Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak zaniepokojony informacjami na temat rosnącej liczby przypadków występowania zakażeń szpitalnych bakterią Klebsiella pneumoniae nazwany NDM-1 (tzw. bakteria New Delhi) wystąpił do Ministra Zdrowia Konstantego Radziwiłła z wnioskiem o przekazanie informacji na temat bieżącej sytuacji związanej z występowaniem tej bakterii w polskich szpitalach oraz działań podejmowanych przez resort zdrowia w tym zakresie.
Jak wskazują eksperci nie ma leku na Klebsiella pneumoniae NDM-1, zaś bakteria ta wywołuje m.in. zakażenie układu moczowego, zapalenia płuc i zakażenia krwi, zakażenia miejsca operowanego.
Z powziętych przez Rzecznika Praw Dziecka informacji wynika, że w 2015 r. na Mazowszu stwierdzono 410 przypadków bakterii NDM, a w ciągu czterech kwartałów 2016 r. - 1398. Problem ten występuje także w województwie podlaskim, gdzie w listopadzie 2017 r. w jednym ze szpitali klinicznych wprowadzono ograniczenia w odwiedzinach w niektórych klinikach, z uwagi na obecność bakterii New Delhi.
Komentarze
[ z 4]
To tragiczne informacje. W mediach pojawiło się wiele informacji na ten temat. NDM-1 odnosi się do genu przenoszonego przez niektóre bakterie. Szczep bakterii niosący gen NDM-1 będzie odporny na nawet niektóre z najsilniejszych antybiotyków. Nie ma obecnie antybiotyków do zwalczania bakterii, które mają gen NDM-1, a to czyni go potencjalnie bardzo niebezpiecznym. Sam NDM-1 nie powoduje choroby, ale może zmienić cechy bakterii. Dzięki niemu są odporne na antybiotyki . W ten sposób bakteria może wywołać szereg stanów chorobowych, od układu moczowego lub zakażenia krwi do zakażenia rany lub zapalenia płuc jak wspomniano w artykule. Karbapenemy są najsilniejszymi antybiotykami. Są one stosowane jako ostatnia deska ratunkowa dla wielu infekcji bakteryjnych, takich jak E. coli i Klebsiella pneumoniae carbapenemase. Gen NDM-1 powoduje, że bakteria produkuje enzym, który neutralizuje aktywność tych antybiotyków. Staramy się nie nadużywać antybiotyków będących ostatnim bastionem w walce z bakteriami, ale gdy nawet one zawodzą, sytuacja jest bardzo poważna.
Najgorsze jest to, że oporność może zostać przekazana innym bakteriom. NDM-1 budzi obawy, że dotychczas możliwe do zwalczania bakterie w przyszłości nie zareagują na antybiotyki. Jeśli NDM-1 przenika do innych bakterii, pojawią się choroby wtórne . Gdy rozprzestrzenią się po całym świecie, może to doprowadzić do kryzysu zdrowotnego. Same akcje informacyjne nie zapobiegną globalnemu kryzysowi. Musimy pracować nad nowymi metodami walki z drobnoustrojami, albo skutecznie (również w nowy sposób) zapobiegać nabywaniu oporności przez kolejne mikroorganizmy.
Zgadza się, ten szczep bakterii w dużym stopniu uniemożliwił odwiedziny na wielu oddziałach w jednym ze szpitali w województwie podlaskim. Według mnie decyzja była jak najbardziej słuszna z uwagi na to, że w bardzo krótkim czasie ta bakteria pojawiła się na kilku oddziałach co świadczyło o tym, że przenosi się ona w sposób stosunkowo prosty stanowiąc zagrożenie dla wielu ludzi, zarówno pacjentów jak i odwiedzających. W ubiegłym roku groźną bakterią New Delhi zaraziło się blisko 2 tys. Polaków. W bieżącym roku prognozy nie są zbyt optymistyczne ponieważ przewiduje się, że zachorowań będzie jeszcze więcej. Szacuje się, że wykrytych nosicieli jest ponad 5000, ale ich ostateczna liczba może być znacznie większa. Na chwilę obecną odnotowano kilkaset nowych przypadków. Problem jest poważny, bo bakteria New Delhi jest odporna działanie wszystkich antybiotyków, dlatego wywołane przez nią choroby, nie mogą być wyleczone obecnie dostępnymi metodami. Superbakteria, jest niebezpieczna w szczególności dla osób z osłabioną odpornością, przebywających w szpitalach czy po długiej antybiotykoterapii. To właśnie w szpitalach dochodzi do największej liczby infekcji. W rzeczywistości bakteria New Delhi jest pałeczką zwykłego zapalenia płuc, należącą do bakterii jelitowych. Problemem jaki stanowi jest jej niezwykła odporność na antybiotyki. Bakteria ta ma wrodzoną oporność na wszystkie antybiotyki. Na skutek wieloletniego nieprawidłowego stosowania antybiotyków bakterie szczególnie z rodziny Enterobacteriaceae (wśród nich jest właśnie Klebsiella, ale również Escherichia Coli) wykształcały stopniowo mechanizmy obronne. Enzymy o nazwie karbapenemazy inaktywują większość najsilniejszych antybiotyków. Enzymów tych jest kilka rodzajów. Najczęściej wywoływane przez nią choroby to zapalenie opon mózgowo- rdzeniowych, zapalenie układu moczowego czy sepsa. Wiele osób zadaje sobie pytanie czy jest jakaś realna szansa aby przebywając w szpitalu czy to jako pacjent czy osoba odwiedzająca da się uchronić przed tym patogenem? Najlepszym i najbardziej skutecznym postępowaniem wydaje się być dezynfekcja rąk, ponieważ to na nich przenosi się największa ilość zarazków. To właśnie szpitale są obecnie głównymi ogniskami rozprzestrzeniania się choroby, dlatego powinniśmy postawić higienę jako priorytet, jeśli w takich placówkach przebywamy. W niektórych szpitalach dostępne są dystrybutory z płynem dezynfekującym. Jednak świadomość co do ich użycia, nawet przez personel medyczny nie jest zadowalający, ponieważ zwyczajnie wykonywane jest to niepoprawnie. należy pamiętać o tym, aby dezynfekować ręce przez minimum 30 sekund. Ilość użytego preparatu ma bardzo duże znaczenie. Powinno go być tyle, aby utrzymać wilgotne dłonie przez cały czas wykonywania dezynfekcji oraz aby dokładnie pocierać całe dłonie, nie zapominając o wierzchnich częściach, opuszkach palców i paznokciach. Warto jednak zabezpieczyć się samodzielnie i mieć przy sobie profesjonalny preparat, który zabije groźne mikroorganizmy, w tym bakterię New Delhi. Epidemiolodzy i lekarze przyznają, że pacjenci, którzy są zakażeni bakterią New Delhi stanowią problem dla placówek zdrowia, bo należy ich m.in. izolować na osobnych salach. Niestety w polskich szpitalach takich pojedynczych sal brakuje. Kolejnym problemem jest też to, że w polskich szpitalach brakuje mikrobiologów, nie wszystkie placówki mają nowoczesne sterylizatornie. Miejmy nadzieję, że na przestrzeni czasu sytuacja jeżeli chodzi o różnego rodzaju standardy znacznie się poprawi, a liczba zarażonych osób nie będzie już gwałtownie wzrastała jak to miało miejsce w tym roku. Ta bakteria to poważny problem, który powinien być jak najszybciej zażegnany, wszelkimi możliwymi sposobami.
Coraz częściej mówi się o tym, że superbakterie stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Według naukowców około jedna piąta zgonów na całym świecie jest wywołanych infekcjami bakteryjnymi. Szacuje się, że na skutek braku nowych terapii do 2050 roku śmiertelność z powodu chorób zakaźnych zwiększy się ponad dziesięciokrotnie. Według danych w naszym kraju każdego roku może dochodzić nawet do 500 tysięcy infekcji bakteriami lekoopornymi, których leczenie może sięgać nawet 800 milionów złotych. Wiele uwagi w ostatnim czasie poświęca się profilaktyce różnych chorób w tym chorób zakaźnych. Wielu naukowców koncentruje się na probiotykach, które nie przenoszą oporności na antybiotyki, a dodatkowo wykazują działanie immunomodulujące, korzystnie wpływając na nasz układ odpornościowy. Aktualnie większość naukowców koncentruje się na walce z koronawirusem, który przyczynił się do rozwoju pandemii, a mniej uwagi poświęcając superbakteriom. To przekłada się na to, że walka z nimi w niedalekiej przyszłości może być utrudniona. Należy wspomnieć, że w dzisiejszych czasach naturalne środowisko jest bogate w oporne szczepy bakterii. Może być to spowodowane tym, że przedostaje się do niego coraz większa ilość antybiotyków chociażby z hodowli zwierząt, a także pestycydów z upraw roślin czy też metali ciężkich. To może doprowadzić do zaburzeń równowagi wśród bakterii w całej biosferze. Jak się okazuje epidemia koronawirusa może przyczynić się do wzrostu oporności na antybiotyki. Takie są wnioski amerykańskich naukowców wynikające z przeprowadzonych przez nich badań. Zjawisko to może wynikać z nieprawidłowego stosowania antybiotyków w walce z infekcją. Oczywiście w wielu przypadkach niezbędne jest już stosowanie ogromnej ilości leków, ponieważ te podawane wcześniej nie przynosiły oczekiwanych rezultatów i stan pacjentów ulegał pogorszeniu. Jak się jednak okazuje nawet 90 procent pacjentów otrzymuje jeden lub dwa antybiotyki, które prawdopodobnie nie są niezbędne jeżeli chodzi o terapię. Czasem zdarza się bowiem, że są one włączane zanim otrzyma się wynik, czy dany pacjent choruje na COVID-19. Lekarze w wielu przypadkach chcą uniknąć podwójnej infekcji aby zapobiec dodatkowej infekcji bakteryjnej. Takie działanie w dzisiejszych czasach jest jednak nieuzasadnione i według nowych wytycznych nie powinno się go przeprowadzać. Co więcej są one często stosowane nawet w przypadku nieskomplikowanego przebiegu infekcji koronawirusem. Eksperci są jednak zgodni, że nawet w bardzo ciężkich przypadkach antybiotyki nie powinny być stosowane jako środek profilaktyczny. Miejmy nadzieję, że świadomość nas wszystkich odnośnie antybiotyków będzie dużo większa. Dzięki wspólnemu, odpowiedzialnemu działaniu będziemy w stanie wpłynąć na ten problem, który dotyczy ludzi na całym świecie. Ważne jest świadome wybieranie produktów z hodowli, które są pozbawione antybiotyków. Pacjenci muszą zdawać sobie również sprawę z tego, że antybiotyków nie można stosować w dowolnych sytuacjach. Ich dawkowanie musi być ściśle ustalone przez lekarza i do tych zaleceń należy się stosować. Cztery lata temu badacze ze Stanów Zjednoczonych stwierdzili zakażenie u pacjentki, w przypadku której kolistyna, czyli antybiotyk stosowany w najbardziej trudnych przypadkach, nie okazała się skuteczna. Był on dosyć rzadko stosowanych z uwagi na dużą liczbę działań niepożądanych. Ponadto ze względu, że nie sięgano po nią zbyt często bakterie nie miały możliwości wytworzenia przeciwko niej oporności. Niestety wraz z upływem czasu zaczęto ją wykorzystywać w rolnictwie na skutek czego straciła ona swoje wyjątkowe właściwości. Zwierzętom hodowlanym podaje się ogromne ilości antybiotyków, a te w konsekwencji trafiają także do naszego organizmu. Zjadając pokarmy, do produkcji których zostały użyte antybiotyki dostarczamy jednocześnie bakterie, które się na nich znajdują i które wytworzyły tę właśnie opornośc. Jeśli taki mikrob przedostanie się do naszego organizmu to może on przekazać geny oporności na fizjologicznie występujące bakterie np. w przewodzie pokarmowym co może zaburzyć ich równowagę, negatywnie oddziaływując na nasze zdrowie. Należy wspomnieć o tym, że infekcje bakteriami bardzo często towarzyszą innym schorzeniom, najczęściej przewlekłym, co znacznie pogarsza rokowanie chorego. Dla przykładu pałeczka ropy błękitnej Pseudomonas aeruginosa przyczynia się do zaostrzeń w mukowiscydozie, które powodują znaczne uszkodzenia w płucach. Do jego zakażenia dochodzić może ze środowiska zewnętrznego lub w przypadku zakażenia krzyżowego od innej osoby z mukowiscydozą. Przyczynia się do osłabienia wydolności oddechowej, a w najgorszym przypadku śmierci chorego. Jak się okazuje w przypadku terapii skierowanej przeciwko tej bakterii skuteczna jest terapia doustna w porównaniu do terapii dożylnej. Jest to o tyle istotne, że ta druga forma podawania leku wymaga pobytu w szpitalu, a także iniekcji, co w przypadku wielu dzieci jest czymś traumatycznym i niekoniecznie lubianym. Ponadto wiążę się z większą ilością działań niepożądanych wśród których wymienia się między innymi nefrotoksyczność i ototoksyczność, związanej z aminoglikozydem- tobramycyną. Ponadto doustna forma podawania leków jest mniej kosztowna. Z tych wszystkich względów polecane jest stosowanie formy doustnej, szczególnie w przypadku początkowych stadiów zakażenia. Dzięki temu pacjenci będą mogli być leczeni w warunkach ambulatoryjnych, co i dla nich oraz budżetów poszczególnych krajów będzie pozytywnym zjawiskiem. W ostatnim czasie amerykańskim i brazylijskim naukowcom udało się pozyskać toksyczne białko z jadu osy azjatyckiej, które ma działanie bakteriobójcze w stosunku do bakterii opornych na antybiotyki. Chodzi o peptyd mastoparan-L lub mast-L, który niszczy błonę komórkową przyczyniając się do śmierci komórki bakteryjnej. Ponadto dzięki pewnym modyfikacjom genetycznym udało się sprawić, że jest ono w pełni bezpieczne jeżeli chodzi o nasze organizmy. Bez nich to białko w niewielkich ilościach może wykazywać szkodliwe działanie, zwłaszcza na czerwone krwinki, a dodatkowo może wywołać reakcję alergiczną, w niektórych przypadkach przyczyniając się do rozwoju wstrząsu anafilaktycznego. Ponadto może spowodować nagłe obniżenie ciśnienia tętniczego i zatrzymania oddechu. W badaniach na myszach wykazano, że wspomniana substancja może okazać się skuteczna w walce z niektórymi szczepami bakterii Escherichia coli, a także Staphylococcus aureus. Jej skuteczność jest porównywalna do gentamycyny, a także imipenemu. W Rosji także przeprowadzono badania nad nowymi antybiotykami. Jak się okazuje ma być on skuteczny w przypadku infekcji bakteriami oraz grzybami, które wywołują groźne choroby u ludzi. Chodzi o emericellipsin A, który pozyskuje się z grzyba Emericellopsis alkalina. Substancja ta uniemożliwia tworzenie się biofilmów, co ułatwia zmniejszenie oporności bakterii na antybiotyki. Bardzo dużą jej zaletą jest także uniwersalność. Jak się okazuje może ona znaleźć także zastosowanie w przypadku walki z nowotworami. Może być ona wykorzystywana samodzielnie, a także w połączeniu z innymi substancjami, co podkreśla jej wszechstronność działania. W wielu ośrodkach przeprowadza się także badania nad tak zwaną terapią fagową. Wykorzystuje się w niej bakteriofagi. Ma być ona stosowana w przypadku ostrych oraz zaostrzeń przewlekłych infekcji bakteryjnych, w których typowe leki nie są skuteczne. Antybiotyki są wciąż bardzo interesującą dla naukowców grupą związków, które znajdują szerokie zastosowanie w dzisiejszej medycynie, chociażby ze względu na wzrost ilości infekcji bakteriami opornymi na obecnie dostępne leki. Mikroby mają zdolność przekazywania informacji o oporności innym szczepom, dzięki temu, że znajduje się ona na kulistym organellum komórkowym zwanym plazmidem. Ponadto, co gorsze mogą być one przekazywane pomiędzy różnymi gatunkami bakterii.