związek o nazwie trimetyloamina (TMA). Wątroba zamienia ją z kolei w tlenek trimetyloaminy (TMAO), który m.in. zwiększa ryzyko miażdżycy. Dieta ketogeniczna sprawia, że pozbawiony węglowodanów organizm uzyskuje energię z kwasów tłuszczowych i ketonów. Oprócz niebezpieczeństwa dla kobiet w ciąży i osób z chorobami nerek, stosowana przez dłuższy czas prowadzi do chorób serca, cukrzycy. Dodatkowo ograniczanie dostarczenia węglowodanów eliminuje z diety warzywa i rośliny strączkowe. Przez to przyczynia się do rozwoju nowotworów i choroby Alzheimera. Ponieważ osoby stosujące taką dietę z powodów zdrowotnych często traciły na wadze, dietę zaczęto sugerować jako sposób na odchudzanie. Dieta ketogeniczna może spowodować spadek masy ciała, ale działa na krótką metę. Zasadniczą różnicą pomiędzy suplementami diety a lekami, poza brakiem udowodnionego efektu terapeutycznego, jest znacznie prostsza w przypadku suplementu procedura dopuszczenia do sprzedaży. Obecnie na rynku jest dostępnych około 81 tysięcy tego rodzaju preparatów, co uniemożliwia skuteczną kontrolę nad ich składem i potencjalnymi skutkami ubocznymi ich zażywania, zwłaszcza w przypadku osób zażywających wiele suplementów jednocześnie i w połączeniu z lekami, co jest dość powszechne wśród seniorów. Suplementy diety stały się w ostatnich latach bardzo popularnym produktem. Mogą zawierać nie tylko witaminy i składniki mineralne, ale również aminokwasy, lecytynę, błonnik, kwasy tłuszczowe, probiotyki, związki pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. Przyjmowanie takich preparatów wiąże się z osiągnięciem określonych korzyści. Nie tylko odżywiają organizm i uzupełniają codzienną dietę w cenne składniki odżywcze, ale także korzystnie wpływają na koncentrację i pamięć, chronią organizm przed wpływem negatywnych czynników zewnętrznych, usprawniają pracę układu nerwowego, sercowo-naczyniowego czy kostno-stawowego. Wspomagają również dietę osób, które nie dbają o właściwie zbilansowane posiłki.Niedobory pewnych składników odżywczych sprzyjają zachorowaniu również na COVID-19, o czym naukowcy donosili już wcześniej. Teraz jednak udało się ocenić działanie tych najbardziej popularnych, z którymi wiązane są największe nadzieje. Dawkowanie i bezpieczeństwo składników odżywczych w ochronie przed powikłaniami wywołanych infekcją koronawirusem to kwestie, które będą podlegać kolejnym analizom, by można było polecać konkretne związki pacjentom. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii odkryli potencjał witaminy B12 przeciwko SARS-CoV-2 w ramach poszukiwań cząsteczek blokujących replikację koronawirusa. Według stworzonych przez nich modeli matematycznych w jego zwalczaniu pomogą molekuły o podobnym działaniu do remdesiviru, ale bez typowych dla niego efektów ubocznych. Wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 to związki tak niezbędne w organizmie, jak witaminy, a najcenniejszych form należą występujące w tłustych rybach kwasy DHA i EPA. W ustroju powstają one z roślinnego kwasu ALA, jednak wydajność tej przemiany jest niewielka. Suplementacja diety kwasami omega-3 wiązała się z zapadalnością na COVID-19 mniejszą o około 12 procent. Źródłem witaminy D są tłuszcze zwierzęce, takie jak masło i olej rybi, a także pełne mleko, sery i ryby morskie. Większą część wytwarzamy jednak pod wpływem promieni UV w skórze. Uzupełnianie diety w witaminę D szło w parze rzadszą zapadalnością na COVID-19 o 6-19 procent. Decyzja o przyjmowaniu suplementów diety powinna być podejmowana świadomie i rozważnie, najlepiej po konsultacji z lekarzem.Codzienne wybory żywieniowe wpływają na prawidłowe funkcjonowanie organizmu i jego odporność, a także na nasz nastrój. Racjonalne żywienie to nie lekarstwo, które zastąpi choremu terapię z psychiatrą lub psychologiem, jednak może ono złagodzić objawy choroby i zminimalizować jej skutki. Dodatkowo, dieta bogata w określone składniki odżywcze jest w stanie uchronić nas przed nagłymi spadkami nastroju, chronicznym zmęczeniem, nerwowością i zaburzeniami koncentracji, czyli wszystkim tym, co stanowi zapowiedź problemów natury depresyjnej. Dieta w terapii depresji opiera się na wprowadzeniu konkretnych produktów, które regulują podaż tryptofanu, odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Ten ważny neuroprzekaźnik zwykle kojarzony jest z układem nerwowym, jednak prawda jest taka, że wydzielany jest właśnie w jelitach. Tryptofan należy do aminokwasów egzogennych, czyli takich, które musimy dostarczyć z pożywieniem, gdyż człowiek samodzielnie go nie syntetyzuje. Znajdziemy go zatem w jajkach, rybach (tutaj warto wyróżnić zwłaszcza łososia i tuńczyka), chudym mięsie (pierś z kurczaka) oraz roślinach strączkowych (szczególnie soja). Owocem, który zapewnia dużą podaż tryptofanu, jest ananas, choć owoce i warzywa są mniejszym nośnikiem tego aminokwasu. Według nowych badań przeprowadzonych na zwierzętach zbyt dużo tłuszczu negatywnie wpływa na funkcjonowanie komórek w jelicie, co prowadzi do rozwoju niekorzystnych bakterii. One z kolei wydzielają związek, który uszkadza naczynia krwionośne. Pacjenci tkwią często w mylnym przekonaniu, wyrobionym na podstawie nie do końca właściwego przekazu reklamowego, na przykład że prezentowane w telewizji suplementy mają takie samo działanie jak leki. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost popularności leków dostępnych bez recepty i suplementów jest pogorszenie stanu zdrowia przy jednoczesnym niezadowoleniu z poziomu opieki lekarskiej. Nie bez znaczenia pozostaje także chęć obniżenia kosztów związanych z potencjalnym leczeniem i łatwiejszy dostęp do wspomnianych preparatów. Do najpowszechniejszych zagrożeń związanych z nadmiernym i długotrwałym zażywaniem suplementów należy przekroczenie dopuszczalnych norm. Szkodliwy dla zdrowia może się okazać zbyt wysoki poziom witaminy A lub żelaza, które w nadmiarze zwiększają ryzyko m.in. udaru. Innym groźnym skutkiem stosowania bez kontroli preparatów z tej grupy są potencjalne interakcje, w jakie mogą one wchodzić z przyjmowanymi jednocześnie lekami. Przykładowo niebezpieczne jest połączenie leków przeciwzakrzepowych i substancji roślinnej, jaką jest miłorząb japoński. Nadmierna ilość witaminy C lub wapnia może powodować biegunkę i ból brzucha. Przyjmowanie zbyt dużej ilości witaminy D przez długi czas może spowodować odkładanie się wapnia w organizmie, a to może osłabiać kości i uszkadzać serce i nerki.