U osób, które z szumami usznymi zmagają się ponad cztery lata, powoli zanikają nerwy słuchowe. Terapia takich pacjentów jest szczególnie trudna. Pracują nad nią polscy specjaliści, którzy zyskali na ten cel dofinansowanie z unijnego programu Horyzont 2020.
Może to być pisk, świst, odgłos morza - szum uszny słyszany jest w różny sposób. Wciąż niewiele jest skutecznych metod jego redukcji. Jedną z nich - Terapię Adaptacji Synaptycznej Arc - kilka lat temu opracowali polscy specjaliści z Centrum Nowoczesnej Audiologii - Kinetic.
Polega ona na "podaniu" pacjentowi sztucznego środowiska akustycznego. W tym sztucznym środowisku ucho wewnętrzne w miejscu uszkodzenia jest pobudzane zastępczym sygnałem o odpowiednim paśmie. Po badaniu pacjent otrzymuje słuchawki, które musi nosić przez 8-9 godzin dziennie przez kilka miesięcy. Niezbędne są też dieta i aktywność fizyczna, bo bez nich efektywność terapii spada.
Teraz ci sami specjaliści pracują nad rozwiązaniem umożliwiającym znacznie trudniejszą do przeprowadzenia terapię osób, które na szumy uszne skarżą się dłużej niż cztery lata. Na ten cel otrzymali dofinansowanie z unijnego programu Horyzont 2020 - w ramach pierwszej fazy dofinansowania jest to 50 tys. euro.
"Już po dwóch latach układ nerwowy pacjenta z szumami usznymi zmienia swoją strukturę, zanika nieco nerw słuchowy. Dlatego pacjentów, którzy szumy odczuwają długotrwale, trzeba leczyć inaczej. Wykorzystywanie do ich leczenia samej terapii akustycznej jest znacznie trudniejsze i mniej skuteczne" - mówi PAP dr Adam Pabiś - audiolog, neurobiolog z Centrum Nowoczesnej Audiologii - Kinetic.
Z tego powodu jego zespół pracuje nad stymulacją akustyczną połączoną ze stymulacją wykorzystującą sygnały wibracyjne. "Po serii badań wiadomo, że już po dwóch latach życia z szumami usznymi duża część neuronów kory słuchowej wykorzystuje korę ruchową, aby zbierać informacje o pozycji szyi czy głowy. To ma pomóc korze słuchowej znaleźć lokalizację dźwięku" - wyjaśnia rozmówca PAP.
Zadaniem jego zespołu jest opracowanie takiego systemu, który zwiększyłby aktywność neuronów kory słuchowej, ale też neuronów sensorycznych. One analizują napięcie mięśniowe i są łatwo pobudzane u pacjentów z szumem usznym. "Trzy badania amerykańskie prowadzone na komórkach pokazały, że tego typu symulacja ma bardzo wysoką skuteczność u pacjentów, którzy cierpią na szumy uszne dłużej niż cztery lata" - zaznacza Pabiś.
Polscy specjaliści przygotowali więc specjalne urządzenie i oprogramowanie, dostarczające pacjentom zarówno stymulację akustyczną jak i sygnały wibracyjne. Wykorzystywane są do tego m.in. zegarek iWatch Apple i specjalne słuchawki, przez które podawane będą odpowiednie sygnały. Rozwiązanie ma być także dostosowywane do urządzeń innych producentów.
"Jesteśmy na etapie walidacji systemu i łączenia urządzeń ze sobą. Na grupie pacjentów sprawdzamy m.in. czy urządzenie używa odpowiedniej częstotliwości. Po tej weryfikacji będziemy mogli zacząć przygotowywać oprogramowanie dla lekarzy, które będzie kontrolowało cały proces terapeutyczny" - planuje Pabiś.
Długotrwałe szumy uszne - wyjaśnia Pabiś - można leczyć także pierwotną metodą opracowaną przez jego zespół, jednak ta druga przynosi znacznie lepsze i szybsze rezultaty. W przypadku pierwszej odbudowa unerwienia trwa od sześciu lat do roku; w drugiej od 2 lat do 6 miesięcy.
Na rynku jest już terapia, która może rozwiązywać problem długotrwałych szumów usznych, jednak pacjent musi jeździć na zabiegi do placówki medycznej, a potrzeba ich około 10 w dwa tygodnie.
Z badań z roku 2011 przeprowadzonych przez Oxford Journal of Neuroscience wynika, że 35-45 proc. Polaków odczuwa szumy uszne, a w około 25 proc. przypadków dolegliwości te są dokuczliwe, powodują kłopoty ze snem czy rozdrażnienie. Szum może powstawać wskutek np. przewlekłego zapalenia ucha środkowego lub ubytku słuchu spowodowanego urazem akustycznym, lekami, wahaniami hormonalnymi czy stresem.
Każdy może odczuwać szum nieco inaczej. Może to być szum morza, pisk, syczenie. Wszystko zależy od tego, jak szerokie pasmo komórek zostało zniszczone. Jeśli uszkodzenie komórek jest niewielkie, czasem można je wyregulować, np. poprzez dobre dotlenienie komórek. Pod wpływem tlenu potrafią się one zregenerować, a szum znika. Jednak zazwyczaj ten proces nie jest taki prosty, zwłaszcza u osób zmagającym się z problemem dłużej niż cztery lata.
Komentarze
[ z 4]
Ciekawe informacje. Na pierwszy rzut oka trudno domyślić się, że aktywność fizyczna ma wpływ na efektywność terapii. Szumy uszne nie są czymś co przywodzi na myśl zagrożenie utraty słuchu. Wiele osób zmaga się z tym problem. Dobrze, że otrzymano dofinansowanie na badania nad skuteczną metodą leczenia. Również nieoczywistą informacją jest fakt, że leczenie jest tak trudne. Zanik nerwu ruchowego to poważna sprawa zwłaszcza, że zmaganie się z szumami w uszach przez 4 lata nie jest czymś rzadkim.
Nie trzeba od razu panikować. Prawie każdy miał szum w uszach przez krótki czas po ekspozycji na bardzo głośny hałas. Na przykład udział w głośnym koncercie może wywołać krótkotrwały szum w uszach. Niektóre leki (zwłaszcza aspiryna i inne niesteroidowe leki przeciwzapalne przyjmowane w wysokich dawkach) mogą powodować szum w uszach, który ustępuje po odstawieniu leku. Kiedy trwa dłużej niż sześć miesięcy, nazywane jest chronicznym szumem w uszach. Wiele osób cierpi z powodu tego stanu. Jest to szczególnie częste u osób w wieku powyżej 55 lat i silnie związane z ubytkiem słuchu. Wiele osób obawia się, że szum uszny jest oznaką, że głuchną lub mają inny poważny problem medyczny, ale tak naprawdę nie zdarza się to często.
Większość osób, które szukają pomocy medycznej w przypadku szumu w uszach, doświadcza go jako subiektywnego, stałego dźwięku, jak stałe dzwonienie w uszach lub brzęczenie w uchu. Niektórzy z nich mają pewien stopień utraty słuchu. Do rzeczy, które powodują ubytek słuchu (i szum w uszach) należą głośny hałas, leki uszkadzające nerwy w uchu (leki ototoksyczne), zalegająca woskowina , problemy z ucha środkowego (takie jak infekcje i guzy naczyniowe) oraz starzenie się. Szum w uszach może być również objawem choroby Meniere'a , zaburzeniem mechanizmu równowagi w uchu wewnętrznym. Dlatego warto badać powodu przewlekłego szumu w uszach, choć tak jak wspomniano wcześniej - nie trzeba natychmiast obawiać się utraty słuchu.
Szumy uszne mogą występować na każdym etapie życia, od dzieciństwa do późnej starości. Wśród przyczyn ich występowania można wymienić toksyczne zapalenie ucha wewnętrznego, osteosklerozy, pacjentów z miażdżycą czy nadczynnością tarczycy. Najczęstsza przyczyna występowania szumów usznych pozostaje nieznana. Szum w rzeczywistości nie ma swojego źródła w strukturach anatomicznych. Specjaliści przekonują, że do ich powstawania może przyczyniać się przebywanie w miejscach, w których występuje hałas oraz często stosowanie słuchanie muzyki przez słuchawki. Należy wspomnieć o tym, że tak jak w przypadku innych objawów, szumów usznych nie należy lekceważyć ponieważ mogą one sugerować o rozwoju chorób na tle neurologicznym. Według naukowców powikłanie to najczęściej występuje u osób, u których występowała zaawansowana postać COVID-19. Nie występują one wśród tak zwanych “typowych objawów” i bardzo często są odległym powikłaniem, które może pojawić się dopiero po pewnym czasie. Bardzo ciekawą informacją jest to, że powikłanie te bardzo często może występować wśród dzieci. Związane jest to z tym, że trąbka Eustachiusza, która łączy ucho środkowe z gardłem ustawiona jest bardziej poziomo niż w przypadku dorosłych co ułatwia przenikania wirusa do wspomnianej części ucha. Według niektórych analiz zaburzenia słuchu oraz szumy w uszach mogą świadczyć o infekcji koronawirusem. Odnotowano także przypadki, w których koronawirus przyczynił do całkowitej utraty słuchu. Być może związane jest to z przedostaniem się wirusa do komórek ucha środkowego, co przyczynia się do ich obumarcia. Inna hipoteza zakłada, że powstałe w wyniku infekcji cytokiny mogą uszkadzać te komórki. Należy wspomnieć, że problemy ze słuchem w wyniku infekcji koronawirusem dotyczą około 2-4 pacjentów. Warto jest więc aby po przechorowaniu COVID-19 w ciągu kilku miesięcy wykonać badania słuchu.Według badań przeprowadzonych przez Światową Organizacją Zdrowia 83 procent osób na świecie nie stosuje aparatów słuchowych pomimo wskazań. Według badań przeprowadzonych w naszym kraju tylko co trzecia osoba korzysta z tych urządzeń. Aktualnie naukowcy pracują nad stworzeniem aparatów słuchowych umożliwia odczytywanie fal mózgowych. To pozwoli na to, że pacjent będzie mógł odbierać fale dźwiękowe od konkretnej osoby, na której jest obecnie skoncentrowany, przy dodatkowym wyciszeniu innych dźwięków z otoczenia. Dzięki temu z pewnością komunikacja z otoczeniem i innymi osobami z pewnością będzie dużo łatwiejsze. Badacze pracują nad tym aby wspomniany aparat “wiedział” o zamiarach jego użytkownika, a może to się stać dzięki falom mózgowych. Dzięki pomiarowi EEG w połączeniu ze sztuczną inteligencją pozwoli rozpoznać, z którego miejsca dobiega aktualnie słuchany dźwięk. Pozostałe mają zostać wyciszone dzięki działaniu tak zwanej kamery akustycznej. Sporą zaletą jest to, że cały proces trwa mniej niż sekundę co pozwala na płynne komunikowanie się z otoczeniem. Należy wspomnieć o tym, że w przypadku starszych osób stosowanie aparatów słuchowych nie tylko poprawia jakość życia, ale mogą zmniejszyć ryzyko wystąpienia demencji, w porównaniu do osób, które pomimo wskazań ich nie użytkują. Wykazano, że utrata słuchu ma związek z gorszą pracą mózgu, co może się wiązać z problemami z pamięcią. Takie informacje powinny być przekazywane seniorom ponieważ często nie widzą oni sensu, albo zwyczajnie wstydzą się z niego korzystać. Jest to oczywiście spory problem ponieważ osób z aparatami słuchowymi wciąż jest w naszym społeczeństwie bardzo mało. Wiele osób w niewłaściwy sposób traktuje osoby z tymi urządzeniami. Oczywiście wszystko wynika ze świadomości i miejmy nadzieję, że na przestrzeni lat sytuacja ta ulegnie zmianie na lepsze. Jak w przypadku ogromnej liczby chorób oraz zaburzeń kluczem do właściwej terapii, która ma największe szanse na sukces jest odpowiednio wcześnie przeprowadzona diagnostyka. Jeżeli chodzi o zaburzenia słuchu jest podobnie. Obecnie dzięki nowoczesnym urządzeniom charakteryzujących się bardzo dużą skutecznością rozpoznanie wad słuchu jest dużo łatwiejsze. Badanie to przeprowadza się przy udziale audiometru i odbywa się ono w kabinie, które jest w odpowiedni sposób wyizolowana pod względem akustycznym. Podczas tego badania sprawdzane jest prawidłowe słyszenie w zakresie częstotliwości wynoszącym 125-1000 Hz. Audiometria jest także wykorzystywana w przypadku diagnostyki zawrotów głowy, szumów usznych oraz problemów z utrzymaniem równowagi. Wśród osób po 70 roku życia problem ten dotyczy trzech czwartych seniorów, natomiast wśród młodszej części społeczeństwa może występować nawet u co piątej osoby. Jak widać jest to dosyć powszechny problem, który może w znacznym stopniu wpłynąć na codzienne życie. Brak rozwiniętego narządu słuchu może w znacznym stopniu wpływać na inteligencję. Ucho odbiera dźwięki już od 21 tygodnia życia płodowego, gdy droga słuchowa staje się największym stymulatorem mózgu i ma bardzo duży wpływ na powstawanie sieci neuronalnych w ośrodkowym układzie nerwowym. Zaburzenia słuchu mogą wynikać z różnych czynników. Jednym z nich mogą być pewne nieprawidłowości jakie występują podczas przebiegu ciąży. Mogą to być niektóre choroby, które mogą przyczynić się do uszkodzenia płodu na przykład różyczka, kiła, czy toksoplazmoza. Problemy ze słuchem mogą być także spowodowane niedotlenieniem dziecka, lub powikłań podczas porodu, a także stosowaniem niektórych leków (aspiryna, niektóre antybiotyki). W ciągu życia takich czynników jest znacznie więcej i jak się okazuje wiele z nich na pierwszy rzut oka mogą nie mieć tak istotnego wpływu na słuch. Kolejny raz należy zaliczyć infekcje różnymi patogenami, które przyczyniają się do rozwoju takich chorób jak różyczka, świnka, grypa, borelioza, półpasiec. Może dojść do uszkodzenia błony bębenkowej, szczególnie często dzieje się to w czasie czynności podczas których dochodzi do znacznych zmian ciśnienia. Zaburzenia słuchu mogą występować także u osób z chorobami układu krążenia, takimi jak miażdżyca i nadciśnienie tętnicze, w wyniku, których dochodzi do pogrubienia i usztywnienia naczyń krwionośnych co utrudnia przepływ krwi w naczyniach. Na skutek tego do narządu słuchu nie dociera odpowiednia ilość składników odżywczych oraz tlenu, co negatywnie wpływa na jego funkcjonowanie. Oczywiście należy wspomnieć o nadmiernej ekspozycji na zbyt głośne dźwięki w różnych sytuacjach, które powodują mikrouszkodzenia kosteczek słuchowych. Również w tym wypadku szkodliwości dla słuchu mogą być także niektóre leki. Wśród nich wymienia się niesteroidowe leki przeciwzapalne, kwas acetylosalicylowy, furosemid, cisplatynę, wankomycynę i aminoglikozydy. Istotną rolę mogą odgrywać także choroby alergiczne, autoimmunologiczne i rozrostowe.