Resort zdrowia opublikował projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie praktyki zawodowej realizowanej w ramach kształcenia fizjoterapeutów.
Projektowane rozwiązania mają przyczynić się do podniesienia jakości kształcenia fizjoterapeutów, w szczególności poprzez doskonalenie umiejętności praktycznych, co pozytywnie przełoży się na jakość wykonywanych przez fizjoterapeutę czynności medycznych.
Jak czytamy w uzasadnieniu, w toku praktyki fizjoterapeuta powinien nabyć nie tylko umiejętności zawodowe, ale również ukształtować odpowiednie postawy wobec pacjentów, ukierunkowane na poszanowanie ich praw. Ponadto powinien wyrobić nawyk samokształcenia, niezbędny w pracy fizjoterapeuty oraz nawiązywania kontaktów interpersonalnych, pomocnych w kształtowaniu pracy zawodowej. Takie też wartości zostały uwzględnione w programie ramowym praktyki.
Projekt rozporządzenia określa ramowy program praktyki realizowanej w ramach kształcenia fizjoterapeutów, sposób jej odbywania, skrócenia, dokumentowania i zaliczania, oraz wzór dziennika praktyki zawodowej fizjoterapeuty.
Więcej: legislacja.rcl.gov.pl
Komentarze
[ z 2]
Przede wszystkim to chyba powinno się skupić na problemie dotyczącym pewnych regulacji w zawodzie fizjoterapeuty. Jak można oczekiwać od osób kończących ten kierunek na uczelniach medycznych, że będą się czuli w dostatecznym stopniu usatysfakcjonowani swoją pracą i docenieni za wiedzę oraz umiejętności, a także w dostatecznym stopniu odpowiedzialni za pacjenta, skoro na rynku wciąż funkcjonuje wiele pokrewnych zawodów niekoniecznie związanych z podobnymi kwalifikacjami, a jednak dozwolone jest realizowanie się w tej funkcji. Mam tutaj na myśli chociażby techników masażystów. Mogą oni znaleźć zatrudnienie czasem w placówkach podobnie jak ten osoby które ukończyły pełne studia na kierunku fizjoterapii. Różnica może być w zarobkach. Jednak nie wydaje mi się, aby mogło to stanowić odpowiednią motywację do wybierania swojej drogi życiowej i pełne zaangażowanie do pracy w charakterze fizjoterapeuty. W dodatku jest to praca bardzo ciężka, mocno obciążająca dla układu mięśniowo-szkieletowego osoby przeprowadzającej rehabilitację na oddziałach szpitalnych i współpracującej z pacjentami. Nierzadko sami fizjoterapeuci wkrótce po rozpoczęciu pracy zawodowej wymagają rehabilitacji jeśli nie leczenia. I jak tutaj się dziwić, że zważywszy na te wszystkie okoliczności nie widać szczególnej zachęty do kształcenia się na kierunku fizjoterapeuty. Ktoś w końcu powinien zrobić z tym porządek i w taki sposób uregulować zawody medyczne, aby osoba po studiach, z tytułem magistra fizjoterapii mogła cieszyć się o wiele większymi uprawnieniami, możliwościami zatrudnienia oraz szacunkiem i zaufaniem ze strony pacjentów od tych osób, które ukończyły jedynie weekendowe kursy masażu, czy tym podobne technika.
Powinno się rozgraniczyć fizjoterapeutów od masażystów. Ci pierwsi reprezentują zawód medyczny i mają ogromny wpływ na proces leczenia, Ci drudzy prowadzą bardziej działalność usługową, związaną z relaksem i odpoczynkiem. Nie uważam, że ktoś musi być fizjoterapeutą, żeby pracować w SPA i przez osiem godzin dziennie wykonywać masaże relaksacyjne. Jednak zabiegi, które są związane z pewnymi patologiami i dysfunkcjami powinny być wykonywane tylko i wyłącznie przez kadrę medyczną. Obowiązkowe praktyki nie byłyby konieczne, gdyby uczelnie przykładały się do procesu kształcenia. Jasne, że o wiele prościej i taniej jest zebrać prawie stu studentów na sali wykładowej i przerzucać slajdy pokazując jakie to cudowne techniki można stosować. Niestety od słuchania i uczenia się teorii jeszcze nikt umiejętności praktycznych nie nabył. Na polskich uczelniach powinno się kłaść większy nacisk na kształcenie praktyczne. Oczywiście teraz ktoś może zarzucić, że przecież są zajęcia w klinikach od drugiego roku. Tylko chodzi o jakość tych zajęć. O to, żeby mieć kontakt z pacjentami i wykonywać różne zabiegi pod okiem fachowców, a nie siedzieć na sali seminaryjnej, tylko że w mniejszej grupce i słuchać kolejnej prezentacji. Co do odpowiedniego podejścia do pacjentów. Jakim cudem ktoś ma się tego nauczyć na praktykach? Jeżeli ktoś takie podejście ma, to będzie miły i grzeczny wobec pacjentów, a jeżeli ktoś takich umiejętności nie posiada, to będzie opryskliwy i tego nie zmieni, bo nikt na to mu uwagi nie zwróci. Znowu wracamy do kształcenia. Trzeba w trakcie studiów nabywać umiejętności miękkich, tego można się nauczyć, ale musi być osoba, która pokaże jak to robić i przećwiczy to w sytuacji próbnej. Za granicą o przyjęciu na studia nie decyduje liczba punktów z egzaminu, ale motywacja do wykonywania danego zawodu i też pewne umiejętności interpersonalne. W Polsce na to w ogóle się nie zwraca uwagę. Na koniec samokształcenie. Jak fizjoterapeuci mają się sami kształcić jak zarabiają takie grosze? Na co ich ma być stać? Na drogie książki medyczne, czy jeszcze droższe kursy i konferencje?