Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Kozłowska wystosowała pismo do Ministra Zdrowia Konstantego Radziwiłła, w którym postuluje o rozważenie prawnego określenie maksymalnego czasu pracy lekarzy we wszystkich miejscach pracy, niezależnie od podstawy prawnej udzielania świadczeń zdrowotnych.
Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej czas pracy pracowników zatrudnionych w podmiocie leczniczym w przyjętym okresie rozliczeniowym, nie może przekraczać 7 godz. i 35 min na dobę i przeciętnie 37 godz. 55 min na tydzień, w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym.
Zdaniem RPP, w praktyce przedmiotowa norma nie będzie miała powszechnego zastosowania z uwagi na wielość stosunków prawnych regulujących podstawę udzielania świadczeń zdrowotnych, co w konsekwencji może prowadzić do naruszenia różnych aspektów praw pacjentów.
Tym samym, w ocenie Rzecznika Praw Pacjenta, to na podmiocie leczniczym, jako jednostce organizacyjnej obowiązanej do przestrzegania praw pacjenta, powinien spoczywać obowiązek takiej organizacji pracy, aby zapewnić personelowi odpoczynek umożliwiający regeneracje.
Zdaniem Rzecznika, jedną z przyczyn nieprzestrzegania zasad dobowego wypoczynku jest również niewystarczająca liczba personelu udzielającego świadczeń zdrowotnych. Rzecznik Praw Pacjenta wskazywał na istnienie przedmiotowego problemu już w wystąpieniu odnoszącym się do niedoborów personelu pielęgniarskiego i położniczego w podmiotach leczniczych, a także w związku z zauważalnym niedoborem w kadrach medycznych określonych specjalizacji lekarskich.
Uwzględniając powyższe, działając na podstawie art. 47 ust. l pkt 7 ustawy, Rzecznik Praw Pacjenta zwracił się do Ministra Zdrowia o podjęcie działań celem zapewnienia personelowi medycznemu odpowiednich warunków pracy oraz bezpieczeństwa pacjentów i realizacji ich praw.
Jako propozycje zmian - zdaniem Rzecznika Praw Pacjenta - należy rozważyć zmiany w przepisach o działalności leczniczej w zakresie określenia maksymalnego czasu pracy dla lekarzy we wszystkich miejscach pracy niezależnie od podstawy prawnej udzielania świadczeń zdrowotnych. Niemniej, ze względu na powyższe zagrożenia dostrzegalne w funkcjonowaniu systemu ochrony zdrowia, ww. rozwiązanie powinno zostać wprowadzone stopniowo.
Źródło: Biuro Rzecznika Praw Pacjenta
Komentarze
[ z 6]
Ciekawy pomysł. Nawet bardzo. Tylko że jeśli ograniczyłoby się czas pracy jaki lekarze mogą spędzać nie tylko na etacie ale też i na wszystkich dodatkowych dyżurach włącznie to nagle mogłoby się okazać, że pacjenci zamiast oczekiwać w kolejkach na wiele godzin wyczekiwania przed gabinetami lub na takich oddziałach jak chociażby szpitalny oddział ratunkowy musieliby spędzać tam dni, a i tak pomocy nie otrzymać. Mam wrażenie, że na chwilę obecną służba zdrowia funkcjonuje w miarę sprawnie tylko i wyłącznie dzięki temu, że lekarze pracują na kilku etatach, biorą dodatkowe dyżury i tak na prawdę jeden lekarz jest nie raz w stanie zastąpić co najmniej kilku pracowników. Z drugiej strony, gdyby wprowadzono ograniczenia, mogłoby się okazać, że będzie to bardzo opłacalne dla nas, samych lekarzy. Jasne, że w pierwszej chwili znacznie spadły by wynagrodzenia i wysokość sumarycznie otrzymywanych pensji z każdej pracy. Ale po pewnym czasie i to zapewne bardzo krótkim zaczęłoby brakować pracowników i to w bardzo wielu miejscach. Żeby skusić lekarzy z ograniczonym czasem jaki mogą poświęcać na pracę, trzeba by ich czymś przekonać. Zapewne właśnie wyższymi zarobkami. I może właśnie dzięki teoretycznie bardzo negatywnego w skutkach zakazu podejmowania nadmiernie wielu prac zarobkowych warunki pracy lekarzy w końcu zaczęłyby przypominać ludzkie, a do tego wynagrodzenia zaczęłyby być godne wykonywanej pracy.
Już nie raz próbowano wprowadzić takie zarządzenia i ograniczyć czas pracy lekarzy. I co z tego wyszło? Nic. Zawsze znajdzie się sposób, aby ominąć podobne rozporządzenia. Z resztą nie widzę możliwości, aby mogło się coś w tym zakresie zmienić. Przynajmniej nie do czasu, kiedy nic nie poprawi się w samym funkcjonowaniu opieki zdrowotnej w ogóle. Poza tym, lekarzy wciąż brakuje. Czy ktoś wyobraża sobie co by się stało, gdyby lekarze porzucili pracę na kilku etatach ograniczając się tylko do jednego oddziału i maksymalnie powiedzmy dwustu godzin pracy w tygodniu? Moim zdaniem nic dobrego by z tego nie wyszło. A najprawdopodobniej pomysł mógłby skończyć się tragedią wielu pacjentów. Bo to właśnie oni, najmocniej ucierpieli by na zmianach. Już teraz czeka się w kolejkach na wizytę do specjalistów zwłaszcza tygodniami, a nie rzadko nawet miesiącami. Co by się stało, gdyby ci jeszcze ograniczyli swój czas pracy? Raczej nic dobrego. Kolejki zaczęły by się wydłużać w nieskończoność. A do tego jeszcze trzeba liczyć się z faktem, że wielu lekarzy w ogóle zrezygnowałoby z pracy w szpitalu, na rzecz prowadzenia własnej, o wiele przecież bardziej lukratywnej pracy w gabinecie prywatnym. I dokąd wtedy mieli by udać się ci pacjenci, którym wyznaczono by wizytę u lekarza w ramach umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia w czasie tak odległym, że wręcz nieprawdopodobnym do wyobrażenia, że kiedyś nadejdzie, a których jednocześnie nie byłoby stać na skorzystanie z wizyty prywatne? Raczej niczym dobrym by się to nie skończyło. Czasem wydaje mi się, że mniejszym złem jest pomoc zmęczonego lekarza niż w ogóle brak jakiejkolwiek możliwości uzyskania pomocy.
Niestety problem przepracowania wśród lekarzy jest nadal bardzo duży. To prawda, już kilkakrotnie próbowano ograniczać ich czas pracy. Lekarze muszą zdać sobie sprawę, że narażają nie tylko swoje zdrowie, ale i zdrowie pacjentów. Osoba, która ratuje zdrowie i życie musi być skupiona, a do tego potrzeba wystarczającej ilości odpoczynku.
Deprywacja snu podczas wielogodzinnych dyżurów nie może nie odbić się na zdrowiu lekarzy. Szczęściem będzie jeśli odbije się tylko i wyłącznie na ich zdrowiu i pozostanie bez śladu na organizmach pacjentów. To jednak nie zawsze musi być możliwe i obawiam się, że do póki nie uda się wymóc zmian na osobach rządzących to ten problem nie przestanie się pojawiać. A wystarczy spojrzeć na najnowsze doniesienia z mediów by przekonać się, że problem jest naprawdę nie mały. To nie jest normalne, że młodzi lekarze umierają podczas dyżurów. I z tym trzeba coś zrobić bo inaczej problem nigdy nie zostanie zażegnany. A wręcz może narastać do coraz większych rozmiarów. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda się poradzić sobie z tym problemem i wcześniej czy później normy czasu pracy lekarzy zostaną ustalone raz na zawsze, a przynajmniej na długi czas skutecznie ograniczając czas pracy i możliwości jego przedłużania przez osoby dyżurujące. Oby udało się to wprowadzić jak najprędzej.
Wydaje mi się, że bardzo istotne jest aby w końcu coś zrobić w tej sprawie. To, że lekarze stanowczo zbyt wiele godzin spędzają w pracy wynika przede wszystkim z braków kadrowych. Te z kolei są bardzo złożonym problemem, z którym trzeba jak najszybciej sobie poradzić. Lekarze, którzy często spędzają kilka dyżurów w tygodniu narażają siebie, a także pacjentów na niebezpieczeństwo. Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje, że jakiś lekarz zmarł w szpitalu ponieważ pełnił któryś dyżur pod rząd. Dla lekarza, często w starszym wieku jest to ogromny wysiłek fizyczny, a także psychiczny. Zdarza się bowiem, że odpowiedzialność za cały oddział spoczywa na 1-2 lekarzach pełniących dyżur. Moim zdaniem jest to stanowczo zbyt mało jeżeli na oddziale przebywa chociażby kilkunastu pacjentów, którzy wymagają praktycznie ciągłej opieki. Niestety zdarza się również takie przypadki, że to lekarz rezydent pozostaje sam na dyżurze. Moim zdaniem nie powinno dochodzić do takich sytuacji, zwłaszcza jeśli lekarz dopiero rozpoczyna specjalizację. W wielu przypadkach jego doświadczenie jest stanowczo zbyt małe i w skomplikowanych przypadkach może mieć trudności z samodzielną opieką nad oddziałem. Oczywiście w wielu przypadkach takiej osobie towarzyszą doświadczone pielęgniarki, jednak wydaje mi się, że oprócz samego lekarza rezydenta powinien być na oddziale przynajmniej jeszcze jeden lekarz, z większym doświadczeniem, który będzie mógł pomóc młodszemu koledze czy koleżance. Chcąc zwiększyć liczbę specjalistów należy podjąć kilka, bardzo ważnych kroków. Po pierwsze trzeba zwiększyć ilość pieniędzy przeznaczanych na sektor medyczny. Lekarze rezydenci, pielęgniarki, a także inne osoby pracujące w ochronie zdrowia od dawna podkreślają, że ich wynagrodzenie nie są adekwatne do wykonywanych czynności. Co jakiś czas rozpoczynają się strajki, które często utrudniają prawidłowe funkcjonowanie placówek medycznych. Z powodu braku lekarzy wiele oddziałów w różnych miastach naszego kraju musi zostać zamkniętych. Taka sytuacja w znacznym stopniu stanowi utrudnienie dla wielu osób, które muszą pokonać wiele kilometrów, do innej miejscowości aby dostać się na konkretny oddział. Bardzo dużo ostatnio mówiło się o psychiatrii dziecięcej, w której brakuje bardzo dużo specjalistów. W wyniku tego zostały zamykane oddziały, a dzieci nie miały możliwości leczenia się blisko swojego miejsca zamieszkania. Dla wielu rodzin było to bardzo duże utrudnienie, ponieważ często z powodu problemów finansowych osoby te nie mogły nocować w miejscowości, w której leczone było dziecko. Codziennie dojazdy z tego samego powodu również nie wchodziły w grę. Doskonale wiemy o tym, że obecność bliskich osób podczas terapii jest niezmiernie ważne, szczególnie w przypadku małych dzieci. Aby stopniowo pozbywać się problemu braków kadrowych istotne jest zwiększenie miejsc na specjalizację. Aktualnie na wiele specjalizacji przeznaczonych jest tylko kilka-kilkanaście miejsc, podczas gdy chętnych jest dużo więcej. Wydaje mi się, że należałoby zwiększyć liczbę osób przyjmowanych na specjalizację ponieważ wiele osób najlepiej czuje się w poszczególnych dziedzinach medycyny i prawdopodobnie w nich byłoby najlepszymi specjalistami. Alternatywą dla tych osób jest praca za granicą, której podejmuje się coraz więcej osób w naszym kraju. Powodem tego są dużo lepsze zarobki oraz to, że możliwości wykonywania konkretnej specjalizacji są dużo większe. Wielu studentów już podczas trwania studiów rozpoczyna naukę języka obcego ponieważ wie, że dalsze kształcenie będzie podejmować za granicą. Pewnym działaniem, które dało się również zauważyć w ostatnim czasie było zwiększenie liczby osób przyjmowanych na medycynę. Oczywiście jest to pewnego rodzaju rozwiązanie, które w jakimś stopniu może przyczynić się do zwiększenia liczby lekarzy w naszym kraju, jednak jeśli wynagrodzenia, czas pracy, a także możliwości dostania się na specjalizację nie ulegną zmianie to ciężko będzie zatrzymać młodych lekarzy w naszym kraju. Warto zaznaczyć, że na polskich uczelniach kształci się bardzo dobrych lekarzy, którzy są cenieni także w innych krajach. Wielką stratą byłoby to jeśli znaczna część z nich wyjechałaby za granicę z wyżej wymienionych poziomów. Wyposażenie szpitali czy innych placówek medycznych staje się coraz lepsze i porównywalne do krajów zachodnich .Tworzone są bardzo dobre warunki do tego aby podejmować pracę u boku bardzo dobrych specjalistów jakimi są polscy lekarze, przy użyciu sprzętu wysokiej jakości. Mam nadzieję, że to kwestia czasu i sytuacja w polskiej ochronie zdrowia ulegnie zmianie, tworząc możliwie najlepsze warunki dla lekarzy oraz pacjentów.
Decyzją resortu zdrowia reforma lekarskiego stażu podyplomowego została przesunięta o rok. Reforma stażu podyplomowego dla studentów medycyny i stomatologii została przesunięta o rok i jej realizacja rozpocznie się 1 stycznia 2023 roku. To dobrze, że po roku nauki zdalnej i kolejnym roku hybrydowej, wysunięto wniosek, że studia niewystarczająco przygotowują do wykonywania zawodu lekarza i staż jednak jest niezbędny. Zdaniem organizacji zrzeszonej przez studentów, jakość kształcenia na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym ulega ciągłemu obniżeniu. Przyczyną tej sytuacji jest m.in. coraz mniejsza liczba lekarzy, którzy decydują się na przekazywanie wiedzy młodszym kolegom, a także nie powiększająca się baza dydaktyczna.Wraz z corocznym zwiększeniem limitów przyjęć na kierunkach medycznych, z równoczesnym brakiem wzrostu liczby dydaktyków oraz infrastruktury dydaktycznej, obawy dotyczące obniżenia jakości kształcenia pod względem umiejętności praktycznych wydają się jak najbardziej uzasadnione. Problemy finansowe polskiej ochrony zdrowia przekładają się także za kłopoty związane z przebiegiem podyplomowego kształcenia lekarzy, w tym specjalizacyjnego. Polska jest wyjątkiem na skalę europejską, że przy tak dużej skali niedofinansowania systemu, pracownicy ochrony zdrowia robią tak dużo za tak niewielkie pieniądze. Porozumienie Rezydentów OZZL otrzymuje od młodych lekarzy z całego kraju sygnały świadczące o tym, że rezydenci bardzo często pełnią funkcję sekretarki medycznej, zamiast uczyć się zawodu lekarskiego od swoich mistrzów. Coraz więcej doświadczonych specjalistów decyduje się na przyjmowanie pacjentów prywatnie, na czym oczywiście znowu tracą rezydenci, bo coraz częściej nie mają się od kogo uczyć zawodu. Zdaniem lekarzy właściwe kształcenie medyków powinno zaczynać się od prawidłowego, jak najbardziej efektywnego wykorzystania czasu podczas studiów. Propozycje zmian w sposobie kształcenia medyków przygotował specjalny zespół powołany przez ministra zdrowia, który właśnie zakończył pracę. Założeniem jest aby studia na kierunku lekarskim mają kłaść większy nacisk na praktyczną stronę zawodu, a przekazywanie wiedzy w teorii ma być uzupełnione o jej praktyczne zastosowanie.Dla Ministerstwa Zdrowia ważnym celem jest pomoc dla studentów, którzy uciekli przed wojną w Ukrainie. Studenci powinni być przyjmowani na określonych zasadach i one muszą mieć solidne podstawy. Jeżeli ci studenci są przyjmowani na nasze uczelnie i nie posługują się językiem polskim, to powinien odbywać się etap przejściowy tak, żeby mogli dalej kształcić się w naszym języku. Jeżeli studenci z Ukrainy posługują się językiem angielskim, nauczanie może przebiegać właśnie w tym języku. Porozumienie Rezydentów, publikując w mediach społecznościowych swoje propozycje, wskazało, że rząd powinien lepiej wynagradzać podstawowych pracowników systemu ochrony zdrowia. Rezydenci proponują wprowadzić opłatę zdrowotną w wysokości złotówki od każdej sprzedanej paczki papierosów. To miałoby dać rocznie przychód w postaci ok. 2 mld zł. Ta kwota jak zaznaczają rezydenci dwukrotnie przewyższa pokrycie kosztów brutto proponowanych przez nich podwyżek. Według ekspertów warto mieć świadomość, że w niedalekiej przyszłości z rynku pracy odejdzie jedna trzecia osób, a wejdzie na ten rynek o wiele mniejsza liczba. Musimy więc budować na nowo zasoby kadrowe w medycynie. W tym celu trzeba wprowadzić takie narzędzia, które przyciągnęłyby do zawodu młode osoby. Samo tworzenie miejsc na studiach nie jest wystarczające.Pod koniec ubiegłego roku resort zdrowia opublikował projekt noweli rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, pielęgniarki, ratownika medycznego, położnej, diagnosty laboratoryjnego i fizjoterapeuty. Przewiduje on uelastycznienie wymagań dotyczących odbywania i zaliczania w bieżącym roku akademickim zajęć kształtujących umiejętności praktyczne na tych kierunkach. Według założeń projektu studenci, którzy w trakcie roku akademickiego 2021/2022 wykonywali czynności w ramach zadań realizowanych przez podmioty lecznicze lub służby sanitarno-epidemiologiczne mające związek z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, będą mogli ubiegać się o zaliczenie części zajęć lub grup zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, do których w programie studiów zostały przypisane efekty uczenia się obejmujące umiejętności praktyczne, które nabyli w czasie wykonywania tych czynności. Takie działanie pozwoli, aby wykonywanie przez studentów czynności polegających między innymi na przeprowadzaniu przez telefon wywiadu epidemiologicznego, pomocy w monitorowaniu stanu osób będących na kwarantannie lub izolacji, czy uczestniczeniu w sprawowaniu opieki nad pacjentami, mogło zostać zaliczone przez uczelnię w roku akademickim 2021/2022, jako odbycie części zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, w związku z nabyciem lub pogłębieniem przez studentów umiejętności w danym zakresie. Uczelnia uwzględniając informacje o liczbie godzin i charakterze wykonywanych czynności zawartych w zaświadczeniu ze szpitala, w którym student pomagał przy pacjentach z zakażonych koronawirusem, będzie mogła zaliczyć studentowi część zajęć praktycznych.Porozumienie Rezydentów wylicza, że całkowity koszt leczenia powikłań wynikających z palenia papierosów to pomiędzy 13 a 52 miliardów złotych brutto rocznie. Przypominają też, że co ósmy nowotwór jest bezpośrednim skutkiem palenia papierosów, a sam nikotynizm sprzyja rozwojowi co najmniej 16 różnych nowotworów m.in. raka płuca, piersi czy pęcherza. Młodzi lekarze traktują czas specjalizacji jako inwestycję w siebie. Według studentów staż jest potrzebny i jego usunięcie może w niekorzystny sposób wpłynąć na jakość ochrony zdrowia. Po zakończeniu edukacji na uczelni wyższej, rozpoczyna się okres wykorzystywany na usystematyzowanie wiedzy, ugruntowanie jej i nabycie odpowiednich umiejętności praktycznych. To również okres, w którym młodzi lekarze uczą się funkcjonowania w przestrzeni szpitala jako pracownicy, poznający system ochrony zdrowia wybierają dziedziny, które będą mogli praktykować poza szpitalem. Tak jest przykładowo z dermatologią, która jest specjalizacją dochodową zwłaszcza jeśli chodzi o medycynę estetyczną, która staje się coraz popularniejsza nie tylko wśród kobiet, ale także i mężczyzn. To, że najwięcej chętnych jest na specjalizacje bardziej dochodowe i obarczone mniejszą odpowiedzialnością, to trend ogólnoświatowy. Dlatego lekarze tuż po zakończeniu studiów poszukują specjalizacji w węższych dziedzinach medycyny, które zapewniają szybką samodzielność i możliwość prowadzenia własnej praktyki. Inaczej jest ze specjalizacjami, które wymagają dużego nakładu nauki, zaplecza szpitalnego np. sal operacyjnych, tu proces osiągania samodzielności jest zdecydowanie wydłużony w czasie i bardziej skomplikowany. Wiele osób z kolei nie chce decydować się na specjalizację z interny. Twierdzi się, że internista musi wiedzieć najwięcej i być przygotowany na każdą ewentualność, a nie idzie za tym ani wynagrodzenie, ani warunki pracy, ani prestiż. Niestety wśród wielu ludzi wciąż panuje przekonanie, że internista to lekarz bez specjalizacji. Jak alarmują specjaliści, osoby z tą specjalizacją zostały wykluczone z samodzielnego funkcjonowania w Podstawowej Opiece Zdrowotnej a to dawało zdecydowanie korzystniejsze możliwości dalszej pracy po zakończeniu zatrudnienia w szpitalu. Gdyby nie medycy, którzy mają uprawnienia emerytalne, ale mają chęć jeszcze pracować, już teraz wiele oddziałów internistycznych mogłoby przestać funkcjonować. Propozycje podwyżek zostały zawarte w skierowanym do konsultacji publicznych 1 kwietnia 2022 roku projekcie nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.