We wcześniejszych badaniach naukowcy odkryli związek pomiędzy wysokim poziomem cholesterolu w krwi i częstością występowania choroby Parkinsona. Niektóre wyniki wykazały związek między mniejszą zachorowalnością na Parkinsona a stosowaniem statyn, jednak trudno było to udowodnić.
W najnowszym badaniu zespół profesora Xuemei Huanga przeanalizował poziom cholesterolu we krwi, historię farmakoterapii oraz objawy choroby Parkinsona wśród pacjentów uczestniczących w dużym populacyjnym badaniu "Atherosclerosis Risk in Communities".
Badania potwierdziły poprzednie odkrycie co do związku pomiędzy wysokim poziomem cholesterolu we krwi i częstością występowania choroby Parkinsona. Jednak okazało się, że to nie statyny chronią przed tą chorobą. Co więcej, badania wykazały, że ryzyko zachorowania u osób zażywających statyny rośnie.
Więcej: choroby.biz.pl
Komentarze
[ z 6]
Dobrze, że badania były prowadzone do etapu kiedy podważono zasadność stosowania statyn w chorobie Parkinsona. Tym bardziej zważywszy na fakt, że przy dokładnym przyjrzeniu się leczeniu farmakologicznemu podwyższonego poziomu cholesterolu okazało się, że statyny mogą wręcz wywoływać odwrotny efekt i zamiast zapobiegać chorobie Parkinsona to wręcz przyczyniać się do szybszej progresji choroby. Dobrze, że zostało to zauważone zanim statyny nie zaczęły być powszechnie stosowane przy tym neurologicznym schorzeniu powiązanym z wysokim poziomem cholesterolu we krwi...
Ciekawi mnie w jakim mechanizmie podwyższony poziom cholesterolu może wpływać na progresję choroby Parkinsona. Może i tutaj w którymś punkcie naukowcy źle połączyli fakty i nieco pochopnie wysunęli wnioski? W końcu skoro obniżenie poziomu cholesterolu przy stosowaniu statyn nie wiąże się z protekcją przed zachorowaniem na chorobę Parkinsona, może i to nie sam wysoki poziom LDL czy HDL ma wpływ na te zmiany degeneracyjne mózgu? Ciekawe jaki wpływ na progresję choroby lub protekcję przed wystąpieniem objawów miałoby zastosowanie samej diety mającej na celu obniżenie poziomu cholesterolu we krwi? Kto wie, może tak prosty w dodatku nie farmakologiczny sposób okazałby się w tym wypadku skuteczny? Mam nadzieję i liczę na to, że badania będą prowadzone nadal. Niestety jeśli chodzi o zapobieganie i leczenie chorób neurodegeneracyjnych światowa medycyna dalej rozkłada bezsilnie ręce. Byłoby świetnie, nie tylko dla pacjentów ale pewnie i dla ich lekarzy oraz neurologów gdyby opracowano broń do walki z tymi chorobami. Gdyby ludzie mogli liczyć na pomoc ze strony swoich lekarzy już w momencie, kiedy zaczną zauważać u siebie pierwsze symptomy postępującej choroby. Niestety na dzień dzisiejszy, nawet najlepszy specjalista nie jest w stanie zapewnić nic więcej niż tylko zahamowania lub spowolnienia postępu zmian neurodegeneracyjnych. Oby udało się odnaleźć sposób na jeśli nie całkowite uzdrowienie to przynajmniej na całkowite zahamowanie postępu choroby lub cofnięcie chociaż części objawów...
W ostatnim czasie przeprowadza się bardzo wiele badań odnośnie wpływu statyn na nasze zdrowie. Coraz częściej mówi się o tym, że w naszym kraju tworzy się program kompleksowej i skoordynowanej opieki nad pacjentami chorych na parkinsona. Jego celem jest to aby w jednym ośrodku pacjent miał dostęp do wielu specjalistów w tym neurologa, psychiatry, rehabilitanta, neurochirurga, a także dietetyka. Placówki te mają być otwarte w Łodzi, Szczecinie, Warszawie i Wrocławiu. Właśnie w takich ośrodkach powinno być prowadzone zaawansowane leczenie oraz terapie infuzyjne. Sprawowana ma być także opieka po zabiegach głębokiej stymulacji mózgu, podczas której umieszcza się elektrody stymulujące do położone głęboko części mózgu. Według tego modelu leczenia pacjent ma mieć dostosowane leczenie w zależności od wieku oraz stanu z użyciem najnowocześniejszych metod co umożliwi wyższą skuteczność leczenia oraz efektywność ekonomiczną. Jeden główny ośrodek jako podmiot koordynujący ma kontrolować postępowanie diagnostyczno-terapeutyczne, specjalistyczne świadczenia ambulatoryjne, a także w zależności od stanu i potrzeb pacjenta formy rehabilitacji. Podkreślenia wymaga fakt, że pomimo licznych badań wciąż nie udało się jednoznacznie stwierdzić co przyczynia się do rozwoju choroby Parkinsona. Ostatnie badania bardzo wiele mówią o tym, że istotną rolę może w etiologii tej choroby może odgrywać wyrostek robaczkowy. Jak wynika z badań, usunięcie go zwiększa nawet o 300 procent ryzyko rozwoju tej choroby. To pokazuje, że ta część jelita wcale nie jest obojętna dla naszego organizmu jakby się wcześniej mogło wydawać. Według pewnych danych wykazano, że z 488 190 pacjentów, którym usunięto wyrostek robaczkowy, u 4470 (0,92 procent) zdiagnozowano w przyszłości chorobę Parkinsona. W przypadku pozostałych 61,7 mln pacjentów, których nie poddano takiej operacji, parkinson rozwinął się u 177 230 (0,29 procent). Biorąc więc pod uwagę procenty to występował u trzech razy mniej pacjentów. Być może dzięki temu nie będzie się bez powodu usuwało “przy okazji” wyrostka robaczkowego, tak jak ma to miejsce przy niektórych operacjach. Doskonale wiemy o tym, że urazy głowy mogą powodować trwałe uszkodzenia w mózgu. Jak się okazuje również na skutek wstrząsu mózgu zarówno pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia mogą zwiększać prawdopodobieństwo rozwoju choroby Parkinsona. W przypadku pierwszego stopnia ryzyko wyniosło 56 procent, natomiast w przypadku wyższych stopni aż 83 procent. Pozostając w tematyce urazów warto również wspomnieć o interesującym badaniu przeprowadzonym wśród piłkarzy. Jak się okazuje również w ich przypadku wzrasta ryzyko wystąpienia choroby Parkinsona, a także choroby Alzheimera. Związane jest to z odbijaniem piłki głową, co przyczynia się do tworzenia się mikrourazów. Moim zdaniem te dane powinny trafić do trenerów oraz samych piłkarzy co może wpłynie na pewne zmiany w treningach, tak aby głowa była w jak najmniejszym stopniu narażona na urazy. Jakiś czas temu słyszałam o tym, że udało się stworzyć specjalną łyżkę przeznaczoną właśnie dla pacjentów chorych na parkinsona. Doskonale wiemy, że w przebiegu tej choroby występuje drżenie rąk, które znacznie może utrudniać jedzenie. Dla wielu osób jest to znaczne utrudnienie, które może być przyczyną licznych frustracji, w szczególności gdy te osoby mieszkają same i nie mogą liczyć na pomoc drugiej osoby w każdej sytuacji. Łyżka ta posiada czujniki, które reagują na drgania i są w stanie je zredukować nawet o 70 procent. Warto zaznaczyć, że taka łyżka będzie mogła znaleźć zastosowanie również w przypadku innych chorób, w których drżenie rąk jest jednym z objawów. Celem wprowadzonych zmian jest polepszenie jakości leczenia tej choroby w naszym kraju. Jeżeli chodzi o leczenie to bardzo ciekawe działania prowadzone są w Japonii. Chodzi o zastosowanie komórek macierzystych w walce z chorobą Parkinsona. Co ciekawe naukowcy z tego kraju nie mają na celu spowolnienia choroby tylko całkowitego wyleczenia chorych. W mózgu pacjenta umieszczono 2,4 miliona prekursorów komórek nerwowych. Po zabiegu trwającym około 3 godziny operowany pacjent podaje, że czuje się dobrze i będzie w dalszym ciągu obserwowany. Jeżeli jego stan będzie się tak dalej utrzymywał to kolejna osoba będzie poddana takiemu zabiegowi. Gdy wszystko pójdzie zgodnie z planem to taka metoda zostanie wprowadzona do kliniki już w 2023 roku, czyli stosunkowo szybko. Inna metoda jest opracowywana przez naukowców ze Szwecji i ma polegać na tym, że astrocyty mają zostać przeprogramowane przy pomocy genetycznie zmodyfikowanych wirusów. Dzięki tej metodzie udało się stworzyć komórki, produkujące dopaminę, której braki stwierdza się w przypadku choroby Parkinsona. Jak na razie metoda ta została wykorzystana na myszach oraz ludziach w warunkach laboratoryjnych. Jeżeli chodzi o myszy to po około 5 tygodniach zauważono znaczne, korzystne zmiany w przypadku poruszanie się. Warto jest również wspomnieć, że choroba ta inaczej przebiega w przypadku kobiet i mężczyzn, na co powinni zwracać uwagę klinicyści. Ryzyko rozwoju tej choroby w przypadku mężczyzn jest dwa razy większe niż u kobiet, przy czym przebieg choroby jest szybszy u Pań przy niższym wskaźniku przeżycia. W przypadku kobiet później pojawiają się natomiast objawy dotyczące. Mężczyźni z kolei mają większe problemy z utrzymaniem właściwej postawy. Objawy takie jak depresja, zmęczenie, utrata smaku lub węchu, zaparcia, ból, zmiana masy ciała i nadmierne pocenie się występują częściej i mają cięższy przebieg w przypadku kobiet. Mam nadzieję, że kwestią czasu jest stworzenie coraz to dokładniejszych badań diagnostycznych oraz metod leczenia, które pozwolą na pełne wyleczenie pacjentów. Choroba Parkinsona jest poważną chorobą, która może całkowicie zmienić życie nie tylko chorego, ale także osób z jego najbliższego otoczenia. Liczę na to, że zmiany w polskiej ochronie zdrowia również obejmą chorych na parkinsona, poprzez wprowadzenie wyżej opisanych przeze mnie zmian. Dzięki temu jakość życia pacjentów z pewnością będzie lepsza oraz pozwoli na dłuższe życie.
Statyny to leki, które powszechnie są stosowane u osób, które mają miażdżycę. Bardzo wiele uwagi w ostatnich latach poświęca się jamie ustnej, a także temu jak jej zdrowie wpływa na nasz organizm. Jak się okazuje coraz liczniejsze doniesienia naukowe wskazują na to, że związek ten może być istotny, dlatego tak wiele uwagi należy poświęcić dbaniu o swoje uzębienie, o czym cały czas jest mowa w licznych kampaniach profilaktycznych. Jak się bowiem okazuje nieprawidłowy poziom higieny jamy ustnej związany z obecnością licznych ubytków próchnicowych, a także chorób przyzębia we wczesnych latach życia może spowodować zwiększone ryzyko rozwoju miażdżycy w przyszłości. W ostatnim czasie przeprowadza się również wiele badań na temat naszej mikroflory jelitowej i ich wpływu na nasze zdrowie. Jak z nich wynika organizmy te jeżeli są w odpowiedniej ilości i występują korzystne gatunki to ich wpływ na nas jest nieoceniony. Pozwala na zapobieganie rozwoju licznych groźnych chorób, które są wciąż nieuleczalne jak na przykład choroba Parkinsona. Dbanie o florę jelitową w znacznym stopniu bowiem obniża ryzyko jej rozwoju. Podobnie jak się okazuje jest w przypadku miażdżycy co potwierdzono w badaniach przeprowadzonych na bliźniakach. Jak się okazuje w przypadku osób, które miały mniej zróżnicowaną pod kątem korzystnych bakterii mikroflorę mieli sztywniejsze i bardziej zniszczone tętnice. Udało się także wyodrębnić bakterie, które korzystnie wpływały na układ krwionośny. Jak się okazuje wiązały się również z otyłością. Jest to kolejny dowód na to jak ważne jest właściwe odżywianie, które pozwala na utrzymanie bakterii w jak najlepszej kondycji. Warto jest więc regularnie jeść kiszonki oraz pić kefiry, które są bardzo pożądanymi probiotykami, pozytywnie wpływającymi na mikroflorę jelitową. Kolejnym mogłoby się wydawać nietypowym czynnikiem, który może zwiększać ryzyko rozwoju miażdżycy jest zbyt mała ilość snu. Problem ten w dzisiejszych czasach dotyka całkiem sporo osób w naszym społeczeństwie. Jak się okazuje dzieje się to przy udziale hormonu, który jest wydzielany przez mózg, który kontroluje zachodzącą w szpiku kostnym produkcję komórek odpowiadających za zapalenie dzięki czemu istnieje szansa na zmniejszenie poziomu uszkodzenia tętnic. W ostatnim czasie pojawiła się nadzieja na jeszcze skuteczniejsze leczenie miażdżycy. Stosowany lek - ewolokumab, w połączeniu ze statynami przyczyniał się do dużo lepszych wyników jeżeli chodzi o redukcję blaszki miażdżycowej. Co ciekawe również stosowany w monoterapii, przyczyniał się do zmniejszenia jej rozmiarów Miażdżyca kończyn dolnych jest częstym zjawiskiem w naszym kraju. Najczęściej dotyczy ona naczyń zlokalizowanych w stopach i podudziach, ale czasem może dotyczyć także tych znajdujących się w podudziach. Jeżeli chodzi o objawy tego typu miażdżycy to wyróżnia się mrowienia, osłabienie siły mięśniowej, obrzęki stóp, męczliwość, nocne kurcze mięśni, utrudnione gojenie się ran, wolniejsze rośnięcie paznokci na stopach, utrata owłosienia czy też zmiana zabarwienia skóry, która przybiera siną barwę i w tych miejscach ma niższą temperaturę niż w pozostałych częściach ciała. Często po całym dniu dochodzi do nieprzyjemnego uczucia palenia w nogach. Zdarza się, że w znacznym stopniu może ono utrudniać zasypianie. Najczęściej występuje ona między 50, a 55 rokiem życia. Istnieją pewne naturalne metody, które okazują się skuteczne w leczeniu tego typu schorzenia. Przede wszystkim, jak w większości chorób należy poświęcić więcej czasu aktywności fizycznej. Nawet niewielki wysiłek sprawia, że krew krąży w znacznie lepszym stopniu, co sprawia, że do tkanek dostarczana jest większa ilość, potrzebnego do prawidłowego funkcjonowania tlenu. W dzisiejszych czasach istnieje wiele form aktywności fizycznej i z pewnością każdy z nas znajdzie sobie odpowiednią dyscyplinę, która będzie dostosowana do stanu zdrowia, a jej wykonywanie będzie po prostu sprawiało przyjemność. Innym rozwiązaniem jest picie herbaty z dodatkiem cytryny oraz miodu. Dzięki temu możliwe jest zredukowanie poziomu zapalenia, które ma miejsce w naczyniach,a także zmniejszenie poziomu cholesterolu krążącego we krwi. Istnieje kilka metod leczenia miażdżycy dotyczącej kończyn dolnych. Można przykładowo wykonać angioplastykę balonową lub implantację stentów. Jeżeli chodzi o zabiegi chirurgiczne to istnieje możliwość udrożnienia tętnic poprzez usunięcie blaszek miażdżycowych lub wszczepić pomosty naczyniowe stworzone np. z własnych żył pacjenta lub sztucznych materiałów. Poważnym powikłaniem miażdżycy kończyn dolnych może być przewlekłe ich niedokrwienie, ostre niedokrwienie lub nawet martwica, która prowadzi w konsekwencji do amputacji. Niestety w naszym kraju przeprowadza się największa ilość amputacji stóp jeżeli chodzi o kraje europejskie. Przeprowadza się ich około 30 tysięcy, a 40 procent tych pacjentów niestety umiera w przeciągu roku od operacji. Na skutek amputacji wiele osób zostaje w pewnym stopniu wykluczonych z życia zawodowego oraz społecznego. W pewnym sensie jest to spore obciążenie zarówno dla budżetu państwa, ale przede wszystkim dla samego pacjenta oraz bliskich osób z jego otoczenia. Jeżeli odpowiednio wcześnie udałoby się wykryć nieprawidłowości związane z krążeniem, to z pewnością sytuacja ta uległyby znacznej poprawie. Jak przedstawiono niedawno na pewnej konferencji sporym problemem jest to, że w naszym kraju istnieje niewystarczająca wiedza na temat amputacji zarówno wśród lekarzy jak i pacjentów. Eksperci twierdzą, że konieczna jest odpowiednio zorganizowana kampania, która poprawi wiedzę obywateli naszego kraju na temat zaburzeń krążenia w kończynach dolnych. Pacjent nie może lekceważyć wszelkich symptomów i jeśli się one pojawią to muszą być jak najszybciej zgłoszone chociażby lekarzowi rodzinnemu, który będzie w stanie pomóc pacjentowi, lub w razie bardziej zaawansowanych zmian skierować do innego specjalisty. W zbyt dużym stopniu są przeprowadzane zarówno przez diabetologów i angiologów metody zachowawcze przy bardzo niskim wykorzystaniu metod małoinwazyjnych, które charakteryzują się dużo większą skutecznością. Sytuację tę można z pewnością poprawić już na poziomie Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Chodzi o dokładne zebranie wywiadu, zmierzenie tętna na obwodzie oraz oznaczenie wskaźnika kostkowo-ramiennego. Kolejno warto aby zostało wykonane badanie ultrasonograficzne, a następnie należałoby wykonać bardziej specjalistyczną diagnostykę. Konieczne jest także zwrócenie uwagi na kompleksowe leczenie. W skład zespołu powinien wchodzić kardiolog, neurolog, chirurg oraz diabetolog. Ostatecznie najlepiej aby pacjent ponownie trafił do POZ w celu prowadzenia profilaktyki wtórnej. Pacjenci niestety zwracają uwagę na to, że czasem na samą diagnostykę czy też konieczne działania terapeutyczne czeka się zdecydowanie zbyt długo co zwiększa ryzyko amputacji. Jak się okazuje jeżeli chodzi o technologie, świadczenia czy procedury to w naszym kraju raczej nie ma zastrzeżeń. Okazuje się, że w wielu przypadkach nieodpowiednia jest jakość opieki, a dokładniej chodzi właśnie o współpracę między specjalistami. Warto zaznaczyć, że miażdżyca to dosyć powszechny problem w naszym kraju, dlatego wszelkie formy terapii, które mogą okazać się skuteczne mogą być bardzo potrzebne, aby zapewnić pacjentom jak najlepszą jakość leczenia. Coraz więcej mówi się o tym, że miażdżyca dotyka także naczynia zlokalizowane w mózgu. Powstaje na skutek niszczenia ścian naczyń krwionośnych w wyniku ich stwardnienia, narastającego stanu zapalnego oraz odkładania się cholesterolu. Jej obecność stanowi zagrożenie dla naszego zdrowia bowiem poprzez zmniejszenie światła naczynia może dochodzić do niedotlenienia mózgu. Istnieje też prawdopodobieństwo oderwania się skrzepu, który jest w stanie całkowicie zablokować naczynie. Na skutek jej obecności może dojść do udaru niedokrwiennego mózgu, a także otępienia naczyniopochodnego. Współobecne jest także włóknienie i twardnienie tętnic co utrudnia przepływ krwi. Wyróżnia się wiele czynników, których obecność przyczynia się do rozwoju miażdżycy. Wśród nich zalicza się podwyższony poziom cholesterolu LDL, palenie papierosów, otyłość, nadciśnienie tętnicze oraz cukrzycę. Te wszystkie z nich są bardzo powszechnie diagnozowane wśród Polaków co z pewnością przyczynia się także do dosyć często występującej miażdżycy. Wśród innych czynników miażdżycy mózgu zalicza się także predyspozycje genetyczne, niewystarczającą aktywność fizyczną, współistniejące choroby metaboliczne, a także podeszły wiek. Warto jest zwrócić uwagę na objawy, które mogą sugerować o tym, że doszło do rozwoju właśnie tego rodzaju miażdżycy. Wśród nich znajdują się zaburzenia widzenia, osłabienie słuchu, zaburzenia czucia, niedowłady lub zwiotczenie kończyn, porażenie twarzy, problemy z pamięcią, zaburzenia równowagi czy też zaburzenia emocjonalne. Wiele z tych symptomów nie jest charakterystyczne jednak jeśli się pojawiają to dobrze aby skonsultować się ze specjalistą, który będzie dążył do tego aby ustalić jaka jest przyczyna ich wystąpienia. Badaniem, który pozwala na określenie tego jest USG Dopplera, które ocenia przepływ krwi w naczyniach, w tym także tętnicach szyjnych. W innych wypadkach można przeprowadzić angiografię naczyniową, którą wykonuje się po uprzednim podaniu pacjentowi środka kontrastowego. Wykonuje się także badania pozwalające na ocenę poziomu LDL, HDL oraz trójglicerydów. .
Jak się okazuje choroba Parkinsona jest diagnozowana w momencie gdy już 50-60 procent komórek produkujących dopaminę jest już uszkodzona. Choroba może trwać nawet 10-15 lat zanim pojawią się typowe objawy takie jak spowolnienie ruchów czy drżenia mięśniowe. Według naukowców ryzyko jej wystąpienia może być wyższe gdy wśród członków rodziny we wcześniejszych pokoleniach została ona rozpoznana. Nieco częściej chorują mężczyźni jednak jest to różnica bardzo mała, którą trudno jest dostrzec. Jeżeli chodzi o patofizjologię tego schorzenia to dochodzi do odkładania patologicznego białka zwanego alfa-synekuliną. W mózgu mogą się one łączyć tworząc tak zwane ciała Lewy’ego które można dostrzec pod mikroskopem. Początkowo te szkodliwe białka mogą być usuwane, jednak wraz z upływem czasu proces ten zostaje zaburzony. Nadmierna ilość białka w komórce przyczynia się do jej śmierci. Początkowo występuje więc jej zwyrodnienie, a następnie obumarcie. Przeprowadza się wiele badań dotyczących tej choroby i nowe doniesienia są bardzo ciekawe i mogą ułatwić nam walkę z tą chorobą. Jak się okazuje choroba wcale nie musi rozpoczynać się w mózgu, ale pojawiać się na obwodzie w układzie pokarmowych i opuszkach węchowych. Okazuje się, że wspomniane przeze mnie wcześniej ciała Lewy’ego pojawiają się także w splotach nerwowych przewodu pokarmowego. Być może zaparcia, które występują w parkinsonie są właśnie z tym związane. Nerw błędny w pewnym sensie stanowi połączenie pomiędzy przewodem pokarmowym, a mózgiem, a dokładnie jego jądrem występującym w pniu. Bardzo dużo mówi się o mikrobiocie jelitowym i jej wpływie na nasze zdrowie. Według niektórych badań flora jelitowa osób chorujących na parkinsona różniła się od tej, która była obecna u zdrowych. Podobnie jak w przypadku leczenia osób z biegunkami wywołanymi patogenami odpornymi na bakterie nadzieją może przeszczep mikrobioty od zdrowej osoby. Być może badania będą mogły przewidzieć, które osoby mają nieprawidłowy skład flory i przeprowadzić przeszczep, aby w jak największym stopniu obniżyć ryzyko rozwoju choroby Parkinsona. Badania te są jeszcze na początkowych etapach, jednak naukowcy chcą zagłębić się w tym temacie. Proces chorobowy ze śródmózgowia przemieszcza się do struktur podkorowych, a następnie korowych. Poza objawami ruchowymi da się również zaobserwować zaburzenia poznawcze, które w skrajnych sytuacjach mogą prowadzić do otępienia. Wprowadzenie lewodopy w latach 60 ubiegłego wieku w znacznym stopniu przyczyniła się do wydłużenia życia chorych. Największe jednak znaczenie ma to kiedy pacjent zachoruje. Chorzy na skutek tego, że mają problemy z koordynacją często mogą upadać, a jak wiemy w starszym wieku tego typu wypadki mogą stanowić zagrożenia związane ze złamaniami. Najczęstszą jednak przyczyną zgonów są infekcje, podobnie jak w przypadku choroby Alzheimera. Warto wspomnieć o terapiach, które są dostępne w naszym kraju w leczeniu choroby Parkinsona. Jedną z nich jest głęboka stymulacja mózgu. Opiera się ona na tym, że elektrody są umieszczane w odpowiednim miejscu w mózgu i połączone przewodem pod skórą ze stymulatorem zlokalizowanym na klatce piersiowej. Takie zabiegi są przeprowadzane od ponad 2 dekad i jest to przełom w leczeniu tego schorzenia. Bardzo ważne jest to, że jego skuteczność jest bardzo wysoka, przy niskim ryzyku infekcji. Niestety nie można jej zastosować u każdego pacjenta bowiem przeciwwskazaniem są zmiany naczyniowe w mózgu, łagodne otępienie, a także wiek wynoszący ponad 70 lat. Wiąże się to z tym, że już na samym początku bardzo duża część pacjentów nie jest klasyfikowana do zabiegu. Warto zaznaczyć, że przez większą część zabiegu pacjent jest świadomy i to może być sporą przeszkodą dla pacjentów. Inną metodą leczenia może być podskórne podawanie apomorfiny, która jest agonistą dopaminowym, a więc pobudza te same receptory co dopamina. Skuteczność jej działania jest uzależniona od tego ile komórek zostało uszkodzonych w procesie chorobowym. Minusem tej terapii jest to, że jej działanie jest stosunkowo krótkie. Utrzymanie odpowiedniego poziomu leku, które pozwolą na pobudzenie receptorów dopaminowych jest bardzo trudne, a jedyna opcja jaka może na to pozwolić to podawanie ich we wlewie. Dodatkowo taka metoda leczenia wymaga codziennej pomocy opiekuna, który pomaga przygotować infuzję i podłączyć pompę. Podstawowym lekiem, który się stosuje jest lewodopa, która jest aminokwasem przekształcającym się w mózgu w dopaminę. W początkowych etapach leczenia, gdy objawy nie są jeszcze zbyt nasilone to taka terapia okazuje się bardzo skuteczna. Okres ten trwa mniej więcej od 3 do 5 lat. Z upływem czasu skuteczność takiej formy terapii stopniowo spada. Kolejno lekarz zwiększa dawki leku, jednak również one nie są zbyt skuteczne. W tym momencie choroba przechodzi w formę zaawansowaną. Warto jest także wspomnieć o systemie duodopa, w której pacjenci przez skórę na brzuchu mają zakładany zgłębnik bezpośrednio do jelita cienkiego, którym specjalistyczna pompa podaje choremu lek w postaci żelu. Stopniowe uwalnianie leku bezpośrednio w jelitach umożliwia osiągniecie jego stałego stężenia, we krwi, a więc także i w mózgu. Ten aspekt przemawia za tym, że jest to metoda skuteczniejsza od doustnego podawania lewodopy. Obserwowana jest znaczna poprawa sprawności ruchowej i zapobiega nieprzyjemnym dla chorego dyskinezom. Dawka jest ustalana przez wykwalifikowana pielęgniarkę i lekarza. Dobrą wiadomością jest to, że pacjent sam, w niewielkim stopniu może modyfikować dawkę leków. Zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w ostatnim czasie przeprowadziło przełomowe badanie. Udało im się bowiem wyleczyć myszy z choroby Parkinsona. Osoby które przeprowadziły badania mają ogromną nadzieję, że znajdzie ona także zastosowanie w przypadku ludzi z chorobami neurodegeneracyjnymi. Ich metoda opiera się na modyfikacjach genetycznych, dzięki którym udało się chronić pewną część komórek oraz wygenerowania nowych. Badania dotyczyły białka PTB, które odgrywa rolę w wiązaniu RNA i wpływa na to, które geny są włączane, a które wyłączane. Gen kodujący PTB przekształca kilka rodzajów komórek myszy w tym astrocyty bezpośrednio w neurony. Już jednorazowe zahamowanie tego genu pozwoliło na to, że nowo powstałe komórki były w stanie wytwarzać neuroprzekaźnik-dopaminę. Efektem takiego działania było to, że objawy choroby Parkinsona ustąpiły. W badaniu został wykorzystany nieaktywny wirus, który przenosił fragment genu, który pozwolił wiązać RNA kodującego PTB. Wirus bezpośrednio został umieszczony w śródmózgowiu, który jest odpowiedzialny za kontrolę motoryczną i właśnie w tym momencie zostaje zniszczone najwięcej komórek. Dzięki temu powstało około 30 procent nowych komórek nerwowych. Neurony rozwijały się prawidłowo i wysyłały sygnały do innych części mózgu. Około 12 tygodni trzeba było czekać aby poziomy dopaminy ponownie osiągnęły prawidłowy poziom co wiązało się z całkowitym ustąpieniem drżenia i innych objawów choroby Parkinsona. Przez resztę życia myszy były wolne od wszelkich symptomów co jest bardzo dobrą informacją świadczącą o tym, że jednorazowa terapia pozwoliła na pełne wyleczenie. Oczywiście najbardziej naukowcy oczekują tego, że podobne wyniki zostaną zaobserwowane u ludzi jednak nie raz zdarzało się, że w przypadku myszy rezultaty badań znacznie różniły się niż w przypadku ludzi. Jakiś czas temu przeprowadzone badania wykazały, że jeden ze składników wykorzystywany w syropach na kaszel może okazać się skuteczny w walce z choroba Parkinsona. Chodzi o ambroksol, który wykazuje działanie neuroprotekcyjne. Dodatkowo jest bezpieczny i dobrze tolerowany przez pacjentów. Ambroksol może przyczyniać się do zmniejszenia ilości alfa-synukleiny. Program koordynowanej opieki specjalistycznej nad pacjentami z chorobą Parkinsona byłby najlepszą formą opieki. Zespół neurologów opracował już go w 2018 roku i złożył do Ministerstwa Zdrowia. Dotyczy on wielospecjalistycznej opieki, która z pewnością chorym na parkinsona jest bardzo potrzebna. Niestety niewiele jeszcze udało się zmienić. Konieczne jest bowiem skoncentrowanie się na neurologii bowiem narastająca liczba osób z chorobami neurologicznymi będzie w przyszłości wymagała specjalistycznej opieki lekarzy oraz pielęgniarek.
Współczesna medycyna dysponuje skutecznymi lekami, które obniżają stężenie cholesterolu. Warto też wspomnieć o tym, że w naszym kraju za rzadko sięga się po leki z innych grup niż statyny. Leki te skutecznie redukują poziom cholesterolu, szczególnie dobrze sprawdzają się w leczeniu skojarzonym, wzmacniają efekt hipolipemizujący statyn. Chodzi o inhibitor wchłaniania cholesterolu w jelitach oraz lekach, które w innym mechanizmie niż statyny hamują syntezę cholesterolu w wątrobie. Leki te zmniejszają produkcję lub aktywność tzw. białka PCSK9. Są to leki nowoczesne, dobrze tolerowane, o udowodnionym wpływie na ryzyko występowania powikłań sercowo-naczyniowych. Ich zaletą jest podawanie nie trzy razy dziennie, nie codziennie, nie raz na tydzień, ale co dwa, a czasem co 4 tygodnie, zaś jedna z tych molekuł może być stosowana nawet raz na pół roku. Długi okres czasu między kolejnymi dawkami leku zapewnia komfort pacjentom i zwiększa pewność lekarzy, że lek jest stosowany. Mimo że statyny są z reguły dobrze tolerowane przez pacjentów, to należy zdawać sobie sprawę o ich głównym działaniu niepożądanym, czyli uszkodzeniu mięśni (miopatii). Na wystąpienie miopatii szczególnie narażone są osoby z cukrzycą, w podeszłym wieku i cierpiące na schorzenia nerek. Poza tym, interakcje statyn z niektórymi lekami z grupy przeciwgrzybiczych, przeciwnadciśnieniowych i częścią antybiotyków, mogą nasilać ryzyko miopatii. U pewnej, niewielkiej grupy leczonych statynami może rozwinąć się rabdomioliza, czyli rozpad mięśni poprzecznie prążkowanych prowadzący do niewydolności nerek. Podczas zażywania statyn zaleca się monitorowanie poziomu enzymów wątrobowych, ponieważ jak wynika z badań, leki te mogą spowodować ich istotny wzrost. Do najczęstszych działań niepożądanych statyn, które nie należą do szczególnie niebezpiecznych, zalicza się: bóle głowy, wymioty, zaparcia, biegunki, bóle stawów, wysypkę i zaburzenia snu. Wyniki badań sugerują, że osoby, które na co dzień zażywają statyny, są w mniejszym stopniu narażone na zgon z powodu COVID-19. Eksperci zalecają, aby osoby z chorobami sercowo-naczyniowymi i hiperlipidemią podczas pandemii nie zaniechały ich przyjmowania. Przede wszystkim wykazują działanie profilaktyczne, obniżając stan zapalny naczyń krwionośnych, co pośrednio wpływa na przebieg infekcji. Lek z grupy statyn, stosowanych w celu obniżeniu poziomu cholesterolu we krwi, poprawia sprawność intelektualną u osób z wtórnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego. Naukowcy z Londynu we wcześniejszym dwuletnim badaniu wykazali, że wysokie dawki jednej ze statyn – simwastatyny, stosowanej powszechnie u pacjentów z hipercholesterolemią, zmniejszają ubytki tkanki nerwowej w mózgu pacjentów z wtórnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego. Badanie jest ważne z klinicznego punktu widzenia, ponieważ pacjenci ze stwardnieniem rozsianym, a w szczególności z jego postępującą postacią, mają istotne choć zbyt rzadko zgłaszane problemy natury poznawczej, takie jak zaburzenia pamięci, przetwarzanie informacji czy płynność poznawcza. Interesujące jest to, że simwastatyna wywiera szerszy pozytywny wpływ na zdolności poznawcze oraz na jakość życia, czyli dwa kluczowe obszary, które stanowią szczególnie duże wyzwanie u chorych na postępującą postać stwardnienia rozsianego. Te wyniki tylko potwierdzają, jak ważne jest przeprowadzenie III fazy tego badania. Wytyczne wskazują, że spożycie cholesterolu należy ograniczyć do maksymalnie 300 mg na dzień. Przez lata sporym błędem pewnej grupy lekarzy było to, że bagatelizowali podwyższony poziom cholesterolu LDL u pacjentów, sugerując by się nie martwili i zalecając im dietę, a nie leki. Niestety w większości przypadków dieta jest nieskuteczna, bo u wielu osób poziom cholesterolu jest już tak wysoki, że zdrowy styl życia, czyli dieta, wysiłek fizyczny czy obniżenie masy ciała są już nieskuteczne. W takim wypadku trzeba jak najszybciej włączyć leczenie, gdyż długo utrzymujący się wysoki poziom cholesterolu to niezależny czynnik ryzyka powikłań takich jak zawał, udar, śmierć sercowo-naczyniowa, nagła śmierć sercowa, niedokrwienie, może spowodować też pojawienie się zaburzenia rytmu serca i wielu, właściwie wszystkich możliwych chorób serca. Statyny to leki pochodzenia syntetycznego lub naturalnego, które wykazują szereg właściwości poprawiających funkcjonowanie układu naczyniowego. Najczęściej kojarzy się je przede wszystkim z obniżaniem poziomu ,,złego cholesterolu". Wykazano, że obniżenie LDL o każde 40 mg/dL, powoduje zmniejszenie ryzyka zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych aż o 20 procent. Ocenia się, że nawet 20 mln Polaków ma hipercholesterolemię, przy czym większość przypadków choroby jest niezdiagnozowana. W pewnej grupie przypadków choroba jest wykrywana, ale leczenie z różnych przyczyn nie jest podejmowane, a w dalszej kolejności - tam gdzie leczenie jest podejmowane - często, nawet częściej niż w połowie przypadków - nie jest wystarczająco skuteczne. Docelowe stężenie cholesterolu, czyli takie, co do którego mamy ewidencję naukową, że jest optymalne dla danego pacjenta, bardzo często nie jest osiągane. Zgodnie z ostatnimi danymi ogólnopolskimi tylko 6 do 8 procent pacjentów z hipercholesterolemią w naszym kraju osiąga zalecane stężenie cholesterolu. Co gorsza, sytuacja nie jest optymalna nawet w odniesieniu do pacjentów o bardzo dużym ryzyku sercowo-naczyniowym, takich którzy już przebyli zawał serca lub udar mózgu, którzy mają bardzo duże ryzyko wystąpienia ponownego zawału serca czy udaru mózgu. W tej populacji mniej niż jedna piąta pacjentów osiąga docelowe stężenie cholesterolu LDL. Podwyższone stężenie lipidów kojarzone są przede wszystkim z chorobami układu sercowo-naczyniowego i ze zwiększeniem ryzyka zawału mięśnia sercowego i udaru mózgu. Na świecie choroby sercowo-naczyniowe odpowiadają za 40-50 procent zgonów. Statystyki pokazują, że 75 procent z tych zgonów miało miejsce w wyniku chorób sercowo-naczyniowych o podłożu miażdżycowym. Jeżeli chodzi o miażdżycę warto zdać sobie sprawę, że kluczowym elementem płytki miażdżycowej jest właśnie cholesterol.Wysoki cholesterol łatwo zbagatelizować, bo bardzo długo się niczym nie objawia. Dlatego tak ważne jest, by badać poziom cholesterolu, przede wszystkim LDL, przy każdej możliwej okazji. Miażdżyca jest przewlekłą chorobą zapalną tętnic. Gdy w ich ścianach zaczynają gromadzić się komórki zapalne i cholesterol, zaczyna tworzyć się blaszka miażdżycowa, a przepływ krwi przez te naczynia staje się coraz bardziej zaburzony. Jeśli pacjent nie jest objęty leczeniem, blaszka staje się coraz grubsza, co sprawia, że prędzej czy później tętnica się prawie całkowicie zwęzi lub nawet całkowicie ulegnie zamknięciu. Dochodzi wówczas do niedokrwienia miejsca, do którego to naczynie doprowadza krew, czego efektem może być zawał mięśnia sercowego, udar czy niedokrwienie kończyn dolnych. Jeżeli do zawału dojdzie u młodej osoby, u której w następstwie zamknięcia światła naczynia nie wytworzyło się krążenie oboczne, pozwalające na zastępcze ukrwienie danego narządu, może on skończyć się zgonem. Natomiast u osób starszych zawał często ma groźne komplikacje, może dojść np. do niewydolności serca. U osób zdrowych za nieprawidłowe uznaje się stężenie LDL przekraczające 115 mg/dl.W większości przypadków hipercholesterolemia ma podłoże genetyczne. Stan ten może jednak wynikać również z innych schorzeń, do których należy na przykład niedoczynność tarczycy, zespół nerczycowy, czy stosowanie niektórych leków. Przed niekorzystnym wpływem cholesterolu nasz organizm jest chroniony przez żółć produkowaną przez wątrobę i magazynowaną w pęcherzyku żółciowym. Jednak gdy cholesterolu jest w nadmiarze, produkcja żółci może okazać się niewystarczająca. Wskutek tego w pęcherzyku, a także w drogach żółciowych zaczynają się tworzyć złogi, nazywane potocznie kamieniami. Badania wskazują, że problem ten staje się coraz bardziej powszechny wśród pacjentów na całym świecie. To choroba cywilizacyjna, którą dotknięci są mieszkańcy krajów rozwiniętych. Dzieje się tak ponieważ w dużej mierze to nasze wybory żywieniowe są związane z nadmiernym poziomem cholesterolu i tworzeniu się złogów. Obfituje ona w tłuszcze nasycone, cukry rafinowane i żywność zawierającą konserwanty przy jednocześnie zbyt małej ilość kwasów tłuszczowych nienasyconych. Dietą możemy zminimalizować stężenie cholesterolu o maksymalnie 20 procent. Zdecydowana większość z całkowitej puli cholesterolu w naszym organizmie stanowi cholesterol endogenny, syntezowany głównie w wątrobie, skórze i jelitach. Jego dzienna produkcja sięga 1,5 g. Resztę dostarczamy wraz z pożywieniem.